Menu
zabawki

Ten, kto nie jest rodzicem, nie wie, co to prawdziwy strach

Boimy się odrzucenia, groźnych psów, wysokości, pobierania krwi, wizyty u dentysty (choć jeszcze do niedawna ja bardziej bałam się fryzjera niż dentysty), ale dopiero wtedy, gdy zostajemy rodzicami, przekonujemy się, co to naprawdę znaczy bać się.

Większość matek, aby chronić swoje dziecko, najchętniej z powrotem wsadziłaby je sobie do brzucha.

output_Pm2Q2R by . Ze mną było odwrotnie. Od ujrzenia dwóch kresek na teście ciążowym, narodził się we mnie strach, jakiego dotąd nie znałam. Nie ufałam swojemu organizmowi. Nie wiedziałam, czy coś złego nie zadzieje się dziecku w moim brzuchu. Nie mogłam doczekać się pojawienia maleństwa na świecie. Bo wtedy, dopiero wtedy mogłabym je naprawdę chronić. I tak też stało – mój organizm nie poradził sobie z donoszeniem ciąż. Na szczęście, mimo że przedwcześnie, udało mi się urodzić dwóch zdrowych, silnych chłopców.

output_c5Hr6U by .

Po porodzie na chwilę odetchnęłam z ulgą. Myślałam, że teraz będzie już tylko łatwiej. Mam przecież nad wszystkim pełną kontrolę. Tak się wczułam w tę pełną kontrolę, że przez cały pobyt w szpitalu bałam się zasnąć. Nie pamiętam, czy udało mi się wtedy przespać chociaż kilka godzin. Bo co, jeśli on nagle przestanie oddychać? Miałam salę jednoosobową, byłam sama z dzieckiem. Myślałam, że przestanę się bać dopiero, jak położę moje nowonarodzone dziecko do łóżeczka z podłączonym monitorem oddechu. No i rzeczywiście – wtedy kładłam się spać spokojniejsza. Co nie znaczy, że byłam spokojna.

output_olxPfw by .

Pamiętam, jak kilka dni po porodzie zadzwoniłam do mojego ginekologa, a on zapytał, jak ma się dziecko. Wybuchłam mu wtedy w słuchawkę, że nie wiem. Że nie mam pojęcia, czy nic mu nie dolega, czy dobrze je, dobrze śpi, dobrze jest pielęgnowany. Do dzisiaj pamiętam słowa lekarza:

Pani Wioleto, pani jest matką. Proszę zaufać swojej intuicji. Pani mu krzywdy nie zrobi.

Tak sobie wzięłam to do serca, że włączył mi się tryb matki wariatki. Doszukiwałam się chorób tam, gdzie ich nie było, na dziecko przerzucałam swoje hipochondryczne zapędy. Jednak prawdziwym szokiem dla mnie było to, gdy musiałam wysłać swoje pierwsze dziecko do przedszkola. Już wtedy, gdy kończył mi się urlop macierzyński i dostałam telefon z pytaniem o powrót do pracy, prawie się rozpłakałam, mając przed sobą wizję zostawienia dziecka w żłobku oddalonym od domu o kilkadziesiąt kilometrów (bliżej nie mamy żłobka, a znalezienie pełnoetatowej niani na wsi graniczyło z cudem). Wtedy mogłam jeszcze sobie pozwolić na zostanie z dzieckiem w domu i rezygnację z pracy na etacie.

DSC_9350 by . DSC_9411 by .

Kiedyś jednak ten pierwszy dzień w przedszkolu musiał nadejść. Bardzo to przeżyłam. Wiele miesięcy przed tym dniem biłam się z myślami, czy sobie poradzi, czy będzie bezpieczny, czy musi w ogóle iść do przedszkola (ja nie chodziłam). Okazało się jednak, że strach ma wielkie oczy. Zarówno Jasiek, jak i Witek radzą sobie świetnie w przedszkolu.

Oczywiście nie przestałam się bać. Gdy jadą z przedszkolem na wycieczkę, bez przerwy odświeżam stronę fanpage’u przedszkola w oczekiwaniu na informację, że dojechali. Martwi mnie każdy nietypowy, zmutowany przedszkolny wirus, który przynoszą do domu. Dodatkowo Jasiek kilka miesięcy temu zaczął chodzić na judo. Co prawda boję się wszelkich urazów, ale widzę, ile mu to sprawia frajdy i satysfakcji. Ale są to już zupełnie inne, bardziej racjonalne strachy i wiem, że można je zminimalizować poprzez np. dobre ubezpieczenie.

output_bkXVay by .

Niedługo Jasiek idzie do zerówki. Niedługo zmieni otoczenie, pojawią się nowi koledzy, nowe zajęcia dodatkowe, nowe wycieczki, nowe – mniej lub bardziej szalone – pomysły. A co za tym idzie – nowe strachy. Ale teraz ze strachem radzę już sobie inaczej. Nie boję się bać. Wiem, że strach jest nieodłączną częścią macierzyństwa. Pozwalam mu na większą samodzielność.

output_J5HpoU by . output_jW2gQN by .

Na rynek wchodzi właśnie bardzo fajny produkt LINK4 – ubezpieczenia LINK4 Mama, które pozwalają mamom nie bać się bać. LINK4 przygotowało specjalne pakiety, które dają wsparcie i dzieciom, i – co za tym idzie – mamom. No i zapewnią więcej spokoju. Pakiet NNW obejmuje nie tylko te zdarzenia, które wydarzą się w szkole, ale również te podczas zajęć sportowych (nawet takich kontuzjogennych jak karate, piłka nożna, judo, siatkówka, jazda konna, narty, snowboard). W pakiecie ubezpieczenia pomyślano również o np. domowych korepetycjach, które są zapewniane dziecku w razie zachorowania, aby szybko nadrobiło zaległości szkolne. Więcej na temat ubezpieczenia przeczytacie tutaj: LINK4 Mama.

To normalne, że z macierzyństwem w pakiecie dostajemy strach. Tak już jesteśmy zaprogramowane. Tak były zaprogramowane nasze mamy, babcie. Od tego nie ma odwrotu. Każda mama tak ma. Możemy jednak robić wszystko, aby ten strach był jak najmniejszy, abyśmy nie bały się bać.

#niebojsiebac

DSC_8175 by .

output_fUt9u8 by .


Wpis powstał przy współpracy z LINK4.

About Author

Cześć, jestem Wiola i jestem matką wariatką. Matką dwóch małych wariatów, autorką książki dla dzieci (od której dzieci nie uciekają), neurologopedą. Codziennie nadzoruję domowym cyrkiem, animuję rodzinną rzeczywistość, a w międzyczasie bloguję i próbuję się wyspać. Na blogu pokazuję, co warto kupić, gdzie warto wybrać się z dzieckiem (i bez dziecka). Czasem też trochę się wymądrzam. Rozgośćcie się. Kawy, herbaty, wina?

3 komentarze

  • Klaudia Mose
    30 sierpnia 2018 at 18:49

    Sama niedawno byłam na takich trampolinach żeby przełamać lekki strach. Ludzie opowiadali o znajomych, którzy źle upadli i połamali sobie karki.
    jednak po wizycie stwierdzam, że naprawdę warto iść tam z dziećmi. Oczywiście zawsze należy ich pilnować i być czujnym, ale takie parki trampolin są genialne

    Reply
  • Agnieszka
    4 lipca 2018 at 21:32

    Ja kiedy odważyłam się zaufać własnej intuicji to tak jakoś zrobiło mi się lżej na sercu. Jednak jest coś w tym, że mama wie najlepiej.

    Reply

Leave a Reply