Każda z nas zna kogoś, kto nas ocenia. Jedni jawnie dorzucają nam do pieca, podważając nasze kompetencje jako matki. Inni za naszymi plecami rozpowiadają, jakimi to złymi mamami jesteśmy. A teraz wyobraźcie sobie, że ta osoba, która uważa Cię za najgorszą, chce zająć Twoje miejsce.
Znałam kiedyś taką osobę. Na szczęście nie miałam wtedy jeszcze rodziny. Nie było dzieci, nie było męża. Osoba ta pojawiła się w moim życiu nagle i powoli starała się mi je odebrać. Zaczęło się niewinnie od kupowania podobnych ubrań. Ale to przecież nic strasznego? Przyjaciółki często mają podobny gust, ubierają się podobnie. Poza tym często dobieramy sobie znajomych podobnych do nas. Ubrania więc nie wzbudziły jeszcze mojej czujności. Z czasem zaczęło robić się dziwnie. Nagłe podobne zainteresowania, gust muzyczny. Ok, zdarza się. Ale gdy zaczęła zmieniać swoje plany życiowe na moje, to już wydało mi się dziwne. Któregoś razu usłyszałam też jak opowiadała swoim znajomym o filmie, którego nie widziała. Wiedziała o tym filmie ode mnie, ja jej o nim opowiadałam, a potem ona moimi słowami opowiadała o nim swoim znajomym. Wtedy już byłam przekonana, że coś jest nie tak.
Udało mi się od tego odciąć. A właściwie to nasze drogi się rozeszły.
Niedługo później miałam podobny epizod z jeszcze jedną osobą. Na szczęście był on mniej nasilony i na odległość. Była to stara znajoma, z którą kilka lat wcześniej chodziłam do szkoły. Nie utrzymywałyśmy ze sobą kontaktów. Nawet nie byłyśmy facebookowymi znajomymi. Miałam jednak ustawiony publiczny profil zdjęć i każdy kto chciał, mógł je obejrzeć. W pewnym momencie wspólni znajomi zaczęli mnie alarmować, że ta osoba wstawia zdjęcia podobne do moich (bawiłam się wtedy fotografią), używa takich samych rekwizytów, ubiera się do nich tak samo jak ja. Po kilku miesiącach wybrała też ten sam kierunek studiów co ja (na szczęście w innym mieście) i zrobiła sobie dokładnie taką samą fryzurę (dosyć charakterystyczną). Wtedy miałam już dosyć i zmieniłam ustawienia profilu na prywatny. I wiecie co? Podziałało.
A co by było, gdybym teraz trafiła na takie osoby? Teraz, gdy mniej więcej mam już poukładane życie? Mam kochającego męża i dwójkę świetnych dzieciaków. Dwa opisane przeze mnie przypadki są prawdziwe. Nie wymyśliłam ich na potrzeby tego tekstu. Takie osoby żyją wśród nas i jest ich więcej niż nam się wydaje. Ja miałam to szczęście, że spotkałam je kilka lat temu i teraz uważniej dobieram sobie znajomych, jestem czujniejsza. O szczęściu nie może jednak powiedzieć bohaterka książki Bad Mommy, którą otrzymałam kilka dni temu.
Wszystko zaczyna się od obsesji Fig (głównej bohaterki) po utracie dziecka (poronienie). Nie potrafi sobie z tym poradzić. Po kilku latach od tego zdarzenia zaczyna interesować się małą małą Mercy, którą uważa za swoją utraconą córkę. Fig pragnie tylko jednego – być matką Mercy i żoną Dariusa (ojca Mercy). Zbliża się więc do Jolene (matki Mercy), zaprzyjaźnia z nią i upodabnia do niej. Zaczyna się od kupna domu w sąsiedztwie i zaskarbienia sobie sympatii Mercy. Potem dochodzą inne rzeczy. Fig kupuje te same elementy wyposażenia wnętrz, które widziała w domu Jolene, odwiedza te same restauracje i próbuje nastawić Dariusa i ich wspólnych znajomych przeciwko Jolene.
Nie chcę Wam zdradzać całej fabuły, żeby nie psuć zabawy. Zdecydowanie musicie przeczytać tę książkę. Pokazuje ona nie tylko intrygujący portret przypadku osobowości paranoicznej. Całość podzielona jest na trzy części. Autorka pokazuje nam akcję z perspektywy nie tylko Fig, ale również Jolene i Dariusa, który, mimo że na początku jawi się nam jako dobry mąż i kochający ojciec, okazuje się być socjopatą. Przed Jolene doskonale się ukrywa. Jest lepszą wersją siebie. Prowadzi jednak drugie życie, a właściwie wiele żyć.
Jeżeli lubicie thrillery psychologiczne, ta książka na pewno przypadnie Wam do gustu. Trzyma w napięciu od początku do końca. To doskonałe studium przypadku ludzkich pragnień. Nie brakuje tu więc intryg, zdrad, rozwodów, emocji i seksu (tak, są momenty – naprawdę fajnie opisane; zdecydowanie nie jest to kiepski Grey). Która kobieta nie lubi takich tematów? 😉 Zakończenie również jest zaskakujące. Ja wciągnęłam Bad Mommy w jeden dzień. Nawet dzieci nie mogły oderwać od niej swojej złej mamy. 😉
Tak jak ufacie mi przy zakupie książek dla dzieci, tak zaufajcie wybierając Bad Mommy dla siebie.
Książka do kupienia tutaj – Bad Mommy
Konkurs
Niespodzianka. W środę wieczorem na insta stories zrobimy sobie małe rozdanie. Co Wy na to? Obserwujcie wieczorem profil matkawariatkapl
4 komentarze
Marta Ma
4 lipca 2017 at 06:12Kiedyś dobra kolezanka powiedziala mi, ze bardzo zazdrości mi mojego przyjaciela, ze marzy o takiej przyjazni jak nasza… I ma. Ma dokładnie jego.
Zgadzam się w 100% teraz, gdy jestem matką, mam coś tak cennego jak rodzina, jestem duzo ostrozniejsza. Mam blisko siebie niewiele osob, ale zdecydowanie takich, ktore niczego mi nie zazdroszczą. Wolą dawać niż zabierać.
Wiola
4 lipca 2017 at 17:58Jestem ciekawa, czy takie osoby potem nasycają się swoja zdobyczą (gdy już zdobędą to, co odebrały komuś innemu), czy poszukują kolejnej „ofiary”.
www.nieperfekcyjnie.pl
3 lipca 2017 at 18:25Bardzo intryguje mnie sama fabuła, jak i te zakończenie, o kórym wszyscy piszą. Na pewno sięgnę po tę historię. 🙂
Wiola
3 lipca 2017 at 18:47Nie pożałujesz. 🙂