Menu
Francja / Podróże

Disneyland – warto czy nie warto?

Na wstępie chciałabym Wam podziękować za wszystkie Wasze pytania dotyczące Disneylandu. Bardzo ułatwiły mi prace nad postami dotyczącymi tego miejsca i nad tym wpisem, w którym znajdziecie informacje na temat organizacji takiego wyjazdu oraz będziecie mogli zobaczyć większość atrakcji.

Do Disneylandu możecie dostać się na rózne sposoby – samochodem, samolotem, autokarem. Są tez różne biura podrózy, które organizują takie wyjazdy. My wybraliśmy samochód. Raczej wolimy być niezależni i zwiedzac po swojemu, więc sami wszystko ogrnęliśmy. O naszej podróży i miejscu, w którym spaliśmy, możecie przeczytać we wpisie Gdzie nocować w Disneylandzie, czyli Davy Crockett Ranch. Polecam Wam również zerknąć na mój instagram. Wyróżniłam tam dwie zapisane relacje. Znajdziecie je pod tym linkiem – relacje z Disneylandu.

Na poczatku chciałam kupić bilety na stronie Parkmania.pl Byliśmy z nimi już w duńskim Legolandzie, włoskim Gardalandzie czy holenderskim Efteling. Miałam jednak problem, aby znaleźć fajny nocleg w pobliżu parku, który nie zabijałby ceną (Parkmania oferuje bilety, bez noclegów). Co prawda znalazłam fajne campingi z basenami, ale były one dosyć daleko od samego DIsneylandu. Wtedy zrezygnowana zaczęłam przeglądać ofertę hoteli w Disneylandzie, który wydawały mi się dosyć ddrogie. Okazało się, że Disneyland oferuje zakwaterowanie nie tylko w hotelach, ale również w domkach, a te są już znacznie tańsze. Poza tym razem z noclegiem otrzymuje się w cenie bilety do Disneylandu oraz darmowy parking przy Disneylandzie. Tym sposobem zdecydowaliśmy się na zakup noclegów razem z biletami w Davy Crockett Ranch. Więcej o tym miejscu przeczytacie we wcześniej podlinkowanym wpisie.

Nocleg rezerowowaliśmy 23 marca, więc właściwie 2 miesiące wcześniej. Nie trzeba od razu płacić całości. Można wpłacić zaliczkę, a potem resztę. Można też rozłożyć sobie te płatności w czasie. Jak Wam pasuje. Po prostu będziecie mieli podaną datę, do kiedy musi być uregulowana cała płatność.

Za zakwaterowanie na 4 dni (3 noce) wraz z biletami do Disneylandu (do dwóch parków) na 4 dni zapłaciliśmy niewiele ok. 1400 euro. Dodatkowo jeszcze dokupowaliśmy photo pass, ale o tym za chwilę. My się trochę zagapiliśmy i cena nagle skoczyła nam o 100 euro. Bo musicie wiedzieć, że im wcześniej kupujecie bilety, tym jest taniej. Co kilka/kilkanaście dni cena skacze w górę. Dodatkowo, Disneyland ma taki dziwny system cenowy, którego nie rozgryzłam. Pokażę Wam na przykładzie. Zerknijcie na poniższe zdjęcia. Wybrałam noclegi z wejściówkami do parku na 3 dni dla 4-osobowej rodziny. Widzicie te kolory? Im ciemniejsze, tym drożej. Gdy przyjedziecie do Disnelandu 17 czerwca, to za bilety zapłacicie 1469 EUR, a gdy nastepnego dnia, to tylko 1087 EUR. Totalnie jest to dziwne i nie wiem z czego wynika. Istotne jest to, że cena za całość wylicza się na podstawie pierwszego dnia pobytu, więc te wszystkie ceny, które macie podane, to one są już za cały pobyt, ale jaka to będzie cena, zależy od tego, w jaki dzień przyjedziecie.

Pewnie zastanawiacie się o co chodzi z tymi dwoma parkami, o których napisałam w poprzednim akapicie. Otóż Disneyland składa się właściwie z dwóch parków (Disneyland Park i Walt Disney Studios). Nie musicie kupować biletów do obu, ale bardzo Wam to polecam. Oba znajdują się w bazpośrednim sąsiedztwie i możecie po prostu przechodzić między parkami, mając podwójne bilety. Razem z biletami możecie od razu zamówić fast passy. To taka dodatkowa, płatna opcja, która pozwala Wam wchodzić na atrakcje bez kolejek, osobnym wejściem. My nie mieliśmy fast passów i przez ok. 2,5 dnia udało nam się zaliczyć wszystkie atrakcje, które chcieliśmy. Pominęliśmy tylko jakies karuzele.

Dodatkowo przy niektórych atrakcach jest opca Single Rider. Jak sama nazwa wskazuje, oznacza pojedynczą osobę chcącą skorzystać z atrakcji. Dzięki wejciom dla Single Rider możemy dosiąść się do kogoś obcego na wolne miejsce obok. Oszczędzamy w ten sposób czas, ponieważ nie ustawiamy się w klasycznej kolejce, gdzie zazwyczaj stoją rodziny.

Bilety do obu parków (tzw. magic passy) otrzymaliśmy w recepcji Davy Crockett Ranch. Byliśmy tam ok. godz. 13:00. Już wtedy mogliśmy wejść do domku. Zjedliśmy obiad i ok. 15:00 pojawiliśmy się już w parku, żeby skorzystać z tego, że już mieliśmy bilety. Magic passy uprawniają do wejścia do parku, do darmowego parkingu oraz do korzystania np. z basenu na terenie Davy Crockett Ranch, ale o tym więcej we wpisie na temat zakwaterowania. W takim razie chodźmy już do tego Disneylandu. 🙂

Będąc gościem Davy Crokett Ranch czy innego hotelu disneylandowego możecie wejść do parku godzinę wcześniej niż osoby zakwaterowane w innych miejscach. Z rancza do Disneylandu jedzie się ok. 5 minut samocodem. Poniżej możecie zobaczyć ceny za parking, jeżeli nie macie magic passów, tylko same bilety. Koszt parkingu za jeden dzień to 30 EUR. W naszym przypadku, gdy korzystaliśmy z parkingu przez 4 dni, musielibyśmy zapłacić 120 EUR, więc jest to już jakaś większa kwota, którą udało nam się zaoszczędzić dzięki magic passom.

Kilka osób pytało mnie, czy można do Disneylandu wejść z psem. Nie można, ale między parkingami i wejściem do parku jest taki hotel pieskowy. Patrzyłam na opinie w Google i miał naprawdę dobre, więc jest to chyba fajna opcja dla właścicieli psów.

IMG_1166 by .

A teraz jedna z najistotniejszych rzeczy związanych z organizacją Disneylandowej przygody – aplikacja. Koniecznie zainstalujcie sobie aplikację Disneylandu. Dzięki niej będziecie wiedzieć, jakie są kolejki, w jakich godzinach działają poszczególne atrakcje, kiedy odbywają się różne pokazy itp. To jest must have!

Wpis z atrakcjami podzielę na dwie części. Najpierw pokażę Wam atrakcje Disneyland Park, a potem Walt Disney Studios.

Disneyland Park

No to chodźcie do tego Disneylandu.

Gdy wchodzicie do parku rano (dla gości hoteli i domków disneylandowych park otwiera się o 8:30, a dla pozostałych o 9:30), to możecie trafić na powitanie przez myszkę Miki oraz przejazd róznych pojazdów.

Disneyland Railroad

Pierwszą atrakcją, z której skorzystaliśmy, był pociąg. Stacja pociągu jest zaraz przy głównym wejściu. Myśleliśmy, że dzieki takiej przejażdżce poznamy na starcie trochę lepiej sam park, ale pociąg raczej jeździ bocznymi trasami i niewiele widać siedząc w wagoniku. Można wysiąść na dwóch dodatkowych stacjach, jeżeli chcecie w ten sposób od rzu przemieścić się w inną część parku. Nie polecam jednak wsiadać na tych stacjach. Mało kto tam wysiada, przez co nie ma miejsca w pociągu i trzeba bardzo długo czekać. Lepiej wsiąść na głównej stacji przy wejściu.

Codziennie, kilka razy dziennie (godziny możecie sprawdzić w aplikacji) przez park przechodzi parada z postaciami z bajek. Pytaliście mnie, czy dzieciaki, które nie kojarzą dawnych klasycznych bajek Disneya, znajdą tu coś dla siebie. Jak najbardziej! Nie tylko w paradzie idą takie postacie, ale i cały Disneyland i Walt Disney Studios pełne sa takich postaci. O czym zaraz się przekonacie.

Gdy przez główną ulice przechodzi parada, wtedy jest ona blokowana i nie można przejść. Polecam wtedy przemieszczać się (jak już raz obejrzycie paradę, to nie będziecie chcieli jej oglądać raczej drugi raz) przez pasaż (widoczny na zdjęciach poniżej). Z pasażu możecie też dostać się do sklepów.

Disneyland Park podzielony jest na cztery główne części tematyczne, zwane „krainami” i są to: Frontierland, Adventureland, Fantasyland i Discoveryland. Zacznijmy od Frontierland.

Phantom Manor

To coś w stylu domu duchów. Ale nie chodzimy tutaj sami oglądając jakieś strachy, tylko wsiadamy w kolejkę, która zabiera nas na przejażdżkę po strasznym domu. Tego typu przejażdżki są najbardziej popularne w Disneylandzie. I to mój ulubiony rodzaj atrakcji. Wsiadacie w wagonik i w całości oddajecie atrakcji. Ta atrkacja dostępna jest bez limitu wieku czy wzrostu. Może iść na nią każdy. Być może kojarzycie ten budynek z zewnątrz. Stworzony został na wzór domu Normana Bates’a z filmu Hitchcocka „Psychoza”. Niestety, zdjęcia nie oddają klimatu. Aparat nam ześwirował w tak ciemnych pomieszczeniach. Trochę lepiej to widać na nagraniach w wyrównionej relacji na instagramie. Polecam tam zerknąć.

Thunder Mesa Riverboat Landing

To po prostu przepłynięcie się na pokładzie statku wokół Big Thunder Mountain, czyli Wielkiej Góry Grzmotów – góra z czerwonego piaskowca, po której jeździ rollercoaster.

Big Thunder Mountain

Bardzo ciekawy rollercoaster dostępny dla dzieci już od 102 cm. Na ostatnim zdjęciu możecie zobaczyć zdjęcie z photo passa. Kupując bilety wybraliśmy opcję photo pass z możliwością wysyłania zdjęć na maila (bez zdjęć drukowanych) przy każdej atrakcji, która dawała możliwość robienia zdjęć. Po prostu po zejściu z atrkacji wybieraliśmy z ekranu zdjęcie, na którym byliśmy i zamiast płacić za to zdjęcie, spanowaliśmy swoją kartę photo pass.

The Lion King: Rhytms of the Pride Lands

Przepiekne widowisko na podstawie Króla Lwa. Koniecznie musicie to zobaczyć. Sprawdźcie w aplikacji godziny pokazów i bądźcie trochę wcześniej. Kolejki do pokazów zazwyczaj są spore i zdarza się, że osobom z końca kolejki nie udaje się wejść.

Playground Frontierland

We Frontierlandzie znajdziecie też klimatyczny plac zabaw.

Indiana Jones and the Temple of Peril

A teraz przenosimy się już do Adventureland. Główną atrakcją tego miesjca jest Indiana Jones and the Temple of Peril. To rollercoaster, który robi pętlę 360 stopni. I jest to chyba jedna atrakcja w całym Disneylandzie, która dostępna jest dopiero od 140 cm.

Pirates of the Caribbean

Tej atrakcji nie możecie przegapić. Na nią równiez nie ma limitu wzrostu. Jest to wodna przejażdżka łodzią przez świat piratów z Karaibów. Cała wycieczka trwa ok 6 minut minut i naprawdę robi super wrażenie. Witek chciał od razu przejechać się jeszcze raz.

Poza już wymienionymi atrakcjami, w Adventureland znajdziecie Adventure Isle (Wyspa  przygód), La Cabane des Robinson (Kabina Robinsona), Le Passage Enchante d’Alladi (Zaczarowane przejście Alladyna) i Pirate Galle (Wyspę Piratów).

Les Voyages de Pinocchio

A teraz już przenosimy się do Fantasylandu, czyli Krainy Fantazji. Zaczynamy od przejażdżki, dzięki której ponzajemy historię Pinokia. To atrakcja bez limitu wzrostu. Jedna z najstarszych w parku. Taki klasyk, ale jeżeli macie mało czasu, to możecie odpuścić.

Blanche-Neige et les Sept Nains

Królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludków. Ten sam rodzaj atrakcji co w przypadku Pinokia. Jedziemy kolejką i obserwujemy historię. Atrakcja bez limitu wzrostu. Tylko jakoś miałam wrażenie, że tutaj historia nagle została wycięta (mało o Śnieżce i krasnoludkach, całość prawie o złej czarownicy).

Peter Pan’s Flight

To również podobna forma jak Pinokio i Śnieżka. Tylko że tym razem nie wsiadamy w wagonik, a w latający statek, w którym latamy nad światem Piotrusia Pana. To również jedna z tych najstarszych atrakcji, ale mam wrażenie, że najbardziej dopracowana. I chyba dlatego są też do niej najdłuższe kolejki.

Sleeping Beauty Castle

Wszystkie atrakcje Fantasylandu mieszczą się w sąsiedztwie zamku, który znajduje się w samym centrum Disneylandu. Na parterze zamku znajdziecie sklepik z pięknymi pamiątkami. Na pierwszym piętrze z kolei jest wystawa witraży związanych z historią różnych księżniczek. Z kolei pod zamkiem podobno jest smok ziejący ogniem, ale gdy my byliśmy, to wejście tam było zamknięte.

Ekskalibur

A pod zamkiemy możecie spróbować wyciągnąć słynny ekskalibur.

Mad Hatter’s Tea Cups

Również w okolicy zamku znajdziecie kultowe, kręcące się filiżanki Szalonego Kapelusznika. Filiżanki kręcą się jak karuzela i dodatkowo wokół własnej osi. Dostępne sa dla dzieci od 7 roku życia. Nie jest to jakaś zawrotna prędkość, ale moim dzieciom się podobało. Najważniejsze, że poszli sobie na to sami, bez rodziców. 😉

It’s a small world

Super przejażdżka łódką przez różne kraje świata. Całość bardzo interaktywna, z odpowiednią dla danego kraju muzyką i dźwiękami charakterystycznymi dla regionu. Atrakcja bez limitu wzrostu.

Dumbo The Flying Elephant

A to chyba taki klasyk nad klasykami, która można kojarzyć z dawnych reklam Disneylandu. Karuzela ze słoniami Dumbo. Bez limitu wzrostu.

Le Carrousel de Lancelot

Piękna, klasyczna karuzela w dawnym stylu. Bez limitu wzrostu.

Alice’s Curious Labirynth

Labirynt Alicji z Krainy Czarów. W sumie to po prostu labirynt. Można pospacerować, można się zgubić. Na końcu znajduje się mały zamek z wieżą widokową. Bez limitu wzrostu.

Meet Mickey Mouse i Princess Pavilion

W Fantasylandzie znajdziecie również miejsce, gdzie możecie spokać się z Myszką Miki albo z różnymi księżniczkami. Jeżeli Wasze dzieci są fanami księżniczek i wiedzą, że jest taka atrkacja w Disneylandzie, to nie zazdroszczę. 😉 Do księżniczek kolejki potrafią być kilkugodzinne. Serio. 🙂 Czasami można jednak przypadkiem spotkać jakąś księżniczkę czy inną postac z bajki, przechadzające się po parku.

A teraz zabieram Was już do ostatniej strefy parku – Discoveryland, czyli krainy odkryć cudów techniki.

Orbitron

To po prostu karuzela. Bardzo ładna, ale karuzela. 🙂 Bez limitu wzrostu.

Star Tours: The Adventures Countinue

Świetna atrakcja, która przypadnie do gustu nawet sceptykom Gwiezdnych Wojen. Zakładamy. okulary 3d i ruszamy w podróż po kosmosie w specjalnym symulatorze. Czekając na tę atrakcję w kolejce na pewno nie będziecie się nudzić. Wnętrze budynku to stacja kosmiczna, gdzie można spotkać można różne roboty, w tym  R2D2 i C-3P0, inne rasy, hologramy itp.

Hyperspace Mountain

Ta atrakcja również zachwyci fanów Gwiezdnych Wojen. To starwarsowy rollercoaster w zamkniętym budynku, gdzie przez cały czas będzie Wam towarzyszych muzyka i dźwięk z filmów. Atrakcja od 120 cm.

Welcome to Starport: A Star Wars Encounter

A tu możecie spotkać prawdziwego Lorda Vadera, który przemówi do Was swoim vaderowym głosem. Możecie zerknąć na moim stories, jak wygląda takie spotkanie. Całe szczęście Vader nie jest księżniczką i nie ma do niego zbyt długich kolejek. To drugie zdjęcie pochodzi z photo passa.

Buzz Lightyear Laser Blast

Bardzo fajna przejażdżka bez limitu wzrostu. Wsiadamy w wagonik i strzelamy, zdobywając jak najwięcej punktów. A to wszystko w świecie Buzza.

Autopia

Przejażdżka w dwuosobowych autach dla wszystkich już od 81 cm. Po minach widać, że się podobało. 🙂

Disney D-Light i Disney Dreams Nighttime Extravaganza

A to najbpiękniejszy pokaz, jaki widziałam w życiu. Pokazy pod Burda Khalifa w Dubaju mogą się schować. To jest prawdziwa magia i jest mi przykro, że na zdjęciach nie udało się uchwycić choćby 1% magiczności tego pokazu, ale możecie go zobaczyć w wyróżnionych relacjach u mnie na instgramie. Lećcie na Instagram, bo musicie to zobaczyć. Pokazy świateł, dronów, fontann, animacje na zamku. No cudo. CUDO!!!!!!!! Pokaz odbywa się codziennie. Zaczyna się o 22:50. Całość trwa ok 30 minut.

Walt Disney Studios

A teraz zabieram Was już do Walt Disney Studios. Tu znajdziecie nieco mniej atrakcji, ale naprawdę warto kupić bilety. od razu do dwóch parków. WDS powstał 10 lat później niż Disneyland Park. Walt Disney Studios przedstawia dzieje animacji, filmu i telewizji, z kulisami ich produkcji. Poza typowymi atrakcjami dla parków rozrywki można prześledzić tutaj całą historię filmu animowanego, a jeżeli macie trochę więcej czasu, możecie także spróbować stworzyć (na specjalnych, interaktywnych stanowiskach) swoją bajkę.

Slinky Dog Zigzag Spin

To karuzelo-rollercoaester dla najmłodszych. Bez limitu wzrostu.

Toy Soldiers Parachute Drop

Spadające żołnierzyki. Atrakcja już od 81 cm.

Avengers Campus

W Walt Dinsey Studios znajdziecie całą strefę Avengersów. Możecie tam spotkać swoich ulubionych bohaterów oraz skorzystać z dwóch avengersowych atrakcji.

Spider-Man W.E.B. Adventure

Bardzo przyjemna atrakcja dla wszystkich, bez limitu wzrostu. Zakładamy okulary 3d i próbujemy zdobyć jak najwięcej punktów strzelając w ruchome elementy, jadąc wagonikiem.

Avengers Assemble: Flight Force

Atrakcja, na którą wsiadłam przez przypadek. Nie miałam pojęcia, że jest to rollercoaester. Nie wsiadam na żadne, a ten okazał się najbardziej hardcore’owym w całym parku. Limit wzrostu to 120 cm. Cała przejażdżka odbywa się w ciemności. Widzimy tylko rózne światła. I to jest plusem tej atrakcji. Gdybym widziała cała trasę przede mną, chyba umarłabym ze strachu. Pedzi się ok 100 km/h, robiąc przy tym dwie pętle do góry nogami i jeszcze ajkieś dziwne boczne akrobacje. Polecam tym, którzy lubię takie rzeczy. Ja nie mogłam się doczekac, kiedyto się skończy, a moje oczy same zaczęły płakać z emocji. 😉 Zdjęcie, które zostało nam zrobione, było robione na samym poczatku, zanim zaczęły się akrobacje kolejki.

Ratatouille: The Adventure

Na tę atrakcję zazwyczaj jest dłuższa kolejka, ale bardzo warto na nią poczekać. Zakładamy okulary 3d, wsiadamy w wagonik i wcielamy się w rolę myszy. W wyróżnionej relacji na instagramie możecie zobaczyć, jak to wygląda. Bez limitu wzrostu.

Cars ROAD TRIP

Byłam przekonana, że to będzie kolejna nudna podróż (w stylu pociągu), ale z elementami Aut, a tu niespodzianka – trzęsienie ziemi, wybuchy, zalewanie wagonika. Super sprawa. Bez limitu wzrostu. Więcej możecie zobaczyć na stories.

Les Tapis Volant – Flying Carpets Over Agrabah

Po prostu karuzela. W klimacie Aladyna. Bez limitu wzrostu.

Mickey Magician

Przepiękne show, gdzie możecie obejrzeć Wasze ulubione psotacie z bajek (np. z Pieknej i Bestii czy też z Krainy lodu).

The Twillight Zone Tower of Terror

Jedna z najbardziej szalonych atrakcji. To winda, która spada z zawrotną prędkością. Od 102 cm.

Crush’s Coaster

To szalona kolejka, która jedzie i w dodatku się obraca. Od 107 cm.

Cars Quatre Roues Rallye

To karuzela działająca na podobnej zasadzie jak filiżanki. Kręci się jak karuzela i dodatkowo każde autko obraca się wokół własnej osi. Bez limitu wzrostu.

Jedzenie w obu parkach

Na pewno o to zapytacie. Jedzenie jest mocno fastfoodowe. Możecie zjeść burgery, frytki, pizzę. Na jednym ze zdjęć pokazuję paragon. 44 EUR za dwa burgery, dwa zestawy nuggetsów, dwa zestawy frytek, napoje i mus. W strefe Avengersów jest jakaś lepsza restauracja, ale tam trzeba mieć rezerwację stolika, żeby się dostać. Przy toaletach często znajdziecie kraniki, gdzie możecie uzupelnić sobie wode pitną. Poza tym między parkingiem a wejściem do parków jest strefa Disney Village. Tam znajdują się bardziej zróznicowane restauracje i możliwe, że tam udałoby się Wam zjeść coś lepszego. My tam nigdy nie jedliśmy.

O autorze

Cześć, jestem Wiola i jestem matką wariatką. Matką dwóch małych wariatów, autorką książki dla dzieci (od której dzieci nie uciekają), neurologopedą. Codziennie nadzoruję domowym cyrkiem, animuję rodzinną rzeczywistość, a w międzyczasie bloguję i próbuję się wyspać. Na blogu pokazuję, co warto kupić, gdzie warto wybrać się z dzieckiem (i bez dziecka). Czasem też trochę się wymądrzam. Rozgośćcie się. Kawy, herbaty, wina?

Brak komentarzy

    Napisz odpowiedź