No może nie do końca mogę się zgodzić z tym demotywatorem. Ale jest w tym trochę prawdy. Mając wiedzę logopedyczną mogę Wam podsunąć kilka informacji i rozwiązań w zakresie dbania o prawidłowy rozwój mowy malucha. Jak chcecie, to korzystajcie.
1. Smoczek – zło konieczne?
Przed porodem byłam zagorzałą przeciwniczką smoczków. Każdej młodej mamie tłukłam o tym, że nie wolno, że zgryz dziecku zepsuje, że już trzeba szukać ortodonty, logopedy. Młode mamy – wybaczcie. Niedoświadczona byłam, głupia. Sama też byłam przekonana, że moje dziecko nie będzie ssało smoczka, a życie z dzieckiem będzie spokojne i kolorowe. Szybko przekonałam się, że teoria swoją drogą, a praktyka swoją.
Maluch rodzi się z bardzo silnym odruchem ssania (który wykształca się już w życiu płodowym) wygasającym ok 6 miesiąca życia. Jakoś ten odruch musi mieć zaspokajany. Jeżeli jest karmiony piersią, to zdarza się, że smoczkiem staje się mamina pierś, od której ciężko jest go odkleić. Z kolei gdy dziecko nie jest karmione piersią, odruch ssania zaspokaja ssąc swoje palce, piąstki, kawałek pieluszki czy ubrania albo właśnie smoczek. Teoretycznie nie powinno się podawać dziecku smoczka – bo może wykrzywiać zgryz,powodować trudności w karmieniu naturalnym (inny sposób ssania), opóźniać rozwój mowy (trudno jest mówić mając ciągle zatkane usta) czy zaburzać artykulację (rozleniwia język – przyciśnięty ku dołowi). Prawdą jest jednak, że jeżeli maluch ssie palec czy piąstkę, lepiej jest mu podać smoczek, który jest w pewien sposób dostosowany do zgryzu dziecka. Poza tym łatwiej jest dziecko odsmoczkować niż „odpaluchować”. Oczywiście są dzieci, które w życiu nie miały w buzi smoczka, a mają krzywy zgryz. Są też takie, które ssały smoka dosyć długo, a mają piękną dykcję. Nie ma jednej reguły na wszystko. Warto jednak minimalizować szkody, aby potem nie musieć ciągać dziecka po logopedach i ortodontach. Osobiście jestem zdania, że smoczek racjonalnie używany nie powinien wyrządzić krzywdy.
2. Jak twarde, to dobre
Ważne, żeby zacząć jak najszybciej wprowadzać do diety dziecka stałe pokarmy, a nie zblendowane ciapy czy słoiczki. Maluch powinien uczyć się gryźć. Nawet jeżeli nie ma jeszcze zębów, poradzi sobie z chrupką kukurydzianą. Co prawda zjedzenie chrupki trudno nazwać posiłkiem, ale w ciągu dnia młodsze dzieci mogą już w ten sposób trenować swoje artykulatory, Świetną gimnastyką dla buzi i języka jest gryzienie suchej skórki od chleba albo suszonych owoców (morele, śliwki). U nas pełnią rolę przekąski w ciągu dnia – zamiast niezdowych ciastek czy paluszków.
3. Nie pieść się
Nie zdrabniaj. Jedną z najbardziej irytujących mnie rzeczy jest zwracanie się do dziecka jakby było niespełna rozumu. Jak maluch ma się nauczyć mówić prawidłowo, skoro dajemy mu taki pokręcony wzorzec mowy? Dajcie spokój z brzusiami, rąsiami, buciczkami, spodeneczkami, widelczykami i innymi kupeczkami. Dziecko to mały człowiek.
4. Niekapek? Najlepiej wcale.
Niekapek może wykrzywiać zgryz dziecka. Poza tym rozleniwia mięśnie ust i uwstecznia malucha, który powinien pożegać się już z piciem z butelki i odruchem ssania, a ten jest rozchulany na całego. W odróżnieniu do butelek, które stosowane są głównie do podawania mleka, niekapki często podawane są dzieciom przez wiele lat jako jedyny „kubek” do picia. Często takie zachowanie prowadzi do wad wymowy. Czym zastąpić niekapek? Najlepiej zwykłą szklanką/kubkiem. Ale to w teorii. Bo jak dać dziecku pić w czasie podróży albo podczas zabawy (biegać za nim z kubkiem?)? W tym przypadku świetnie sprawdzą się kubki ze słomką. Picie przez wszelkiego rodzaju cienkie rurki jest również świetnym ćwiczeniem logopedycznym – pobudza mięśnie ust. O naszej ulubionej butelce ze słomką, z którą się nie rozstajemy, pisałam TU.
5. Mówmy, mówmy i jeszcze raz mówmy
Zalewajmy dzieci mową. Już od urodzenia. Mówmy o wszystkim, co je otacza. O tym, co właśnie robimy, co widzimy. Mimo że przed noworodkiem jeszcze daleka droga do wypowiadania pierwszych słów, to w tej małej główce wszystko się koduje i kiedyś na pewno zaprocentuje.
6. Poczytaj mi mamo/tato i wyłącz TV
Czytanie książek to jeden z najlepszych i najprzyjemniejszych sposobów na poszerzenie zasobu słownictwa malucha (i nie tylko), rozwinięcie jego wyobraźni, osobowości. Nie jestem przeciwnikiem oglądania bajek w tv, bo czasami jest to jedynym sposobem na to, aby mama mogła szybko coś zrobić bez „pomocy” dziecka. Jednak starajmy się je ograniczać. Żadna telewizyjna bajka nie zastąpi tej czytanej.
7. Nie poprawiaj
Dziecko ma prawo skracać/przeręcać wyrazy. Jest dzieckiem. Dopiero uczy się mówić. Staraj się jednak go nie poprawiać. To może go zniechęcić i przyblokować. Wymawiaj poprawnie wszystkie słowa i nie zwracaj uwagi na drobne potknięcia swojego malucha.
8. Gimnastyka buzi i języka
Poza podawaniem twardych pokarmów możesz też w inny sposób pomóc przyszłemu mówcy. Róbcie miny, naśladujcie zwierzęta, dmuchajcie na piórka (pisałam o tym TU), bańki, ziarenka ryżu.
18 komentarzy
supelek
19 sierpnia 2018 at 14:06Świetne porady. Bardzo potrzebne jest uświadamianie rodziców, że nie powinni obchodzić się z dzieckiem jak z jajkiem, tylko stawiać przed nim wyzwania – oczywiście dostosowane do wieku. 🙂 Dzięki temu dziecko może się rozwijać i doświadczać nowych rzeczy – nie ułatwiajmy przesadnie tego procesu. A już najgorsze jest chyba mówienie do dzieci jakby były kosmitami. 😉 Przecież to mali ludzie, można do nich mówić normalnie. 🙂
m_madzia
25 sierpnia 2014 at 06:24Zgadzam się z Tobą w 100%
A co do picia, to to moja Młodsza Młodzież ogranęła słomkę nie mając jeszcze 9 miesięcy, zupełnie odbutelkowała się przed roczkiem (długo nie mogła się przestawić na picie mleka z czego innego niż flaszka), teraz (ma 14 miesięcy) na spacery bierzemy Lovi 360 a w domu mamy zwykły kubek 🙂
Asia Prezentuje Prezenty
23 sierpnia 2014 at 23:00Choć nie jestem logopedą to zgadzam się w całej rozciągłości a już szczególnie z tym zdrabnianiem! Niestety za późno się o tym dowiedziałam, więc wciąż Oleńce powtarzałam, że zakładamy buciki i teraz ona pięknie mówi 'bumbici’ 😉
niecierpliwie też czekam na kolejne wpisy w tym temacie, bo możliwe, że i u mnie pojawi się ten wątek…
Wiola
8 maja 2014 at 08:44kammak, ja próbowałam kilka dni temu odstawić podczas drzemki. Krzyczał przez ponad godzinę (ze smokiem usypiał po 5 minutach). Stwierdziłam, że to chyba nie tak powinno wyglądać. Spróbujemy później. Jaśko też miał smoczek tylko do spania.
kammak
8 maja 2014 at 21:52A ile ma? Ja wcześniej też próbowałam i było podobnie jak u Ciebie. Czekałam na odpowiedni moment, myślę że dziecku, które już dużo rozumie to można wszystko wytłumaczyć i wtedy jest łatwiej, Fakt, że ze smokiem też szybko zasypiał a teraz trwa to dłużej ale najważniejsze, że się udało. Wam też życzę powodzenia 🙂
Wiola
8 maja 2014 at 21:541,5 roku. Dam mu jeszcze chwilę. 🙂
kammak
8 maja 2014 at 21:58Moja pierwsza próba też była w tym wieku ale odpuściłam. Chyba obydwoje nie byliśmy gotowi 🙂 Nic na siłę 🙂
Joasia
6 maja 2014 at 18:33Ja podawałam córci smoka jako uspokajacz do snu i jak miała gorsze chwile, i niezastąpiony okazał się zwykły avent. Z odstawieniem tez nie było problemu, po prostu pewnego razu go schowałam i już się nie pojawił, a córa póki co, zęby ma prościutkie. A jak dla mnie wady zgryzu, to prędzej przenoszone są w genach niż przez smoki, bo np. mi zęby zaczęły się krzywić dopiero po 25 roku życia.
Magda
5 maja 2014 at 22:56A co jest lepsze/zdrowsze dla rocznego – półtora rocznego dziecka? Picie wody/herbatki/soku z niekapka czy z butelki ze smoczkiem? My już dawno pożegnaliśmy smoczkową butlę ale może i niekapków powinniśmy się pozbyć? Tylko z czego wtedy będzie pił mój półtora roczniak? Mamy jeden niekapek z miękką słomką ale mleka mu z tego nie dam, mleko tylko z niekapków.
Wiola
5 maja 2014 at 23:20Magda a dlaczego nie dasz mu mleka w kubku ze słomką? Najzdrowiej byłoby podawać w normalnym kubku.
Magda
6 maja 2014 at 00:06Jakoś tego nie widzę, póki co mleko jest pite na leżąco, żebym mogła oporządzić „doły” w miarę spokojnie więc i zwykły kubek i słomka raczej odpadają. A w ciągu dnia on jeszcze za dużo biega i nie reaguje na to, żeby usiadł na chwilę – dziecko torpeda, prawie w ogóle nie siedzi. Może za jakiś czas jeśli będzie troszkę bardziej do opanowania będziemy próbować kubeczka, a wodę czy inne picie w ciągu dnia często pije z tego ze słomką, ale zamiennie z niekapkami.
Coco
5 maja 2014 at 22:46Liczyłam na coś więcej po zapowiedzi i trochę się wpisem zawiodłam. Chyba bardziej liczyłam na więcej porad jak rozchulać u dziecka mowę bo mój mały to taka niemowa raczej…
Pozdrawiam i czekam na więcej wpisów
Wiola
5 maja 2014 at 23:19Coco, moim celem nie było opisywanie ćwiczeń logopedycznych, bo mnóstwo ich można znaleźć w internecie i publikacjach książkowych. A ja jestem zbyt leniwa, żeby wymyślać autorskie ćwiczenia. 🙂 Chciałam zebrać w jednym miejscu kilka rad jak wspomóc/nie zepsuć rozwój mowy.
ewa
5 maja 2014 at 21:11Super wpis i bardzo.cennemporady W czwartek zabieram.Jurka.zabieram a spotkanie Jurka z logopeda w ramach klubu mam
Wiola
5 maja 2014 at 21:43Ewa, my też jesteśmy zapisani. Ale nie wiem, czy nie będę musiała w tym czasie jechać do lekarza.
ewa
6 maja 2014 at 10:53chętnie spotkałabym się z Tobą w realu może uda się już pojutrze 🙂
Wiola
6 maja 2014 at 23:24Ewa, lekarz mi się przesunął na poniedziałek. Jest nadzieja. 🙂