Gdy przypominałam Wam na Facebooku o moim wpisie Gdzie nad morze z dzieckiem? Pisaliście mi o nowo otwartym parku rozrywki pod Kołobrzegiem. Właściwie to pisaliście jedynie, że jest, ale podobno jest drogo i nieciekawie. Uznaliśmy, że sami musimy to sprawdzić. W ostatni weekend sierpnia wybraliśmy sie na tydzień do Kołobrzegu.
Znając Was, pewnie będziecie nas pytać o to, gdzie spaliśmy. Wybraliśmy hotel Baltic Plaza. Nie jest to może hotel z najwyższej półki, ale lubimy go za wielkie pokoje (właściwie to apartamenty), mały basen, w którym bawią się głównie dzieci (przez to, że jest nieduży, dorośli raczej nie rozpędzają się w nim z pływaniem), bliskość do dużej, niezatłoczonej plaży (z dala od centrum). Na zewnątrz hotelu jest też fajny plac zabaw w formie statku. W budynku też jest plac zabaw, ale obecnie wygląda jak melina dla dzieci. Jedzenie jest średnie, ale doceniam to, że codziennie przygotowują specjalną obiadokolację dla dzieci. W Balticu byliśmy już trzy razy. Jeżeli traficie na jakąś fajną ofertę np. na Booking, warto wybrać ten hotel. Choćby ze względu na te wielkie pokoje.
Ale wróćmy do Pomeranii. Pomerania Fun Park znajduje się pod Kołobrzegiem, w miejscowości Pyszka. Obiekt w sezonie otwiera się o godz. 10:00. Byliśmy na miejscu po 10:00. Samochodów na parkingu (parking jest płatny) było niewiele. Chyba niewiele jeszcze osób wie o tym miejscu.
Bilety od Poniedziałku do Piątku | |
---|---|
Dorośli | 30 zł/os |
Dzieci od 5 do 17 lat2 |
40 zł/os |
Dzieci do 4 lat2 |
30 zł/os |
Dzieci do 80 cm wzrostu1 |
1 zł/os |
Niepełnosprawni3 | 1 zł/os |
Bilety Weekendowe | |
---|---|
Dorośli | 40 zł/os |
Dzieci od 5 do 17 lat2 |
50 zł/os |
Dzieci do 4 lat2 |
30 zł/os |
Dzieci do 80 cm wzrostu1 |
1 zł/os |
Niepełnosprawni3 | 1 zł/os |
Po zakupie biletów, możemy korzystać ze wszystkim atrakcji za darmo. Warto dodać, że cała Pomerania Fun Park obsługiwana jest przez pracowników z Ukrainy, którzy świetnie mówią po polsku. A poza tym tworzą genialną atmosferę w tym miejscu. Bardzo mili, pomocni ludzie. Byliśmy pod wrażeniem ich podejścia.
Przy wejściu od razu znajdziecie dwie nieduże karuzele, dwa spore dmuchańce i małą kolejkę.
Nieco dalej, na środku placu znajduje się strefa z metalowymi placami zabaw. Drabinki, zjeżdżalnie i tego typu cuda.
Mijając place docieramy do genialnego dmuchańca dla starszych dzieci. Jest to swego rodzaju tor przeszkód (ścianki wspinaczkowe, miejsca, które trzeba przeskoczyć, przecisnać się przez nie, przeczołgać). Genialna sprawa.
Gdy Jasiek przechodził przez dmuchane tory przeszkód, Witek kręcił się na znajdującej się obok karuzeli dla maluchów.
Po tych atrakcjach udaliśmy się na lody, a potem na autodrom (który znacie z każdego wesołego miasteczka). Na autodromie nie mamy zdjęć, ponieważ bawiliśmy się całą rodziną i nie miał kto robić zdjęć. 🙂
Później Jasiek z Grześkiem wybrali się na rollercoaster. Witek bardzo ubolewał nad tym,że nie mógł pójść z nimi, ale ta atrakcja była przeznaczona dla dzieci od czwartego albo piątego roku życia.
Kierując się od wyjścia ciągle przed siebie, dochodzimy do (jeszcze nieukończonej) wioski wikingów. W wiosce wikingów prowadzone są różne gry, zabawy, a nawet warsztaty. Można tam wypróbować takich atrakcji jak: strzelanie z łuku, rzut włócznią, ćwiczenie szyków, przeciąganie liny, rzut wiankiem do celu, walka na desce, gra Kubb. W wiosce wikingów można skorzystać z warsztatów garncarskich (lepienie z gliny), skórniczych (zdobnictwo na skórze) z myśliwym i tkaczych (tkanie krajek na bardku + motanki) z wiedźmą.
Zaraz obok wioski wikingów znajduje się strefa wodna. Jest tam jedna dmuchana, potrójna zjeżdżalnia (zjeżdża się do basenu) i jedna bardzo wysoka zjeżdżalnia. Ta strefa dopiero się tworzy i ma zostać ukończona w przyszłym roku.
Po drugiej strony placu znajdziemy jeszcze kilka innych dmuchańców.
I na przykład taką śmieszną gąsienicę, której wchodzi się do brzucha.
A w środku wygląda to tak.
Nie mogło zabraknąć też klasyka – karuzeli z łabędziami.
Gdy już zaliczyliśmy większość atrakcji na zewnątrz, postanowiliśmy udać się na obiad. W restauracji jedzenie raczej fastfoodowe (frytki, nuggetsy, makaron – dzieci będą zadowolone). Od razu z restauracji można przejść do raju dla dzieciaków. Takiej sali zabaw jeszcze pewnie nie widzieliście. Ok. 3 tys. m2 niesamowitych atrakcji dla dzieci w różnym wieku.
Zobaczcie ten małpi gaj.
Na środku stoi wielki statek.
A obok niego wulkan, na który można się wspiąć.
Tutaj zjeżdżalnie dla nieco starszych dzieci.
Statek w całej swej okazałości.
Ogromny basen z kulkami.
Widok z basenu z kulkami.
Wulkan do wspinaczki.
W basenie są nie tylko kulki.
Każde dziecko znajdzie coś dla siebie.
Ostrzegam, że gdy się wejdzie po tej siatce na statek, to trzeba przejść przez cały statek po siatce i wyjść dopiero na wulkanie. Grzesiek musiał pójść po Jaśka, żeby zmotywować go do wyjścia. 😉
Na tej sali spędziliśmy kilka godzin. I naprawdę ciężko było wyciągnąć z niej dzieciaki. Jak widzicie na zdjęciach – osób w Pomeranii nadal jest niewiele. Rozmawialiśmy z panią z szatni na temat obłożenia. Mówiła, że zazwyczaj jest podobnie.
Nawet teraz, gdy wyjeżdżacie nad morze poza sezonem, w Pomeranii na pewno nie będziecie się nudzić. Więcej na temat tego parku rozrywki znajdziecie tutaj – Pomerania
1 Comment
Ania
17 lipca 2018 at 21:33Nad morzem przelotnie pada. ☹ Pojechaliśmy do Pomerani z dziećmi w wieku 1,4 i 11 lat. Rewelacja!!zanim zaczęło lać skorzystaliśmy z atrakcji na zewnątrz. Później obiad i mega wielka czysciutka (co dla mnie bardzo ważne) sala zabaw. Dzieciaki szalał tam kilka godzin. Obsługa cały czas czuwała nad bezpieczeństwem dzieci jak i porządkiem na sali. Może nie jest tam najtaniej, ale naprawdę warto.