Gdy jeszcze nie miałam dzieci, myślałam o tym, że moje dzieci będą chodzić na wszystkie zajęcia dodatkowe świata. Że będą wszechstronnie wykształcone, biegle posługujące się kilkoma językami, z wieloma pasjami. Myślałam tak do czasu, gdy nie urodziły mi się dzieci. Dopiero wtedy zrozumiałam, że największą radość daje im zabawa, wspólne spędzanie czasu, bliskość. Razem wyjeżdżaliśmy w różne zakątki Polski i Europy, razem odwiedzaliśmy kina, muzea, teatry czy filharmonie. Widziałam, że to, że jesteśmy tam „razem” sprawiało, że dzieci najwięcej wynosiły z takich wyjazdów. Po drodze pojawiła się fascynacja judo. Były zawody, medale, egzaminy. Po roku fascynacja minęła. Nie naciskaliśmy, nie namawialiśmy do powrotu, uszanowaliśmy to. Rok temu pojawił się pomysł nauki pływania. Od roku co tydzień razem jesteśmy na basenie. Dzięki temu, że jesteśmy na wszystkich lekcjach, dopingujemy, efekty przyszły bardzo szybko. To dla mnie niesamowite doświadczenie, ponieważ sama nie potrafię pływać. Jest to dla mnie dosyć uciążliwe, ale kiedyś (gdy znajdę trochę więcej czasu tylko dla siebie) na pewno się nauczę.
Inną kwestią, która jest dla mnie jeszcze bardziej problematyczna, jest – uwaga, uwaga, tego się nie spodziewacie – brak znajomości języka angielskiego. No, może jakaś tam znajomość jest. Jak ktoś do mnie mówi, to go rozumiem, ale moje odpowiedzi zazwyczaj ograniczają się do yes, no, yyyy oraz i don’t speak english. Przez całą swoją edukację szkolną nie miałam języka angielskiego. W podstawówce i w gimnazjum miałam jedynie język niemiecki. W liceum z kolei trafiłam do klasy, gdzie była kontynuacja języka niemieckiego i język francuski od podstaw. Na studiach musiałam zdać egzamin z języka obcego na jakimś wyższym poziomie. Wybrałam więc niemiecki. Angielski znam jedynie z filmów i seriali. Możecie się więc tylko domyślać, jak bardzo niekomfortowe jest dla mnie porozumiewanie się z innymi podczas naszych zagranicznych wyjazdów. Zauważyłam, że moim dzieciom już teraz zaczyna przeszkadzać to, że nie mogą się dogadać z innymi po angielsku. Kiedy dowiedziałam się, że istnieje coś takiego jak Nova Kid – nauka angielskiego dla dzieci online, wiedziałam, że musimy spróbować. Tym bardziej, że można skorzystać z lekcji bezpłatnej, żeby zobaczyć, czy dziecko będzie zainteresowane taką formą nauki.
Po pierwszej lekcji byliśmy zachwyceni. I my, i dzieci. Dzięki temu Nova Kid jest już z nami od kilku tygodni. Teraz, w wakacje, umawiam lekcje raz w tygodniu, ponieważ dzieciaki większość czasu spędzają na dworze. Gdy zrobi się trochę chłodniej będziemy więcej siedzieć w domu. Wtedy też zapewne będę umawiać lekcje 2-3 razy w tygodniu. Podobno taka ilość zajęć daje najlepsze efekty. A że lekcje (jakoś mi nie pasuje to słowo, bo tak naprawdę to jest zabawa, a lekcje mają jakiś taki pejoratywny wydźwięk) trwają do 30 minut, to dzieciaki nawet nie zdążą się zmęczyć.
Wszystkie lekcje prowadzone są przez osoby anglojęzyczne. Możemy wybrać, czy chcemy, żeby lekcję prowadziła osoba, dla której angielski jest językiem ojczystym, czy taka, która po prostu posługuje się nim na co dzień. Lekcje odbywają się online. Możemy więc je przeprowadzić, kiedykolwiek i gdziekolwiek jesteśmy, nie trzeba nigdzie jeździć (dla nas dojazd do miasta to 25 km). Każda lekcja jest prowadzona indywidualnie. Nauczyciel w trakcie jej trwania poświęca uwagę tylko naszemu dziecku. Żeby umówić się na lekcję, wystarczy wybrać dogodny termin. My już mamy naszą sprawdzoną panią i zawsze zapisujemy się do niej. Choć słyszałam, że wszyscy nauczyciele Nova Kid są równie cudowni i mają tak samo dobre podejście do dzieci.
Jednym z kluczowych elementów Novakid jest fabularne podejście do edukacji. Dzieci wcielają się w bohaterów gier, którzy stają przed różnymi wyzwaniami i przygodami, a wszystko to odbywa się w języku angielskim. Ta angażująca fabuła przewodnia sprawia, że dzieci nie tylko uczą się języka, ale także rozwijają swoją wyobraźnię i kreatywność, a także uczą się rozwiązywać problemy w nowy, ciekawy sposób.
Minigry i zadania domowe to elementy, które wspaniale uzupełniają proces nauki. Dzięki nim dzieci mogą utrwalać zdobywane umiejętności w sposób interaktywny i zabawny. To również doskonała okazja do samodzielnego praktykowania i rozwijania umiejętności językowych poza lekcjami.
Jeżeli chcecie otrzymać aż 10% zniżki, to mam dla Was specjalny kod – MATKA10. Rejestrujcie się przez ten link – darmowa lekcja próbna i zniżka.
Dzięki wpisaniu kodu lub rejestracji przez link będziecie mogli wykupić pierwszy pakiet lekcji aż 10% taniej. Przy większych pakietach to spora oszczędność. 🙂
Jeżeli interesuje Was ten temat, to przeprowadzę Was za rękę przez pierwszą lekcję. 🙂
Wszystkie zadania dziecko wykonuje samo. Na początku byliśmy obok, ale zauważyliśmy, że nie jesteśmy potrzebni. Mimo że nauczyciel nie zna ani słowa po polsku, to świetnie potrafi porozumieć się z dzieciakami. Nasza pani akurat mieszka w RPA.
3 komentarze
Mateusz
23 stycznia 2020 at 10:18Jęzeli dzieci są zadowolone to warto. Ja sam nauczyłem się języka w domu ucząc się METODĄ DZIECKA zawsze myślałem, że nauka języka angielskiego jest czymś nie osiągalnym dla mnie, ale udowodniłem sobie, że mogę się nauczyć języka także w domu.
Nie trzeba nigdzie wyjeźdzać, żeby nauczyć się mówić. Oczywiście mojego syna także namówię do nauki w domu jak trochę podrośnie.
Asia
5 listopada 2019 at 10:23Witam, czy mogę dostać link na stronę gdzie było kupowane krzesełko do biurka z pierwszego zdjęcia?:)
Wiola Wołoszyn
2 stycznia 2020 at 11:52Krzesełko NOMI.