To mój pierwszy wpis pisany z telefonu, więc bądźcie łaskawi, jeżeli coś tu namotam. Zdjęcia miałam wgrane już wcześniej.
Pięciu nieudanych
Do kupienia tutaj –
Książka polecona przez Was. Historia opowiada historię o pięciu stworach mieszkających pod jednym dachem. Każdy z nich jest na swój sposób nieudany. Jeden ma dziury w brzuchu, drugi jest zgiety w pół. Ja utożsamiam się z trzecim, który jest sflaczały i najchętniej ciągle by spał. Cała piątka jest nieudana, ale szczęśliwa. W pewnym momencie w ich domu zjawia się Idealny. Czy to zburzy szczęście nieudanych? Nie napiszę. Napiszę Wam jednak, że to świetna książka z morałem, którą naprawdę warto mieć. Polecam bardzo, bardzo.
Do kupienia tutaj – Pięciu nieudanych
Ukryte znaczenia, czyli zabawy słowami
Książka jednej z moich czytelniczek. To zbiór wielu ciekawych homonimów (czyli wyrazów, które mają jednakowe brzmienie, ale zupełnie różne znaczenia). Iza zebrała ich naprawdę sporo. Przy każdym homonimie wierszowana informacja w formie ciekawostki. Naprawdę fajna rzecz do poszerzenia horyzontów językowych.
Do kupienia tutaj – Ukryte znaczenia
Twoja niezwykła podróż. 100 najpiękniejszych miejsc na świecie
Ostatnio wydawnictwa prześcigają się w wydawaniu coraz ciekawszych kolorowanek, które śmiało mogą zająć na długie godziny nawet dorosłych. „Twoja niezwykła podróż” to nie tylko kolorowanka, ale też świetna lekcja geografii. Dzięki niej poznacie 100 najwspanialszych miejsc na Ziemi wybranych przez ekspertów Lonely Planet – znanych z najlepszych przewodników na świecie. Akropolis, Dolina Królów, Wielki Mur Chińskich i wiele różnych, pięknych miejsc, o których (wstyd się przyznać) nie wiedziałam.
Do kupienia tutaj – Twoja niezwykła podróż
Swimmy
Na blogu pokazywałam już książki pana Lionniego. Jaśko bardzo lubi jego twórczość, ale do Swimmy’ego coś nie może się przekonać. To historia małej, czarnej rybki, której udaje się uciec przed atakiem wielkiej, drapieżnej ryby na jej ławicę. Rybka pomimo strasznych doświadczeń, jest otwarta na świat. No i nie wiem, czy polecać Wam tę książkę. To klasyka światowej literatury dla dzieci, ale Jaśko jej nie lubi. A często mi piszecie, że Wasze dzieci mają podobny gust do jego.
Do kupienia tutaj – Swimmy
Strupek
Seria tych książek jest na naszym rynku od jakiegoś czasu. Co kilka miesięcy wychodzą nowe tytuły. Wreszcie udało mi się do nich przekonać. I chyba trafiłam w dobry moment – Jaśkowi też bardzo się podobają. Być może, gdybym kupiła je wcześniej, byłoby dla niego za wcześnie na tego typu literaturę. „Strupek” to zabawna, prosta i czytelna książka ma temat tego, jak powstają strupki, skąd się biorą, jak wygląda nasza skóra, jak powinniśmy obchodzić się ze strupkiem. Świetny tytuł dla dziecka w wieku przedszkolnym.
Do kupienia tutaj – Strupek
Samo Dzielny. Wstaje sam
Samo Dzielny to seria książek o małym Samo, pragnie być jak najbardziej samodzielny. Samo wstaje sam, upada na pupę, sam nakleja sobie plaster na piżamę, sam idzie zrobić siku, sam sprząta zalaną łazienkę. Na pewno domyślacie się, jak mu to wychodzi. Ale liczą się intencje. Dobra rzecz do zachęcania dziecka do większej samodzielności. Każde będzie chciało być jak Samo.
Do kupienia tutaj – Samo Dzielny. Wstaje sam
Opowieści Biblijne
Z opowieściami biblijnymi dla dzieci jest taki problem, że zdecydowana większość z nich jest paskudnie opracowana graficznie. A jednak udało mi się znaleźć perełkę. Nawet jeżeli nie wychowujecie dzieci w wierze katolickiej, warto mieć tę pozycję. W naszym kręgu kulturowym sztuka obficie czerpie inspiracje z chrześcijanizmu. Bez choćby podstawowej znajomości Biblii, wiele dzieł będzie po prostu niezrozumianych.
Do kupienia tutaj – Opowieści Biblijne
O małym krecie, który chciał wiedzieć, kto mu narobił na głowę
Pewnego dnia, gdy kret wychyla pyszczek ze swej norki, na jego głowie ląduje kupa. Tylko czyja to kupa. Kret postanawia przeprowadzić śledztwo. I tutaj mamy cały przegląd kup zwierząt z naszego otoczenia. Lekcja przyrody nieco inaczej. Trochę mi ta książka przypomina tytuł „Ale kupa! Czyli co masz w pieluszce”. Kolejna fajna pozycja pokazująca dziecku, że wszyscy jesteśmy zbudowani podobnie, wszyscy robimy kupy i bez kupy ani rusz.
Do kupienia tutaj – O małym krecie
Usborne. Space Maze Book
Nowość Usborne. Coś dla fanów labiryntów lub kosmosu. Poziom trudności labiryntów nie jest równy (są łatwiejsze i trudniejsze). Na pewno każde dziecko znajdzie coś dla siebie. Ze względu na kosmiczny klimat, w jakim utrzymana jest całość, Jaśko uwielbia tę pozycję.
Do kupienia tutaj – Space Maze Book
Znam taki kraj, którego ty nie znasz…
Przyznam, że po tej książce spodziewałam się czegoś innego. Po pierwszym przejrzeniu, byłam zawiedziona. Ale gdy zaczęłam ją czytać, okazało się, że jest naprawdę ciekawa. Ilustracje są dosyć specyficzne, ale informacje opisujące każdy kraj z perspektywy, której większość z nas nie zna, naprawdę wciągają. Jaśko jeszcze jest nimi średnio zainteresowany, ale myślę, że wkrótce będzie.
Do kupienia tutaj – Znam taki kraj…
20 komentarzy
Kasia
2 czerwca 2016 at 21:46Twój blog jest jednym z najbardziej wartościowych jakie znam. Nie piszesz tyko jak może dziecko ładnie wyglądać ubrane w markowe ubranka w stylowym pokoiku (do tego ogranicza się większość mam-blogerek). Podobnie jak Ty jestem humanistką i bardzo istotne są dla mnie książki. Dzięki Tobie razem z córeczką pokochałyśmy wydawnictwo Usborne, poznałyśmy Księgę Dźwięków i wiele innych. Również za Twoją sprawą z dużo większą świadomością wybieram Misi zabawki – tak aby uczyły, a nie tylko bawiły. Masz więc ogromny wpływ na edukację mojej ośmiomiesięcznej córeczki 🙂 Dziękuję!
Wiola
2 czerwca 2016 at 21:50Dziękuję Ci, Kasiu, za ten komentarz. Bardzo. 🙂
Mateusz
1 czerwca 2016 at 15:57Ciekawą serię prowadzisz, ale przejrzałem pobieżnie wszystkie posty i nie rzuciła mi się żadna pozycja, która miałaby więcej tekstu, a zdecydowanie mniej obrazków. Książki wszystkie śliczne, estetycznie pasujące w gusta dorosłych osób na pewno, dzieci pewnie mniej lub bardziej też, ale załamuje mnie, że zarówno na półkach w księgarniach jak i w Twoich wpisach brakuje książek, gdzie przede wszystkim liczyłaby się opisana historia, a wszystko inne „dopowiedziałaby” wyobraźnia dziecka i ewentualne wskazówki rodzica… Nie czytałem wszystkich wpisów, nie czytałem wszystkich komentarzy na wcześniejszych postach, więc może się powtarzam, ale pamiętam z dzieciństwa jak z zapartym tchem słuchałem „niekończącej się opowieści”, baśni andersena, braci grimm i wyobrażałem sobie to wszystko, czego słuchałem. A dzisiaj każda książka dla dzieci (łącznie z tytułami z mojego dzieciństwa), którą się weźmie, to dzieciak nie jest w stanie posłuchać historii, tylko zaraz szuka przez ramię obrazków… a później często nie wie o co chodziło…
Czy coś w tym stylu jesteś w stanie polecić?
Wiola
1 czerwca 2016 at 16:47Mateusz, oczywiście. Zerknij na moje wpisy z cyklu „Co w przyszłości będą czytały moje dzieci”. Te książki, które pamiętasz z dzieciństwa, słuchałeś pewnie gdy byłeś już w wieku szkolnym. Moje dzieci są małe (jedno ma rok, a drugie 3,5) i są po prostu jeszcze za małe, żeby wsłuchać się w taką dłuższą historię. Dlatego póki co w większości pokazuję książki dla mniejszych dzieci. Ale zerknij do cyklu z książkami, które kupiłam „na przyszłość”:
https://matkawariatka.pl/?s=w+przysz%C5%82o%C5%9Bci
Mateusz
2 czerwca 2016 at 08:32Wiola, no tak, ale nadal pełno pięknych ilustracji. Nawet Harry Poter (który nie jest z mojego dzieciństwa, ale może być ciekawy trochę później dla mojego dziecka) jest super ilustrowany. Nie pozostawia to wszystko, tak jak wspomniałem, za dużo miejsca dla wyobraźni dziecka.
Może zapytam wprost:
Mam 5 latka. Czy dla tego wieku (i oczywiście dla kolejnych lat) możesz zaproponować jakieś dobre książki, gdzie historia będzie super, a które nie będą na każdej stronie przepełnione rysunkami postaci, tego co się dzieje, tego kogo spotykają? tak żeby dzieciak mógł posłuchać (za jakiś czas sam zacząć czytać) i samemu wyobrazić sobie te osoby, sytuacje… a nie mieć wszystko podane na talerzu, zobaczyć co/kto jak wyglądało, a przy okazji w obecnym wieku, skupiać się na wizualnej oprawie, nie słuchając jaka była historia, co przeżywali bohaterowie itp.? Nie musi to być tylko tekst, jak w książkach dla dorosłych, ale żeby jednak rysunki było sporadyczne i poglądowe. Np. jak w serii Chylińskiej, czy Marry Poppins… albo jak w starych książkach, które mi czytano, gdzie była piękna okładka i np. co jakieś 5-10 stron jakaś kartka z ilustracją…
Wiola
2 czerwca 2016 at 09:29Podsumowując – przeszkadzają Ci ilustracje. Ok, rozumiem. W tym wieku dla Twojego syna ciekawe pewnie będą przygody Mikołajka. To też nie jest tak, że teraz wydawane są klasyki przesycone ilustracjami. Nawet Kubusia Puchatka czy Muminki możesz znaleźć w wydaniu z klasycznymi ilustracjami (polecam obie). Jeżeli zależy Ci na klasyce bajek i baśni, którą znasz z dzieciństwa, to polecam „Bajarka opowiada. Zbiór baśni całego świata” (mam w domu dwa wydania – z mojego dzieciństwa i nowe, kupione niedawno (są takie same)) albo Grimmów „Baśnie dla dzieci i domu” (dwutomowy, najwierniejszy przekład dostępny na rynku, został oparty na pełnym kanonicznym wydaniu baśni z 1857 r. i zawiera czarno-białe ryciny Otto Ubbelohde).
Anna
26 listopada 2016 at 08:36Pani Wiolu, ma Pani anielską cierpliwość ;D. Obrazki przeszkadzają dla dziecka, och LOL. Trzeba było proponować tabele historyczne.
Hihihi.
Mateusz
1 czerwca 2016 at 15:57Ciekawą serię prowadzisz, ale przejrzałem pobieżnie wszystkie posty i nie rzuciła mi się żadna pozycja, która miałaby więcej tekstu, a zdecydowanie mniej obrazków. Książki wszystkie śliczne, estetycznie pasujące w gusta dorosłych osób na pewno, dzieci pewnie mniej lub bardziej też, ale załamuje mnie, że zarówno na półkach w księgarniach jak i w Twoich wpisach brakuje książek, gdzie przede wszystkim liczyłaby się opisana historia, a wszystko inne „dopowiedziałaby” wyobraźnia dziecka i ewentualne wskazówki rodzica… Nie czytałem wszystkich wpisów, nie czytałem wszystkich komentarzy na wcześniejszych postach, więc może się powtarzam, ale pamiętam z dzieciństwa jak z zapartym tchem słuchałem „niekończącej się opowieści”, baśni andersena, braci grimm i wyobrażałem sobie to wszystko, czego słuchałem. A dzisiaj każda książka dla dzieci (łącznie z tytułami z mojego dzieciństwa), którą się weźmie, to dzieciak nie jest w stanie posłuchać historii, tylko zaraz szuka przez ramię obrazków… a później często nie wie o co chodziło…
Czy coś w tym stylu jesteś w stanie polecić?
Mateusz
1 czerwca 2016 at 15:57Ciekawą serię prowadzisz, ale przejrzałem pobieżnie wszystkie posty i nie rzuciła mi się żadna pozycja, która miałaby więcej tekstu, a zdecydowanie mniej obrazków. Książki wszystkie śliczne, estetycznie pasujące w gusta dorosłych osób na pewno, dzieci pewnie mniej lub bardziej też, ale załamuje mnie, że zarówno na półkach w księgarniach jak i w Twoich wpisach brakuje książek, gdzie przede wszystkim liczyłaby się opisana historia, a wszystko inne „dopowiedziałaby” wyobraźnia dziecka i ewentualne wskazówki rodzica… Nie czytałem wszystkich wpisów, nie czytałem wszystkich komentarzy na wcześniejszych postach, więc może się powtarzam, ale pamiętam z dzieciństwa jak z zapartym tchem słuchałem „niekończącej się opowieści”, baśni andersena, braci grimm i wyobrażałem sobie to wszystko, czego słuchałem. A dzisiaj każda książka dla dzieci (łącznie z tytułami z mojego dzieciństwa), którą się weźmie, to dzieciak nie jest w stanie posłuchać historii, tylko zaraz szuka przez ramię obrazków… a później często nie wie o co chodziło…
Czy coś w tym stylu jesteś w stanie polecić?
Mateusz
1 czerwca 2016 at 15:57Ciekawą serię prowadzisz, ale przejrzałem pobieżnie wszystkie posty i nie rzuciła mi się żadna pozycja, która miałaby więcej tekstu, a zdecydowanie mniej obrazków. Książki wszystkie śliczne, estetycznie pasujące w gusta dorosłych osób na pewno, dzieci pewnie mniej lub bardziej też, ale załamuje mnie, że zarówno na półkach w księgarniach jak i w Twoich wpisach brakuje książek, gdzie przede wszystkim liczyłaby się opisana historia, a wszystko inne „dopowiedziałaby” wyobraźnia dziecka i ewentualne wskazówki rodzica… Nie czytałem wszystkich wpisów, nie czytałem wszystkich komentarzy na wcześniejszych postach, więc może się powtarzam, ale pamiętam z dzieciństwa jak z zapartym tchem słuchałem „niekończącej się opowieści”, baśni andersena, braci grimm i wyobrażałem sobie to wszystko, czego słuchałem. A dzisiaj każda książka dla dzieci (łącznie z tytułami z mojego dzieciństwa), którą się weźmie, to dzieciak nie jest w stanie posłuchać historii, tylko zaraz szuka przez ramię obrazków… a później często nie wie o co chodziło…
Czy coś w tym stylu jesteś w stanie polecić?
Justyna | LegalnaMama.pl
30 maja 2016 at 17:47Chyba żartowałaś, że to z telefonu 😉 opowieści biblijne i znam taki kraj zapisuję na moją listę. PS. Zanim syn skończy rok miejsca nam braknie na książki 🙂
Wiola
30 maja 2016 at 17:49Czemu myślisz, że żartowałam? Serio, serio. Ale zdjęcia wgrałam sobie wcześniej.
Lidia
26 maja 2016 at 11:17Świetny wpis, lajkuję, zachowuję na później.
Pozdrawiam!
Wiola
26 maja 2016 at 19:35Dziękuję bardzo. 🙂
Pozdrawiam
Lidia
26 maja 2016 at 11:17Świetny wpis, lajkuję, zachowuję na później.
Pozdrawiam!
Lidia
26 maja 2016 at 11:17Świetny wpis, lajkuję, zachowuję na później.
Pozdrawiam!
Lidia
26 maja 2016 at 11:17Świetny wpis, lajkuję, zachowuję na później.
Pozdrawiam!
Lidia
26 maja 2016 at 11:17Świetny wpis, lajkuję, zachowuję na później.
Pozdrawiam!
Lidia
26 maja 2016 at 11:17Świetny wpis, lajkuję, zachowuję na później.
Pozdrawiam!