Menu
lifestyle / matka

Rodzicielstwo bliskości w szpitalu – czy to możliwe?

Pamiętacie wakacje 2015?

Ja nie zapomnę ich do końca życia. Zaczęły się nagle, zupełnie niespodziewanie. Początek dały im słowa „pani Wioletko, musimy go wyciągać”. I wyciągnęli. Niemal trzy miesiące za wcześnie. Całe wakacje pachniały płynem do dezynfekcji. Co chwilę wąchałam ręce. To był zapach mojego dziecka. Miałam ochotę wytarzać się w płynie do dezynfekcji. Chciałam go czuć ciągle, nie chciałam go zmywać. Bo przecież z synem mogłam być tylko godzinę dziennie.

Dźwięki tych wakacji? W szpitalu piszczące monitory badające poziom saturacji; w domu miarowe buczenie laktatora i czujne wsłuchiwanie się w ciszę – czy przypadkiem nie dzwonią ze szpitala. Na szczęście nie dzwonili.

Urodziłam w piątek. W niedzielę dostałam wypis. Dziecko mogłam zabrać do domu po dwóch miesiącach. Odwiedziny u dziecka możliwe dwa razy dziennie po jednej godzinie (odległość od szpitala – 80 km w jedną stronę). Pierwsze możliwe kangurowanie – po odłączeniu dziecka od wszelkiej aparatury (na szczęście po 11 dniach). Kangurowanie na krześle, które samemu trzeba było sobie dotaszczyć do sali z korytarza, a potem je odnieść. Krześle, które było dosyć ciężkie dla matki po świeżo przeciętym w poprzek brzuchu. Wsparcie laktacyjne? Prawie żadne. Wsparcie psychologiczne? Brak. Rodzicielstwo bliskości? Jakie rodzicielstwo bliskości?

Znajoma z Finlandii napisała mi, jak to wygląda u nich. Nie ma godzin odwiedzin. Przy dziecku można być cały czas. Na wejściu na oddział rodzice dostają książeczkę zachęcającą do rodzicielstwa bliskości z tymi dziećmi. Na oddziale są pokoje rodzinne. Oczywiście płaci się za nie, ale u nich za wszystko się płaci. U nas też się płaci (NFZ), a nie ma się niczego. Jeden pokój rodzinny przypada na jedną mamę z dzieckiem. Oczywiście mama ma łóżko przy inkubatorze. Każde dziecko ma swoją „ciocię”, która się nim zajmuje. Syn mojej znajomej na początku miał dwie ciocie, ponieważ dostawał dużo leków i był pod respiratorem.

Można? Można.

Zapytałam na grupie wcześniaków, jak opieka nad wcześniakiem wygląda w różnych szpitalach w Polsce. Okazało się, że przeróżnie. Nie ma reguły. Są szpitale, które przykładają ogromną wagę do tego, aby dzieci czuły się bezpiecznie przy rodzicach oraz takie, które mają podobne podejście do szpitala, w którym rodziłam.

Kilka przykładów (zachowana oryginalna pisownia):

U mnie w szpitalu bródnowskim w Wawie można było być i 24 godziny z dzieckiem, kangurować i wrecz namawiali na kp. A ja chciałam mm i powiedziałam im dosadnie. Ogolnie było bardzo dobrze, najwazniejsza profesjonalna opieka.

W szpitalu instytutu matki i dziecka mogłam kangurować maluchy od poczatku nawet Pod cpapem. Nel z respiratorem dostałam.
Od poczatku mówiono o tym jak ważne jest mleko moje dla dziewczynek. Doradca laktacyjny pomógł mi rozkręcić laktację żebym moglamodciagac mleko. Jedyne co to prEz dwa miesiące musiałam dojeżdżać codziennie do dziewczynek a na noc do domu. Mogłam byc od rana. Ciocie czułe i wspaniałe dla Maluchów. Wiadomo wszędzie są czarne owce ale większości bardzo ufałam i mogłam spać spokojnie wiedząc ze są obok moich dzieci.

Cześć, u mnie można było być z małżeństwem 7 dni w tygodniu od 13-18 mieliśmy specjalne fotele do kangurowania, maleństwo dostaliśmy jak było na cpp, kangurowalismy jak i kiedy chcieliśmy a wręcz byliśmy zachęcani do tego nie mówiąc o mobilizowaniu do pielęgnacji malucha ( żeby przełamać lęk) dodatkowo przy każdych odwiedzinach mieliśmy info od położnej o stanie dziecka, lekarz opiekujący się dostępny pod tel. W każdy piątek mieliśmy szkole dla wczesniakow.- przygotowanie z pielęgnacji i reszta bardzo przydatnej wiedzy. Do teraz mamy kontakt z ordynatorm i lekarzem prowadzącym. Po porodzie byłam w sali osobnej z inną mama wczesniaka. Doradca laktacyjne i rehabilitantki z oddziału pomagały w karmieniu i namawialy wręcz nakazywaly do karmienia piersią.

W Bydgoszczy w Bizielu można być niemalże cały czas z dzieckiem. Dają do kangurowania najszybciej jak to możliwe. Kładą duży nacisk na kp. Później na patologii położne bardzo chętnie pomagał w prawidłowym przystawianiu do piersi. Przychodziła rehabilitanta uczyć rodziców prawidłowej pielęgnacji maluszka, trzymania noszenia itp.

Pierwsze kangurowanie mielismy juz 15min po cc przez godzine potem syna zabrali na stacje dla wczesniakow. Moglam byc z synem 24h na dobe. 5 dni po cc bylam w szpitalu a pozniej przeniesli mnie do szpitalnego hotelu zebym mogla byc z synem. Kangurowac moglam tyle ile chcialam, przebieralam pampersy i robilam wszystko to co moglam z maluszkiem.

Ja rodziłam za granica,na Islandii. Jestem bardzo zadowolona. Mała urodzona w 33 tc byla od poczatku z nami. Lezala na oddziale wczesniakow a my moglismy byc z nia 24 h. Po 2 dniach dostalismy pokoj w szpitalu (mala nie byla w inkubatorze) moglismy wszystko przy niej robic sami..

Marzec 2016 Toruń. Prawie miesiąc na oddziale, synek urodził się w 33 tyg gdyż nagle spadło mu tętno jak byliśmy na patologii ciąży. Cały czas jak synek był na noworodkach to ja mogłam być na oddziale poporodowym, nawet specjalnie najbliższy oddziału noworodków pokój mi dali, w którym była również mama w takiej samej sytuacji jak my. Synek miał bardzo dobra opiekę od samego początku a ja wsparcie w codziennej pielęgnacji maluszka. Panie pielęgniarki uczyły mnie jak się obchodzić z takim malenstwem ( moje pierwsze dziecko). W związku z tym że ciąża byla rozwiązana przez cc to nie miałam pokarmu, nie było to jednak problemem bo synek dostał mleko z banku mleka, który jest w tym szpitalu, ja natomiast dostałam wsparcie i porady jak sprawić żeby pokarmu było jak najwięcej.dodatkowo panie wspieraly i motywowaly zebym chcociaz kilka kropel siary przyniosla synkowi. Mialal tez mozliwosc korzystania z laktatora szpitalnego na dwie piersi, dość leciwy ale skuteczny. Później mieliśmy też doradcę laktacyjnego z banku, który nam pomagał robic specjalne masaze dziecku zeby lepiej jadlo, uczył jak dziecko powinno jeść butelka, a później piersią. Tłumaczył jak wygląda rozwój wczesniaka pod kątem jedzenia. Moglam przebywac caly czas u synka, mąż w godzinach przyjęć i go kangurowac kiedy tylko ja albo moj maz chcielismy. Panie dbaly tez o nas, wyganialy mnie czasem zebym poszla cos zjesc, zbym miala sile;) Cały pobyt synka na oddziale, po mimo że był stresujący dla nas to czuliśmy że mamy wsparcie w personelu szpitala w Toruniu, nawet czasami jak przychodzilam w nocy żeby dać mleczko małemu i go przewinac to już był przewinenty, żebym mogła iść szybciej spać i wypocząć. Pod koniec pobytu w szpitalu dostałam synka do pokoju na rooming, wtedy też przychodziły do nas panie pielęgniarki i pomagały nam czy to przy zbieraniu moczu do badań, czy przy przystawianiu do piersi.

W Łodzi w Madurowiczu, można było być przy dziecku cały czas, kangurować kiedy się chciało, nie było pokoju dla matek z łóżkiem ale nikt nigdy nas nie wypraszał, że za długo siedzimy. Kangurować można było nawet dzieci z respiratorem, jedyne kiedy odradzali to gdy maluch był w bardzo złym stanie lub tuż po jakimś zabiegu.

Szpital św. Rodziny w Poznaniu, kangurowanie od 5 doby z inicjatywy pielegniarki, w szpitalu bylam jako pacjetka tak dlugo jak moja corka nikt nie proponowal mi wypisu wczesniej chyba ze sama bym tego chciala. Moglam chodzic tyle razy ile chcialam i na jak dlugo chcialam, czasem kangurowanie trwalo nawet 3 godziny. Moglam przewijac i karmic mala, nawet poprosilam o mozliwosc bycia przy kapieli i nie bylo problemu, sama moglam ja wykapac przebrac. Agata to moje pierwsze dziecko i totalnie nie wiedzialam jak to bedzie w domu wygladac, a taka jedna mozliwosc wykapania jej w szpitalu duzo mi dala. Psychologa zaproponowali mi dopiero pod koniec naszego pobytu w szpitalu ale i tak rozmowa z Pani psycholog bardzo mi pomogla i ciesze sie ze moglam z kims o tym pogadac przed wyjsciem. Ogolnie opieka bardzo dobra, gdybym miala wybierac jeszcze raz bedac w takiej sytuacji wybralabym ten sam szpital 🙂

kontra

Szpital na Polnej w Poznaniu w 2009 roku wpuszczał ojców na 30 minut dziennie, kompletny brak wsparcia laktacyjnego (usłyszałam, że mam się szykować na butelkę, o ile w ogóle, bo w tym tygodniu nie ma mlekaO.o ). Kangurowanie to jakaś odległa galaktyka. Pierwszy raz dostałam Jasia na ręce jak miał miesiac i wyszedł z Intensywnej i to w beciku na chwilę. Wiem jednak, że sporo się zmieniło.

Oddział neonatologii, synek z 34 tc., z tlenem przez pierwszą dobę. 10pkt, ale to nie ułatwiło niczego. Szpital na priv. Kangurowałam raz przy przychylnej zmianie, inne nie chciały o tym nawet słyszeć. Do kp nikt nie zachęcał, a wręcz zniechęcał. Przystawianie młodego było mało realne ze względu na niechęć personelu do wyjęcia małego z inkubatora i brak krzeseł :/ Zero intymności, zero wsparcia dla matek. Zostałam wypisana z położniczego po 3 dniach bez możliwości bycia przy synku non stop. Dowoziłam odciągnięte mleko i czułam się jak intruz na oddziale bo niejeden raz słyszałam komentarz, że za często tam się pojawiam ;/

IMiD w Warszawie. Rodziłam w2013r i porodówka była jeszcze na terenie szpitala wolskiego. Pierwsze 6 dni dziecka na zamkniętym oddziale były tragedią-pielęgniarki nic nie mówiły jak by wiecznie złe, fotel obok inkubatora to był dla nich do siedzenia… Małego tylko dotykałam gdy pozwolono. Po przeniesieniu już do nowego budynku na terenie IMiD można było być przy dziecku w godz 13-21. Oczywiście trzeba było wychodzić z sali (tej pierwszej intensywnej) gdy któreś dzieciątko miało pobierana krew, robione wkłucia, usg, itd. Ale gdy przeszedł „dalej” mogłam i juz o 9 rano przytulać dziecko i nie wychodziłam nawet gdy był obchód. Pierwsze przytulanie po tygodniu życia dziecka czyli na nowym oddziale. Tam też pierwsze przewijanie, kąpanie, przekręcanie dzięki „cioci” Asi. Wspaniala kobieta.

Kangurowałam jeden raz. Kiedy wchodziłam na intensywną, patrzyły na mnie jak na intruza mimo, że Krzyś był tam sam (małe miasto – mały szpital). Nie wolno karmić, nie wolno dotykać. Dojarka ma się nie spóźniać. Wsparcie laktacyjne żadne. 2014. Tomaszów Mazowiecki.

Na szczęście tych pozytywnych wypowiedzi było znacznie więcej. Nie rozumiem tylko dlaczego nie ma żadnych standardów dotyczących opieki nad wcześniakiem w zakresie rodzicielstwa bliskości. Bliskość rodzica jest dla tych maluchów jednym z najlepszych lekarstw. Dotyk, ciepło mamy i taty, kontakt i przytulanie – to odpowiedź na naturalne potrzeby dzieci, zwłaszcza tych najmłodszych.

W ramach ogólnopolskiej kampanii „Blisko z Tobą chcę być” planowane jest powstanie EmolStref. Jest to pierwszy w Polsce program wsparcia dla rodzicielstwa bliskości, nad którego rozwojem czuwa Pharmaceris EMOTOPIC. W każdej z EmoStref znajdą się m.in.:

• fotele do kangurowania na oddziałach neonatologicznych,

• rozkładane łóżka dla rodziców czuwających przy łóżkach szpitalnych swoich dzieci,

• koala Emo – maskotka oraz gry umilające czas dzieciom i ich rodzicom przebywającym na oddziałach szpitalnych.

6324 by .

EmoStrefy powstaną tam, gdzie będą najbardziej potrzebne. Szpitale, przychodnie, placówki medyczne oraz rodzice będą mogli zgłosić się do udziału w programie na: www.emostrefa.pl. Na tej podstawie wybrane zostaną lokalizacje, gdzie już niedługo powstaną EmoStrefy.

Jeżeli urodziłyście wcześniaka, który przebywał w szpitalu niewspierającym rodzicielstwa bliskości, jeżeli Wasze dziecko leżało w szpitalu, który nie dysponował łóżkami dla rodziców czuwających przy dzieciach, zgłoście ten szpital. Niech innym będzie łatwiej.

Zgłoszenie

 

O autorze

Cześć, jestem Wiola i jestem matką wariatką. Matką dwóch małych wariatów, autorką książki dla dzieci (od której dzieci nie uciekają), neurologopedą. Codziennie nadzoruję domowym cyrkiem, animuję rodzinną rzeczywistość, a w międzyczasie bloguję i próbuję się wyspać. Na blogu pokazuję, co warto kupić, gdzie warto wybrać się z dzieckiem (i bez dziecka). Czasem też trochę się wymądrzam. Rozgośćcie się. Kawy, herbaty, wina?

22 komentarze

  • pat
    12 lipca 2016 at 13:08

    Widzisz, obiecalam Ci dostarczyc wiecej info jak wyjde ze szpitala, a tu okazuje sie, ze nie mam nawet czasy by zjesc, a co dopiero pisac 😉 Marze o tym, ze kiedys polskie szpitale nadrobia zacofanie systemowe i bedzie „po ludzku” i normalnie. Buzki!!

    PS. I jeszcze dodam, ze nas zachecano nawet do obecnosci podczas obchodu lekarskiego. Zawsze obchod zaczynal sie od pytan lekarzy do nas, bo jak zaznaczali to nasze dziecko i my podskornie czujemy cos wiecej. Gdy na duzej sali bylo drugie dziecko i lekarze przechodzili do jego choroby my dostawalismy na uszy sluchawki z muzyka jak w „Wielkiej Grze” i nikt nie musial wychodzic i zostawiac swojego dziecka nawet na 5 minut jesli nie chcial.

    Odpowiedz
    • Wiola
      12 lipca 2016 at 17:05

      Już nie chciałam Cię męczyć.
      Genialne rozwiązanie z tymi słuchawkami.

      Odpowiedz
  • pat
    12 lipca 2016 at 13:08

    Widzisz, obiecalam Ci dostarczyc wiecej info jak wyjde ze szpitala, a tu okazuje sie, ze nie mam nawet czasy by zjesc, a co dopiero pisac 😉 Marze o tym, ze kiedys polskie szpitale nadrobia zacofanie systemowe i bedzie „po ludzku” i normalnie. Buzki!!

    PS. I jeszcze dodam, ze nas zachecano nawet do obecnosci podczas obchodu lekarskiego. Zawsze obchod zaczynal sie od pytan lekarzy do nas, bo jak zaznaczali to nasze dziecko i my podskornie czujemy cos wiecej. Gdy na duzej sali bylo drugie dziecko i lekarze przechodzili do jego choroby my dostawalismy na uszy sluchawki z muzyka jak w „Wielkiej Grze” i nikt nie musial wychodzic i zostawiac swojego dziecka nawet na 5 minut jesli nie chcial.

    Odpowiedz
  • pat
    12 lipca 2016 at 13:08

    Widzisz, obiecalam Ci dostarczyc wiecej info jak wyjde ze szpitala, a tu okazuje sie, ze nie mam nawet czasy by zjesc, a co dopiero pisac 😉 Marze o tym, ze kiedys polskie szpitale nadrobia zacofanie systemowe i bedzie „po ludzku” i normalnie. Buzki!!

    PS. I jeszcze dodam, ze nas zachecano nawet do obecnosci podczas obchodu lekarskiego. Zawsze obchod zaczynal sie od pytan lekarzy do nas, bo jak zaznaczali to nasze dziecko i my podskornie czujemy cos wiecej. Gdy na duzej sali bylo drugie dziecko i lekarze przechodzili do jego choroby my dostawalismy na uszy sluchawki z muzyka jak w „Wielkiej Grze” i nikt nie musial wychodzic i zostawiac swojego dziecka nawet na 5 minut jesli nie chcial.

    Odpowiedz
  • pat
    12 lipca 2016 at 13:08

    Widzisz, obiecalam Ci dostarczyc wiecej info jak wyjde ze szpitala, a tu okazuje sie, ze nie mam nawet czasy by zjesc, a co dopiero pisac 😉 Marze o tym, ze kiedys polskie szpitale nadrobia zacofanie systemowe i bedzie „po ludzku” i normalnie. Buzki!!

    PS. I jeszcze dodam, ze nas zachecano nawet do obecnosci podczas obchodu lekarskiego. Zawsze obchod zaczynal sie od pytan lekarzy do nas, bo jak zaznaczali to nasze dziecko i my podskornie czujemy cos wiecej. Gdy na duzej sali bylo drugie dziecko i lekarze przechodzili do jego choroby my dostawalismy na uszy sluchawki z muzyka jak w „Wielkiej Grze” i nikt nie musial wychodzic i zostawiac swojego dziecka nawet na 5 minut jesli nie chcial.

    Odpowiedz
  • pat
    12 lipca 2016 at 13:08

    Widzisz, obiecalam Ci dostarczyc wiecej info jak wyjde ze szpitala, a tu okazuje sie, ze nie mam nawet czasy by zjesc, a co dopiero pisac 😉 Marze o tym, ze kiedys polskie szpitale nadrobia zacofanie systemowe i bedzie „po ludzku” i normalnie. Buzki!!

    PS. I jeszcze dodam, ze nas zachecano nawet do obecnosci podczas obchodu lekarskiego. Zawsze obchod zaczynal sie od pytan lekarzy do nas, bo jak zaznaczali to nasze dziecko i my podskornie czujemy cos wiecej. Gdy na duzej sali bylo drugie dziecko i lekarze przechodzili do jego choroby my dostawalismy na uszy sluchawki z muzyka jak w „Wielkiej Grze” i nikt nie musial wychodzic i zostawiac swojego dziecka nawet na 5 minut jesli nie chcial.

    Odpowiedz
  • pat
    12 lipca 2016 at 13:08

    Widzisz, obiecalam Ci dostarczyc wiecej info jak wyjde ze szpitala, a tu okazuje sie, ze nie mam nawet czasy by zjesc, a co dopiero pisac 😉 Marze o tym, ze kiedys polskie szpitale nadrobia zacofanie systemowe i bedzie „po ludzku” i normalnie. Buzki!!

    PS. I jeszcze dodam, ze nas zachecano nawet do obecnosci podczas obchodu lekarskiego. Zawsze obchod zaczynal sie od pytan lekarzy do nas, bo jak zaznaczali to nasze dziecko i my podskornie czujemy cos wiecej. Gdy na duzej sali bylo drugie dziecko i lekarze przechodzili do jego choroby my dostawalismy na uszy sluchawki z muzyka jak w „Wielkiej Grze” i nikt nie musial wychodzic i zostawiac swojego dziecka nawet na 5 minut jesli nie chcial.

    Odpowiedz
  • pat
    12 lipca 2016 at 13:08

    Widzisz, obiecalam Ci dostarczyc wiecej info jak wyjde ze szpitala, a tu okazuje sie, ze nie mam nawet czasy by zjesc, a co dopiero pisac 😉 Marze o tym, ze kiedys polskie szpitale nadrobia zacofanie systemowe i bedzie „po ludzku” i normalnie. Buzki!!

    PS. I jeszcze dodam, ze nas zachecano nawet do obecnosci podczas obchodu lekarskiego. Zawsze obchod zaczynal sie od pytan lekarzy do nas, bo jak zaznaczali to nasze dziecko i my podskornie czujemy cos wiecej. Gdy na duzej sali bylo drugie dziecko i lekarze przechodzili do jego choroby my dostawalismy na uszy sluchawki z muzyka jak w „Wielkiej Grze” i nikt nie musial wychodzic i zostawiac swojego dziecka nawet na 5 minut jesli nie chcial.

    Odpowiedz
  • pat
    12 lipca 2016 at 13:08

    Widzisz, obiecalam Ci dostarczyc wiecej info jak wyjde ze szpitala, a tu okazuje sie, ze nie mam nawet czasy by zjesc, a co dopiero pisac 😉 Marze o tym, ze kiedys polskie szpitale nadrobia zacofanie systemowe i bedzie „po ludzku” i normalnie. Buzki!!

    PS. I jeszcze dodam, ze nas zachecano nawet do obecnosci podczas obchodu lekarskiego. Zawsze obchod zaczynal sie od pytan lekarzy do nas, bo jak zaznaczali to nasze dziecko i my podskornie czujemy cos wiecej. Gdy na duzej sali bylo drugie dziecko i lekarze przechodzili do jego choroby my dostawalismy na uszy sluchawki z muzyka jak w „Wielkiej Grze” i nikt nie musial wychodzic i zostawiac swojego dziecka nawet na 5 minut jesli nie chcial.

    Odpowiedz
  • pat
    12 lipca 2016 at 13:08

    Widzisz, obiecalam Ci dostarczyc wiecej info jak wyjde ze szpitala, a tu okazuje sie, ze nie mam nawet czasy by zjesc, a co dopiero pisac 😉 Marze o tym, ze kiedys polskie szpitale nadrobia zacofanie systemowe i bedzie „po ludzku” i normalnie. Buzki!!

    PS. I jeszcze dodam, ze nas zachecano nawet do obecnosci podczas obchodu lekarskiego. Zawsze obchod zaczynal sie od pytan lekarzy do nas, bo jak zaznaczali to nasze dziecko i my podskornie czujemy cos wiecej. Gdy na duzej sali bylo drugie dziecko i lekarze przechodzili do jego choroby my dostawalismy na uszy sluchawki z muzyka jak w „Wielkiej Grze” i nikt nie musial wychodzic i zostawiac swojego dziecka nawet na 5 minut jesli nie chcial.

    Odpowiedz
  • pat
    12 lipca 2016 at 13:08

    Widzisz, obiecalam Ci dostarczyc wiecej info jak wyjde ze szpitala, a tu okazuje sie, ze nie mam nawet czasy by zjesc, a co dopiero pisac 😉 Marze o tym, ze kiedys polskie szpitale nadrobia zacofanie systemowe i bedzie „po ludzku” i normalnie. Buzki!!

    Odpowiedz
  • Magda
    7 lipca 2016 at 23:08

    Syna urodziłam w 35 tc która od początku była zagrożona, cały czas coś się działo 🙁 urodziłam go leżąc na patologii ciąży w szpitalu na Polnej w Poznaniu ze względu na przedwczesne skurcze, których nie udało się wyciszyć. Z perspektywy czasu cieszę się, że to właśnie tam urodziłam mojego skarba. Od samego początku zajęli się nim mega fachowo. Trafił na oddział neonatologii pośredniej, nie leżał w inkubatorze. Mogłam być z nim przez cały czas. Trzymać go w ramionach, przewijać, karmić zarówno piersią jak i butelką. Położne były wspaniałe wspierały i informowały o jego stanie. Lekarz opiekujący się synem też bez problemu udzielał informacji. Zachęcano do kp, pomagano mi go przystawiać 😉 Dla każdej mamy dostępna była tzw. kuchnia, gdzie można było odciągać pokarm bardzo fajnymi laktatorami medeli i przekazywać go dalej. Później w godzinach karmienia podawano go synowi w butelce dzięki czemu na sztucznej mieszance był tylko kilka pierwszych dni życia. Ja leżałam na innym oddziale z mamami które miały dzieci przy sobie. To było trochę przygnębiające ale i tak prawie cały czas mnie nie było bo byłam u syna. Wracałam tylko na posiłki i ewentualne moje badania no i sen (chociaż i tak w nocy często byłam u syna w porach karmień przemierzając ciemny i śpiący szpital w piżamie klapkach i poranniku 😉 Do domu wypisana zostałam wcześniej i przez kilka kolejnych dni dojeżdżałam do syna. Szpital oddalony jest 60 km od mojego miejsca zamieszkania. Nie było łatwo bo w domu czekała na mnie stęskniona starsza córeczka. Na szczęście daliśmy radę i dzień przed wigilią (tydzień po porodzie) Wiktor został wypisany do domku. Był to najwspanialszy prezent na święta :)))))))))) Dziś synek ma 6,5 miesiąca i pomimo wcześniejszego przyjścia na świat ma się super żadnych oznak wcześniactwa nie ma i rozwija się prawidłowo 🙂

    Odpowiedz
    • Wiola
      8 lipca 2016 at 00:16

      U nas na szczęście też happy end. 🙂 A co do Polnej, to podobno bardzo zmieniła się na przestrzeni lat. W tekście mam opis Polnej w 2009 roku. Nie wyglądało to za ciekawie.

      Odpowiedz
  • Martaa Marta
    7 lipca 2016 at 23:08

    Czytam tego bloga od dosyć dawna, ale dopiero teraz uświadomiłam sobie że mieszkamy po „sąsiedzku” moja historia jest podobna też 3 miesiące za wcześnie i to chyba zaraz po Witku, ale ja urodziłam w Gorzowie Wlkp oddział po porodowy wspominam bardzo źle ze względu na to, że położyli mnie z matka, która miała dziecko przy sobie, gdzie moje dziecko walczylo dosłownie walczylo o życie. Oddział neonatologiczny pomijając lekarza prowadzącego moje dziecko wszystko super, nieograniczony czas bycia z dzieckiem, oboje rodzice mogli być przy inkubatorze, ciocie pielęgniarki do dziś odwiedzamy na oddziale, zawsze pomocne, radzily, pomagaly, uczyly. Kangurowanie tylko kiedy dziecko bylo odlaczone od wszystkiego, czyli u nas po 60 dniach cały pobyt w szpitalu 93 dni. Również zawitalismy na Polnej, tydzień czasu na IT i brak mi słów by opisać cały pobyt, mega pozytywne wspomnienia minusem było tylko to że nie można było wejść we dwoje a pojedynczo.

    Odpowiedz
    • Wiola
      8 lipca 2016 at 00:17

      Ja bałam się tego Gorzowa. I mimo że bliżej, to gdy zaczęło się coś dziać (wtedy nie miałam pojęcia, że dzieje się tak źle), to ruszyliśmy na Szczecin. Miał tam bardzo dobrych specjalistów, świetny sprzęt, ale system beznadziejny.

      Odpowiedz
  • Martaa Marta
    7 lipca 2016 at 23:08

    Czytam tego bloga od dosyć dawna, ale dopiero teraz uświadomiłam sobie że mieszkamy po „sąsiedzku” moja historia jest podobna też 3 miesiące za wcześnie i to chyba zaraz po Witku, ale ja urodziłam w Gorzowie Wlkp oddział po porodowy wspominam bardzo źle ze względu na to, że położyli mnie z matka, która miała dziecko przy sobie, gdzie moje dziecko walczylo dosłownie walczylo o życie. Oddział neonatologiczny pomijając lekarza prowadzącego moje dziecko wszystko super, nieograniczony czas bycia z dzieckiem, oboje rodzice mogli być przy inkubatorze, ciocie pielęgniarki do dziś odwiedzamy na oddziale, zawsze pomocne, radzily, pomagaly, uczyly. Kangurowanie tylko kiedy dziecko bylo odlaczone od wszystkiego, czyli u nas po 60 dniach cały pobyt w szpitalu 93 dni. Również zawitalismy na Polnej, tydzień czasu na IT i brak mi słów by opisać cały pobyt, mega pozytywne wspomnienia minusem było tylko to że nie można było wejść we dwoje a pojedynczo.

    Odpowiedz
  • Martaa Marta
    7 lipca 2016 at 23:08

    Czytam tego bloga od dosyć dawna, ale dopiero teraz uświadomiłam sobie że mieszkamy po „sąsiedzku” moja historia jest podobna też 3 miesiące za wcześnie i to chyba zaraz po Witku, ale ja urodziłam w Gorzowie Wlkp oddział po porodowy wspominam bardzo źle ze względu na to, że położyli mnie z matka, która miała dziecko przy sobie, gdzie moje dziecko walczylo dosłownie walczylo o życie. Oddział neonatologiczny pomijając lekarza prowadzącego moje dziecko wszystko super, nieograniczony czas bycia z dzieckiem, oboje rodzice mogli być przy inkubatorze, ciocie pielęgniarki do dziś odwiedzamy na oddziale, zawsze pomocne, radzily, pomagaly, uczyly. Kangurowanie tylko kiedy dziecko bylo odlaczone od wszystkiego, czyli u nas po 60 dniach cały pobyt w szpitalu 93 dni. Również zawitalismy na Polnej, tydzień czasu na IT i brak mi słów by opisać cały pobyt, mega pozytywne wspomnienia minusem było tylko to że nie można było wejść we dwoje a pojedynczo.

    Odpowiedz
  • Martaa Marta
    7 lipca 2016 at 23:08

    Czytam tego bloga od dosyć dawna, ale dopiero teraz uświadomiłam sobie że mieszkamy po „sąsiedzku” moja historia jest podobna też 3 miesiące za wcześnie i to chyba zaraz po Witku, ale ja urodziłam w Gorzowie Wlkp oddział po porodowy wspominam bardzo źle ze względu na to, że położyli mnie z matka, która miała dziecko przy sobie, gdzie moje dziecko walczylo dosłownie walczylo o życie. Oddział neonatologiczny pomijając lekarza prowadzącego moje dziecko wszystko super, nieograniczony czas bycia z dzieckiem, oboje rodzice mogli być przy inkubatorze, ciocie pielęgniarki do dziś odwiedzamy na oddziale, zawsze pomocne, radzily, pomagaly, uczyly. Kangurowanie tylko kiedy dziecko bylo odlaczone od wszystkiego, czyli u nas po 60 dniach cały pobyt w szpitalu 93 dni. Również zawitalismy na Polnej, tydzień czasu na IT i brak mi słów by opisać cały pobyt, mega pozytywne wspomnienia minusem było tylko to że nie można było wejść we dwoje a pojedynczo.

    Odpowiedz
  • Mordoklejka
    7 lipca 2016 at 21:53

    Ja mogłam odwiedzać synka od 12 do 13, a później od 16 do 17…. paranoja. O kangurowaniu nawet nie było mowy. O karmieniu piersią też nie, nawet jak synek osiągnął wagę 2 kg stwierdzili, że oni muszą wiedzieć ile dziecko zjada, a jak będę karmić z piersi to oni nie będą w stanie tego kontrolować. Nawet po dwóch dniach kiedy ruszyła moja laktacja, zgłosiłam chęć odciągania mleka i przywożenia go to musiałam podpisać papierek, że zapoznałam się z zasadami jak odciągać mleko, jak je przechowywać, przewozić i co mogę jeść.

    Na szczęście drugie dziecko urodziłam już nie w Polsce i tylko 3 tygodnie wcześniej. I miałam go w ramionach od samego początku mimo, iż była to też cesarka. Nawet ważony był przy mnie, nigdzie go mi nie zabrali. Cudowne uczucie 🙂

    Odpowiedz
    • Wiola
      8 lipca 2016 at 00:16

      Pierwsza część tekstu brzmi znajomo. Nie rodziłaś w Szczecinie?

      Odpowiedz
      • Mordoklejka
        8 lipca 2016 at 09:33

        Nie. Rodziłam w Łodzi, Centrum Zdrowia Matki Polki.

        Odpowiedz
        • Mordoklejka
          8 lipca 2016 at 09:38

          Ogólnie nie mogę powiedzieć, żeby to był bardzo zły szpital, bo półtora roku później synek miał tam operacje i bardzo dobrze nami się zajęli. Wcześniej, jeszcze rok przed ciążą z moim wcześniakiem, miałam operację na oddziale patologii ciąży i też nie mogę narzekać. No ale niestety, ten oddział wcześniaków bardzo tam kuleje, oni chyba skupiają się tylko na medycznej stronie opieki, zapominając o tym, że rodzice są także bardzo ważni w procesie zdrowienia maluszka. O karmieniu piersią już nie mówiąc.

          Odpowiedz

Napisz odpowiedź