To już za chwilę. Za chwilę dzieciaki rozpoczną nowy rok szkolny. Jedne wrócą po prostu do wyższej klasy, inne pierwszy raz przekroczą szkolny próg, a jeszcze inne pierwszy raz na dłużej rozstaną się z rodzicami, idąc do przedszkola lub żłobka.
U nas niby zmienia się wiele, a jednak patrząc na to z boku, to są to nieduże zmiany w życiu chłopaków. Jasiek idzie od września do zerówki, a Witka rocznik zaczyna wtedy edukację przedszkolną. Dlaczego piszę o Witka roczniku, a nie o Witku? Dlatego, że on został przeniesiony do grupy przedszkolnej w wieku 2,5 roku (a więc na początku roku). Od września będzie więc z tymi samymi dzieciakami, z którymi zna się od jakiegoś czasu.
U Jaśka również obejdzie się bez większych zmian, ponieważ zerówkę ma w przedszkolu. Dopiero do pierwszej klasy pójdzie w szkole podstawowej. W szkole, do której pójdzie jako 7-latek nie ma zerówki, więc wszystkie dzieci, które przyjdą do pierwszej klasy, poznają się dopiero w pierwszej klasie. Nie będzie grupek, podziałów. Nikt nie będzie nowy, bo każdy będzie nowy. Każdy będzie miał czystą kartę. Bardzo mi na tym zależało, aby nie dołączał do już utworzonej wcześniej grupy siedmiolatków, które znałyby się z zerówki. Tu nie będzie takiego problemu.
W tym roku u nas więc bez większych zmian. Jedynie delikatne przejścia. Mogę jednak podzielić się z Wami moim doświadczeniem na temat tego, co zrobić, aby dziecku ułatwić start w nowej, nieznanej dotąd sytuacji.
Z Jaśka adaptacją przedszkolną kompletnie dałam ciała. Myślałam, że mamy sporo czasu, że przez wakacje uda nam się ogarnąć ten temat, a od września pójdzie do przedszkola. Mieliśmy nacieszyć się sobą, chodzić na zajęcia adaptacyjne do przedszkola, rozmawiać o przedszkolu, czytać o przedszkolu, bawić się w przedszkole. A tymczasem okazało się, że Witek, który miał urodzić się w połowie sierpnia, urodził się pod koniec maja. Mało tego – urodził się w szpitalu oddalonym o 80 km od domu. W szpitalu, w którym nie mogłam zostać razem z nim. Jawiła się więc przed nami wizja dwumiesięcznych, codziennych dojazdów do Witka. Nie mieliśmy z kim zostawić Jaśka. Musiał iść do przedszkola. Teraz, już. Bez żadnego przygotowania.
To był jeden z najtrudniejszych okresów w moim życiu. Na szczęście Jasiek jest bardzo otwartym dzieckiem i szybko zaadaptował się do nowej sytuacji. Znacznie szybciej niż ja. W przypadku Witka, który rok temu, jako dwulatek, szedł do żłobka (a po kilku miesiącach został przeniesiony do grupy przedszkolnej), mogliśmy lepiej się przygotować. Oczywiście rozmawialiśmy o przedszkolu, czytaliśmy książki o przedszkolu, bawiliśmy się w przedszkole, chodziliśmy z nim po Jaśka, żeby oswajał się z przedszkolem (chodzą do tego samego), ale gdy przyszło co do czego i zaczął się okres adaptacji, okazało się, że jest tylko jeden sposób, który działa – być blisko. I właśnie wtedy uświadomiłam sobie, że dzięki temu Jasiek nie miał większych problemów z zaadaptowaniem się do nowej sytuacji. Bo, mimo że, ten czas, kiedy on był w przedszkolu, my byliśmy w szpitalu z Witkiem, to gdy wracaliśmy, byliśmy cali dla niego.
To właśnie ta nasza relacja, poczucie bezpieczeństwa, zaufanie, mnóstwo rozmów i słuchanie dzieci sprawiło, że chłopcy przeszli okres adaptacji całkiem spokojnie. Co prawda zdarzało się, że nie chcieli iść do przedszkola. Nawet teraz czasem się to zdarza. Ale czy Wam zawsze chce się iść do pracy? Ok, może zły przykład, bo przedszkole to nie praca. Ale pewnie nawet i na imprezę ze znajomymi, na której wiecie, że będziecie się fajnie bawić, czasem nie chce Wam się iść. Tak po prostu. To całkiem normalne. Każdy tak ma. I dzieci też tak mają. Zazwyczaj stoi za tym jakiś powód – bo ulubiony kolega jest chory, wyjechał na wakacje itp. Najważniejsze to słuchać dziecka, budować zaufanie wobec nas i wobec opiekunów/nauczycieli.
Pamiętajmy, że okres adaptacji to jedyny taki czas, kiedy dziecko adaptuje się do nowego miejsca. On nie trwa wiecznie. Postarajmy się więc na ten czas dawać dziecku jak najwięcej od nas samych. Bądźmy z nim po szkole/przedszkolu/żłobku. Starajmy się być tylko dla niego i słuchać je. Często w tym czasie dziecko może być wyjątkowo nieznośne. Wtedy zazwyczaj puszczają mu emocje, które starało się kontrolować w nowej sytuacji. Jedyne, co możemy w tej sytuacji zrobić, to być i słuchać.
Wierzę, że wkrótce Wasze dzieci uznają, że nowe miejsce jest fajne.
Na wszystkich zdjęciach chłopcy ubrani są w ubrania z 5.10.15. z kolekcji Back to School. Więcej ich ubrań znajdziecie na stronie 5.10.15., a samą kolekcję tutaj – Back to School.
Wpis powstał przy współpracy z marką 5.10.15.
No Comments