Menu
lifestyle / matka / Porady

Ty też możesz zniszczyć przyszłość swojemu dziecku

Pamiętam, jak kiedyś wydawało mi się, że przez to, że jestem ze wsi, jestem gorsza. Bałam się dzieci z miasta. Myślałam, że wiedzą więcej, mają więcej, więcej osiągną, a ja będę musiała zadowolić się tym, czego oni nie będą chcieli. Gdy w różnych ankietach u lekarza/w szkole pytano mnie o warunki bytowe, zastanawiałam się, czy pytają o to, bo jestem ze wsi. Gdy musiałam wskazać wielkość miejsca zamieszkania, automatycznie czułam się oceniania. Bałam się, że ludzie słysząc „wieś”, myślą „patologia”. Że stawiają między nimi znak równości. Miałam wtedy około 10 lat.

Gdy poszłam do gimnazjum w mieście, zrozumiałam, jak bardzo się myliłam. Poznałam różne odcienie szarości. Poznałam dzieci z miasta. Wśród nich były dzieci z bardzo biednych rodzin, mających kochających i zaangażowanych rodziców, jak i dzieci z naprawdę bogatych domów, którymi nikt się nie interesował.

Dlaczego o tym piszę? Temat „złego startu” często spychany jest na bok. Jakby każdy wiedział już wszystko i nie było nic do dodania. Co jakiś czas przekonuję się jednak o tym, że ciągle myślimy stereotypami. Takimi jak mała, 10-letnia ja. Widząc dziecko z tzw. dobrego domu, które ma pewne deficyty rozwojowe, tłumaczymy je tym, że taki typ, że wyrośnie. Często jednak problem leży głębiej.

Jako że jestem z wykształcenia logopedą, mogę Wam napisać, jak wygląda wpływ czynników środowiskowych na opóźniony rozwój mowy. Tak, tak orm nie bierze się z powietrza. Wywołane jest ono albo przez czynniki psychospołeczne (środowiskowe), albo biologiczne (w takim przypadku opóźnienie rozwoju mowy jest następstwem uszkodzenia układu nerwowego, narządów mowy, narządu słuchu, narządu wzroku, upośledzenia umysłowego czy autyzmu – ale tym nie będziemy się teraz zajmować).

Niekorzystny wpływ środowiska na mowę dziecka

Do przyczyn opóźnień rozwoju mowy uwarunkowanych środowiskowo zalicza się:

  • nieprawidłowe kontakty matki z dzieckiem (zbyt małe zainteresowanie dzieckiem, małomówność matki, zbyt luźny związek uczuciowy matki z dzieckiem, długotrwała rozłąka z matką, brak matki);
  • brak bodźców do mówienia;
  • niewłaściwa reakcja otoczenia na pierwsze wypowiedzi dziecka (brak zainteresowania, lekceważenie ich lub przyjmowanie ich z nadmiernym entuzjazmem);
  • nadmiar bodźców słownych (może wywoływać niechęć do słownych i doprowadzać do różnych zahamowań w tym zakresie);
  • nieprawidłowe wzorce językowe mowy dorosłych (błędna wymowa, stosowanie nieprawidłowych form gramatycznych, ubogie słownictwo)
  • nieprawidłowe postawy językowe dorosłych (wzmacnianie błędów wymowy dziecka, naśladowanie nieprawidłowych form wymawianych przez dziecko, uznając je za rozczulające);
  • wielojęzyczne otoczenie dziecka.

Według badań Tomasza Zaleskiego (Zaleski T., Opóźniony rozwój mowy, w: Diagnoza i terapia zaburzeń mowy, red. T. Gałkowski, Z. Tarkowski, T. Zaleski, Lublin 1993) nieprawidłowe kontakty z matką są najistotniejszymi czynnikami psychospołecznymi wywołującymi opóźniony rozwój mowy. Szokujące, prawda? To czytajcie dalej.

Jak zniszczyć własne dziecko?

Gdy pracowałam jako logopeda, miałam pod swoją opiekę dziewczynkę (a właściwie to już nastolatkę), która miała orzeczenie o upośledzeniu umysłowym w stopniu głębokim (najcięższy stopień upośledzenia). Potrafiła chodzić, ale nie potrafiła mówić, nie znała żadnych norm społecznych, nie wychodziła z domu od dawna, ciężko było z nią nawiązać jakikolwiek kontakt, ale… uruchamiała sama komputer, włączała sobie grę (prostą platformówkę) i potrafiła grać w tę grę, a potem wyłączyć komputer. Jak to możliwe? A no tak właśnie, że dziecko było skrajnie zaniedbane. Stopień jej upośledzenia nie wynikał z tak głębokich deficytów, a z tego, że była trzymana w czterech ścianach i brakowało jej jakichkolwiek form wspomagania rozwoju (jej matka ograniczała innym widzenia się z dzieckiem; udawało mi się to jedynie wtedy, gdy matki nie było w domu). Czy to była rodzina kojarzona z szeroko rozumianą patologią (alkohol, narkotyki, niski status społeczny itp.)? Nie. Matka wykonywała jeden z zawodów cieszących się dużym zaufaniem społecznym.

Co można zrobić?

Co możemy zrobić dla swojego dziecka, aby zapewnić mu dobry start?

Przede wszystkim bądź. Bądź przy swoim dziecku. Każdą wolną chwilę starajcie się spędzać razem. Oczywiście jeżeli dziecko potrzebuje samotności, daj mu ją. Każde dziecko potrzebuje jednak przede wszystkim miłości, zabawy i naszej uwagi. To zapewnia mu świetny start w przyszłość. Jeżeli nie możemy pozwolić sobie na to, aby być z dzieckiem w domu, wybierzmy jak najlepszą placówkę, która się nim zajmie.


Jeżeli jesteście teraz na etapie wyboru przedszkola, koniecznie przeczytajcie na co zwrócić uwagę wybierając przedszkole dla dziecka, kiedy posłać dziecko do przedszkola, jak je do tego przygotowtać. Często pytacie mnie o te kwestie. Ja jednak nie czuję się autorytetem w tej dziedzinie. Jaśka musieliśmy dać do przedszkola niejako z biegu (Witek urodził się trzy miesiące za wcześnie i żeby móc jeździć do szpitala, Jasiek musiał pójść do przedszkola 4 miesiące wcześniej niż planowaliśmy). Pod tymi artykułami na Tatento.pl podpisuję się jednak wszystkimi kończynami. Znajdziecie tam odpowiedzi na wszystkie okołoprzedszkolne pytania.

Warto również pobrać ebook dotyczący wyboru przedszkola i przygotowania dziecka.

Jeżeli jesteście na etapie wyboru szkoły podstawowej, polecam Wam artykuły na temat reformy edukacji, czym kierować się w wyborze szkoły, jak skompletować wyprawkę oraz dlaczego warto zainteresować się edukacją domową.


Co możemy zrobić dla innych dzieci?

Przede wszystkim obserwować. Mieć oczy i uszy szeroko otwarte. W razie potrzeby ingerować i pomagać.

Nie każde dziecko ma dostęp do dobrych książek, nie każda rodzina może zaoferować swojemu dziecku zasób kulturowy, który pomoże mu wejść w dorosłe życie z podniesioną głową. Jednak z doświadczenia wiem, że olbrzymi kapitał edukacyjny może wynieść z domu dziecko z biednej rodziny, gdzie rodzice ledwo wiążą koniec z końcem. Wiem również, że w dorosłe życie z zerowym kapitałem może wejść dziecko z dużego miasta, którego rodzice nie rozumieli, jak ważni są dla dziecka. Mam znajomych z bardzo biednych rodzin, którzy świetnie poradzili sobie w życiu. Mam również takich, których rodzice zajmowali wysokie stanowiska, a teraz są wrakami ludzi. I fizycznie, i psychicznie.

Za „zły start” nie odpowiada miejsce, w którym dziecko żyje. „Zły start” to źli ludzie.


Partnerem wpisu jest Tatento.pl

O autorze

Cześć, jestem Wiola i jestem matką wariatką. Matką dwóch małych wariatów, autorką książki dla dzieci (od której dzieci nie uciekają), neurologopedą. Codziennie nadzoruję domowym cyrkiem, animuję rodzinną rzeczywistość, a w międzyczasie bloguję i próbuję się wyspać. Na blogu pokazuję, co warto kupić, gdzie warto wybrać się z dzieckiem (i bez dziecka). Czasem też trochę się wymądrzam. Rozgośćcie się. Kawy, herbaty, wina?

2 komentarze

  • Monika
    23 listopada 2018 at 21:55

    Jak ja lubię cię czytać.

    Odpowiedz
  • Izabela Czaja
    3 maja 2017 at 00:32

    To prawda, są też rodzice, którzy krytykują swoje dzieci i dają im do zrozumienia, że zawsze źle robią, źle myślą, nie potrafią pojąć, że dziecko to osobna jednostka, mały człowiek, który może mieć swoje zdanie i nie wolno go krytykować, tylko trzeba z nim rozmawiać. Czasami rodzice planują przyszłość dla swoich dzieci, nie dadzą im wybrać samodzielnie szkoły, co kończy się tym, że taki człowiek wchodzi w dorosłe życie zagubiony i długo zajmuje mu odkrycie własnej wartości, tego, że potrafi coś zrobić,często takim ludziom towarzyszy strach przed porażką ponieważ nie mają w nikim wsparcia i sami muszą to przezwyciężyć, a kiedy im się to nie udaje stają się właśnie wrakami.

    Odpowiedz

Napisz odpowiedź