Efteling Bosrijk to park wakacyjny, mieszczący się w sąsiedztwie parku rozrywki Efteling (o Efteling przeczytacie tutaj – Efteling). Goście Bosrijk mogą wejść do parku bocznym wejściem, omijając kolejki. W Bosrijk, tak samo jak w Efteling możemy poczuć się niczym bohaterowie baśni. Nie tylko wystrój domków i pokojów jest baśniowy, ale cały park jest utrzymany w takim klimacie.
W Bosrijk możecie spać w pokojach hotelowych lub domkach (są tez takie, które pomieszczą od 12 do 24 osób!). Na terenie wioski (bo ta nazwa chyba najlepiej pasuje do Bosrijk) poza miejscami noclegowymi i licznymi naturalnymi placami zabaw, znajduje się sklep, restauracja, bar, sklep z pamiątkami oraz basen. Szczegółowe informacje na temat tego niezwykłego miejsca znajdziecie tutaj – Bosrijk.
Zostaliśmy oczarowani tym miejscem. Zresztą zaraz się przekonacie dlaczego. Jeżeli po wizycie w Efteling Wasze dzieci będą miały jeszcze trochę sił, to w Bosrijk na pewno nie będą się nudzić.
Zresztą zobaczcie sami.
Już samo wejście jest baśniowe, prawda?
W Bosrijk znajdziecie wiele różnych form noclegu. My spaliśmy w apartamencie hotelowym. Nie dość, że mogliśmy poczuć się w nim jak bohaterowie baśni, to był naprawdę przestronny i wygodny.
Prawda, że wygląda, jakby został rodem wyjęty z dawnych baśni? Przy tej kuchni codziennie przygotowywałam nam śniadania i. kolacje (obiady jedliśmy w Efteling). Na terenie Bosrijk w małym sklepiku można kupić podstawowe produkty spożywcze. My jednak robiliśmy zakupy w Jumbu (taki holenderski market) w Kaatshuevel (miasteczko, w którym znajduje się Efteling i Bosrijk – bardzo urokliwe). Dzień przed wyjazdem w recepcji hotelowej zamówiliśmy sobie zestaw śniadaniowy za 10 euro. Było w nim pieczywo, ser, wędlina, dżem, masło itp., a to wszystko zapakowane w piękną, dużą, materiałową torbę, którą oczywiście zabraliśmy do domu.:)
A to już sypialnia dzieciaków. Były w niej dwa łóżka i łóżeczko dla malucha.
W kącie stał stolik, który był planszą do gry.
Były też kostki, pionki i instrukcja.
A na stole czekały na nas tak zapakowane rzeczy umilające i ułatwiające pobyt.
Były tam m.in. mydła, kawa, herbata, ale również płyn do mycia naczyń, szczotka i gąbka, worki na śmieci itp.
Oczywiście najlepiej jest na łóżku rodziców. 🙂
Dzieciaki były zachwycone oknem.
Ten telewizor nieco nie pasuje do baśniowego klimatu, ale przydawał się, gdy zaczynało padać.
Mimo że wystrój całego apartamentu może Wam się wydać nieco surowy (jak z dawnych basni), ale nie zapomniano w nim o dzieciach. Na dzieciaki przy kuchni czekała zastawa dla dzieci i sztućce, czy rozkładane rozkładane krzesełko do karmienia. W wannie można było wykąpać dzieciaki w dużej wannie.
Pomyślano też o podnóżku przy umywalce.
A w korytarzu czekała bajka do czytania na dobranoc oraz…
Szlafmyce do spania. Dzieciaki nie chciały w nich spać.
Ale Grześkowi bardzo się spodobały. 😉
Codziennie wieczorem, na dziedzińcu schodzą się dzieci z całego Bosrijk i słuchają opowieści Mr Sandmana.
Są to opowieści na dobranoc, więc dobrze jest mieć ze sobą szlafmycę.
Na przeciwko wejścia do naszego hotelu znajdował się również basen dla gości Bosrijk.
Jak widać – było na nim praktycznie pusto.
Dzieciaki spędziły na nim trzy godziny i nie chciały wychodzić.
Jak widać – on równiez utrzymany jest w baniowym klimacie.
Widzicie te wiadra na górze? To była ulubiona atrakcja Jaśka.
Gdy on kręcił pokrętłem, woda wylewała się na ludzi w basenie.
W basenie było również sporo zabawek – głównie Miffy (w końcu to Holandia :)).
No ale chodźcie, oprowadzę Was po Bosrijk.
Zaraz przy wejściu do Bosrijk znajdował się mini piaskowo-wodny plac zabaw.
Dzieci kręcąc korbką, wprawiały wodę w ruch.
Tworząc wokół siebie spore błoto. 😉
A tak nabierało się wodę. Zupełnie jak za dawnych lat. No ale pamiętajmy, że jesteśmy w baśni.
Czyż to nie wygląda baśniowo?
No doba, wskakujemy na hulajnogę i zapraszam Was na krótkie oprowadzenie po Bosrijk.
Zamiast w hotelu, można nocować np. w takich domkach.
Co chwilę trafialiśmy na jakiś plac zabaw.
I każdy z nich był wykonany z naturalnych materiałów.
Tu np. plac w środku lasu.
A to już inny plac. Prawda, że świetny?
Dzieciaki mogłyby spędzić tu całe wakacje i się nie znudzić.
No bo przecież grzebać w błocie można przez wiele dni. 🙂
A to już kolejny plac zabaw przy innych (szeregowych) domkach.
I tu również zostały wykorzystane same naturalne materiały.
Mogłabym tu mieszkać na stałe.
Spadnie czy nie spadnie?
A to już kolejny typ domków w innym, niesamowitym miejscu.
Chyba nie muszę Wam pisać, świetne to jest?
A tu wykorzystano nierówności terenu.
I puszczono zjeżdżalnię.
Idziecie sobie przez las, idziecie, a tu nagle miejsce do zabawy.
Też chcielibyście tu zamieszkać?
Brak komentarzy