Chciałam nadgonić wpis z nowościami, które doszły do naszej biblioteczki w ubiegłym miesiącu, żebyście zdążyli kupić polecane przeze mnie książki, korzystając z obecnej promocji na aros.pl. Ale zaczęłam porównywać ceny w różnych księgarniach i okazało się, że nie taki Aros tani, jak mi się wydawało. Dlatego też przy każdej pozycji książkowej umieściłam dla Was link do ceneo. Bierzcie tam, gdzie najtaniej.
„Kolory” – Joanna Kulmowa
Cudowne, wznowienie książki sprzed lat. Piękne, proste ilustracje. Stara szkoła dobrej poezji dla dzieci.
Pierwszy raz tę książkę wydano w 1973 r. Dzięki Muzeum Książki Dziecięcej nasze dzieci również mogą cieszyć się tym pięknym wydaniem.
Książkę możecie kupić np. tutaj – „Kolory” Joanna Kulmowa
„10 razy 10” Herve Tullet
Herve Tulleta uwielbiam. I Jaśko również. „10 razy 10” to chyba moja ulubiona książka tego autora. Zawiera ona 10 tematów, Do każdego z tematów zostało przygotowane 10 ilustracji. Mamy tu cyfry, liczenie na palcach, kolory i ich mieszanie, części ciała, coś w stylu historii stworzenia świata, kształty gry, bajkę, zgadywanki. A w to wszystko wpleciona jest nauka liczenia. Nie możecie jej nie mieć. Jest genialna.
Książkę możecie kupić np. tutaj – „10 razy 10” Herve Tullet
„Korek” – Jan Bajtlik, Wydawnictwo Dwie Siostry
Książkę (a właśćiwie karty) możecie kupić np. tutaj – „Korek” Jan Bajtlik
„Korek” to zestaw 24 kart przedstawiających pojazdy lub inne elementy ruchu drogowego. Wszystkie karty ułożone obok siebie tworzą korek o długości ponad 5 metrów. Gdy pierwszy raz je przeglądałam, byłam trochę zagubiona. Musiałam zerkać na drugą stronę karty (z podpisem), żeby dowiedzieć się, na co tak naprawdę patrzę. Podpisy na odwrocie podzielone są sylaby. „Korek” może być więc fajną alternatywą do nauki czytania metodą sylabową.
„Antonino ze snu w sen”, „Antonino tam i z powrotem” – Juan Arjona
O Antonino pisałam już w którymś z poprzednich książkowych wpisów. Początkowo nie byłam przekonana do tego małego pana z wąsem, który przyjaźni się z niedźwiedziem, ale Jaśko przekonał mnie do tych tytułów. Do tego stopnia, że kupiłam dwie nowe części, gdy tylko ukazały się na rynku.
Książki możecie kupić tutaj – „Antonino ze snu w sen” „Antonino tam i z powrotem”
„Albert i tajemniczy Molgan”, „Kto straszy, Albercie?”, „Co się stało z Albertem?” – Gunilla Bergstrom
Seria o Albercie jest naszym hitem nad hitami. Pisałam o niej chyba już kilkukrotnie. Dzisiaj możecie zerknąć do trzech najnowszych części, które – rzecz jasna – wylądowały w moim koszyku tego samego dnia, kiedy zostały wypuszczone na rynek.
Książki możecie kupić np. tutaj – Albert i tajemniczy Molgan, Kto straszy Albercie?”, „Co się stało z Albertem?”
„Tupcio Chrupcio. Żegnaj pieluszko” – Eliza Piotrowska
„Tupcia Chrupcia” kupiłam, ponieważ przypomniało mi się, że gdy kilka lat temu pracowałam w Empiku, był on często wybierany przez klientów. I choć mamy go prawie od miesiąca, to Jasiek ani razu nie wykazał zainteresowania nim. No nic, poczekamy, zobaczymy. Mnie również nie zachwycił. Nie wiem, na czym polegał jego fenomen kilka lat temu. Może po prostu na dobrym marketingu.
Książkę możecie kupić np. tutaj – „Tupcio Chrupcio. Żegnaj pieluszko”
„Kicia Kocia na basenie”, „Kicia Kocia jest chora”, „Kicia Kocia na placu zabaw” – Anita Głowińska
O :Kici Koci” również już pisałam. Teraz doszły do naszej biblioteczki nowe tytuły. Jaśkowi przypadły do gustu wszystkie trzy. Nie mogę się już doczekać kolejnego zamówienia i kolejnych przygód Kici Koci, która nie tylko bawi, ale też uczy.
Książki możecie kupić np. tutaj – „Kicia Kocia na basenie” Kicia Kocia jest chora „Kicia Kocia na placu zabaw”
„Jeżyk wyrusza w świat”, „Księżniczka i zaginione szczęście” Ikea
Książki kupione w biegu podczas zakupów w Ikei (tylko tam możecie je dostać). Pierwsze, na co zwróciłam uwagę, to bardzo przyjemna grafika. Potem zerknęłam na nazwisko autora (Ulf Stark), którego kojarzę z innych publikacji i wiedziałam, że muszę je mieć. Do książek można też dokupić ich bohaterów w wersji pluszowej. „Jeżyk wyrusza w świat” opowiada o małym jeżyku, którego mama postanawiać wyprawić w świat, aby nauczył się życia. Bardzo ciepła opowieść o przyjaźni. „Księżniczka i zaginione szczęście” z kolei to opowieść o księżniczce, która wyrusza na poszukiwanie szczęścia króla. Zabawna, ale i mądra książka z morałem.
Książki możecie kupić tutaj: „Jeżyk wyrusza w świat”, „Księżniczka i zaginione szczęście”
„Abecadło. Wierszyki o literkach” Anna Edyk-Psut
Ta książka to prezent. Jedna z pozycji, którą Jaśko dostał na urodziny. Bardzo fajne wydanie i świetny sposób na naukę liter. Przy każdej z liter przedstawiony jest krótki, wierszowany opis tego, jak ona wygląda. Poza tym do każdej z nich jest również wierszyk naszpikowany daną literą.
Książkę możecie kupić np. tutaj – „Abecadło. Wierszyki o literkach”
„First Words”, „Counting”, „Colours” – Beverley Edge
To również prezent. Książki zostały kupione w Niemczech. Chciałam dla Was znaleźć je w polskich sklepach, ale okazało się, że u nas są dostępne jedynie polskie wersje tych pozycji. Przyznam, że nie wiedziałam o nich wcześniej. Nam w wersji po angielsku służą do zaznajamiania Jaśka z tym językiem. Nie, nie jestem aż taką wariatką, żeby uczyć dwulatka angielskiego. Sam po nie sięga, wie, że są w innym języku (chociaż nie wiem, czy to nie jest zbyt abstrakcyjne pojęcie dla niego), pyta co jest na obrazku. Część słów już zapamiętał. Poza tym Jaśka ulubioną piosenką jest teraz „The Wheels on the Bus”, a dzisiaj nawet wymyślił sobie, że chce, żebym mu włączyła Pana Tik Taka po angielsku.
Książki bardzo ładne (ilustracje wyglądają jak przedmioty ulepione z plasteliny lub masy marcepanowej – jak sugeruje nazwa serii Marzipan), praktyczne (kwarde, kartonowe wydanie, zaokrąglone rogi) i przejrzyste. Jeżeli chcecie dostać wersje po angielsku, szukajcie na Amazonie lub eBayu.
19 komentarzy
Jaga B.
15 listopada 2014 at 20:34o, widzę że IKEA już nie ma w ofercie „Łosia – króla lasu” – wygląda na to, że mamy w swojej kolekcji unikat :-). Swoją droga szkoda- bo ilustracje są jeszcze piękniejsze niż w Jeżyku…Nie wiem czy wiesz, kiedyś polecałaś książeczkę pracujące pojazdy „Czy dosięgnie?”. Została wydana już druga część – Pracujące pojazdy – Hej, ho!
Wiola
15 listopada 2014 at 21:15To mnie zmartwiłaś tym łosiem. 🙁
A co do drugiej części, to wiem, wiem. Ale Jaśko jest już „za stary” na te książki. Może kolejne dzieci dostaną. 🙂
Basia
30 grudnia 2014 at 15:53hej, taki mały news, ze dzień przed gwiazdką w Ikei dostałam „Łosia..” – piękna i mądra książka 🙂
Wiola
30 grudnia 2014 at 16:03Dziękuję, że o mnie pamiętasz. Łosia dostaliśmy niedawno od rodziny o nazwisku Łoś.
Wiola
6 listopada 2014 at 23:48wilde, widzę, że Pat wiele wyjaśniła – dziecku zaczynają się motać oba języki. Poza tym zbyt szybkie wprowadzanie drugiego języka opóźnia rozwój mowy. Stąd też dzieci dwujęzyczne często są w tej kwestii trochę w tyle. Fajnie na temat tego, kiedy wprowadzać dziecku drugi język, pisała Wittamina – http://wittamina.pl/angielski-dla-dzieci/
Natalia
9 listopada 2014 at 23:00Dziewczyny poczytajcie troche fachowej literatury badz chociaz kilka artykulow, bo siejecie mity. Dzieci ktore ucza sie( a wlasciwie przyswajaja) dwoch jezykow moga uzywac slow z obu jezykow w jednym zdaniu, ale wszystko klaruje sie ok 4 roku zycia, kiedy to opanowuja dwa jezyki, potrafia je odroznic i uzywaja ich swiadomie. Jest to naturalnym elementem procesu dwujezycznosci. Po drugie, jakoby zbyt wczesne wprowadzanie drugiego jezyka opoznialo rozwoj mowy, to sytuacja ma sie zgola przeciwnie. Przyswajanie dwoch jezykow badz wiecej ( tak tak mozna wiecej i jest to jak najbardziej naturalne) promuje rozwoj mowy, zwieksza swiadomosc jezykowa. Dla przykladu, gdyz jestem nauczycielka j. Angielskiego, coreczka przyswaja j polski i angielski od urodzenia, co drugi dzien komunikuje sie z nia tylko w jezyku angielskim. Teraz ma 21 miesiecy, jezykiem polskim wlada co najmniej jak 2,5 latek, w jezyku angielskim komunikuje sie na poziomie pojedynczych slow, zaczyna tworzyc zdania, rozumie wszystkie polecenia i komunikaty. Tak ze drogie mamy zapraszam do lektury
i zachecam do jak najwczesniejszego wprowadzania drugiego jezyka bo nie ma na co czekac – no chyba ze na utracenie umiejetnosci przyswojenia akcentu ( co nastepuje ok 5 roku zycia) .
N
9 listopada 2014 at 23:07Krotki artykul do poczytania przy kawce : http://www.dobrapolskaszkola.com/2014/03/03/dwujezycznosc-a-rozwoj-dziecka/
Wiola
6 listopada 2014 at 23:45Ogromnie się cieszę. Jaśko też zadowolony z prezentów. Teraz jest na etapie układania wszystkiego, więc Muminki też idą w ruch. 🙂 Czekam na zdjęcia!
Nala
5 listopada 2014 at 19:37świetny post-dziękuję kilka propozycji nie znałam. Ja polecam jeszcze do tego zestawu całą serię na ulicy Czereśniowej Rotraut Susanne Berner oraz Guido Wandrey „W mieście”, „W przedszkolu”
Wiola
5 listopada 2014 at 20:19Dziękuje. Czereśniową znamy i mamy. Pokazywałam ją jakiś czas temu.
pat
5 listopada 2014 at 09:42matko bosko, ja mam już w koszyku książek na prawie 400zl dla A, a Ty jeszcze wpis dodajesz i muszę dodac jeszcze Tulleta, kolory i korek- aż mi się ręce do nich trzęsą!. Trudno, widocznie będę musiała przejść na dietę. Na dobre mi to wyjdzie 😉
Wiola
5 listopada 2014 at 20:19Pat, doszła paczka?
wilde
4 listopada 2014 at 23:23Same cudeńka 🙂 mój koszyk na arosie czeka na przelew z wypłatą 🙂 Kicia Kocia to jeden z naszych hitów, teraz pojawiły się dwie nowe części: w kosmosie i sprząta 😀 ale o książkach się nie będę rozpisywać lepiej 😉
Chciałam tylko napisać, że nie byłabyś taką wariatką ucząc dwulatka angielskiego, tu poważnie im wcześniej tym lepiej, tylko rozsądnie i w formie zabawy. Efekty mogą być zachwycające! A piszę to jako lektorka, której najmłodsi uczniowie nie skończyli roku…
Wiola
5 listopada 2014 at 20:21Co do tej nauki języka obcego, to nadal nie jestem przekonana. Na studiach logopedycznych klepano cały czas, że nie powinno się wprowadzać drugiego języka tak małym dzieciom. Chociaż Jaśko ma tak dobrze (jak na swój wiek) opanowany język polski, że chyba żaden obcy mu nie zaszkodzi. 🙂
anialaw
4 listopada 2014 at 21:50Matkowariatko daj żyć 🙂 Tupcio, Albert i Kicia kocia rządzą u nas. Moje dzieci 2,5 i 4 uwielbiają te pozycje. Polecam tupcio- kapryśna myszka.Dzięki wielkie za inspiracje! Aż boję się zaglądać co to za promocję na arosie.
Wiola
5 listopada 2014 at 20:22O, no to jednak dam szansę jeszcze temu Tupciowi.
Kamila Żuławińska
5 listopada 2014 at 23:38moje młode uwielbia Tupcia. ja i ojciec dzieciom nie znosimy. źle napisane, nudne i koszmarnie pedagogiczne. przy czym książeczka „tupcio chrupcio umiem się dzielić” jest szczególnie irytująca. i w dodatku zadziałała zupełnie odwrotnie, Młody z jeszcze większą zapalczywością krzyczy: to moje, tylko moje!