Menu
Podróże / zabawki

Jeśli nie żłobek, to co?

Siedzi Została matka z dzieckiem w domu. Została, bo chce, bo może, bo musi. Nieważne. Została. Jest dla dziecka matką, kucharką, sprzątaczką, animatorką, opiekunką… Można wymieniać bez końca. Chce dla swojego dziecka jak najlepiej. Staje na rzęsach, aby zapewnić mu jak najlepszy rozwój. Ale może w żłobku miałoby lepiej? Więcej kontaktu z rówieśnikami, zabaw aktywizujących. Nie wiem. Z jednej strony psychologowie gloryfikują matki zostające z dzieckiem w domu, z drugiej trąbią o tym, jak ważny jest kontakt dziecka z rówieśnikami. I weź to matko pogódź ze sobą.

Ja zostałam. Czy to dobrze, czy nie – nie mnie to oceniać. Zostałam, bo chciałam i mogłam. Tylko co z tym kontaktem z rówieśnikami? Gdzie szukać dzieci w podobnym wieku? Jak wspomóc rozwój malucha poza domem? Żłobka nie ma w całym powiecie (sic!).

Plac zabaw

Place zabaw są niemal wszędzie. W miastach znaleźć je można prawie na każdym osiedlu. Są nawet na wsiach. Na naszej wsi też jest. Ale jest z nim mały problem. A właściwie nie z placem, a dziećmi w wieku Jaśka, których nie ma. Z tego rocznika co Jaśko na wsi jest bodajże czworo maluchów. Starsze dzieci w godzinach południowych są w szkole. Młodsze zazwyczaj spędzają czas na własnych podwórkach. No nic, na placu zabaw na wsi możemy posiedzieć w piaskownicy, pohuśtać się na huśtawkach, pozjeżdżać na zjeżdżalni, ale rówieśników nie poznamy.

Musimy ruszyć się do miasta.

DSC_2604_DxO DSC_2610_DxO DSC_2617_DxOBasen

Basen to świetne rozwiązanie. Pływanie to samo dobro – wzmacnia organizm, poprawia zwinność i koordynację, relaksuje, wzmacnia relację między dzieckiem a opiekunem. No i maluch ma kontakt z rówieśnikami. Może nie są to jakieś bliskie kontakty, ale zawsze coś.

DSC_1446_DxOSocatots

Miesiąc po tym jak Jaśko zaczął chodzić, zapisaliśmy go na zajęcia Socatots. A co to? To zajęcia ogólnorozwojowe prowadzone w wielu miastach (nawet tych niewielkich) w całym kraju. Na początku myślałam, że to zajęcia piłkarskie i jakoś średnio byłam do nich przekonana. Poszliśmy jednak na pierwsze – pokazowe – i już zostaliśmy. Co dziecko wynosi z takich zajęć? Poczytajcie na stronie: www.socatots.pl To wszystko prawda. Polecam jak rodzic rodzicowi.

1467389_448376355268484_716674695_n1459891_448376565268463_342026230_nDSC_8991DSC_8958944767_448377111935075_62688595_nDSC_8987DSC_8993Filharmonia

Tak, filharmonia. Co prawda o filharmonię ciężko w niedużym mieście. Gorzów, choć niezbyt wielki, to filharmonię ma. Nawet jeżeli nie macie filharmonii w pobliżu, to zorientujcie się, czy najbliższa filharmonia organizuje zajęcia dla maluchów. W Filharmonii Gorzowskiej zajęcia (nazywa się to Muzyczne Raczkowanie) odbywają się co miesiąc, więc wyjazd z dzieckiem do takiego miejsca raz w miesiącu nie jest raczej żadnym wielkim wyczynem. A naprawdę warto.

DSC_1858_DxO DSC_1851_DxO DSC_1848_DxO DSC_1840_DxOSale zabaw

 No są, ale czy warto? Dziecko może tam poszaleć w kulkach, pozjeżdżać na zjeżdżalniach, poprzechodzić przez różnego rodzaju tunele. Najchętniej jednak bym tam nie chodziła. Zlinczujcie mnie, ale postrzegam to miejsce (a szczególnie kulki) jako siedlisko zarazków. Zapewne nie raz dzieci tam naplują, nasmarkają czy nasikają. Jak często jest to odkażane?

19Grupy wsparcia

 Zorientujcie się, czy w Waszym (lub pobliskim) mieście działa jakaś grupa wsparcia dla młodych mam. W Gorzowie istnieje Klub Mamuśki z Gorzowa Wielkopolskiego założony przez dwie obrotne mamy. Dziewczyny organizują różnego rodzaju spotkania z ekspertami dla rodziców, zajęcia dla maluchów, na stronie internetowej informują o wydarzeniach kulturalnych w mieście, na które można udać się z dzieckiem. Często chodzimy z Jaśkiem na zajęcia organizowane przez klub mam. Widziałam, że w wielu różnych miastach również istnieją takie grupy. Dziewczyny, chwała Wam za to.

DSC_2380_DxODSC_2392_DxODSC_2398_DxO

O autorze

Cześć, jestem Wiola i jestem matką wariatką. Matką dwóch małych wariatów, autorką książki dla dzieci (od której dzieci nie uciekają), neurologopedą. Codziennie nadzoruję domowym cyrkiem, animuję rodzinną rzeczywistość, a w międzyczasie bloguję i próbuję się wyspać. Na blogu pokazuję, co warto kupić, gdzie warto wybrać się z dzieckiem (i bez dziecka). Czasem też trochę się wymądrzam. Rozgośćcie się. Kawy, herbaty, wina?

19 komentarzy

  • Ania
    11 grudnia 2014 at 09:28

    Wspaniała strona, super porady, piękne zdjęcia! gratuluje wszystkiego 🙂 a do powyższego tytułu dodam z autopsji-zajęcia w Domu Kultury. Chodzę z moją córeczką drugi rok (córka z rocznika 2012, w tzw międzyczasie pojawiła się druga córeczka:) ). Będąc dzieckiem nigdy nie chodziłam na zajęcia do Domu Kultury, więc nie znałam oferty. Okazuje się, że jest mnóstwo fantastycznych zajęć dla dzieci od 0,5 roku wzwyż. Dzieci poznają piosenki, tańce, malują itp. i jednocześnie uczą się pracy w grupie. Bardzo polecam, jeśli tylko Wasz dom kultury prowadzi takie zajęcia.

    Odpowiedz
  • Patrycja
    13 maja 2014 at 09:07

    Ale macie roznosci do wyboru, zazdroszcze! Moj Antonio od marca chodzi do przedszkola, grupa wiekowa 1-3 i widze ile radosci sprawia mu kontakt z rowiesnikami. Na poczatku nie mogl sie odnalezc, dzieci zabieraly mu zabawki, nie wiedzial jak sie z nimi bawic, a teraz widze, ze brakuje mu ich towarzystwa w weekendy i w czasie choroby. Od kiedy tam jest duzo wiecej sie odzywa (chociaz nadal po swojemu i niezrozumiale. Jedynie mowi do mnie mama, ale tylko po finsku, bo latwiej 🙁 ). Przedszkole jest prowadzone przez jakas instytucje prozdrowotna i ma profil sportowy, wiec Antoni codziennie tanczy, wspina sie, skacze na trampolinie, chodzi z woreczkiem grochu na glowie, super! Ze mnie niestety kiepska wodzirejka i animatorka i gdy siedzial w domu wiecznie mialam wyrzuty, ze za malo go rozwijam 🙁
    Wiola, mam takie samo zdanie odnosnie basenow z kulkami. Znam przypadki, ze dziecko w nie zwymiotowalo bo mialo rota wirusa. Nie chce mi sie wierzyc w to, ze sa dezynfekowane codziennie!
    Pozdrawiam serdecznie z ciagle zimnej i szarej Finalandii 🙂

    Odpowiedz
    • Wiola
      13 maja 2014 at 13:57

      Pat, nie ma czego zazdrościć. 🙂 Na wszystko trzeba dojeżdżać te minimum 25 km w jedną stronę, walczyć o miejsce na zajęciach, płacić za te zajęcia. Ale chciała matka być z dzieckiem w domu, to teraz ma.
      A ja Wam zazdrosczę tego, jak Antoś pięknie posługuje się sztućcami. 🙂 U nas to wygląda tak, że łyżka w jednej ręce, a je drugą.

      Odpowiedz
      • Pat
        18 maja 2014 at 12:32

        A skąd wiecie o sztućcach? Widziałaś pewnie na youtube filmiki z Wielkanocy? 🙂 Dla mnie była to trochę niespodzianka. W domu Antoni normalnie jadł widelcem, przy rzadkich rzeczach ja sterowałam łyżką. Aż pewnego dnia panie przedszkolanki zaczęły chwalić jak to pięknie je jogurt i kisiel sam, więc postanowiłam dać mu pole do popisu. Dobrze, że śliniaki mamy z kieszonkami, bo inaczej wszystko płynie 🙂 Dzieci bardzo szybko łapią co i jak, gdy mają kogo naśladować. Poza tym nie oszukujmy się, ale 3 panie na 12-14 dzieci to trochę walka o przetrwanie- albo czekasz głodny aż ktoś nakarmi albo bierzesz sprawy w swoje ręce.

        Odpowiedz
        • Wiola
          18 maja 2014 at 12:38

          Tak, tak, podglądam Was. 🙂 Mam włączoną subskrypcję.
          Nie wiem, kiedy Jaśko nauczy się tak ładnie jeść. Sztućce leżą, a on zasuwa ręką. Jedynie jak sama mu nałożę na łyżkę/widelec, to karmi się sam. Leń jest w tej kwestii. Zresztą ja sama wolę w domu jeść palcami wszystko, co da się jeść palcami. A nie da się właściwie tylko zup. 🙂

          Odpowiedz
          • Pat
            18 maja 2014 at 13:32

            Też tak mam, że palcami lepiej smakuje 😉

          • Wiola
            18 maja 2014 at 14:20

            Otóż to. 🙂

  • Gosia
    10 maja 2014 at 11:41

    Świetna sprawa to socatots. Pierwsze słyszę, a okazuje się, że zajęcia są bardzo blisko mnie.
    Moje dziecko chodzi do żłobka i uważam, że nic lepszego nie mogło Jej spotkać. Aktualnie jestem na macierzyńskim więc teoretycznie starsza córka mogłaby być z nami w domu (ze mną i z synkiem), ale byłby to mało efektywny dla Niej czas. Ludzie są różni – ja pomimo, że mogę, to nie chcę zostać w domu z dziećmi. Fakt, że po powrocie do pracy na pewno będę narzekać, że zbyt mało z nimi przebywam, ale właśnie wtedy chciałabym jak najlepiej wykorzystywać ten czas. Dzięki za pomysły 🙂

    Odpowiedz
  • Agata Skaruz
    10 maja 2014 at 10:07

    Ja też jestem w podobnej jak Ty sytuacji (bo też została matka z dzieckiem w domu na własne życzenie). W naszym mieście nie ma niestety żadnych zajęć umuzykalniających. Ale wybieram inne atrakcje, żeby nuda nam nie doskwierała.

    Odpowiedz
  • Emila
    10 maja 2014 at 09:51

    My jesteśmy z Gorzowa. Mama pracująca bo pracodawca dłużej czekać nie mógł…dziecko w wieku Jasia ( pażdziernik 2012)… Z racji tego, że obydwoje z mężem pracujemy do 16.-16.30 cały pozostały czas poświęcamy córce. Sprawy domowe ” niepalące ” odkładamy na ” wieczne” potem:) Córka przez zimę była z babcią, a od miesiąca przebywa w prywatnym żłobku domowym ( pięcioro dzieci) i niechętnie stamtąd wychodzi:)przemiła atmosfera, fajne zajęcia i posiłki przygotowywane pod preferencje dziecka ( np córka lubi owsiankę i ją dostaje). Przebywa tam od ok 9-10 do 16.30 i jest bardzo zadowolona,a rodzicom przysłowiowy kamień z serca spadł:)
    W zajęciach Klubu Mam uczestniczymy tylko wtedy kiedy mam wolne czyli rzadko, a szkoda bo warto…też byłyśmy na warsztatach malowania łapkami ale w lutym jakoś…
    Do kulek chodzimy bo Mała ma ogromną frajdę. Pilnuje żeby nie brała rąk do buzi i potem je dokładnie myjemy bo też dostaje tam fobii zarazkowej:)
    Do filharmonii także regularnie uczęszczamy i bardzo nam się podoba:)Jak gdzieś Was zobaczę to się ujawnimy i podejdziemy przywitać:)
    Często bywamy w kawiarni dla rodzin z dziećmi Cafe TUP TUP ( mamy bliziutko). Kiedy nie ma tam innych gości cieszymy się swoim towarzystwem i wspólnie siedzimy przy stoliku. Kiedy są inne dzieci ( niekiedy całe mnostwo) córka biegnie do nich. Rodzice też maja szanse na nowe kontakty:)Desery są pyszne, w fajnych cenach.Są też koktajle warzywno- owocowe, domowe ciastka owsiane, kawa z mlekiem sojowym także jest jakaś zdrowsza alternatywa:)
    Nie wiem czy ten linka zadziała ale w Bibliotece Pana Kleksa ( Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna) są we wtorki spotkania dla dzieci nieuczęszczających do przedszkola (bezpłatne) http://www.wimbp.gorzow.pl/?d=4343. Pewnie w innych miastach też się podobne znajdą.
    Zajęcia z rytmiki dla maluchów w każdym większym mieście zapewne także istnieją tylko tu już trzeba liczyć się z kosztami. W Gorzowie są takie:http://www.szkolayamaha.pl/unterrichtsprogramm/fruehkindliche/fruehkindliche.html
    W prywatnych żłobkach często są zajęcia adaptacyjne dla dzieci, które nie chodzą ani do żlobka ani do przedszkola. Przykład z Gorzowa:http://www.domowa-opieka-gorzow.pl/zajcia.html.
    W Gorzowie powstała nowa księgarnia dla dzieci i wiem, że tam też odbywają się jakieś warsztaty ale chyba dla nieco starszych dzieci:http://klekle.com.pl/index.php?
    Jeśli mi się coś jeszcze przypomni to napiszę:)
    ps. A córcia i tak najbardziej lubi książki i nasze wieczorne spacery z koszykiem na patyki, kamyki i slimaki:) Pozdrawiamy

    Odpowiedz
    • Wiola
      10 maja 2014 at 11:58

      Emilia, ogromne dzięki za sporą dawkę pomysłów. Świetna sprawa taki żłobek domowy. Na rytmikę też chcę Jaśka zapisać, ale to dopiero za pół roku – jak skończy 2 lata. O tej księgarni słyszałam. Musimy obadać sprawę. Do kawiarni wybieramy się już od jakiegoś czasu, ale ciągle nie po drodze.

      Będziecie teraz na muzycznym raczkowaniu? Będzie nam bardzo miło, jak się ujawnicie. 🙂

      Planujemy też wybrać się na to – https://www.facebook.com/events/521608861283370/?ref=2&ref_dashboard_filter=upcoming

      Odpowiedz
      • Emila
        10 maja 2014 at 12:35

        Tak, będziemy we wtorek o 17:). W księgarni byłyśmy na zakupach bo córka pochłania książki i ciągle kupujemy nowe:)
        ale nie uczestniczyłyśmy w żadnych warsztatach. Dzięki za linka,
        wybierzemy się jeśli pogoda dopisze na ten piknik:)a w kawiarni bywamy
        conajmniej raz w tyg:)nasze miejsce wypadowe na niepogodę:)

        Odpowiedz
        • Wiola
          10 maja 2014 at 12:40

          Jasiek też jest fanem książek, ale nie kupujemy w księgarni. Co miesiąc robimy większe zamówienie na aros.pl Polecam. 🙂

          Odpowiedz
          • Emila
            12 maja 2014 at 12:42

            Mam pytanie:zajrzalam aros.pl i ceny rzeczywiscie duzo bardziej atrakcyjne tylko jak wybieracie ksiazki?bo mnie przeszukiwanie ponad 10 tys.pozycji dla dzieci przerasta:) nie widze tam zadnego filtra…czy zle widze:)?czy po prostu z gory wiecie czego szukac i tam zamawiacie?

          • Wiola
            12 maja 2014 at 15:30

            Wiemy, czego szukać. 🙂 Można przejrzeć na innych (bardziej przyjaznych) stronach i zamówić na arosie.

    • chivas
      6 czerwca 2014 at 20:54

      O właśnie! Emilia! Cafe TUP TUP! Mieszkam nieopodal i szyld zachęcał do odwiedzenia, ale… jakoś nigdy nie zajrzałam.
      Musimy w końcu ruszyć tyłki i gdzieś się wybrać. Brakuje mi jednak kontaku z rodzicami dzieci w wieku podobnym do mojego małego (mój jest październik 2013)..

      Odpowiedz
  • ewa
    9 maja 2014 at 21:37

    super wpis Dobrze, że masz możliwość być z Jasiem w domu, tak szczerze, też bym tak chciała, ale życie zweryfikowało moje chęci…
    Można porabiać wiele z malcem nie chodzącym do żłobka.
    Mało szkrabów u Was, faktycznie . Dobrze, że jesteście mobilni i możecie do Gorzówka czasami przyjechać. PS Chyba byliśmy na tym samym muzycznym raczkowaniu (tylko wtedy nie blogowałaś chyba), ja też śpiewałam „Jadą, jadą misie” 😉

    Odpowiedz
    • Wiola
      9 maja 2014 at 21:42

      Ewa, wtedy, kiedy było robione to zdjęcie i nagrywany filmik, to Jaśko był tylko z tatą na raczkowaniu. Chyba że przygruchali sobie jakąś inną mamę wtedy. 😉

      Odpowiedz
      • ewa
        9 maja 2014 at 22:40

        Po co mężowi inna skoro ma Ciebie, taką fajną

        Odpowiedz

Napisz odpowiedź