Menu
lifestyle

W wariatkowie – dialogi z domu wariatów

Zebrałam dla Was wszystkie statusy z Facebooka, które biły rekordy popularności na przestrzeni dwóch lat. W głównych rolach, matka, ojciec Grzesiek, Jaśko i Witek. Zaczniemy od dwuletniego Jaśka, skończymy na czteroletnim. Będę starała się na bieżąco aktualizować ten wpis.

Have fun.


Leżę na kanapie. Jasiek się na mnie gramoli, patrząc mi w oczy.

– Cześć przystojniaku, co mi powiesz?
– Opowiem Ci bajkę.
– No to słucham.
– Dawno, dawno temu była sobie królewna. Jechała po torze, po torze przez las. By zdążyć na czas.


Jasiek (dwulatek) przeciąga się i mówi:
– Źle spałem.
– Dlaczego, kochanie?
– Nic tylko dlaczego i dlaczego. Ciągle słyszę tylko dlaczego albo po co.
– O_o

Chyba przestanę mu czytać książki.


Grzesiek dzwoni ze sklepu:
– Mam wziąć sałatę?
– Jaką sałatę?
– No tę taką kapustę.


– Zobacz Jaśku, jaką babcia narysowała Ci ładną pisankę.
– Wygląda jak owal w kształcie owalu.

#dwulatkanieoszukasz


Jasiek rozmarzony:
– Rosną u nas drzewa. Będziemy mieli owoce.
– Tak. A jak myślisz, jakie będziemy mieli owoce?
– Maliny.
– Tak, będą maliny. I co jeszcze?
– Śliwki.
– Tak, śliwki też. Co jeszcze?
– Żurawinki.
– Mhm. Co jeszcze?
– Pasztet.


Jaśko zaczął chodzić do przedszkola.

– Jaśku, jak ma na imię pani w przedszkolu?
– Metamorfoza.

[To pewnie dlatego, że rano jest jedna, a po południu druga.]


Jaśko wziął truskawkę z szypułką.

– Tato, odczep tę sałatę od truskawki.


Wyciągnęłam banana nie pierwszej świeżości.
– Jaśku, zjesz takiego banana?
– Tak, chcę takiego czekoladowego banana.

Dzieckiem być. <3


Przyszedł pan od internetu, rozgląda się po domu. W końcu pyta:
– Co to, remont?
– …

Nie. To stan permanentny.
#chujowapanidomu


– Mamo, chcę makaron z truskawkami.
– Ale przecież u babci już jadłeś kolację.
– Mamo, ale mamo… Tam jest kuchnia.

#mistrzowskaargumentacja
#zkobietąsięniedyskutuje
#współczujęjegożonie


– Mamo, ugrzyzłem się w ząb.

#cóżpocząć #jakżyć


Jaśko w łóżku.
– Jaśku, zaśpiewaj może jakąś kołysankę.
– Ziemniaki, ziemniaki, zieeemniaaaakiiii, ziemniaaaakiiii, ziemniaaaaki… Zaśpiewałem kołysankę o ziemniakach. Ale głupia ta piosenka.

#samokrytycyzm <3


Jasiek daje babci prezent urodzinowy.
– Jaśku, a od kogo to taki piękny prezent?
– Hmm, chyba od kuriera.


Babcia:
– Jaśku, co chciałbyś dostać na urodziny?
– Chciałbym takiego misia, który by tupał i straszył Witka.

#takiepoświęcenie
#niemyśliosobietylkoobracie


– Mamo, a Witek poleci na Plutona.
– Tak daleko? To chyba będziemy za nim tęsknić.
– Taaaaak, będziemy tęsknić za Plutonem.


Babcia jakiś czas temu kupiła Jaskowi maskotkę Myszki Mickey. Teraz przyszła i pyta:
– Jaśku, gdzie jest Twoja myszka?
– Ojejku, moja przytulanka się zgubiła. Tak bardzo ją kochałem.
Po chwili babcia:
– Zobacz, znalazłam.
– Hmm, nie podoba mi się.


Jasiek udaje, że do mnie dzwoni.
– Cześć Jasku, co u Ciebie słychać?
– Mam próchnicę na nodze.

#absurdalnahipochondriapomatce


Przyszedł pan z wodociągów przynieść rachunek za wodę.
– A gdzie mąż? Zawsze był tu dyżurnym.
– Pojechał zawieźć starsze dziecko do przedszkola.
– A on nie pracuje?
– Pracuje. W domu.
– Ta, w domu. To nie pracuje?
– Pracuje. W domu.
– A Ty gdzie pracowałaś?
– W domu.
– No ale przed urodzeniem dziecka przecież gdzieś pracowałaś.
– Oboje pracujemy w domu. Przez internet.
– Mhm.


Z cyklu komplementy od męża.
– Jakoś ładnie wyglądasz.
– W sensie, że ostatnio czy teraz?
– To chyba przez to, że tu ciemno jest.


– Mamo, jak będę jadł dużo cukierków, to będę gruby?
– Tak.
– Jakie to jest głupie.

#koniecbeztroskiegodzieciństwa
#mógłniepytać
#całaludzkośćnadtymubolewa


– Jaśku, nie ciągnij brata za głowę.
– Ojeju, myślałem, że to jest rzepka i wylecą z niej pieniądze.

#dobraściemaniejestzła
#syndromfamiliady
#konieczobiadamiuteściowej


W tv leci Dora.

– O nie, znowu ta głupia Dora.
– Jaśku, co mówiliśmy ci o mówieniu o czymś, że jest głupie?
– Przepraszam głupia Doro, że jesteś głupia.


– Jaśku, jak myślisz, co tata chciałby dostać od Mikołaja?
– Hmm, chyba inny dom.

Trafił.
#domwariatów


Grzesiek cieszy się, że Jasiek w samochodzie sam zażyczył sobie, żeby tata włączył mu Kazika. Po chwili w domu słyszę jak Jaśko, turlając się po podłodze, podśpiewuje:
„Nie mam potrzeby zbyt wiele wiedzieć. Nie mam potrzeby wiedzieć zbyt wiele…”.

#notoładnie
#zbuntowanytrzylatek


Wyciągnęłam lakier do paznokci. Grzesiek:
– Malując paznokcie wywołujesz płaczące dzieci. Malujesz na własną odpowiedzialność.

#życienakrawędzi
#życierodzica


Za każdym razem, gdy kładę się do łóżka, trzęsę się z zimna jak osika. Na szczęście Grzesiek zawsze rozpalony. Przytykam wtedy wszytskie lodowate kończyny, niczym macki przedwiecznego Cthulu, do mojego mobilnego koksownika, stopniowo zwiększając ciepłotę swego ciała.
– Zawsze wysysasz moje ciepło. Jesteś ciepłowym pasożytem. Ciepłożytem.

#taktowłaśnieja
#ciepłożyt
#słowotwórstwotakiepiękne


Kiedy wskakując w swoje buty, mówisz do siebie „IIII HOP!”, wiedz, że potrzebujesz chwili bez dzieci.


Grzesiek przygląda się, jak rozpracowuję mój nowy wynalazek – lampę i lakiery hybrydowe.
– To dziś robisz się na bóstwo?
– Codziennie jestem niczym bóstwo.
– Bóstwo ubóstwo.


Rozmowy śniadaniowe z mężem o sałacie.

– Jaka to jest sałata?
– Masłowa.
– To jakiś Masłow ją stworzył?
– O_o
——————————————————————————————————

– Jaka to jest sałata?
– Masłowa.
– Masłowa? A nie lodowa?
– Nie.
– I tak długo się trzyma? Ona ma jakąś grządkę w lodówce?
– …


Grzesiek patrzy na mój tymianek i podbiał.
– Tymianek i podbiał to brzmi jak nazwiska jakichś tefałenowskich projektantów czy innych dizajnerów.
– Paprocki i Brzozowski?
– No właśnie.


Dziecko w wózku zasnęło. Matka na ławce przyklapnęła. Zataczający się przed południem jegomość się odezwał:

– Nie gniewaj się słoneczko, ale dupę sobie przeziębisz.

Słoneczko.


Zastanawiacie się czasem, co będziecie robili za 30 lat? Gdzie będziecie, jak będzie wyglądało Wasze życie? Teraz jest dobry moment na to, aby napisać list do siebie z przyszłości. W Wigilię będzie pełnia księżyca. Kolejna taka za trzydzieści lat.

Jaką odezwę wystosował mój drogi małżonek do siebie obserwującego kolejną pełnię w Wigilię?

„Mam nadzieję, że Twoje dzieci już się wyprowadzily.”


Rozmówki rodzinne.

Jasiek:
– Będzie jeszcze Sylwester?
Grzesiek:
– Nie, Jaśku. Sylwester już był. Następny będzie za rok. Teraz będzie środa popielcowa.
Wiola:
– Jaka środa popielcowa? Przecież trzech króli będzie.
Grzesiek:
– A to nie jest to samo?
Wiola:
– O_o Twoja mama na pewno jest z Ciebie bardzo dumna.
Grzesiek:
– A trzech króli nie jest w środę?
Wiola:
– No jest.
Grzesiek:
– I to nie jest to samo?
Wiola:
– No przecież 6 stycznia nie wypada co roku w środę.
Grzesiek:
– To trzech króli jest zawsze 6 stycznia?
Wiola:
– O_o


– Mamo, czemu tu już nie ma kartek świątecznych?
– Zabrałam je z parapetu, bo święta już się skończyły.
– Tato! Tato! Musimy odczepić kominek, bo Mikołaj już nie przyjdzie.

Dziecięca logika.


– Mamo, musisz ubrać sobie inną koszulkę. Ta jest za słaba do mnie i do Witka.

Już nie chcą się pokazywać ze starą na mieście.


Jaśko uczył się dziś w przedszkolu o ptakach zimujących w Polsce. Pytam, jakie poznał ptaki.
Wymienia:
– Wrony, sikorki, sójki, kozy..
– Kozy? (matka przestawia mózg na wyższe obroty) Gile?
– Tak! Gile!

Dobrze, że nie Smarki. 😉


8:30. Budzę się.
Nie ma Jaśka, nie ma Grześka. Przy łóżku śniadanie.

Nawet pasztet na starym chlebie smakuje wyśmienicie, gdy jest przyrządzony z miłością.


Tak się bałam, że gdy Jaśko pójdzie do przedszkola, wpadnie w sidła systemu, zostanie złamany, stanie się kolejnym trybikiem w machinie, straci swój indywidualizm. Ale gdy pani przedszkolanka mówi mi, że przy próbie ubrania mu rękawiczek przy 10 stopniach na dworze, powiedział do niej „Nie przesadzaj”, to wiem, że będą z niego ludzie.


– Mamo, ty jesteś kobietą, tak?
– Tak, jestem kobietą. A co ty chciałeś od kobiety?
– A nic, chciałem ci dać syrenkę.
– A po co mi syrenka?
– Żeby pływała w naszym basenie.
– Ale przecież my nie mamy basenu.
– O nie.


Oglądamy Happy Valley. Grzesiek przysnął. Opowiadam mu, co przegapił.
– (…) i wtedy pan detektyw udusił swoją kochankę kablem.
– USB?

#nie
#hdmi
#najistotniejszainformacja
#mążinformatyk


Jasiek kombinuje.
– Babcia jest moją mamą.
– Nie, babcia jest moją mamą. Twoją mamą jestem ja.
– A czemu ja nie mam takiej dużej mamy, tylko taką małą?


– Jaśku, jak było na procesji?
– Fajnie, ale dziewczynki naśmieciły kwiatkami na drodze.


Jasiek wraca z przedszkola z naklejką na koszulce.
– Kto ci dał naklejkę?
– Sam sobie wziąłem.
– Dlaczego? Mogłeś sam sobie wziąć?
– Tak, bo byłem grzeczny.
– A kto ci powiedział, że byłeś grzeczny?
– Nikt. Sam wiem, że byłem grzeczny.


– Tato, mama nie umie robić ciast.
– Ale pamiętaj, że cię urodziła.

#zawszetocoś


Czy da się prawie czterolatkowi założyć spodnie roczniaka?

Da się.
Mój mąż wszystko potrafi.


Grzesiek: – Witek, zostaw to!
Ja: – Co ma?
G: – Nie wiem. Kawałek dywanu albo Twoje włosy.

Blondynką być. Mieć włosy jak dywan.


Jedziemy do laboratorium zrobić podstawowe badania.
Mężczyzna mego życia spogląda na mnie i rzecze:
– Ładny masz… (
(w myślach dokańczam „uśmiech”, a może „warkocz” mu się podoba, choć na szybko spleciony i w nieładzie, albo zauważył nowy „lakier na paznokciach”)
….ten mocz w kubeczku – kończy.


– Jaśku, chodź.
– Zaraz, tylko pokoloruję waginę.

#niechcęwiedzieć
#zadużoksiążek


I znów. Znów widzę, że lustruje mnie wzrokiem. Nie, nie nastawiam się na komplement. Złudne me nadzieje. Na pewno chodzi o coś innego. A może jednak? Może zauważył, że po tej nowej odżywce włosy bardziej błyszczące, może to kwiatowy zapach żelu pod prysznic rozbudził jego zmysły, a może piżama dziś wyjątkowo dobrze leży.
I wtedy się odzywa.
– Duże masz te dziurki w nosie. Pewnie dobrze się przez takie oddycha.


Wasze chłopy też nie ogarniają, czym jest szafa, szafka, regał, komoda itp.?
Grzesiek miał wystawić na olx łóżeczko i dwa regały (jeden z możliwością doczepienia przewijaka) z Ikei. Patrzę, wystawił – „szafa + szafa + łóżeczko”. Na zdjęciach łóżeczko, regały bez półek i przewijak.

– Dlaczego na zdjęciu nie pokazałeś regału z półkami? Skąd ludzie mają wiedzieć, że to jest regał?

– Przecież jest napisane „szafa”


Grzesiek:
– Zamówić pizzę telefonicznie, żeby była gotowa jak przyjedziemy?
– Jak chcesz zamówić, skoro Jaskowi mieliśmy wziąć tę robioną przez dziecko? No to przecież Jasiek musi być na miejscu.
– Aaa, to on będzie robił? Myślałem, że „robiona przez dziecko” oznacza to, że oni mają jakieś dziecko w pizzerii, które robi pizze.


Pytam męża mego:
– Gdzie jest papier?
– Na Witka żółtym regale.
– Witek nie ma żółtego regału.
– Żółta szafa.
– Nie ma żółtej szafy.
– Szsz… Szufladnik.


14642151_2120535208171062_3808013350324513959_n by .


14720414_2120491744842075_1064365302878195693_n by .


– Tato, powiedz mi wierszyk o zimie.
– Uhuha, nasza zima zła. My się zimy nie boimy, na palcach chodzimy. Jak się zbudzi, to nas zje.

O_o


Zepsułam sobie dziecko słuchając metalu w ciąży.

Gdy słyszy ekspres do kawy, tańczy.


Gramy w kamuflaż Djeco. Jasiek przydziela pionki.
– Ja będę motylkiem, bo jestem taki śliczny jak motyl. Ty, tato, będziesz ptakiem, bo jesteś taki śliczny jak ptak.
– A mama?
– Mama będzie ślimakiem, bo jest zwinna jak ślimak.

#tobysięzgadało
#będziepolitykiem


Gdy mój czterolatek zbudował pociąg z lego, doczepił do niego wagony, każdy z nich nazywając innym imieniem, a potem stworzył wierszyk „jedzie pociąg z imionami, słychać stukot pod kołami”, poczułam dumę milion.

Przy kolacji wena poniosła jednak go nieco bardziej – „obdarłem parówkę ze skóry, wygląda jak kot bury”.

O_o


Jedno dziecko u dziadków, drugie śpi. Wino, kolacja, romantyczny wieczór we dwoje. Każda kobieta w takim momencie liczy na jakiś miły gest dla podkręcania atmosfery. I wtedy właśnie wkracza on, mój rycerz na białym koniu. Wzbija się na wyżyny komplementatorskich zdolności i rzecze:
– Mogłabyś reklamować kanapy.


Kolejne z cyklu #rozmowyzinformatykiem.
– Mam suche kolana. Muszę sobie posmarować tym kremem z cewnikiem.
– Z czym?
– Z cewnikiem.
– Z mocznikiem?
– Mocznik, cewnik, co za różnica.


Dziś rano Grzesiek zawiózł Jaśka do przedszkola, jak jeszcze spałam. Teraz chciałam ubrać Witka na dwór. Pytam męża mega najdroższego:
– Nie wiesz, gdzie jest ta szara bluza, którą Witek miał wczoraj na sobie?
– Yyyy, a możliwe, że Jasiek też by się w nią zmieścił?
– O_o

Rozmiar 110 wsadzić w 86 to tylko ojciec potrafi.


W domu rozbrzmiewają kolędy, delikatnie tli się nastrojowe światło w dekoracjach świątecznych, Grzesiek bawi się z chłopakami. Bawią się w lekarza. Krzątając się po domu zatrzymuję się na chwilę, żeby nacieszyć się tym widokiem. Słyszę:

– Witku, mnie nie badaj. Zbadaj Jaśka, bo trochę kaszle. Ja czuję się zdrowy. Przynajmniej fizycznie.


Matka pierwszy raz w życiu położyła na stole obrus.
Dziecko skonsternowane:
– Mamo, co to jest na stole? Kołdra?

#chujowapanidomu


– Jaśku, dzisiaj ksiądz chodzi po domach.
– Po dachach skacze?

Jak po domach, to po domach.


Jaśko do ciotki z trądzikiem:
– Ty masz ospę wietrzną. Urosną ci takie bąble, potem wybuchną i będziemy mieli wirusy w domu.

O_o


Dzień Kobiet w naszym wariatkowie. Dzwoni Grzesiek.
– Mam ci kupić kwiatka?
– Nie, po co? Tylko będzie stał potem taki zgnity.
– No właśnie. Ale jakby co, to pamiętałem.

#pamiętał


Jasiek zrobił mi na przełomie dwóch miesięcy zdjęcia, łapiąc matkę w pozycji a’la pierwsza dama witająca się z biskupami.

19875117_2317350501822864_2798284687025060905_n by .

19756531_2317349045156343_3889732804186510793_n by .


Witek płacze, ogląda stopę i krzyczy:
– AŁAA!
– Na co nadepnąłeś? Na podłogę?
– Taaaak! AŁAA!

Ten krótki dialog doskonale obrazuje, jak wygląda codzienność matki dwulatka


Jaśko zauważył w kuchni kolby kukurydzy z liśćmi. Pyta ojca swego zainteresowany:
– Tato, a co to?
Grzesiek (z pełną powagą, z trudem opanowując radość wynikającą z tego, że może z synem podzielić się swoją wiedzą):
– Tak wygląda kukurydza zerwana z drzewa.

O_o

#drzewakukurydziane


Jasiek przyniósł swoją pracę z przedszkola.

– Jaśku, a co to jest?
– Farba.

Zdolności plastyczne zdecydowanie ma po matce. Riposty też.

20258393_2331077293783518_4700617288927860428_n by .


Żaliłam się, że mąż mi nie prawi komplementów? No to właśnie się doczekałam.
Stwierdził, że jestem „najpiękniejszą kobietą… w naszym domu”.

#szkodażejedyną


W przedszkolu chyba zaczął się okres kolędowy. Jasiek śpiewa:
– (…) a ty, gomatulu w płaczu utulaj… Tato, ty jesteś gomatulem?


Gdy dziecko z północy Polski przyjeżdża w góry i pierwszy raz widzi tyle śniegu:
– Jakie stado śniegu! Nie, to ławica śniegu!


Z cyklu rozkminy faceta na zakupach.
Na liście: podgrzybki mrożone
– stałem przy tych lodówkach i zastanawiałem się, czy podgrzybki to nie borówki.
– Borówki? Borowiki?
– Aaa, to dlatego pewnie Google nic mi nie pokazywał, jak wpisywałem „borówki podgrzybki”.
– Borowiki to prawdziwki.
– Jeszcze lepiej.

Ale kupił.


Jakimi słowami przywitał mnie mój najdroższy małżonek po powrocie z henny brwi? Nie, nie „brwi wreszcie stały się godną oprawą twoich pięknych oczu”. Nawet nie jego klasyczne „jakaś ładniejsza się zrobiłaś”. Dziś urzekł mnie:
– głowa ci zmalała przez te brwi.

O autorze

Cześć, jestem Wiola i jestem matką wariatką. Matką dwóch małych wariatów, autorką książki dla dzieci (od której dzieci nie uciekają), neurologopedą. Codziennie nadzoruję domowym cyrkiem, animuję rodzinną rzeczywistość, a w międzyczasie bloguję i próbuję się wyspać. Na blogu pokazuję, co warto kupić, gdzie warto wybrać się z dzieckiem (i bez dziecka). Czasem też trochę się wymądrzam. Rozgośćcie się. Kawy, herbaty, wina?

3 komentarze

  • Wiola
    18 listopada 2016 at 09:28

    😀 <3

    Odpowiedz
  • Renata
    3 listopada 2016 at 00:00

    Wiola, pewnie nie powinnam tego w taki sposób napisać ale posikalam się w gacie?

    Odpowiedz

Napisz odpowiedź