Dlaczego kiedyś na blogu była moda dziecięca, a teraz nie ma? To jedno z najczęściej zadawanych pytań odnośnie kategorii na blogu. Gdy Jasiek miał roczek, a ja zaczynałam pisać bloga, myślałam, że musi być najlepiej wystylizowanym dzieckiem w polskiej blogosferze. W jednym z moich ostatnich wpisów na temat świadomego podejścia do kupowania ubrań, pisałam Wam o tym, że kupowałam mu mnóstwo ubrań. Praktycznie wszystko, co wybierałam dla niego, wyszukiwałam w sklepach małych marek. Z każdej kolekcji każdej marki musiał mieć przynajmniej jedną rzecz. Teraz, mimo że Witkowi prawie nie kupuję ubrań (a część dobrych na niego również sprzedaję i oddaję), to ma ich po Jaśku tyle, że czasem nie mieszczą mu się w komodzie. Jasiek części z nich nawet nie miał na sobie. Nie zdążył, wyrósł. Zdarzało się, że kupowałam rzeczy na zapas, a potem o nich zapominałam
Pamiętam, jak przeglądając blogi np. podróżujących rodzin, zastanawiałam się, czemu rodzice tych dzieci, mając pieniądze na tak dalekie podróże, nie inwestują ich w ubrania. Czemu nie chcą pokazać tych dzieciaków w ciekawych krojach, wzorach.
Gdy Jasiek skończył dwa lata, stał się wybredny. Często nie chciał nosić tego, co dla niego wybrałam. Ja jednak wciąż starałam się go przebierać w kogoś, kim nie był. Przepraszam, Synu.
W pewnym momencie pomyślałam – „Wiola, stop! Daj dziecku spokój.”
Nie dość, że on nie czuł się dobrze w tym, co ja dla niego wybierałam, to nieświadomie (bo nigdy to nie było moim celem) robiłam z niego maskotkę bloga. Oddałam sprawy w jego ręce. Przestałam go przebierać, zaczęłam ubierać. A właściwie to on sam zaczął się ubierać. Jeżeli chcę mu coś kupić, zawsze go pytam, czy chciałby tę rzecz. Jeżeli czegoś brakuje w jego garderobie, siadam z nim przed komputerem i sam wskazuje, co mu się podoba.
Co z tego, że nie wybiera tego, co ja bym dla niego wybrała? Nie jest przecież mną. Co prawda gdy wybiera odzież, która nie jest odpowiednia na daną porę roku (np. cienką bluzę na zimę), tłumaczę mu, że to jest ubranie na lato i że jeżeli latem nadal będą mu się podobały takie rzeczy, to poszukamy podobnych (nie kupujemy na zapas!). Cieszę się, że ma swój gust. Mimo że – póki co – znacznie odbiega on od mojego. Przecież to nie znaczy, że pozwalając mu samodzielnie wybierać rzeczy, będzie on wybierał zawsze to samo. Wręcz przeciwnie. Myślę, że jego gust zacznie kształtować się szybciej niż w przypadku dzieci, którym ubrania wybierają rodzice. Będzie bogatszy o te pomyłki, które popełnił wcześniej.
Pisałam Wam niedawno na Facebooku o tym, jakie Jasiek ma marzenie. Stwierdził, że w przyszłości chce zostać ludzikiem Lego. Przypomina mi się od razu, jakie było moje marzenie, gdy byłam w wieku wczesnoszkolnym. Zakochana po uszy w Nicku Carterze z Backstreet Boys marzyłam o tym, żeby podczas trasy koncertowej autobus zespołu zepsuł się obok naszego domu, a sam Nick zapukałby do moich drzwi. Ja nie tylko o tym marzyłam, ja codziennie się o to modliłam. W tym okresie jednym z moich ulubionych elementów garderoby była bluza z Nickiem Carterem. Czy to skrzywiło moje poczucie estetyki? Nie sądzę. Dzięki temu, że pozwalamy dzieciom samodzielnie dokonywać wyborów ubraniowych, zaczynają bawić się modą, poszukują własnego stylu, nie boją się eksperymentować.
Przestałam przebierać dzieci w to, co mi się podobało. Zaczęłam ubierać. Do ubrań podchodzę teraz praktycznie. Wybieram sklepy, w których znajdę ubrania przede wszystkim wygodne (niekrępujące ruchów – moje dzieci nie założą dżinsów), ale też takie, gdzie Jasiek będzie mógł znaleźć np. ukochaną bluzę z ludzikiem Lego. Poza tym szukam okazji. Nadal staram się wspierać polskie marki. Niedawno skorzystałam z wielkiej wyprzedaży w 5-10-15 i obkupiłam chłopaków. Ubrania szybko znikały, ale udało mi się upolować kilka naprawdę świetnych rzeczy w bardzo niskich cenach. Jasiek sam wybrał sobie to, co mu się podobało na stronie, Witkowi wzięłam to, czego mu brakowało. Na zdjęciach możecie zobaczyć chłopaków ubranych praktycznie w całości w 5-10-15. Jeżeli jeszcze znajdziecie na stronie, to bardzo Wam polecam czapkę Witka (ma mega ciepły polar od środka i jest śliczna) i rękawiczki Jaśka (rękawiczki można nosić na dwa sposoby – bez palców i z palcami) i kurtkę Witka (ma odpinaną podszewkę, dzięki czemu może być zarówno kurtką jesienną, jak i zimową).
Partnerem wpisu jest marka 5-10-15.
4 komentarze
rennWear
17 listopada 2017 at 15:13Na pewno pozwolić 🙂 Dziecięca fantazja, a szczególnie w dziedzinie ubrań nie zna granic i nie powinniśmy w to ingerować, dopóki dziecko czerpie z tego radość.
Jestemmama.pl
9 listopada 2017 at 10:16Zdecydowanie pozwolić, oczywiście dopóki strój jest odpowiednio dobrany do pogody. Choćby dzieciak miał niesamowitą radość ze spacerów w spodenkach i sweterku to nadal zdrowie jest ważniejsze :).
czytam, kiedy mogę
3 listopada 2017 at 04:38Mój syn ma taka fazę na przebieranie sie w ciagu dnia czy wybieranie samemu ubrań od prawie dwóch lat. Czasami kompletuje, moim zdaniem, dziwaczne zestawy. Jednak nie zawracam mu uwagi, bo przede wszystkim cieszę sie z jego samodzielności w tej kwestii. On lubi być elegancki i nawet ma marynarkę, która lubi włożyć np … na rower. Wczoraj taki elegancki w koszuli, z muszką i marynarką pojechał z tatą do pracy. Do marynarki włożył spodnie od dresu, ale jego szczęśliwa mina i duma, gdy mówił, że idzie pracować, to było dla mnie cudowne.
Kamila
2 listopada 2017 at 22:17Pozwolić 🙂 najwiekszy plus jest taki, że dziecko też chętniej zakłada, to co samo wybrało. Ps. Też sama często nie wybrałabym tego, co wybiera moja córka dla siebie, co w jakiś sposób jest rozwijające.