Planując wyjazd do Holandii braliśmy pod uwagę wiele opcji noclegowych. Pierwszą z nich był kamper. Mieliśmy jechać ze znajomymi (w dwie rodziny), więc chcieliśmy wziąć dwa kampery. Okazało się, że dwóch jednak nie będzie (kampery trzeba rezerwować z bardzo dużym wyprzedzeniem). Kolejną opcją było to, że bierzemy jeden kamper i jeden samochód. Mieliśmy spać wszyscy (osiem osób) w jednym, dużym kamperze. Nie pamiętam już czemu to nie wypaliło, ale nie wypaliło.
Jako że chcieliśmy spędzać czas ze znajomymi i integrować nasze dzieci, zrezygnowaliśmy również z hoteli, gdzie każda rodzina miałaby osobne pokoje. Postanowiliśmy skorzystać z oferty mieszkań Airbnb. Airbnb znaliśmy już wcześniej. Kilka razy korzystaliśmy z tej formy noclegów. Znajomi nie znali i byli bardzo ciekawi, jak to wygląda w praktyce.
Co to jest Airbnb?
Airbnb to portal istniejący od 2008 roku. Umożliwia on dzielenie się swoim pokojem, mieszkaniem, domem. Albo w drugą stronę – umożliwia nocleg w wybranym przez nas miejscu na świecie, gdzie możemy przekonać się na żywo, jak żyją mieszkańcy tego domu/miasta/kraju. Możemy poczuć klimat odwiedzanego miejsca, zrobić sobie herbatę, obiad z regionalnych produktów. Na Airbnb można znaleźć oferty na każdą kieszeń. Obecnie w serwisie jest ich ponad 3 miliony. Najpierw korzystaliśmy z Airbnb tylko w Polsce, potem zdecydowaliśmy się na Chorwację (wyszło bardzo tanio). Następnym naszym celem była Holandia. Dodam tylko, że w Holandii właściwie nie poznaliśmy żadnego z właścicieli osobiście. W jednym domu zostaliśmy nakierowani, gdzie szukać klucza, w innym klucze dostarczyła nam przyjaciółka rodziny, a w jeszcze innym klucze po prostu były w zamku.
100 zł od nas na pierwszą podróż
Jeżeli zdecydujecie się założyć konto na Airbnb (żeby podróżować po świecie albo żeby wynajmować swoje mieszkanie podczas Waszej nieobecności), zachęcamy Was do skorzystania z naszego zaproszenia. Wy za to dostaniecie 100 zł zniżki na pierwszy wyjazd, my 50 zł. Wiem, że korzystacie z naszych poleceń, miło nam będzie, jeżeli zachcecie skorzystać z naszego zaproszenia – ZAPROSZENIE
Gdzie spaliśmy w Holandii?
Cała nasza wyprawa nastawiona była na poszukiwanie atrakcji dla rodzin z dziećmi. Najpierw przeczesałam internet w poszukiwaniu takich atrakcji, potem zapytałam Was na Facebooku o to, co polecacie nam zobaczyć. Naniosłam wszystko na mapę i zauważyłam, że mogę ją podzielić na trzy części, aby w każdej z nich mieć po kilka atrakcji. Potem zaczęłam szukać noclegów w obrębie tych wydzielonych części. Stwierdziłam, że pierwszy nocleg zaklepiemy, a kolejne będziemy już szukać na miejscu, w Holandii. Nie wiedziałam jeszcze ile dni tam będziemy i gdzie dokładnie będziemy chcieli pojechać. Wszystko klarowało się z dnia na dzień. Na pierwszy rzut poszło Belt-Schutsloot.
Belt-Schutsloot
Z tego miejsca mieliśmy bazę wypadową do malowniczego Giethoorn, Orchideeen Hoeve, delfinarium Harderwijk, parku rozrywki dla maluchów Julianatoren i zoo w Arnhem. Jako że mieliśmy jechać ze znajomymi, wybraliśmy duży dom z czterema sypialniami. Niestety, dzień przed wyjazdem u dziecka znajomych rozwinęło się zapalenie oskrzeli. Jako że pierwsza miejscówka była już opłacona i nie mogliśmy zrezygnować, pojechaliśmy sami.
Belt-Schutsloot to mała miejscowość (ok. 600 mieszkańców) położona nad jeziorem. Belt-Schutsloot swoim urokiem dotrzymuje kroku znanemu Giethoorn. Dom, w którym mieszkaliśmy był dostosowany do rodzin z dziećmi. Na miejscu było krzesełko, bramki przy schodach, kufer z zabawkami. Na podwórku trampolina, piłka. Dzieciaki nie mogły się nudzić, a my czuliśmy się tam jak w domu. Prawdziwa sielanka. Bardzo polecamy to miejsce.
Ofertę wynajmu tego domu możecie zobaczyć tutaj – Belt-Schutsloot
Deurne
Po zwiedzeniu wyżej wymienionych miejsc, ruszyliśmy na południe. Nie będę Wam teraz pisała, co udało nam się zobaczyć w okolicy, bo to jeszcze niespodzianka. Pokażę Wam niebawem. Tymczasem zobaczcie, jaki piękny dom udało nam się znaleźć w Deurne. Dom na co dzień zamieszkuje rodzina z dwójką małych dzieci, więc dzieciaki miały mnóstwo zabawek i wiele udogodnień dla dzieci. Poza tym właścicielka zeszła z ceny, wiedząc, że nie będziemy korzystać ze wszystkich pokojów i że podróżujemy jako jedna rodzina (w domu śmiało zmieściłyby się dwie rodziny).
Więcej na temat oferty domu w Deurne – Deurne
Utrecht
Bardzo chcieliśmy liznąć trochę holenderskiego, miejskiego życia. Żeby nie rzucać się na drogi Amsterdam, wybraliśmy klimatyczny Utrecht, leżący na zachodzie Holandii. Niestety, ciężko było nam znaleźć mieszkanie, które miałoby co najmniej dwa pokoje i było dostosowane do dzieci. Praktycznie w ostatniej chwili udało nam się wynająć duże, trzypoziomowe mieszkanie. Pan również zszedł trochę z ceny, wiedząc, że jesteśmy tylko w czwórkę (a właściwie 2+ dwoje małych dzieci). Mieszkanie jednak kompletnie nie było dostosowane do małych dzieci. Poza tym miało bardzo strome schody, z których zjechaliśmy z Grześkiem dwa razy. Dla dorosłych albo rodzin ze starszymi dziećmi to super wybór (blisko centrum, ale ciche; w przyjaznej okolicy), dla rodzin z małymi dziećmi niestety nie.
Więcej na temat tej oferty znajdziecie tutaj – Utrecht
Brak komentarzy