W Jaśka urodziny zrobiliśmy dzieciakom wagary od przedszkola i zamiast do przedszkola, pojechaliśmy odwiedzić Majaland. Urodziny wypadały w czwartek, więc założyliśmy, że w parku nie będzie zbyt wielu rodzin. I rzeczywiście tak było. Gdy wychodziliśmy ok. godz. 15:00, na parkingu nie było więcej samochodów niż w sobotę w Lidlu. 😉 Na miejscu zjawiliśmy się równo o 10:00 i byliśmy pierwszymi gośćmi. 🙂
Gdy relacjonowałam Wam nasz pobyt na instastories, zasypaliście mnie pytaniami. Nie dam Wam jednak jednoznacznej odpowiedzi, czy warto odwiedzić Majaland.
Jeżeli jednak chcecie poznać więcej atrakcji w województwie lubuskim, to bardzo polecam Wam mój ebook, którym znajdziecie aż ponad 100 atrakcji i ciekawych miejsc – atrakcje w województwie lubuskim. Możecie też zamówić pakiet ebooków z atrakcjami na zachodzie Polski lub w całej Polsce – ebooki z atrakcjami.
My do Majalandu mamy godzinę drogi. Jest on więc dla nas fajną alternatywą na wypad z dziećmi, gdy np. w tygodniu w przedszkolu wypada jakaś przerwa i nie mamy co zrobić z dziećmi. Z tego też powodu kupiliśmy bilet roczny. Jest to bardzo korzystan opcja dla wszystkich tych, którzy do Majalandu mają tak blisko jak my. Koszt rocznego biletu wynosi tyle co dwa wejścia do parku. Zakładam, że w Kownatach pojawimy się więcej niż dwa razy w roku, a więc taki bilet jest dla nas in plus. Biletu rocznego nie można zamówić przez internet (na miejscu robione jest do niego zdjęcie). Jeżeli jednak nie planujecie zakupu rocznego biletu, zamówcie sobie bilety przez internet, żeby uniknąć kolejki (podobno w weekendy są spore).
Dostałam jednak wiadomości od osób z drugiego końca Polski. Pisały, że widziały reklamy Majalandu i że się wybierają, szukają noclegu. Takim osobom niestety musiałam nieco ostudzić entuzjazm. Na reklamach tego nie widać, ale Majaland jest malutkim parkiem. Ze wszystkich atrakcji można skorzystać w 1,5 godziny. Zresztą spójrzcie na mapę. Gdy w nią klikniecie, przeniesie Was na stronę parku. Tam też znajdziecie dokładny opis wszystkich atrakcji. Poniżej znajdziecie mój opis prawie wszystkich (z trzech dzieci nie chciały korzystać) atrakcji.
Pisali do mnie również rodzice dzieci ok. 10 roku życia i starszych. Takim osobom również odradzałam odwiedziny Majalandu. Mój 11-letni bratanek strasznie się wynudził. Według mnie w parku świetnie odnajdą się dzieciaki w wieku od 3 do 9 lat. Dla nich jest najwięcej atrakcji. Mimo że jest ich niewiele, to my z trzylatkiem i sześciolatkiem w parku spędziliśmy 5 godzin. I na pewno będziemy wracać.
Pomijając już ilość atrakcji, park naprawdę robi wrażenie. Wszystko jest pięknie dopracowane, nowe i przyjemne dla oka. Do minusów jednak mogę jeszcze zaliczyć braki w obsłudze. Na przykład dwie atrakcje zewnętrzne obsługiwał jeden pan. I były to atrakcje dosyć oblegane – miasteczko samochodowe i mali strażacy. Byłam świadkiem dosyć niebezpiecznej sytuacji. Gdy kręciła się karuzela z małymi strażakami, w miasteczku samochodowym zrobiło się tłoczno. Pan obsługujący te dwie atrakcje wstrzymał karuzelę i poszedł na chwilę rozkładować kolejkę w miasteczku. Mój Jasiek myślał, że karuzela już skończyła się kręcić i wyszedł z niej. Gdy pan z obsługi wrócił do strażaków, nie obszedł karuzeli, żeby sprawdzić, czy wszystkie dzieci nadal są bezpiecznie przypięte i puścilł karuzelę dalej. A w tym czasie Jasiek szedł sobie do wyjścia.
Jako że Jasiek tego dnia kończył 6 lat, miał darmowe wejście do parku. Mógł sobie również wybrać urodzinową przypinkę.
Karuzela żabki
Szkoła latania. Gdy dziecko pedałuje, karuzela wznosi je wyżej.
Park naprawdę robi wrażenie.
Super ślizg – zjeżdżalnia w workach. Młodsze dzieci mogą zjechać z rodzicem.
Duży basen zkulkami
Fajną atrakcją były dmuchawy, które dmuchały na kulki… Ałbo włosy.
Wielki Drakkar. Na to bym nie wsiadła. Dobrze mieć odwaznego wujka.
W budynku znajduje się również sklep z zabawkami związanymi z pszczółką Mają, Heidi, wikingami, a nawet np. Psim Patrolem.
W sklepiku znajduje się też taka salka, w której dzieci mogą potańczyć do puszczanej tam wciąż tej samej piosenki.
Rollercoaster Wikingów to chyba największa atrakcja parku. Jasiek korzystał z niej najwięcej razy.
W parku rozmieszczone są tematyczne dekoracje, na które dzieciaki mogą się wspinać.
Małymi łodeczkami dziecko może samo poruszać się po wodzie.
Dla najmłodszych przygotowano karuzelę Heidi.
Tylko gorzej jak ojciec wkręci się w zabawę bardziej niż ty. 😉
Łódź Wikingów to bardzo spokojna karuzela dla całych rodzin.
W środku budynku znajduje się również nieduży plac zabaw dla najmłodszych maluchów.
Fajne jest to, że jest na niego tylko jedno wejście. Możemy więc usiąść przy wejściu, wpuścić malucha i chwilę odpocząć, nie martwiąc się, że gdzieś zwieje. 😉
W tle Las Zabaw – typowy małpi gaj.
Ceny w Majalandzie sa dosyć nietypowe. Np. hot-dog za 16 zł czy pierogi za 29. Nie wypowiem się jednak na temat smaku tych rarytasów, ponieważ mieliśmy ze sobą suchy prowiant i nie korzystaliśmy z ofert restauracji. Zjedlśmy jedynie lody (chyba 6 zł za gałkę).i
A to atrakcja, nad którą Witek najbardziej ubolewał, że nie mógł z niej skorzystać. Dostępna była dla dzieci mających 100 zm. Niestety, nie można z niej korzystać z rodzicem.
I to właściwie tyle z atrakcji w środku. Nie skorzystaliśmy tylko z karuzeli motyli (wyglądała trochę zbyt hardcore’owo), totemu wikingów (dzieciaki nie chiały) i nie widzieliśmy przedstawienia w teatrze (gdy trwało, dzieci nie chciały wracać z atrakcji na dworze).
Zewnętrzny plac zabaw również cieszył się sporym zainteresowaniem.
Siatki, zjeżdżalnie, liny.
Ale największym hitem było wspomniane już miasteczko samochodowe.
Fajne było również to, że światła naprawdę działały i się zmieniały.
Myślę, że Witek mógłby spędzić cały dzień tylko tam.
Przygoda z Filipem. Co ciekawe i dosyć dziwne – z tej atrakcji dziecko może korzsytać samo dopiero od 120 cm.
O to już wspomniana karuzela ze strażakami, z której Jasiek sam sobie wyszedł.
Można było albo stać u góry i gasić pożar albo siedzieć w wozie strażackim.
Karuzela z tryskającą wodą. Gdy wsłuchamy się w słowa piosenki, unikniemy oblania.
Tutaj zapewne powinny być jakieś zwierzątka. W czasie naszego pobytu farma była nieczynna.
To po prostu fontanna tryskająca z ziemi. Jako że pod koniec października było juz zbyt zimno na oblewanie się wodą, nikt z niej nie korzystał.
Wulkan to góra wspinaczkowa, z której mozna zjechać.
Dla dzieci.
I dla starych.
Fajne jest to, że w budynku znajduje się kilka pokojów dla mam karmiących i przewijających. W łazience również zadbano o niższe umywalki i toalety dla dzieci.
I jak? Przekonałam Was czy zniechęciłam? Więcej informacji na temat Majalandu znajdziecie tutaj – Majaland Kownaty.
9 komentarzy
askad
3 lutego 2020 at 22:38Nie dziwię się że 11 latek się nudził jeśli nie skorzystał z karuzeli łańcuchowej (motyli) i totemu wikingów. Mój 9 latek dzisiaj skorzystał z każdej z tych atrakcji po kilkanaście razy. Plus jeszcze rollercoaster też więcej niż jeden raz. Byliśmy dzisiaj 5 godzin. Atrakcje na zewnątrz nieczynne a i tak było za krótko.
Wiola Wołoszyn
4 lutego 2020 at 07:34A czemu myślisz, że nie skorzystał?
askad
4 lutego 2020 at 11:24„Nie skorzystaliśmy tylko z karuzeli motyli (wyglądała trochę zbyt hardcore’owo), totemu wikingów (dzieciaki nie chiały)” – skopiowane z opisu pod zdjęciem
Wiola Wołoszyn
4 lutego 2020 at 12:35Ale ja nie byłam z moim bratankiem, tylko moim 3-latkiem i 6-latkiem. 🙂
as
21 października 2019 at 18:45Atrakcje są w cenie biletu ?
Wiola Wołoszyn
21 października 2019 at 18:48tak.
anna
10 czerwca 2019 at 09:15Nas najbardziej zaskoczyła blokada wody w łazienkach punkt 18:00. Wiele osób stało przy umywalkach z namydlonymi rękami, a tu klops! Nie ma czym spłukać. Dziwne zwyczaje, park rozrywki dla rodzin z dziećmi…
Misia
13 sierpnia 2019 at 20:56O godzinie pkt 18.00 to powinni Państwo juz byc poza budynkiem a nie w łazience , więc nie rozumiem zdziwienia;)
Arek
31 października 2018 at 09:59Mój 3 latek i 5 latek po 8 godzinach pytali dlaczego już wychodzimy i czy jutro też przyjedziemy 🙂