Zapomniałam o moim cyklu #gry planszowe dla dzieci. A planszówki znów zaczynają piętrzyć się na półce. Na pewno w najbliższym czasie pojawi się ich więcej na blogu. Tymczasem łapcie kolejne cztery propozycje.
Chicken Bonanza
Nie lubię tej gry. Być może dlatego, że w ogóle nie lubię gier na czas. Stresują mnie. Nawet takie niepozorne kurczaki. Cała zabawa polega na tym, aby ułożyć swoje kurczaki na dachu kurnika, zanim ten wystrzeli w powietrze. Tak, tak, ten plastikowy kurnik ma w sobie jakiś mechanizm sprężynowy, który po pewnym czasie od złożenia kurnika, rozkłada go na nowo, przez co kurnik podskakuje. Zawsze upycham tę grę gdzieś za innymi, żeby moje dziecię nie męczyło matki kurczakami. On z kolei uwielbia Chicken Bonanzę i mógłby te kurczaki układać na dachu setki razy. Jeżeli lubicie tego typu gry, to bierzcie. Myślę, że Wasze dzieciaki też będą zachwycone kurczakami.
Do kupienia tutaj – Chicken Bonanza
Grzybobranie. W Zielonym Gaju
W poprzednim wpisie planszówkowym pisałam Wam, że Trefl zaczął się ogarniać z wyglądem swoich gier. Grzybobranie jest na rynku nieco dłużej niż seria, którą Wam pokazywałam, ale również już wygląda całkiem przyzwoicie. Cała zabawa polega na przejściu przez las i zebraniu jak największej liczby grzybów. Dodatkowym utrudnieniem jest to, że muchomory odejmują nam punkty, ale po stanięciu na miejsce z muchomorem, musimy go wrzucić do naszego wiaderka. Za pionki robią nam tutaj wiaderka. Po przejściu przez cały las, podliczamy ilość zebranych grzybów. Prawdziwki (brązowe grzyby) i maślaki (żółte grzyby) liczymy +1, a muchomory (czerwone grzyby) -1. Grając z młodszymi dziećmi możemy nieco zmodyfikować zasady podliczania i muchomory po prostu odrzucić i nie odejmować punków.
Do kupienia tutaj – Grzybobranie
Fumble
Bardzo fajna gra rozwijająca umiejętności sensoryczne – a dokładniej zmysł dotyku. Najważniejsza jest tu umiejętność szybkiego rozpoznawania przedmiotów po ich kształcie, wkładając jedynie dłoń do woreczka. Niby gra jest od 6 lat, ale z młodszymi dziećmi również można grać, dając im trochę fory (wiem, wiem, to niepedagogiczne). Gra składa się z 55 kart, na których znajdują się kombinacje pionków o różnych kształtach. Cała zabawa polega na tym, aby jak najszybciej w woreczku wymacać pionki, znajdujące się na wylosowanej karcie. Jasiek bardzo lubi. Nazywa Fumble jego „super grą”.
Do kupienia tutaj – Fumble
Kalaha
To jedna z gier z serii Lattjo wypuszczonych przez Ikeę, o których już Wam wspominałam. Wszystkie wykonane są bardzo estetycznie, w pięknych minimalistycznych formach. W kalahę gra się w dwie osoby. Zasady nie są zbyt trudne, ale żeby wygrać, trzeba nieco kombinować. Przedszkolak gra raczej intuicyjnie, ale z opanowaniem zasad nie powinien mieć problemów. W jego przypadku wygrana jest jednak losowa. Pozwolę sobie przekopiować zasady gry z Wikipedii:
Gracze wykonują ruchy na przemian według nast. zasad:
- ruchy wykonuje się w kierunku przeciwnym do kierunku ruchu wskazówek zegara;
- gracz wyjmuje wszystkie kamienie z dowolnego dołka w rzędzie własnym, a następnie wkłada po kolei po jednym do kolejnych dołków, poczynając od tego po prawej, z którego wyjął (również do bazowych);
- jeśli ostatni kamień wpadł do własnej bazy, gracz wykonuje jeszcze jeden ruch. Powtarza się to dopóty ostatni kamień nie wpadnie do innego dołka;
- jeśli ostatni kamień wpadł do własnego pustego dołka, gracz bierze wszystkie kamienie z leżącego naprzeciw dołka przeciwnika i wkłada je do swojej bazy.
Gra kończy się gdy jeden z graczy nie może wykonać ruchu (wszystkie dołki po jego stronie są puste gdy przypada na niego kolej ruchu). Przeciwnik zbiera resztę kamieni ze swoich dołków i wkłada do swojej bazy. Wygrywa ten, kto uzbierał więcej kamieni w swej bazie; w przypadku równej ich liczby – remis.
Do kupienia tylko w Ikei – Kalaha
2 komentarze
Tata i Dziecko
3 stycznia 2017 at 21:58Posiadamy Grzybobranie, ale jeszcze nie zdecydowaliśmy się zagrać z naszą córką. Musimy spróbować i pokazać jej w końcu. Polecam za to grę Pizza Trefla oraz całą tą serię. Bardzo fajne, lekkie i niedrogie gierki 🙂
Dominik z Rodzinne porachunki
14 września 2016 at 21:13Grzybobranie znamy na pamięć :-). Gramy w to prawie 2 lata. Chicken Bonanza od razu poszła w kąt. Starszemu synowi nie podobały się częste huki wyskakujących kurczaków, a nas te rozgrywki nieco stresowały. Też nie polecam :-(.
Kalahę mamy, ale jeszcze nie graliśmy z dziećmi. Czas to nadrobić 🙂