Wiem, jak bardzo lubicie moje wpisy prezentowe. Nie mogłam więc Was zawieść i nie opublikować moich propozycji na prezenty walentynkowe. Przy okazji macie ode mnie gratis w postaci kilku rad, czego nie kupować.
I choć sami nie obchodzimy Walentynek, bo 13 lutego co roku świętujemy rocznicę naszego związku (w tym roku już dziewiątą!), to myślę, że nie ma znaczenia, czy to prezent walentynkowy, czy rocznicowy. Oba kupowane są w podobnej intencji. Dlatego jestem zdania, że idealnym prezentem powinno być coś, co sprawi radość nam obojgu. Coś, dzięki czemu na dłużej będziemy pamiętali wspólne chwile. To nie jest Dzień Chłopaka czy Dzień Kobiet. To jest Wasz dzień, więc niech prezent będzie dla Was.
Bielizna
Myślisz, że bieliznę kupujesz tylko dla siebie? Nic bardziej mylnego. Kup taką, która spodoba się Twojemu partnerowi, a być może okaże się, że wstrzeliłaś się w najlepszy prezent, jaki do tej pory otrzymał. Nie wiem, jaką masz figurę, ale jeżeli podobną do mojej, a Twój mężczyzna nie jest mentalnym dresem, to powiadam Ci – oszaleje ze szczęścia, jeżeli wybierzesz taką, jak ta poniżej. A jak jeszcze do tego dorzucisz wysokie szpilki i striptiz, to… wióry będą lecieć.
A jeżeli matka natura nie poskąpiła Ci umiejętności poruszania się na szpilkach, to – na bogów! – wykorzystaj to! Do tego celu polecam muzykę z klasyka nad klasykami:
No… Chyba że Wasz partner jest fanem niewolników, to polecam nową kolekcją Li Parie – KLIK.
Wspólny wyjazd
Niemal wszystkie spa czy hotele mają pakiety walentynkowe lub pakiety dla par/zakochanych w swojej ofercie. Wiele z nich znajdziecie np. na travelist – KLIK. Wspólne masaże czy inne zabiegi też nie są głupią opcją.
Wspólna aktywność
Zróbcie razem coś, czego nie robicie na co dzień. Polatajcie w tunelu aerodynamicznym, przelećcie się helikopterem nad Waszą okolicą, wybierzcie do fabryki cukierków, wybierzcie na laserowy paintball. Cokolwiek. Na pewno wrażenie będą niesamowite i długo zostaną w Waszej pamięci. Wiele podpowiedzi możecie znaleźć tutaj – KLIK.
Kolacja
Dla większości facetów kolacja marzeń składa się przede wszystkim z mięcha. Niestety, ja fanem mięsa nie jestem, więc przepisami Wam nie sypnę, ale w internecie na pewno znajdziecie miliony propozycji na to, jak połechtać podniebienie Waszego partnera i rozpalić ogień pożądania, bo – jak wiadomo – przez żołądek do serca. Oczywiście to nie musi być żaden kawał mięcha. Możecie równie dobrze wybrać potrawę, którą ubóstwiacie, a która rzadko kiedy gości na Waszym stole. Wielbicie wigilijny barszcz z uszkami? No to zróbcie barszcz z uszkami.
Kino
Może i oklepane, ale dla niektórych par mających dzieci często jest doskonałym pretekstem do wyjścia z domu. A takie wyjście może przerodzić się w coś naprawdę fajnego. Skupcie się na tym, aby przez chwilę zapomnieć o byciu rodzicami i przenieść się do zamierzchłych czasów przed narodzeniem dzieci. Nie masz czasu, możliwości czy funduszy na specjalne wyjścia? Przygotuj seans w domu. Do tego Wasze ulubione przekąski i oczywiście coś na „gorący deser”.
Jeżeli już się uprzesz i zechcesz kupić coś praktycznego, niech to będzie coś, o czym Twój partner/partnerka marzy, o czym kiedyś mówił, ale do tej pory tego nie kupił. Wystarczy słuchać.Oni najczęściej mówią wprost, co chcieliby dostać.
A czego nie kupować?
[Bo jest obciachowe, kompletnie niepraktyczne, oklepane lub po prostu brzydkie O tym można by napisać książkę. Pozwólcie, że posłużę się zdjęciami.]
poduszki
bokserki, stringi i inne ocieplacze przyrodzenia
skarpetki
ręcznik
kubek
koszulki
fartuszki
kufel
twory ramkopodobne
karykatury
misie z funkcją dźwięku
„drapaczka do jajek”
czy też lizaki w kształcie narządów płciowych. Trochę boję się pomyśleć, jak smakują.
Wszystkie te cudeńka pochodzą z Allegro. Znalezione zostały na podstawie największej – o zgrozo – liczby sprzedanych produktów.
A jeżeli całe to szaleństwo walentynkowe ani Cię ziębi, ani grzeje, to bierz koszulkę z asosa (KLIK), leć po wódkę i wypij moje zdrowie.
29 komentarzy
mate
23 stycznia 2019 at 19:58Ciekawym pomysłem do kwiatów jest dokupić ozdobną butelkę jak wazon
Mona Lissa
21 stycznia 2017 at 10:16A ja uważam, że zbyt surowo oceniasz te zabawne gadżety. Tu chodzi nie o to, żeby tylko coś dać ale żeby ten prezent chociaż na chwile wywołał uśmiech. Każdy ma inne poczucie humoru i ja uważam, że każdy niech daje co chce z rzeczy materialnych ale zgadzam się z Tobą całym sercem, że ważne są takie gesty, sygnały, że nie ważne „co mi kupisz” ważne żebyś chciał ze mną pobyć, spędzić czas. Ja swojemu mężczyźnie w tym roku robię wyjątkowy prezent – wspólne zdjęcia na płótnie z mozaikowo.pl przepiękna rzecz, ale pewnie nie obejdzie się bez romantycznej kolacji we dwoje:)
Kasia Włusek, Mamy Sprawy
10 lutego 2016 at 21:45Same rartytaski wyszukałaś. Nie ma to jak dobra podusia z poliestru????
kawfka .
12 lutego 2015 at 20:39Hahaha przy drapaczce do jajek tak parsknelam smiechem, ze prawie obudzilam moje spiace dziecko
clos101.
9 lutego 2015 at 20:37można też połączyć bieliznę z kolacją z muzyką i motywem, który dodałaś, czyli najpierw motyw lodówkowy 😉 a potem po zjedzeniu tych różnych taniec…btw. kto do cholery kupuje takie kufle / kubki / poduszki? jfch.
Wiola
9 lutego 2015 at 20:52Niestety – patrząc na ilość sprzedanych produktów na allegro, mogę powiedzieć, że kupuje je znaczna większość klientów Allegro.
Maja Sieńkowska
9 lutego 2015 at 12:37Dla miłośników włoskiej kuchni fajnym prezentem może być pizza w kształcie serca 🙂
Karolina Rawa
5 lutego 2015 at 04:03Jak ja nie lubię dziadostwa. Nie pasuje mi to do Twojego bloga. Aż źle się na to patrzy pod logiem matkawariatka ;] U mnie w TOP zakazanych prezentów pierwsze ma kubek ze zdjęciem. ;d
Pracoholiczka w domu
4 lutego 2015 at 11:30mam zdecydowanie zbyt rozwiniętą wyobraźnię… perspektywa męża w tych słonio-majtkach albo w fartuszku…. liżącego te przedziwne lizaki mrozi krew w żyłach…
pozostanę przy klasycznym wyjściu do kina… przy dzieciach taki wieczór to prawdziwy luksus 🙂
Anna Kob
3 lutego 2015 at 09:05To jest tak bardzo prawda <3. Nic dziwnego, że walentynki, kojarzą się tak bardzo kiczowato. Pięknie skompletowałaś, najgorsze pomysły :). Co do wyjazdu to bardzo dobry pomysł, sama czegoś szukałam po sieci, ale nie ma zbyt wielu porad :(. Znalazłam tylko coś takiego: http://www.kobietkowo.pl/12150/jak-przedluzyc-walentynki-czyli-wyjazd-z-ukochana-osoba.html ,ale tam nie ma zbyt wielu konkretów :(.
pat
3 lutego 2015 at 08:47Z „hiciorow” walentynkowych widzialam tez kiedys sztuczna roze, ktora zamiast lepka miala zwiniete czerwone stringi. Marzenie buehehehehe 😉 Fajnie, ze wpisy powrocily, to znaczy, ze juz Ci sie cos zaczyna chciec! 🙂
Wiola
3 lutego 2015 at 21:49Tak, wygrzebałam się spod koca. Odezwę się do Ciebie po czwartku. Bo w czwartek „wiesz co”.
chivas
4 lutego 2015 at 14:59Takie majtki zwiniete w roze dostalam w czwartej klasie podstawowej z okazji dnia kobiet
Marlena Lisak
3 lutego 2015 at 06:32Większość osób które znam, kupią „gadżety”, których należy nie kupować. Dla mnie to kicz, który zasypuje rynek. Walentynki są dniem poświęconym tylko dla naszej nieformalnej rodzinki. W tym roku w planach basen, a wieczorem lassagne i wino, lub piwo kto jak woli 🙂
Wiola
3 lutego 2015 at 21:50I na pewno będzie cudownie. 🙂
Asia Prezentuje Prezenty
3 lutego 2015 at 00:15Najbardziej podoba mi się ta ostatnia koszulka 😉 i właśnie ze względu na moją miłość do koszulek choć ogólnie zgadzam się z Twoimi poradami to mam nadzieję, że w najbliższym blogowym wpisie udowodnię Ci, że odpowiednia koszulka może być rewelacyjnym walentynkowym prezentem!
Wiola
3 lutego 2015 at 21:51Ja jakoś nie jestem przekonana do koszulek tego typu. Chyba że nie nawiązują do statusu związku. Chociaż mój mąż ma koszulkę z napisem GAME OVER od dnia naszego ślubu i nosi ją do teraz. Przeżywa chłopak. 🙂
Introversja
2 lutego 2015 at 23:01Kochana, ja już naprawdę wiele widziałam, gatki z „ujeździj dzikiego konia” mnie rozbawiły, ale gdy zobaczyłam wycieraczkę… padłam…. 😀
Introversja
2 lutego 2015 at 23:02Oj… a może to ręcznik? No w każdym razie wycieraczka z walentynkowym napisem byłaby odjechanym pomysłem 😉
Wiola
3 lutego 2015 at 21:54Haha. Ręcznik, ręcznik. Choć po zawodzie miłosnym śmiało może robić za wycieraczkę czy też jakąś wyściółkę kociej kuwety.
KasiaaK
2 lutego 2015 at 21:58hahah nie mogę przestać się śmiać nad :drapaczką do jajek” właśnie wyobraziłam sobie faceta który siedzi na fotelu przed telewizorem i tego używa:) O zgrozo! i zastanawia mnie kto kupuje te włóczkowe „ocieplacze przyrodzenia” i kto je nosi? to musi być straszny widok:) a najbardziej przypadła mi do gustu ostatnia koszulka, jeszcze za czasów „bezdzietnych”, czyli nie tak całkiem dawno temu z przyjaciółka naszym motywem przewodnim walentynek było hasło ” czy masz już swoją drugą połówkę na walentynki? bo moja już się mrozi”:)
Wiola
3 lutego 2015 at 21:52A najlepsze walentynki to z dwiema połówkami – ze swoją połówką i z połówką. 🙂
KasiaaK
4 lutego 2015 at 12:48Tak to już by była opcja „full wypas” 🙂
Oliwia Małkiewicz
2 lutego 2015 at 21:55O matko, po tych potworkach z działu „nie kupować” będę dochodzić do siebie przez tydzień… Niby byłam świadoma, że takie cuda istnieją, ale zebrane w jednym miejscu- autentycznie porażają!
Wiola
3 lutego 2015 at 21:52Przepraszam. 🙂
fistaszkowelove
2 lutego 2015 at 21:36hehehe lizaki najlepsze 🙂 padłam!
Wiola
2 lutego 2015 at 21:39Dlatego zostawilam je „na deser”.
chivas
2 lutego 2015 at 21:22Wpis przydatny, szczególnie dział „czego absolutnie NIE kupować”. Wiem, że wszędzie zasypują nas koszmarkami typu wyżej wymienione, ale na litość boską, być może wpis uratuje przed nimi kogoś, kto miał być tym obdarowany? 🙂
Natalia Szlachta
2 lutego 2015 at 21:04Rewelacyjny wpis ! Koszulka z asosa jak dla mnie strzał w dziesiątkę 😉