Menu
zabawki

Była sobie Ziemia. Zbuduj ekologiczne miasto

Nie znam osoby, która nie znałaby serii „Było sobie życie”. Być może niektórzy z Was w dzieciństwie oglądali też „Byli sobie podróżnicy” czy „Byli sobie wynalazcy”. Co kilka miesięcy na polskim rynku pojawiają się nowe produkty z cyklu „Było sobie…” i zachwycają kolejne pokolenia. To taka ponadczasowa rzecz, która zawsze będzie wciągać dzieciaki.

Na końcu wpisu czeka niespodzianka dla Wszystkich fanów „Było sobie..”, a tymczasem chciałabym Wam pokazać świetną nowość od wydawnictwa Hippocampus.

DSC_2247 by .

Byla sobie ziemia_Gra planszowa01 by . Byla sobie ziemia_Gra planszowa02 by .

Na blogu pokazywałam Wam już kilka gier i encyklopedię z serii „Było sobie życie”. Teraz pojawiła się zupełnie nowa rzecz. Nie dotycząca ani ciała człowieka, ani odkryć czy odkrywców. Tym razem w czasie zabawy z dzieckiem możemy dowiedzieć się, jak lepiej chronić naszą przyrodę. Piszę „my”, ponieważ my też się dowiemy, nie tylko dziecko. Dzięki grze „Była sobie Ziemia. Zbuduj ekologiczne miasto” można odkryć tak wiele ciekawostek, o których nie miałam wcześniej pojęcia, że naprawdę jestem w szoku, jak małą wiedzę mamy na temat ochrony naszej planety. Bo czy wiecie, ile drzew trzeba wyciąć, żeby produkować tonę papieru? Ile litrów (liczy się je w tysiącach) wody trzeba zużyć do wyprodukowania jednej pary dżinsów? Ile litrów wody w ciągu doby wycieka przez kapiący kran? Albo że w w ciągu ostatnich 25 lat lodowiec na Kilimandżaro zmniejszył się o 80%? Ekologia powinna być jednym z obowiązkowych przedmiotów w szkole. Zdecydowanie.

Byla sobie ziemia_Gra planszowa03 by . Byla sobie ziemia_Gra planszowa04 by . Byla sobie ziemia_Gra planszowa05 by .

Gra przeznaczona jest dla dzieci od 7 roku życia. I myślę, że to jest takie minimum wiekowe. Jasiek dopiero co skończył pięć lat i jest jeszcze za mały, aby ogarnąć zasady gry.Na pewno jednak może już teraz wiele się z niej dowiedzieć. Np. że warto zakręcić wodę podczas mycia zębów, wyłączać światło, które obecnie nie jest nam potrzebne. Bardzo interesuje go działanie solarów i ogniw fotowoltaicznych, które mamy zamontowane w domu. Myślę, że za dwa lata ta gra będzie u nas hitem.

Może w nią grać od dwóch do czterech osób. Cel gry jest naprawdę piękny. Wygrywa osoba, która zbuduje jak największe miasto, które jest całkowicie ekologiczne. Żeby to zrobić, musi zadbać o: rozwój ekologicznej elektrowni (zasilanej wodą, wiatrem albo promieniami słonecznymi), ekologiczny transport miejski, oczyszczalnie ścieków, budowę terenów zielonych (parków, skwerów, placów zabaw), segregację śmieci i recykling.

Byla sobie ziemia_Gra planszowa06 by . Byla sobie ziemia_Gra planszowa07 by . Byla sobie ziemia_Gra planszowa08 by .

Gra sama w sobie nie jest bardzo trudna, ale dzieci poniżej siedmiu lat nie ogarną wszystkich operacji, które należy wykonać w jednej turze. Każdy z graczy otrzymuje pięć kart Rozwój i musi rozegrać je wszystkie w jednej turze. Na karcie Rozwój znajdują się działania do wykonania oraz jedna z czynności obowiązkowych (odpowiedź na pytanie albo podjęcie ryzyka). W czasie gry operuje się specjalną walutą – eko-walutą (na start otrzymujemy 5 milionów eko-waluty).

Gra jest mega interesująca, zawiera wiele ciekawych informacji, uczy mnóstwa ważnych zachowań. Myślę, że powinna znaleźć się w każdym domu. Jeżeli jednak Wasze dzieci mają poniżej 7 lat, poczekajcie z zakupem. Chyba że martwicie się o to, że potem już jej nie będzie (jak ja ;)) albo Wasze dziecko interesuje się tematyką ekologii, energii odnawalnej itp., to bierzcie już teraz i czekajcie na ogarnięcie się dziecka.

Byla sobie ziemia_Gra planszowa09 by . Byla sobie ziemia_Gra planszowa10 by . Byla sobie ziemia_Gra planszowa11 by .

A teraz obiecana niespodzianka.

Kupując dowolny produkt (grę planszową, książki czy filmy DVD) w sklepie www.bylosobie.pl z kodem: MatkaWariatka otrzymacie 15% rabatu!

Promocja trwa przez dwa tygodnie (do 1 grudnia).

Byla sobie ziemia_Gra planszowa12 by .


Partnerem wpisu jest Wydawnictwo Hippocampus.

O autorze

Cześć, jestem Wiola i jestem matką wariatką. Matką dwóch małych wariatów, autorką książki dla dzieci (od której dzieci nie uciekają), neurologopedą. Codziennie nadzoruję domowym cyrkiem, animuję rodzinną rzeczywistość, a w międzyczasie bloguję i próbuję się wyspać. Na blogu pokazuję, co warto kupić, gdzie warto wybrać się z dzieckiem (i bez dziecka). Czasem też trochę się wymądrzam. Rozgośćcie się. Kawy, herbaty, wina?

Brak komentarzy

    Napisz odpowiedź