Nowości w biblioteczce malucha to nowy cykl na blogu. Chciałam jakoś rozdzielić te wpisy książkowe. Będzie więc biblioteczka malucha, biblioteczka przedszkolaka oraz stały już cykl – co w przyszłości będą czytały moje dzieci. Maluchowa biblioteczka będzie zawierała propozycje książkowe dla dzieci do max 2 lat. To jak? Może być? Chodźcie więc zobaczyć, co bardzo warto, a co mniej warto dorzucić do biblioteczki Waszych maluchów.
Własny kolor
Nie, to nie nowa pozycja Erica Carle’a, choć swym wyglądem bardzo zbliżona do książek pana Carle’a. „Własny kolor” opowiada o małym kameleonie, który bardzo zazdrościł innym zwierzętom, że mają swój jeden kolor. Nie podobało mu się to, że jego kolor zmienia się w zależności od tego, gdzie się znajduje. Do czasu, gdy poznał drugiego kameleona… Bardzo fajna książeczka, niegłupia, prosta historia, fajna grafika w stylu Carle’owskim. Warto mieć ją w biblioteczce malucha.
Do kupienia tutaj – Własny kolor
Plask! Mała krówka
Wydawnictwo Olesiejuk ostatnio zaczyna pozytywnie zaskakiwać. Tym razem wydał cztery książeczki Jo Lodge’a dla najmłodszych. U nas póki co tylko krówka (bo ma najbardziej kontrastowe kolory), ale myślę, że kupię też pozostałe części. Wszystkie pozycje z tej serii działają na zasadzie „przesuń, baw się, pociągnij” – na każdej stronie znajduje się jakiś ruchomy, interaktywny element, dzięki któremu dziecko może obrazki przesuwać, popychać, wprawiać w ruch. Na każdej stronie po kilka słów, wyrażenia dźwiękonaśladowcze, duże, kontrastowe ilustracje, twarde kartki. Czego więcej dziecku potrzeba?
Do kupienia tutaj – Plask! Mała krówka
Przedmioty, Objects, Objets, Objetos
Jak wiadomo – im młodszy mózg, tym bardziej elastyczny, szybciej chłonie wiedzę. Dlatego im wcześniej zaczniemy zaznajamiać dzieci z obcymi językami, tym łatwiej kiedyś będzie im się ich nauczyć. W myśl tej zależności powstały książeczki wydawnictwa Tashka. Nie mylcie nauki języków obcych z zaznajamianiem dzieci z ich brzmieniem. Obcobrzmiące słówka możemy dzieciom podrzucać, ale nie uczyć. Uczenie kilku języków dzieci, które nie mają opanowanej swobodnej mowy w jednym języku najczęściej kończy się orm – opóźnionym rozwojem mowy. Ok, powymądrzałam się logopedycznie, wróćmy więc do książeczek. Tashka ma w swojej ofercie cztery tytuły z tej serii: Pojazdy, Przedmioty, Jedzenie i Zwierzęta. U nas akurat Pojazdy. Czy kupię pozostałe? Nie wiem. Zobaczę, jak Witek zareaguje na tę za jakiś czas. Każdy obrazek jest podpisany słowem w języku polskim, angielskim, francuskim i hiszpańskim. Graficznie prezentuje się to całkiem dobrze.
Do kupienia tutaj – Przedmioty, Objects, Objets, Objetos
Pracujące pojazdy. Hej, ho!
Pracujące pojazdy. Zostaw to mnie!
Świetne minimalistyczne książeczki japońskiego twórcy książek obrazkowych – Taro Miury – dostępne są w Polsce od niedawna. Jakiś czas temu pokazywałam Wam część, która jako pierwsza pojawiła się u nas – Czy dosięgnie? Jaśko wtedy wydawał mi się już za stary na tego typu książki, więc nie dokupowałam kolejnych. A że pojawił nam się nowy członek rodziny, który być może będzie kolejnym molem książkowym, nadrabiam zakupy. Myślę, że o tych pozycjach najwięcej powiedzą zdjęcia. Jest prosto, minimalistycznie, przejrzyście. Musi się podobać.
Do kupienia tutaj – Pracujące pojazdy. Hej, ho!
Pracujące pojazdy. Zostaw to mnie!
Maluszek patrzy. Moja pierwsza książeczka
Lubię tego typu rzecz. Ostatnio coraz więcej pojawia się na rynku przedmiotów, zabawek, książeczek z kontrastowymi barwami. Przeznaczonych dla najmłodszych. Dostosowane są one do możliwości poznawczych maluszków. Pomagają nie tylko stymulować ich wzrok ale także koordynację wzrokowo – ruchowa. Z serii Maluszek Patrzy powstało kilka tytułów. Na okładce każdego jest informacja dla dziecka w jakim wieku skierowana jest dana pozycja.
Do kupienia tutaj – Maluszek patrzy. Moja pierwsza książeczka
Miś patrzy
Ta pozycja już całkiem wygląda jak książka Erica Carle’a. A tu psikus. Autorem jest Bill Martin Jr. Carle jest współautorem. Cała konwencja utrzymana jest w stylu wyliczanki, co jest charakterystyczne dla książek Carle’a. Właściwie, co ja będę Wam więcej pisała – jeżeli kochacie Carle’a, pokochacie i misia. A resztę powiedzą Wam zdjęcia.
Do kupienia tutaj – Miś patrzy!
Alinka. Złotą gwiazdą kosmos mruga
Pozycja kupiona z myślą o tym, aby młodszy brat mógł choć trochę zrozumieć, o czym mówi starszy. Alinek zostało wydanych już kilka. Myślę, że jeżeli przypadną Witkowi do gustu, kupimy kolejne.
Do kupienia tutaj – Alinka. Złotą gwiazdą kosmos mruga
Mój pierwszy słownik obrazkowy
Na deser najwięcej zdjęć. Słownik naprawdę wygląda… hm… bardzo estetycznie. Tak, to słowo chyba najbardziej mi tu pasuje. Na każdej stronie znajduje się sporo pojęć pogrupowanych w różne kategorie. Bardzo miło się to ogląda. Nie mam jednak pojęcia, jaka będzie reakcja malucha na ten słownik. Jaśka nudzi, ale on te wszystkie pojęcia już zna. Sam uczył się pojęć dzięki książce 100 pierwszych słów (KLIK) oraz na grubej cegłowatej książeczce, która zamiast obrazków miała same zdjęcia, a której od kilku lat nigdzie nie można dostać.
Do kupienia tutaj – Mój pierwszy słownik obrazkowy
11 komentarzy
Natalia
16 września 2017 at 22:37Mam takie pytanko – chciałabym kupić synkowi (14 miesięcy) słownik, ale ze zdjęciami, a nie z obrazkami. Czy kojarzysz może coś takiego?
Wiola
17 września 2017 at 19:42Było kiedyś coś takiego. Nazywało się „wielka księga malucha”. Wydawnictwa grafag. Napisz do nich, może jeszcze mają coś na magazynie.
xenian
24 sierpnia 2015 at 18:54To będzie mój ulubiony cykl 😉 mój synek ma 5 miesięcy i czytam mu kiedy tylko jest okazja. Moje ulubione to seria Akademia Mądrego Dziecka. Franek natomiast najbardziej lubi te kontrastowe. Ostatnio w Biedronce były książeczki typu „Czarne czy białe ” po niecałe 3 zł każda. Fajne i lekkie- sam sobie trzyma i krzywdy sobie nie zrobi;)
Wiola
24 sierpnia 2015 at 18:59Oo, dawno temu były w Biedronce?
Bobobebe
24 sierpnia 2015 at 12:06u nas zdecydowani faworyci to książeczki z Wydawnictwa TAKO. zaczęliśmy od Taro Miura, a teraz zaczytujemy się: „Biegnij Dynio biegnij”, „Orzechowy łasuchem” czy też cała serią o Antonino:)
Wiola
24 sierpnia 2015 at 18:59Antonino mamy, ale tych dwóch ostatnich nie znam.
Natalia Mitraszewska
22 sierpnia 2015 at 23:27Wszystkie pozycje które tu przedstawiłaś chętnie bym nabyła! Takie ładne, kolorowe 🙂 Ale chyba najbardziej zachęciła mnie pierwsza książeczka 🙂
Jusssi
22 sierpnia 2015 at 21:31Moim faworytem w tym zestawieniu jest Własny kolor. Tę pozycję koniecznie kupimy. Nie znałam tego wydawnictwa, a widzę że sporo pozycji mają dobrze zapowiadających się. My oprócz książek do snu, wertujemy w kółko Księgę dźwięków i Pamelo i kolory 🙂
Wiola
22 sierpnia 2015 at 22:40Księga dźwięków to nasz hit nad hitami. Pomelo akurat nie przypadło do gustu mojemu dziecku. Może drugie będzie miało inny gust.
Skoro podoba Ci się Własny kolor, to koniecznie zapoznaj się z twórczością Erica Carle’a. Proponuję zacząć od klasyka – Bardzo głodnej gąsienicy.
Zerknij tutaj:
http://matkawariatka.pl/eric-carle-czyli-ksiazki-ktorych-nie-mozna-nie-miec/