Będąc w ciąży bałam się sięgać po nowiki kosmetyczne, po porodzie nie miałam na to czasu. Od pewnego czasu udaje mi się jednak wygospodarować go coraz więcej dla siebie. Tylko dla siebie. I bardzo mnie to cieszy. Moje pólki zaczęły zapełniać się kosmetykami, szafy nowymi ubraniami. Co Wy na to, żebym wprowadziła trochę świeżości na bloga i nie ograniczała się jedynie do wpisów parentingowych?
Dziś pokażę Wam kilka moich sposobów na pozbycie się martwego naskórka i dokładne oczyszczenie całego ciała.
Zacznijmy od twarzy. Jako że mam cerę mieszaną i skłonną do pojawianią się na niej różnego rodzaju wyprysków, staram się ją dosyć starannie oczyszczać. Po zmyciu makijażu oczyszczam twarz peelingiem Clinique 7 day Scub Cream. Ma on konsystencję gęstszego kremu, co znacznie ułatwia jego użycie (nie spływa). Poza tym dzięki temu jest bardzo wydajny. Po spłukaniu, cera jest znacznie gładsza, oczyszczona i gotowa na przyjęcie kremu na noc.
Clinique 7 day scrub cream kosztuje ok 90 zł. Jednak jest bardzo wydajny i wstarcza na długo. Jeżeli macie bezproblemową cerę, wystarczy, że będziecie go używały 3 razy w tygodniu. Wtedy wystarczy na jeszcze dłużej. 🙂
Przed większymi wyjściami lubię użyć mocniejszego ścieraka. Wtedy sięgam po peeling z mikrogranulkami (bardzo mocny) z serii Ziaja Pro. Dzięki niemu czuję, że zdarłam całe zło z mej twarzy. Efekty widać już po jednym użyciu. Doskonale oczyszcza również pory. Nie jest to jednak peeling do codziennego stosowania (jest naprawdę bardzo mocny). Stosowany raz na jakiś czas nie podrażnia cery, nie uczula. Kosztuje jedyne 12 zł. Wystarcza mi na baaardzo długo.
Absolutnym hitem ostatnich tygodni stała się rękawica Kessa. Jest ona tradycyjnie stosowana w łaźniach krajów arabskich. Podczas kąpieli wystarczy nanieść na rękawicę odrobinę żelu do kąpieli i szczotkować całe ciało. Ja zaczynam zawsze od stóp. Na początku może Wam się wydawać, że Kessa jest zbyt delikatna, żeby zastąpić tradycyjne peelingi. Po skończonej kąpieli szybko jednak zobaczycie efekty. Tak gładkiej skóry nie miałam po żadnym peelingu. Nawet kawowym, po którym musiałam długo doczyszczać wannę i siebie z fusów. Obiecuję Wam, że ten zakup na 100% Was nie zawiedzie. Macie moje słowo. Swoją Kessę kupiłam na stronie Biolander.com Kosztowała 26 zł.
No to peeling ciała mamy załatwiony. Zostały nam pięty. I tu kłania się Velvet Smooth Express Pedi firmy Scholl. Czyli pumeks dla leniwych. Coś dla mnie. Poza tym zaliczam się do tych osób, którym piłowanie paznokci (a już tym bardziej pięt) jest tym czym dla innych dźwięk skrobania paznokciami po tablicy. Paznokci nie piłuję. Wolę obciąć. Pięt również nie potraktowałabym pumeksem. Kiedy pierwszy raz użyłam elektrycznej tarki Scholla miałam wrażenie, że to nie podziała (jest takie delikatne). A jednak efekty widoczne są już po pierwszym użyciu. Skóra staje się miękka i naprawdę dużo gładsza.
Velvet Smooth Express Pedi kosztuje ok. 100 zł.
Na koniec perełka. Efekt photoshopa na żywo czyli Color Control Body Perfector CC Cream 10 in 1 firmy Bielenda. Uff, skomplikowana nazwa. Mówiąc krótko – jest to krem, który udoskonala wygląd skóry. Wyrównuje koloryt, tuszuje drobne niedoskonałości, dodaje lekkiej opalenizny oraz nawilża. Nie jest to żaden samoopalacz. Nie ma szans na jakiekolwiek smugi czy plamy. Łatwo się go rozprowadza, nie brudzi ubrań. Bardzo fajna rzecz. Denewują mnie jednak te mieniące się drobinki, które są widoczne w ciemniejszym świetle. Warto jednak mieć go pod ręką, żeby raz na jakiś czas zaserwować swojemu ciału efekt WOW. 🙂
Cena: ok. 25 zł.
18 komentarzy
Wiola
24 lipca 2014 at 12:01Do usług. 🙂
Monika
23 lipca 2014 at 21:51ogólnie nie lubię wydawać za dużo pieniędzy na kosmetyki, bo jakoś nie umiem ich systematycznie stosować, ale szarpnęłam się na clinique i po pierwszym razie jest WOW! normalnie szok, że coś tak szybko i fajnie może zadziałać. teraz zamówiłam rękawicę 😉 także Matko zdrowiej i dawaj kolejną część o urodzie 🙂
Wiola
24 lipca 2014 at 12:01O, to z rękawicy też na pewno będziesz zadowolona. 🙂
AniaH
17 lipca 2014 at 18:26Dawno mnie tu nie było (ah te uczulenia pokarmowe u mojego synka :() i tyle mam do nadrobienia! Biorę się za nieco szybką lekturę 😀
Pozdrawiam Wiolu 😉
Wiola
24 lipca 2014 at 12:02I ja pozdrawiam. 🙂
Lidka
15 lipca 2014 at 21:52Zamiast scholla polecam elektryczny piknik z biedronki, były ostatnio za 19.99 zł. Wyprobowalam, działa. I nawet jak już sie zużyte (jest zapas w kpl) to nie szkoda wyrzucić za 2dychy. Co do innych peelingi używałam z avonu, ale cienko działają. Wyprobuje ten z ziaji. Dzięki. Więcej proszę
Wiola
15 lipca 2014 at 22:25Dzięki. Nie widziałam w Biedronce. Ale to pewnie produkt sezonowy.
mama Leona
15 lipca 2014 at 21:50taki body perfector wynalazłam dobre kilka lat temu mieszając podkład, wtedy to chyba był dermablend vichy z kremem nawilżającym i odrobiną rozświetlacza z avonu – plusem było że mogłam sama regulować kolor, i poziom rozświetlenia – do tej pory to robię ale tylko na specjalne okazje 😉 od tamtej pory tych kosmetyków do „makijażu ciała” pojawiło się na naszym rynku całkiem sporo…
Wiola
15 lipca 2014 at 21:51Trzeba było opatentować. 😉 Potrzeba matką wynalazków.
Kaś Nerc
15 lipca 2014 at 20:47A jakim lakierem malujesz paznokcie,bo zawsze masz takie ladne na zdjeciach?:) ja niestety nie umiem robic sobie zadnych maniciurow (nie mam pojecia jak to sie odmienia),pomalowanie oka cieniami to jakas abstrakcja (peelingi ogarniam na szczescie i maseczki)…ale tez moge cos polecic-dla mnie dowod na to,ze cuda istnieja:), po ciazy kiedy wypadaly (i nadal wypadaja) mi wlosy i rzesy zaczelam uzywac odzywki,ktora kupilam dlugo przed ciaza (w ciazy nie wiedzialam czy moge uzywac, wiec wolalam nie ryzykowac), niestety jest dosyc droga (na pocieszenie jest wydajna i u mnie szybko zadzialala).Revitalash sie nazywa.Ja kupilam w zestawie z tuszem,moze dlatego tak szybko zadzialala,a moze mialam szczescie:)
Wiola
15 lipca 2014 at 21:05Kasiu, gdzie Ty widziałaś moje paznokcie? Maluję tym, co mi wpadnie pod rękę. Niczym szczególnym. Akurat paznokcie mam mega mocne. Mogę mieć długachne, a nigdy się nie łamią. Niestety, jest to chyba kosztem włosów, które mam bardzo słabe. Co dziwne – bo zazwyczaj mocne włosy i paznokcie idą w parze. Dzięki za polecenie odżywki. Mi raczej nie wypadają włosy z rzęs czy brwi, ale są nędzne z natury. Może odżywka coś im pomoże. 🙂
Kaś Nerc
15 lipca 2014 at 21:52Ja przed ciaza tez mialam nedzne rzesy i dlatego ja kupilam…kurde warta jest tej kasy,jesli kupisz to daj znac,jak u Ciebie sie sprawdzila…wstyd sie przyznac,ale cale zycie walcze z obgryzaniem paznokci (mam nadzieje,ze tego nikt nie przeczyta:)) i dlatego zwracam tak uwage na ladne paznokcie u innych i nienawidze Cie za to,ze masz takie ladne!:)
Mamiczka_Malucha
15 lipca 2014 at 23:04Mam to samo – mocne paznokcie, a włosy 2 na krzyż i do tego wypadające.
Sylwia P.
17 lipca 2014 at 16:25I tu niestety żadne szampony tego nie zmienią bez wzgledu na to ile wydadzą na swój PR ;)) . znam to niestety. Tak samo mam
Kamila (Olomanolo.pl)
15 lipca 2014 at 20:16Tez używam kosmetyki Ziaja pro i jestem zadowolona. Polecam maskę algową zółtą. Słyszałam jednak wiele lepszych opini na temat kosmetyków Bielenda Professional. Muszę wypróbować.
Co do kremu CC do ciała, jest fajny, szczególnie do nóg, które po ciazy różnie wyglądają ( wrastające włoski). Minusem jest zbyt słabe krycie, natomiast mieniące się drobinki uważam za plus. Lubię takie wpisy, także Matkawariatka do dzieła. Czekam na więcej. Może i mnie zainspirujesz, podzielę sie kiedys z Wami moimi must have kosmetycznymi. Pozdrawiam serdecznie:).
Wiola
15 lipca 2014 at 21:07O, a ja nie lubię tych drobinek. Kiedyś denerwowały mnie w samoopalaczach. Myślałam, że ich era minęła. 🙂 Rozejrzę się jeszcze, co tam ciekawego ma Bielenda Professional. Fajne jest to, że Ziaja i Bielenda są naprawdę niedrogie, a swoim działalniem dorównują kosmetykom z wyższej półki cenowej.
monika m.
15 lipca 2014 at 20:10Dzięki Ci za ten wpis bo na pewno skorzystam z tych wspaniałości. Chciałam kupić to cudo scholla, ale różne opinie słyszałam i sama już nie wiem…
Wiola
15 lipca 2014 at 21:09Monika, z Scholla na pewno będziesz zadowolona. A tym bardziej jeżeli masz awersję do zasuwania pumeksami. Tak jak ja. 🙂