Singiel – osoba samotna, wolna, bezżenna, nieżonata, kawaler. Czasem z wyboru, częściej wskutek losu. Singli z każdym rokiem jest coraz więcej w stosunku do par. Zdecydowana większość z nich deklaruje, że jest to ich życiowy wybór.
Jako typowy introwertyk uwielbiam pobyć sama ze sobą. Często podczas spotkań w większym gronie uciekam na chwilę od zgiełku, aby pozbierać myśli, zamknąć się w swoim małym świecie. Jako introwertyczce najlepiej wychodzi mi to, co robię sama. Ale sama nie potrafiłabym żyć.
Kiedy bycie singlem jest fajne? Na pewno w czasach bezdzietnych. Kiedy obowiązków jest niewiele, żyjemy sami dla siebie. Układamy rytm dnia wyłącznie pod siebie, wstajemy i kładziemy się spać wtedy, kiedy mamy na to ochotę. Możemy robić wszystko pod wpływem chwili. Nie musimy planować, dostosowywać się do innych, a nasz własny kąt jest tylko nasz. Nikt nie miesza nam widelców z łyżkami, wie, do której szafki odstawić kubki, a do której filiżanki. W odpływie prysznica znajdujemy tylko własne włosy, a w nocy żadne chrapanie nie przeszkadza nam w zaśnięciu.
Wszystko zaczyna się jednak komplikować, gdy znajomi zaczynają zakładać rodziny, w których pojawiają się dzieci. Nagle przestają mieć dla nas czas, zaczyna brakować przyjaciół, do których mogliśmy wpaść w każdej chwili, zadzwonić o każdej porze dnia i nocy. Owszem, możemy co kilka miesięcy zmieniać znajomych na takich, którzy będą wpisywać się w nasz swobodny grafik. Z czasem to jednak zaczyna męczyć.
Samotność prędzej czy później zacznie nam doskwierać.
A już zdecydowanie zaczyna nam ciążyć, gdy na świecie nie jesteśmy sami. Gdy zostajemy rodzicami. Samotnymi rodzicami. Owszem, każdy samotny rodzic da radę wymienić żarówkę, skręcić meble z ikei czy jak najlepiej zadbać o swoje dziecko. Ale potrzebuje też (bardzo potrzebuje!), aby ktoś zadbał o niego.
Można powiedzieć, że jest przecież dziecko, że rodzica zawsze będzie kochało miłością bezwarunkową. Racja, ale to zupełnie inna miłość. Dziecko nie da nam poczucia bezpieczeństwa, nie da bliskości, jakiej potrzebują dorośli, nie da poczucia zainteresowania, jakiego potrzebujemy, aby czuć się dobrze w swoim ciele.
Samotni rodzice często nie chcą wchodzić w nowe związki. Gdy byli krzywdzeni i zdecydowali się zakończyć toksyczny związek, boją się ponownie zaufać. Gdy druga osoba odeszła, boją się, że sytuacja się powtórzy. Gdy ukochany/ukochana odszedł z tego świata, nie dają sobie przyzwolenia na szczęście i kolejną miłość.
Jeżeli jednak nie zawalczymy o swoje szczęście, to marne szanse, że spadnie nam ono z nieba. Cytując klasyka – a właściwie Ewę Chodakowską 😉 – nic się samo nie wydarza.
Jedno serce wystarczy do życia. Na miłość to za mało.
Mirosław Welz
Właśnie ku temu, aby poznać kogoś, kto ma podobne potrzeby do nas, pojawia się doskonała okazja. Stena Line organizuje Rejs nie dla par. Rejs, na którym można poznać miłość swojego życia. Tym razem rejs będzie utrzymany w klimacie Dnia Kobiet z PRL-u. Mam więc nadzieję, że nie macie uczulenia na goździki i rajstopy.
Jeżeli nie wiecie, czego spodziewać się na statku, zerknijcie na mój wpis Wyjątkowy prezent, który nasze dzieci dostały od Mikołaja. Możecie tam zobaczyć, jak wygląda wnętrze statku i kabiny.
W programie Rejsu Nie Dla Par znajdziecie m.in. szybkie randki, dyskotekę w klimacie PRL-u, stand up, warsztaty, nagrody i pyszne jedzenie.
W jednym miejscu, o tym samym czasie pojawią się osoby, które pragną tego samego. Kochać i być kochanym.
Więcej informacji znajdziecie tutaj – Rejs nie dla par.
Gdybym była samotną matką, już byłabym na liście.
Jak nie teraz, to kiedy?
Każdy normalny człowiek potrzebuje kogoś. Potrzebujemy być blisko. Skóra potrzebuje skóry.
Jakub Żulczyk
No Comments