Dziecko moje młodsze pokochało książki. Matka nie dość, że dumna, to jeszcze ma usprawiedliwienie dla swojego nałogu kupowania książek. Dziś kolejna część z serii nowości książkowych dla maluchów. Choć ostatnio niewiele pojawiło się ciekawych pozycji dla najmłodszych.
Szopięta
Ulubionym zajęciem mamy i taty szopów jest pranie. Piorą nieustannie, osobno ubrania niebieskie, żółte, zielone… W tym czasie szopięta robią brudzą się na potęgę. Pewnego dnia szopięta porywa lisica, która ma nadzieję na to, że maluchy są tak pracowite jak ich rodzice. Niestety, okazuje się, że szopięta potrafią tylko brudzić. Lisica oddaje więc szopięta zmartwionym rodzicom. Od tej pory rodzice robią wszystko ze swoimi szopiętami. Krótka zabawna historyjka z morałem dla dzieci i dorosłych. Trochę szkoda, że książka ma miękkie kartkim, które łatwo porwać. Na uwagę zasługują ilustracje, które wyglądają jakby zostały stworzone z filcu.
Do kupienia tutaj – Szopięta
Wszyscy ziewają
Bestseller światowy. A i u nas hicior. Na każdej stronie inny zwierzak, z ruchomą paszczą, która ziewa. Strony książki są miękkie, ale wykonane z mocniejszego papieru, przypominającego nieco folię. Tak łatwo ich się nie zniszczy. Bierzcie w ciemno.
Do kupienia tutaj – Wszyscy ziewają
Pucio uczy się mówić
Nowość Naszej Księgarni autorstwa logopedy Marty Galewskiej-Kustro. Bardzo lubiłam wszystkie poprzednie pozycje pani Marty. Myślałam, że w Puciu zakocha się mój Witek, ponieważ jest to książka adresowana do maluchów uczących się mówić, naszpikowana wyrażeniami dźwiękonaśladowczymi. Ale jednak nie, nie podoba mu się. Wydaje mi się, że jest to spowodowane tym, że za dużo się w Puciu dzieje. Witek uwielbia np. Księgę Dźwięków, całą serię z Babo, Lalo i Bintą, czy też książki Anny Clary Tidholm. Ale tam króluje minimalizm. Tu chyba trochę za dużo wszystkiego jak dla roczniaka. Pucio powinien spodobać się trochę starszym dzieciom, które lubią naśladować dźwięki oraz tym, które są już w wieku 2+ i nie mówią (mają opóźniony rozwój mowy).
Do kupienia tutaj – Pucio uczy się mówić
Moja pierwsza encyklopedia obrazkowa
To również nowość od Naszej Księgarni. Cudownie, że wydają coraz więcej pozycji dla maluchów. Szczególnie, że są to naprawdę fajne tytuły. „Moja pierwsza encyklopedia” skłąda się z kilkunastu rozkładówek z ilustracjami podzielonymi tematycznie. Mamy tu pierwsze cyfry, kształty, części ciała, części garderoby, członków rodziny, pory roku, pogodę, przedmioty i zwierzęta charakterystyczne dla danych krajobrazów. Lubię takie tytuły. Ten ma całkiem fajną grafikę, mimo że jest taka bardzo komputerowa.
Do kupienia tutaj – Moja pierwsza encyklopedia obrazkowa
Kuchnia łakomej pandy
Książka, którą kupiłam dla ilustracji. Są przepiękne. Bardzo w moim stylu. Bardzo rysunkowe. Tak jak w poprzednich pozycjach widać, że ilustracje wyglądają jakby były robione wyłącznie komputerowo, tak tu widać kreskę rysownika. Uwielbiam takie obrazki. I właściwie tylko dla obrazków kupiłam tę książkę, bo praktycznie nie ma w niej nic, co mogłoby zainteresować dziecko. Chyba że porozmawiamy sobie o zwierzątkach na obrazku. Zresztą zajrzyjcie do środka. Książka raczej dla matek wariatek, które lubią ładne obrazki.
Do kupienia tutaj – Kuchnia łakomej pandy
Hop! Mały kotek
Jakiś czas temu pokazywałam Wam już książki Jo Lodge. Bohaterem każdej z nich jest inne zwierzątko. Cała zabawa polega na przesuwaniu specjalnych elementów książki, aby ożywić obrazek. Dziś o kotku. Witek lubi wszystkie książki z tej serii. Nie mamy chyba jeszcze tylko pieska.
Do kupienia tutaj – Hop! Mały kotek
Gratis
I na koniec gratis. Niedawno przypominałam Wam o książkach Anny Clary Tidholm, które już żadną nowością nie są, więc nie mogą się pojawić moim zestawieniu, ale są uwielbiane przez moje dziecko. Tak samo jest w przypadku serii o Babo, Lalo i Bincie. Jeżeli jeszcze nie macie tych tytułów, kupcie koniecznie. Pisałam o nich, gdy mój starszy Jaśko był w nich zakochany – Niezbędnik pierwszego roku – książki
Do kupienia tutaj – Babo chce
Do kupienia tutaj – Lalo gra na bębnie
Do kupienia tutaj – Binta tańczy
5 komentarzy
atram86
29 sierpnia 2016 at 21:48Matko droga,
Zestawienie rewelacja – jak i pozostałe zresztą. 😉 U nas seria Evy Susso też długo rządziła. Córka w maju skończyła 3 lata i dalej chętnie wraca do tych książeczek. Podobnie rzecz ma się z książeczkami kartonowymi Muchomora, serią wierszyków kartonowych wyd. Bajka i Dwóch Sióstr. Hitem był też tytuł Wandy Chotomskiej z ilustracjami Lutczyna „Kurczę blade!”. Obecnie młodszy (6,5 miesiąca) rozpływa się nad „Raz, dwa, trzy – patrzymy” Widnokręgu. To początek serii – wkrótce ukażą się jeszcze „Raz, dwa, trzy – słyszymy” i „Raz, dwa, trzy – mówimy”. Książka powstała w ramach konkursu „Trzy/mam/książki”, może słyszałaś? Za ilustracje odpowiada Joanna Bartosik – ta sama, która zaprojektowała książeczki terapeutyczne dla Oculino. Świetne są! Poza książeczkami, Oculino oferuje też karty do ćwiczeń i bezpłatne materiały do samodzielnego wydruku. Wszystko w tej samej konwencji. Patrzę na półkę i przypomniała mi się jeszcze jedna rzecz. Najpierw mieliśmy „Zoe and Beans. Pants on the moon” oraz „…I’m not scared”, a w bibliotece znaleźliśmy polskie tłumaczenia: „Zoe i Groszek. Magiczne hula hop”, „…Gdzie jest Kłębuszek”, „…Cześć Oskar!”. Subtelne, lekkie ilustracje, dużo bieli. Przejrzysty tekst, którego stosunkowo niewiele, ale dla bąbli wystarczająco. 🙂
Wiola
29 sierpnia 2016 at 23:52Kojarzę tę serię „Raz, dwa, trzy” z zapowiedzi, ale wszędzie widziałam, póki co, tylko „Widzimy”, a wydaje mi się, że Witek za stary na to. Czekam na pozostałe z tej serii.
A o tej serii z Zoe i Groszkiem słyszę po raz pierwszy. Jak znajdę gdzieś, to biorę. 🙂 Dzięki!
atram86
30 sierpnia 2016 at 18:11Przypomniała mi się jeszcze jedna świetna książka. Jeszcze jej nie mamy, ale to kwestia czasu, bo ilustratorkę uwielbiamy całą rodziną. „Ślonski dlo bajtli” od Gryfnie. Perełka w stylu „Łakomej pandy” – mało tekstu, ale te obrazy! ???
Wiola
30 sierpnia 2016 at 18:22Kurcze, ale śląski to już w ogóle odległe mi klimaty. Dlaczego jest tak mało ładnych książek dla maluchów?