Odkąd pamiętam, każde (KAŻDE!) wakacje spędzałam nad Bałtykiem. Nad morze mamy ok 150 km, więc co roku naszą rodzinną tradycją było to, że rodzice zabierali mnie i brata do domków nad morzem. I tak zostało mi do dziś. Nie wyobrażam sobie nie odwiedzić Bałtyku choćby raz w roku. Teraz wolę wyjazdy poza sezonem, ale wciąż z rozrzewnieniem wspominam te letnie dni, które spędzaliśmy od rana do wieczora na plaży. Wysyłało się jedną osobę po obiad dla całej rodziny i można było zakopywać się w ciepłym piachu, skakać przez morskie fale i łapać nadbałtycką opaleniznę przez cały dzień.
Gdy myślę o wakacjach w dzieciństwie, zawsze w mojej głowie pojawia się wspomnienie Bałtyku. Pewnie wiele z Was ma podobne doświadczenia. Udało nam się także odwiedzć Bałtyk od strony duńskiej, niemieckiej, litewskiej, łotewskiej i szwedzkiej. Jednak nie ma roku, żebyśmy nie odwiedzili go po stronie polskiej. Rok temu samo województwo pomorskie odwiedziło 9 milionów turystów (można więc powiedzieć, że co czwarty Polak). Z każdym rokiem miasteczka nadmorskie nam pięknieją i oferują turystom coraz to ciekawsze atrakcje.
Niestety, wkrótce może się to zmienić.
Na pewno niewielu z Was wie, że na dnie Bałtyku leży tykająca bomba, która może w każdej chwili wybuchnąć.
W czasie II wojny światowej, 8 kwietnia 1945 roku niemiecki tankowiec Franken został zatopiony przez radzieckie lotnictwo w odległości kilku mil morskich na południowy wschód od Półwyspu Helskiego. Na skutek korozji wraku, co roku z kadłuba Frankena ubywa od 0,06 do 0,14 mm stali. Przy założeniu że dla Frankena jest to 0,1 mm rocznie (wartość typowa dla tego obszaru Bałtyku), po 73 latach zalegania na dnie z kadłuba wraku ubyło już ok. 7 mm stali, co oznacza, że Franken jest na granicy zawalenia się. W momencie wystąpienia takiego zawalenia nastąpi niekontrolowany i nagły wyciek całego paliwa znajdującego się na wraku prosto do Zatoki.
W wyniku badań przeprowadzonych na wraku w kwietniu br. ustalono, że około 40% objętości zbiorników paliwowych jest szczelnie zamkniętych. Potencjalnie mogą one nadal zawierać około 1 200 ton paliwa, czyli ok. półtora miliona litrów. 1 500 000 litrów paliw może przedostać się z wraku tankowca Franken do wód zatoki Gdańskiej i spowodować gigantyczną katastrofę ekologiczną i ekonomiczną. Sprawa jest bardzo ważna i dotyczy nas wszystkich bo dotyczy Bałtyku.
Ze wstępnych analiz Instytutu Morskiego w Gdańsku wynika, że w przypadku nie podjęcia działań w celu zabezpieczenia i oczyszczenia wraku tankowca T/S Franken, w momencie zawalenia się statku najprawdopodobniej nastąpi wyciek całego lub znacznej części paliwa znajdującego się na wraku, na skutek czego skażony może zostać znaczący obszary Zatoki Gdańskiej, plaże od miejscowości Piaski po Hel oraz sześć obszarów Natura 2000.
Biorąc pod uwagę istniejące ryzyko wycieku oraz wysokość kosztów przeprowadzenia takiej operacji, niezbędne jest podjęcie jak najszybszych działań w celu zabezpieczenia finansowania na akcje oczyszczające.
Nie pisze Wam tego czyto informacyjnie. Piszę, bo możemy coś z tym zrobić. Niestety, niewiele osób o tym mówi. Mało kto wie o tym, że wkrótce możemy być świadkami katastrofy ekologicznej. Ale jeszcze nic nie jest stracone.
Wystarczy, że podpiszecie apel znajdujący się na stronie Fundacji Mare, która powstała właśnie po to, aby chronić ekosystemy morskie, promować zrównoważoną eksploatację zasobów morskich i przybrzeżnych, budzić wrażliwość, kształtować i pogłębiać świadomość społeczną w sprawach dotyczących środowiska i nieść pomoc osobom dotkniętym przez katastrofy ekologiczne i ich skutki.
APEL
Po podpisaniu apelu, proszę Was o udostępnienie tego wpisu lub odnośnika do strony fundacji. W interesie nas wszystkich jest to, aby dotarł on do jak największej liczby osób. Więcej na temat samego apelu i działań fundacji znajdziecie tutaj – Fundacja MARE.
A teraz zapraszam Was do obejrzenia reportażu z ekspedycji badawczej na wraku tankowca Franken. 10 minut bardzo ciekawego materiału wideo doskonale wyjaśniającego problem i zagrożenie, jakie stanowi Franken.
Brak komentarzy