Dzieciaki już śpią? No to wino w dłoń, karta kredytowa pod ręką i lecimy. Dziś znów książki dla dzieci – kolejna porcja najświeższych nowości z biblioteczki naszego przedszkolaka.
Dzieci z Bullerbyn
Ponadczasowy klasyk nad klasykami. Piękne wydanie (z okazji 70-lecia książki) w większym formacie. Książka, która powinna być w biblioteczce każdego małego czytelnika.
Do kupienia tutaj – Dzieci z Bullerbyn
Moje Książeczki
Pamiętacie książeczki z wizerunkiem czarnego kota w czerwonych butach na środku tylnej okładki? Seria nazywała się „Moje Książeczki”. Wydawnictwo Nasza Księgarnia, po sukcesie wznowienia serii „Poczytaj mi mamo”, poszło za ciosem i wznowiło „Moje Książeczki”. Pierwszy tytul z serii ukazał się w 1959 r. Do 1968 r. ukazało się ok 50 tytułów. Teraz będziecie mogli znaleźć te najbardziej znane w nowych tomach wydanych przez Naszą Księgarnię. Oczywiście w niezmienionej szacie graficznej. Ja uwielbam te klimaty. Nie mogło więc zabraknąć ich w naszej biblioteczce. A Wy, pamiętacie te książki z dzieciństwa?
Do kupienia tutaj – Moje Książeczki. Księga pierwsza
D kupienia tutaj – Moje Książeczki. Księga druga
Opowiem ci, mamo, co robią koty
Kolejna część z serii „opowiem ci, mamo…” i chyba pierwsza z większą ilością tekstu. Jest tu również więcej zadań niż w poprzednich częściach. I chyba ta podoba mi się najbardziej. Nie wiem, czy to przez te koty, czy przez ilość ćwiczeń dla dziecka, ale z tą obcuje nam się najlepiej. Zresztą popatrzcie na zdjęcia. Jest co z nią robić. Na pewno długo Wam się nie znudzi.
Do kupienia tutaj – Opowiem ci, mamo, co robią koty
Miasto labiryntów
„Miasto labiryntów” to nie kolejny zestaw przypadkowo zestawionych ze sobą labiryntów. To interaktywna książka z labiryntami o różnym poziomie trudności. Mieszkańcy miasta labiryntów nie mogą narzekać na nudę. Na każdym kroku mogą wpaść w jakiś poplątany korytarz. Mega rzecz dla małych fanów labiryntów wszelkiej maści. A i dla rodzica się przyda po całym dniu z dzieckiem na rozruszanie mózgu.
Do kupienia tutaj – Miasto labiryntów
Być jak tygrys
Ja wiem, że już z daleka widzicie ilustracje Emilii Dziubak. A tu nie tylko Emilia, ale też i pan Wechterowicz (którego na pewno znacie z „Proszę mnie przytulić” – również w duecie z E. Dziubak). Chcecie wiedzieć, jak to jest być tygrysem. Tygrys z przyjemnością Wam opowie. Książka przemyślana, zabawna, ale… moje dziecko jej nie lubi. Nudzi go p kilku stronach i nie chce czytać dalej. Kupujcie więc na własną odpowiedzialność.
Do kupienia tutaj – Być jak tygrys
Edward i jego wielkie odkrycie
Edward urodził się w rodzinie archeologów, w której wszyscy dokonali wielkich odkryć. Tylko on niczego jeszcze nie odkrył. Pewnego dnia potyka się o jajko, z którego wykluwa się ptak. Okazuje się jednak, że ten ptak nie potrafi latać. Edward jest zawiedziony, że jego odkrycie jest nieudane. Po pewnym czasie Edward uświadamia sobie jednak, że odkrył coś więcej niż ptaka nielota. Odkrył przyjaźń. Bardzo ładna rzecz. I wizualnie i fabularnie.
Do kupienia tutaj – Edward i jego wielkie odkrycie
Roboty
Kolejna książka typowo obrazkowa. Schemat podobny jak w większości tego typu książek – na tylnej stronie okładki przedstawione ostały roboty, które możemy znaleźć w środku. Jaśko szuka, podoba mu się. Duży format, kartonowa oprawa.
Do kupienia tutaj – Roboty
Niezwykłe przygody latającej myszy
To pozycja polecona przez Was. Piękna rzecz. Nie krępujcie się polecać mi więcej takich perełek. Na książki dla dzieci wydam ostatnie pieniądze.
„Niezwykłe przygody latającej myszy” to historia małej myszy, która marzy o podróży do Ameryki. Aby spełnić swoje marzenie, sama postanawia zbudować pierwszą na świecie maszynę latającą, która poniesie ją do Nowego Jorku. Oczywiście nie obejdzie się bez przygód. Przygód tak przepięknie zilustrowanych, że zaprą dech każdemu. Perełka ilustratorska.
Do kupienia tutaj – Niezwykłe przygody latającej myszy
W pogoni za chłopcem, co ma pięć dłoni
I na koniec cudeńko. Książka wydana przez moją czytelniczkę. To historia o Stasiu, który nie potrafi usiedzieć w miejscu, rozpiera go energia. Staś nie chodzi, lecz biega, nie nie mówi, lecz krzyczy, nie przytula, lecz ściska. Na nic nie miał czasu. Malując, śpiewał. Śpiewając, drapał mamę po głowie. Drapiąc mamę, przeglądał książkę, jadł banana, ściągał skarpetki i gilgotał tatę jednocześnie. Znacie takie dzieci? Bo ja bardzo dobrze. Pewnego razu Staś zapragnął mieć pięć rąk. I gdy jego marzenie się ziściło (na szczęście tylko we śnie), Staś zrozumiał, że tyle rąk to zdecydowanie za dużo. Od tego czasu postanowił pilnować swoich rąk i robić na raz tylko jedną rzecz. Bardzo, bardzo Wam polecam. Szczególnie dla małych narwańców. Poza tym książka ma tak śmiesznie niską cenę (serio, zobaczcie!), że zapewniam Was, iż to będą najlepiej wydane złotówki w Waszym życiu (chyba że traficie kiedyś na zwycięski kupon Lotto). Nakład też nie jest duży, więc za chwilę może się skończyć.
Do kupienia tutaj – W pogoni za chłopcem, co ma pięć dłoni
31 komentarzy
www.nieperfekcyjnie.pl
25 lipca 2016 at 10:17Uwielbiam „Dzieci z Bullerbyn”. Posiadamy tę książkę w innej wersji, nieco prostszej. A „Edward i jego wielkie odkrycie” to bardzo przyjemna historia.
www.nieperfekcyjnie.pl
25 lipca 2016 at 10:17Uwielbiam „Dzieci z Bullerbyn”. Posiadamy tę książkę w innej wersji, nieco prostszej. A „Edward i jego wielkie odkrycie” to bardzo przyjemna historia.
www.nieperfekcyjnie.pl
25 lipca 2016 at 10:17Uwielbiam „Dzieci z Bullerbyn”. Posiadamy tę książkę w innej wersji, nieco prostszej. A „Edward i jego wielkie odkrycie” to bardzo przyjemna historia.
www.nieperfekcyjnie.pl
25 lipca 2016 at 10:17Uwielbiam „Dzieci z Bullerbyn”. Posiadamy tę książkę w innej wersji, nieco prostszej. A „Edward i jego wielkie odkrycie” to bardzo przyjemna historia.
www.nieperfekcyjnie.pl
25 lipca 2016 at 10:17Uwielbiam „Dzieci z Bullerbyn”. Posiadamy tę książkę w innej wersji, nieco prostszej. A „Edward i jego wielkie odkrycie” to bardzo przyjemna historia.
www.nieperfekcyjnie.pl
25 lipca 2016 at 10:17Uwielbiam „Dzieci z Bullerbyn”. Posiadamy tę książkę w innej wersji, nieco prostszej. A „Edward i jego wielkie odkrycie” to bardzo przyjemna historia.
www.nieperfekcyjnie.pl
25 lipca 2016 at 10:17Uwielbiam „Dzieci z Bullerbyn”. Posiadamy tę książkę w innej wersji, nieco prostszej. A „Edward i jego wielkie odkrycie” to bardzo przyjemna historia.
www.nieperfekcyjnie.pl
25 lipca 2016 at 10:17Uwielbiam „Dzieci z Bullerbyn”. Posiadamy tę książkę w innej wersji, nieco prostszej. A „Edward i jego wielkie odkrycie” to bardzo przyjemna historia.
www.nieperfekcyjnie.pl
25 lipca 2016 at 10:17Uwielbiam „Dzieci z Bullerbyn”. Posiadamy tę książkę w innej wersji, nieco prostszej. A „Edward i jego wielkie odkrycie” to bardzo przyjemna historia.
www.nieperfekcyjnie.pl
25 lipca 2016 at 10:17Uwielbiam „Dzieci z Bullerbyn”. Posiadamy tę książkę w innej wersji, nieco prostszej. A „Edward i jego wielkie odkrycie” to bardzo przyjemna historia.
www.nieperfekcyjnie.pl
25 lipca 2016 at 10:17Uwielbiam „Dzieci z Bullerbyn”. Posiadamy tę książkę w innej wersji, nieco prostszej. A „Edward i jego wielkie odkrycie” to bardzo przyjemna historia.
www.nieperfekcyjnie.pl
25 lipca 2016 at 10:17Uwielbiam „Dzieci z Bullerbyn”. Posiadamy tę książkę w innej wersji, nieco prostszej. A „Edward i jego wielkie odkrycie” to bardzo przyjemna historia.
Milica
17 lipca 2016 at 08:01Przekopałam wszystkie wpisy o książkach i nie znalazłam niestety żadnego o serii przygód kredensowych myszek z Ezopa, ktora chociażby z uwagi na treść warta jest uwagi w równej mierze co „Moje Książeczki”. Polecam sprawdzić tytuły „Myszka Chrapiszka”, „Myszka Chrapiszka i Tarapatka”, „Myszka Trapiszka i Dom Pod Kocia Łapą” oraz „Myszka Galopka i Tajemnica Kopalnia Soli”, a każdy kolejna książka jest kontynuacja poprzedniej, zabawne historyjki z morałem ktore wciągnęły nawet mnie. Pozdrawiam
Wiola
17 lipca 2016 at 21:33O, nie znam tej serii. A Ezopa uwielbiałam jako dziecko. Dzięki, będę się rozglądać.
Madika
10 lipca 2016 at 21:05Mamy dwie książki duetu Dziubak-Wechterowicz i ten sam problem. Śliczne są, ale moją trzyletnią czytelniczkę nudzą po kilku stronach, nigdy chyba nie dotarliśmy do końca. Wstrzymuję się z zakupem tygrysa, chociaż bardzo mi się podobają ilustracje.
Za to Edward ze swoim dodo na pewno u nas zagoszczą 🙂
Wiola
11 lipca 2016 at 09:51Jasiek bardzo lubił Lukrecję Wechterowicza. Ale Dziubak coś mu nie podchodzi. 🙂
Wiola
11 lipca 2016 at 09:51Jasiek bardzo lubił Lukrecję Wechterowicza. Ale Dziubak coś mu nie podchodzi. 🙂
Wiola
11 lipca 2016 at 09:51Jasiek bardzo lubił Lukrecję Wechterowicza. Ale Dziubak coś mu nie podchodzi. 🙂
Wiola
11 lipca 2016 at 09:51Jasiek bardzo lubił Lukrecję Wechterowicza. Ale Dziubak coś mu nie podchodzi. 🙂
Wiola
11 lipca 2016 at 09:51Jasiek bardzo lubił Lukrecję Wechterowicza. Ale Dziubak coś mu nie podchodzi. 🙂
Wiola
11 lipca 2016 at 09:51Jasiek bardzo lubił Lukrecję Wechterowicza. Ale Dziubak coś mu nie podchodzi. 🙂
Wiola
11 lipca 2016 at 09:51Jasiek bardzo lubił Lukrecję Wechterowicza. Ale Dziubak coś mu nie podchodzi. 🙂
Wiola
11 lipca 2016 at 09:51Jasiek bardzo lubił Lukrecję Wechterowicza. Ale Dziubak coś mu nie podchodzi. 🙂
Wiola
11 lipca 2016 at 09:51Jasiek bardzo lubił Lukrecję Wechterowicza. Ale Dziubak coś mu nie podchodzi. 🙂
Wiola
11 lipca 2016 at 09:51Jasiek bardzo lubił Lukrecję Wechterowicza. Ale Dziubak coś mu nie podchodzi. 🙂
Wiola
11 lipca 2016 at 09:51Jasiek bardzo lubił Lukrecję Wechterowicza. Ale Dziubak coś mu nie podchodzi. 🙂
Wiola
11 lipca 2016 at 09:51Jasiek bardzo lubił Lukrecję Wechterowicza. Ale Dziubak coś mu nie podchodzi. 🙂
Wiola
11 lipca 2016 at 09:51Jasiek bardzo lubił Lukrecję Wechterowicza. Ale Dziubak coś mu nie podchodzi. 🙂
Madika
10 lipca 2016 at 21:05Mamy dwie książki duetu Dziubak-Wechterowicz i ten sam problem. Śliczne są, ale moją trzyletnią czytelniczkę nudzą po kilku stronach, nigdy chyba nie dotarliśmy do końca. Wstrzymuję się z zakupem tygrysa, chociaż bardzo mi się podobają ilustracje.
Za to Edward ze swoim dodo na pewno u nas zagoszczą 🙂
Madika
10 lipca 2016 at 21:05Mamy dwie książki duetu Dziubak-Wechterowicz i ten sam problem. Śliczne są, ale moją trzyletnią czytelniczkę nudzą po kilku stronach, nigdy chyba nie dotarliśmy do końca. Wstrzymuję się z zakupem tygrysa, chociaż bardzo mi się podobają ilustracje.
Za to Edward ze swoim dodo na pewno u nas zagoszczą 🙂
Madika
10 lipca 2016 at 21:05Mamy dwie książki duetu Dziubak-Wechterowicz i ten sam problem. Śliczne są, ale moją trzyletnią czytelniczkę nudzą po kilku stronach, nigdy chyba nie dotarliśmy do końca. Wstrzymuję się z zakupem tygrysa, chociaż bardzo mi się podobają ilustracje.
Za to Edward ze swoim dodo na pewno u nas zagoszczą 🙂