Znacie to? Tańczysz na stole, śpiewając „koła autobusu kręcą się”, pokazując, że tu się kręcą, tu klakson robi titit, a w tym czasie Twój mąż znienacka wlewa syrop w Wasze dziecko? Ok, ja też nie znam, ale zakładam, że podobne akrobacje uskuteczniać muszą rodzice dzieci, które nie chcą pić syropów. Z moimi dziećmi jest wręcz odwrotnie. Gdy piją obaj, biją się, który ma dostać pierwszy. Gdy pije jedno, muszę na czas podawania syropu ukrywać je przed bratem. Z młodszym jest jeszcze ten problem, że wszystkiego mu za mało. Gdy wypije odpowiednią dawkę syropu, włącza taką syrenę, że słychać go na pewno na drugim końcu wsi. No bo jak to tak mało, jak to już?
Dzieci, jak widać, mam więc wyjątkowe. Na szczęście starzy są normalni i jak syrop jest niedobry, to wiedzą, że jest niedobry i zrobią wszystko, żeby go nie pić. Jak już koniecznie trzeba, to się wypije. Ale po drodze wypróbuje się kilkadziesiąt innych środków, które nie są tym niedobrym syropem. Ze starymi więc jak z dziećmi, z dziećmi jak z wariatami.
Raczej staramy się nie przyjmować niepotrzebnych suplementów diety. Doświadczenie z poprzedniego roku nauczyło nas jednak, że w okresie jesienno-zimowym będziemy musieli się czymś wspomóc. Do czasu aż moje starsze dziecię nie poszło do przedszkola, nie chorowało w ogóle. Dopiero z przedszkola zaczął przynosić wirusowe mieszanki wybuchowe, które załatwiały nie tylko jego. Rykoszetem dostawał też młodszy brat z obniżoną odpornością z powodu wcześniactwa. Jakoś przetrwaliśmy ten pierwszy rok mając na koncie i zapalenie płuc, i kilka zapaleń oskrzeli, ale nie chcielibyśmy mieć znów powtórki z rozrywki.
Stawiamy przede wszystkim na naturę i dobre produkty. W spiżarni mamy 70 słoików soku z malin uprawianych przez naszego dziadka w środku lasu, samodzielnie przyrządzony sok z czarnego bzu, syrop z sosny. Ale rok temu to było za mało. W tym roku już od 1 września zaczęliśmy suplementację tranem. Pomyślicie pewnie – „bleeee”. Też tak myślałam do tej pory. Ten paskudny smak, oleista konsystencja. Na samą myśl aż mną wzdryga. Jest jednak tran, który nie dość, że jest bardzo smaczny (serio, serio), ma przyjemną konsystencję gęstego syropu, to zawiera w swoim składzie też dodatkowe witaminy, wspomagające odporność organizmu. Ale zanim o tym produkcie, najpierw kilka ważnych informacji o tranach w ogóle.
Czy warto pić tran?
Rekin to ryba odporna na wszelkie choroby, długowieczna, bardzo szybko regenerująca swe siły. Tran z wątroby rekina od wieków znany jest medycynie ludowej.
Należy wiedzieć, że tradycyjnie nazwa „tran” używana jest przede wszystkim do oleju z ryb morskich z rodziny dorszowatych, bogatego w nienasycone kwasy tłuszczowe Omega 3 wspomagające rozwój umysłowy dziecka, choć potocznie stosuje się tą nazwę także dla innych rodzajów olejów rybich, np. dla oleju pozyskiwanego z wątroby rekina (grenlandzkiego, tasmańskiego), który jest bogaty w alkiloglicerole wspomagające szczególnie odporność organizmu. Sama dieta nie pokrywa zapotrzebowania na kwasy omega w naszej szerokości geograficznej – zwłaszcza w regionach śródlądowych oraz górskich. Z kolei alkiloglicerole zawarte w oleju z wątroby rekina w naturalnym spożyciu dostępne są jedynie w mleku matki. Dlatego też konieczne jest stosowanie suplementacji tranami, aby zapewnić prawidłowy poziom tych cennych składników w codziennej diecie.
lek. med. Jacek Smoleń
Mamy więc do wyboru – tran z wątroby rekina bogaty w alkiloglicerole albo tran z oleju ryb morskich bogaty w kwasy omega 3.
Różnice między tranem z z wątroby rekina, a tranem z oleju z ryb morskich
Myśląc o lepszej odporności organizmu na przeziębienie i infekcje, powinniśmy sięgnąć po tran z wątroby rekina. W oleju z wątroby rekina zawarte są alkiloglicerole, które pod względem budowy chemicznej należą do grupy eterów lipidowych, występujących w organizmie człowieka np. w wątrobie, śledzionie czy w mleku matki, jednakże w śladowych ilościach. W oleju z wątroby rekina ich zawartość jest jednak wielokrotnie większa. Alkiloglicerole m.in. zwiększają ilość limfocytów B, CD oraz T, a także leukocytów, wpływają pozytywnie na poziom immunoglobulin A i M, przez co zwiększają odpowiednio tzw. odporność komórkową i humoralna organizmu. Stąd zalecane są zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym. Mówiąc prościej: tran z wątroby rekina aktywuje nasz układ odpornościowy, zwiększa ilość przeciwciał, ma właściwości regenerujące i przyspiesza powrót do zdrowia.
Z kolei typowy olej z ryb morskich zawiera nienasycone kwasy tłuszczowe Omega 3 (EPA, DHA) które wspomagają funkcjonowanie naszego układu krążenia i pracę serca, a większych porcjach wpływają na prawidłowy poziom cholesterolu i trójglicerydów. Zalecane są zatem przede wszystkim osobom w wieku średnim i starszym. Z drugiej strony kwasy Omega 3 występujące powszechnie w istocie szarej mózgu, wpływają pozytywnie na funkcje układu nerwowego, wspomagają prawidłowy rozwój umysłowy naszych dzieci, intensywny zwłaszcza w okresie przedszkolnych i szkolnym. Zatem tran z ryb morskich powinniśmy stosować w każdym wieku, w odpowiedniej porcji dziennej w zależności od wieku i potrzeb.
Tran bez posmaku ryby
Ok, no to już wiecie, że tran warto pić. Ale co z tym wstrętnym smakiem i zapachem? I teraz poproszę o fanfary.
Przedstawiam tran, który swoim smakiem nie tylko wcale nie przypomina ryby, ale jest wręcz pyszny. Dodatkowo olejowa konsystencja została zamieniona na formę emulsyjną, która jest znacznie lepiej i szybciej przyswajana przez nasz układ trawienny. Ten tran, a właściwie to trany produkuje firma Domowa Apteczka, prowadzona przez panią Ewę – mamę czwórki dzieci. Certyfikowany olej rybi zawarty w tranach Domowej Apteczki pochodzi z okolic Islandii i Wysp Owczych – z połowów naturalnych zasobów odnawialnych z poszanowaniem środowiska naturalnego. Jest badany oczywiście również na obecność metali ciężkich dioksyn i innych zanieczyszczeń.
Domowa Apteczka produkuje:
- Tran z Rekina Grenlandzkiego o smaku malinowym
- Tran z Rekina Grenlandzkiego o smaku soczystego mango i brzoskwini
- Tran MultiOmega 3 (z wizerunkiem Peppy)
- Tran Omega 3 Mama & Maleństwo o smaku cytrynowym
Dzięki emulsyjnej formie, w skład tranów, oprócz oleju z ryb, wchodzi cały kompleks dodatkowych składników wspomagających działanie samego tranu. W skład Tranu z Rekina Grenlandzkiego oprócz oleju z wątroby rekina, wchodzą witaminy A, C, D, E oraz cynk i selen. Natomiast w skład MultiOmega, oprócz oleju z ryb morskich bogatego w nienasycone kwasy tłuszczowe Omega 3, znajduje się kompleks aż 14 witamin. Nie ma więc potrzeby faszerowania dziecka dodatkowymi suplementami. Wystarczy jeden łyk pysznego tranu. Wśród witamin znajduje się np. m.in. podwójna porcja witaminy D3. Warto też dodać, że do produkcji tranów Domowej Apteczki nie wykorzystuje się cukru. Słodki smak zapewniają glikozydy stewiolowe oraz maltitole. To na pewno istotna informacja dla dzieci z nadwagą czy też diabetyków. Tran z Rekina Grenlandzkiego oraz MultiOmega można przyjmować jednocześnie.
Spróbujcie. A już nigdy nie kupicie innego tranu. Gwarantuję. Właściwie to nie tylko moją gwarancję macie. Również Domowa Apteczka gwarantuje Wam zwrot pieniędzy w przypadku niezadowolenia z produktu.
Jeżeli macie jeszcze choć cień wątpliwości, zerknijcie na to nagranie. Osoby biorące w nim udział, nie wiedziały, co próbują. Są to ich autentyczne reakcje.
Trany możecie kupić (lub zamówić) w stacjonarnych aptekach, aptekach internetowych oraz w Rossmannie. Więcej o produktach Domowej Apteczki możecie poczytać tutaj – Domowaapteczka.pl
2 komentarze
Hordubal
23 września 2016 at 09:06A myślałam,że tylko ja musze ukrywać jedno dziecko przed drugim,kiedy podaje mu syrop. Czyli moje dzieci tez sa dziwne 🙂