Menu
lifestyle / matka / Życie

36 faktów o mnie na 36 urodziny

22 kwietnia stałam się trzydziestolsześciolatką. Na blogu zostawiam 36 faktów dotyczących mojego charakteru, preferencji czy sposobu bycia. Jak wiecie, nie dzielę się z Wami zbytnio moją prywatnością, więc dziś postanowiłam trochę się otworzyć. A może któraś z moich cech jest Wam bliska?

Ale najpierw chciałabym Wam pokazać, w jaki wyjątkowy sposób świętowałam te urodziny w moim ukochanym hotelu Aquarius SPA, gdzie cała nasza rodzina czuje się jak w domu. Albo nawet lepiej, bo tutaj nas karmią i rozpieszczają. 🙂

Całą bogatą ofertę pakietów pobytowych czy zabiegów możecie sprawdzić na stronie Aquarius SPA.

1. Nie umiem posługiwać się jednocześnie nożem i widelcem

No nie potrafię. Albo widelec, albo nóż. W domu kroję widelcem, w gościach czy w restauracji przekładam i kombinuję z tym nożem w prawej ręce, a widelcem w lewej, ale nie potrafię widelcem w lewej ręce trafić do ust. Najpierw więc kroję, a potem spokojnie jem widelcem trzymanym w prawej dłoni.

2. Zdecydowanie wolę koty od psów

Nic na to nie poradzę. Wychowałam się z psami i z kotami. Koty zawsze były mi bliższe. Chodziły własnymi ścieżkami, trzeba było zapracować na ich oddanie. Moja terapeutka nawet ostatnio zażartowała, że dzięki temu, że przez kilkanaście lat miałam przy sobie wspierającego kota, nie mam żadnych zaburzeń osobowości. 😉

3. Psuję tramwaje

Na szczęście wyprowadziłam się na wieś i Wrocław stał się bezpieczny. Gdy jednak studiowałam w mieście mostów i krasnali, 5 na 10 tramwajów, do których wsiadłam, albo psuło się, albo musiało zmienić trasę. Sprawa komplikowała się jeszcze bardziej, gdy jechałam z moją przyjaciółką, z którą mnie mylono (podobno byłyśmy do siebie bardzo podobne). Wtedy psuło się ok 8 na 10 tramwajów. Odkąd mieszkamy pod Gorzowem, Gorzów nie może się wygrzebać z remontu linii tramwajowych. 😉

4. Nie potrafię chodzić na obcasach

Grzesiek mówi, że chodzę jak żołnierz. We wszystkich butach mam zjechane pięty. Obcasów nie zakładam, bo nie dość, że nie potrafię w nich chodzić, to ścierałabym obcasy.

5. Jem palcami

Palcami potrafię zjeść niemal wszystko. Nie próbowałam jedynie zup spożywać w ten sposób. Ale zjadanie palcami makaronu z różnymi sosami czy sałatek jest dla mnie na porządku dziennym.

6. Mam mega mocny sen

Kiedy zapytacie mnie, czy moje dzieci budzą się w nocy, odpowiem, że nie wiem, bo nie słyszę. Naprawdę nie słyszę. Grzesiek od zawsze wstawał w nocy do dzieci, czasami spał pod ich łóżkami. W kryzysowych sytuacjach, kiedy ryki grzmią już na dwa głosy, budził mnie i dzieliliśmy się dziećmi.

7. Nienawidzę kawy

Nienawidzę i nie piję. Piłam jedynie przed maturą, gdy zależało mi na dłuższym funkcjonowaniu. Żeby ją wypić robiłam sobie siekierę w małej ilości i połykałam na raz (jak lekarstwo), a potem zagryzałam ostrą musztardą, żeby nie czuć smaku kawy.

8. Mogłabym żywić się tylko kapustą, makaronem i śledziami

Uwielbiam. Makarony mogą być w każdej postaci, w jakimkolwiek sosie, nawet na sucho. Pochłonę bez zająknięcia. Tak samo z kapustą. Wszystko, co jest z kapusty, musi być dobre. Czasami nawet na wieczór przygotowuję sobie poszatkowaną kapustę z solą i zjadam jak czipsy. A że przydałoby się do tego trochę białka, to wystarczyłyby mi same śledzie.

9. Nie wiem, kim chcę zostać, jak dorosnę

Na koncie mam pięć fakultetów i nadal nie wiem, czy przypadkiem nie pogubiłam się w życiu z ich wyborami. Zawsze miałam umysły ścisły, ale tak się jakoś stało, że w liceum znalazłam się w klasie humanistycznej, a potem przez przypadek trafiłam na polonistykę. Na szczęście udało mi się dostać na najmniej humanistyczną specjalizację – edytorstwo. A recenzentem mojej pracy magisterskiej był prof. Miodek. Ostatnio jednak zrobiłam test Gallupa i poznałam swoje talenty. Konsultowałam swój wynik z coachem i wiele mi to rozjaśniło. Niedługo napiszę Wam więcej o tym teście i konsultacji.

35849_1403637662645_8387286_n by .

10. Nie piorę

Gdy mieszkałam z Grześkiem we Wrocławiu w czasie studiów, jednocześnie ciągnęłam dwa kierunki na uniwerku (jeden dziennie) i pracowałam na pełen etat. Docierając do mieszkania, miałam czas tylko na sen. On więc ogarniał wszystkie prace porządkowe. Gdy wybudowaliśmy dom i wprowadziliśmy się na swoje, jakoś tak zostało, że on zajął się praniem, a ja składaniem.

11. Miałam dredy

Takie miałam postanowienie przed 18-tką, że chciałabym mieć dready w pierwszym dowodzie osobistym. I miałam.

12. Potrafię zepsuć komputer na sto sposobów

Elektronika mnie nie lubi. Czasami wystarczy, że się zbliżę i już się psuje. Na szczęście mój mąż jest moim przeciwieństwem w tej kwestii i czasami wystarczy, powiem mu, że coś się zepsuło i wszystko zaczyna działać.

13. Moim pierwszym miejscem pracy był Burger King

Tak, tak, obracałam kotlety we wrocławskiej Magnolii. Wytrzymałam chyba 3 miesiące. To zdecydowanie nie dla mnie i podziwiam osoby, które pracują na takich stanowiskach. Naprawdę, pełen szacun.

14. Niecierpię języka francuskiego, uwielbiam niemiecki

Serio, serio. Francuski jest jakiś taki rozlazły, rozmemłany (w liceum przez 3 lata uczyłam się francuskiego, ale nasza nauczycielka skupiała się głównie na pląsaniu pod tablicą i puszczaniu na okrągło Moi Lollita). Za to niemiecki uwielbiam. To ja:

https://youtube.com/watch?v=cHI7QTfpRXo

15. Nie potrafię odkładać rzeczy na miejsce

Nie wiem, czy to wina wychowania, czy tak już jestem zaprogramowana od urodzenia. No nie potrafię i już. Po kilku dniach, jak już nawet slalomem nie da się poruszać po domu, zaczynam odgracanie.

16. Mam tatuaż

Pisałam Wam, że w dowodzie osobistym chciałam mieć dredy. Z kolei na studniówkę chciałam mieć tatuaż. I mam. Na prawej łopatce. Po kilkunastu latach zrobiłam cover.

17. Byłam zawodowym konkursowiczem

W czasach przed dziećmi, kiedy ludzie mogą pozwolić sobie na posiadanie hobby, ja wygrywałam w konkursach. Miałam do nich dosyć ambitne podejście, bo brałam się tylko za te, gdzie wartość nagrody przekraczała ponad 500 zł. Udało mi się wygrać kilka fajnych rzeczy i zwiedzić trochę ciekawych miejsc. Byliśmy m.in. na Malediwach.

18. Mam patent zastępowego i kartę nauczyciela

Nie jest mi to do niczego potrzebne, ale zostały jako pamiątki.

19. Nie potrafię robić naleśników, placków i piec ciast

No nie wychodzi mi. Możecie mi dać najprostszy przepis, a ja i tak coś schrzanię i przy okazji upieprzę połowę kuchni. Nie, dziękuję.

20. Od gimnazjum ważę praktycznie tyle samo

I nic więcej na ten temat nie napiszę, żeby Was nie denerwować.

21. Nikt, poza mną, nie może dotykać mojej szyi

Mam mega łaskotki na szyi. Nikt nie może jej dotykać. Mama mówiła, że w dzieciństwie zawsze chodziłam z brudną szyją, bo nie pozwalałam jej, żeby mi ją umyła.

22. Słodycze mogłyby dla mnie nie istnieć, ale nie czipsy

Generalnie nie przepadam za słodyczami. Czasami w domu mam gorzką czekoladę. Gdy ktoś daje nam ciasto do domu, zazwyczaj ginie nam ono w lodówce na jakiś czas, a potem ląduje w śmietniku. Nie denerwujcie się – czipsy mogłabym jeść codziennie.

23. Nie zjem niczego orzechowego

Orzechy uwielbiam. Wszystkie. Ale masła orzechowe, lody orzechowe, czekoladki orzechowe? Bleeeee.

24. Na maturze zdawałam sześć przedmiotów

Nie wiem, jak jest teraz i ile przedmiotów trzeba albo można wybrać. Za moich czasów obowiązkowy był język polski, język obcy i jeden przedmiot dodatkowy. Ja zdawałam maturę z języka polskiego, niemieckiego, biologii, wosu, historii i matematyki. Ze wszystkiego poszło mi całkiem nieźle.

25. Jestem typowym introwertykiem

Lubię przebywać w samotności, źle czuję się wśród ludzi. Pewnie zauważyliście, że nie biegam po spotkaniach blogerskich, nie widzicie mnie w telewizji (choć mnie zapraszają). Dobrze mi w moim małym świecie. To nie znaczy, że jestem zamknięta na ludzi. Uwielbiam ich obserwować, słuchać, kocham podróżować. Nie czuję się jednak komfortowo w dużych skupiskach ludzi, gdzie staram się być cieniem.

26. Od urodzenia nie piję mleka

Nie chciałam ani mleka z piersi, ani modyfikowanego. Mama stawała na rzęsach, żeby jakoś mnie nakarmić. Udało się. Żyję. Co prawda duża nie urosłam, ale nie narzekam. Pierwsze przetwory mleczne zjadłam w podstawówce (serki homogenizowane). Pierwszy żółty ser udało mi się przełknąć chyba dopiero w liceum. Do tej pory nie potrafię napić się mleka.

27. Dopiero kilka lat temu pierwszy raz ubrałam spódnicę/sukienkę

W podstawówce mojej mamie udawało się jeszcze ubrać mnie w sukienkę, ale od czasów gimnazjum przez prawie 10 lat nie nosiłam spódnic ani sukienek. Zaczęłam je nosić kilka lat temu, gdy przestałam przejmować się swoimi krzywymi nogami i od tego czasu uwielbiam.

28. Nie lubię surowych pomidorów

Uwielbiam zupę pomidorową, kremy, sosy, ale surowego pomidora nie przełknę.

29. Jestem sową i mogłabym spać po 12 godzin dziennie

Jestemn typową sową. Potrafię siedzieć do rana i pracować, ale potem muszę to odespać. A spać uwielbiam. Jeżeli nikt by mnie nie obudził, nie musiałabym wstawać, mogłabym spać do późnego popołudnia.

30. Nie potrafię skupić się podczas słuchania muzyki

No nie. Nie rozumiem, jak można pracować w skupieniu i słuchać czegoś w tle. A jak dociera do mnie kilka róznych dźwięków (np. podczas jazdy samochodem buczy silnik, gra radio, dzieci krzyczą), to czuję, jak mnie te dźwięki przygniatają.

31. Jestem osobą wysoko wrażliwą

Wiem, że teraz panuje trend obalania tego pojęcia. To może uszczegółowię – mam wysoką wrażliwość przetwarzania sensorycznego. Zupełnie inaczej niż większość ludzi reaguję na różne bodźce, szybciej sie przestymulowuję, inaczej przeżywam, odbieram. Kiedyś bardzo mi to przeszkadzało. Odkąd zaczęłam pracować nad sobą na terapii rok temu, traktuję to jako swój wyjątkowy pakiet cech.

32. Nie noszę torebek

Mam jakieś dwie, które zabieram z domu 2-3 razy w roku, ale poza tym nie czuję takiej potrzeby. Na co dzień zabieram ze sobą tylko telefon (nim też wszędzie płacę, dowód osobisty mam w aplikacji mObywatel). Na jakieś wypady z dziećmi zabieram małą nerkę na pas Skip Hop, w której trzymam np. bilety. A na dłuższe wojaże wybieram plecak.

33. Nie prasuję

Mimo że mamy fajne żelazko w domu, to jakoś nie po drodze nam z prasowaniem. Prasujemy może 3-4 razy w roku, przed jakimiś większymi wyjściami. A poza tym zakładamy na siebie ubrania takie, jak wychodzą z suszarki.

34. Śpię ze stopami poza kołdrą

Moje stopy nie mogą być przykryte. Mam wrażenie, że wtedy nie mają jak oddychać i się uduszą. Nie pytajcie. 😉

35. Mam w domu ok. 100 kwiatków doniczkowych

I to wcale nie znaczy, że jestem jakimś ogarniaczem kwiatkowym i się na nich znam. Nie, nie. Po prostu bardzo je lubię. Podlewam, jak mi sie przypomni. Kompletnie nie ogarniam innej pielęgnacji kwiatkowej. Znam się tylko na tym, które warto kupować (bo nie umierają), a które nie (bo nie przetrwają tygodnia – np. paprotki czy synogium). Jak coś umiera, to na to miejsce kupuję dwa nowe.

36. A tak wyglądałam kilka lat temu

malawiola004 by .
155756_1592752990410_281031_n by .
IMG_9536 by .
wiola-rower_003 by .
wiola-rower_001 by .
wiola-rower_002 by .
24857_1340836092645_4474731_n by .
45713_1459747345352_2543752_n by .
45713_1459747105346_6191574_n by .
45595_1459748665385_4491325_n by .
10391579_1200583426416_5281429_n by .

Wpis powstał przy współpracy z hotele Aquarius

O autorze

Cześć, jestem Wiola i jestem matką wariatką. Matką dwóch małych wariatów, autorką książki dla dzieci (od której dzieci nie uciekają), neurologopedą. Codziennie nadzoruję domowym cyrkiem, animuję rodzinną rzeczywistość, a w międzyczasie bloguję i próbuję się wyspać. Na blogu pokazuję, co warto kupić, gdzie warto wybrać się z dzieckiem (i bez dziecka). Czasem też trochę się wymądrzam. Rozgośćcie się. Kawy, herbaty, wina?

4 komentarze

  • Ka
    26 maja 2022 at 23:39

    Czytając ten wpis wielki usmiech zagościł na mej twarzy. 36 lat temu 22 kwietnia i ja przyszlam na świat. Surowy pomidor i kawa to moi odwieczni wrogowie. WWO byłam i będę. Kocham kwiaty, nie prasuje i nie umiem odkładać rzeczy. Muzyki przestałam słuchać choć lubię, bo nic innego mi wtedy nie wychodzi. W czasach kafejek komputerowych zepsułam 4 komputery ot tak. A ze złości że kolejna partia muffinek mi nie wyszła rzuciłam jedna o ścianę. Także tak o;) miłego

    Odpowiedz
  • Aga
    24 maja 2022 at 09:18

    Przepraszam za ten komentarz, ale muszę. Sukienkę się zakłada a nie ubiera! Ubrać można siebie, sukienkę założyć.
    Pozdrawiam 🙂

    Odpowiedz

Napisz odpowiedź