Menu
lifestyle

Konkurs „Wózek lub fotelik przyszłości” WYNIKI

Naprawdę byłam pod ogromnym wrażeniem Waszej pomysłowości, jednak zwycięzca jest tylko jeden.

Wózek Inglesina NET lub 50% zniżki na fotelik Casualplay wygrywa

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

Agnieszka Cz. za swoją futurystyczno-katastroficzną wizję i najoryginalniejsze podejście do tematu. Aga, odezwij się do mnie.

Zwycięska odpowiedź:

Przejrzałam specyfikację wózka Inglesina NET i muszę stwierdzić, że dodałabym do tego wózka całą gamę funkcji, żeby móc go nazwać wózkiem przyszłości…
W szczególności, że dziś wróciłam z rodzinnych wakacji nad morzem – używałam podczas urlopu starą, ciężką, szaro-burą, toporną i wysłużoną spacerówkę…
Po pierwsze – Inglesina NET to wózek zbyt kompaktowy, poręczny i łatwy w obsłudze… Przecież w przyszłości na wakacje będziemy się teleportować, więc wózek przyszłości powinien być masywny, taki w bizantyjskim stylu.
Po drugie – Inglesina NET ma zbyt jaskrawa kolory.. Soczysta Citronella, czerwona Paprika, żywy granat Persia czy słoneczny Zenzero zbytnio rzucają się w oczy. Wózek przyszłości ma być jak moja wysłużona spacerówka, szary–bury–i–ponury, przecież matka przyszłości będzie się śpieszyć do swojego wirtualnego świata, więc nie potrzebuje kolorowo wyróżniać się w szarym tłumie z komórkami w rękach…
Po trzecie – Inglesina NET jest wykonana z materiałów zbyt wysokiej jakości. Wygląda na to, że taką spacerówką mogłoby jeździć nie tylko pierworodne dziecko, ale potem również kolejne i kolejne (i kolejne….). Jaka strata dla ekonomii, zahamowanie wzrostu gospodarczego – niech żyje konsumpcjonizm i jednorazowe produkty (w tym wózki)!
Po czwarte – Inglesina NET jest wózkiem zbyt lekkim… 5 kg, przecież to skandal! Takie rozsądne wagowo rozwiązanie dla matki przyszłości, która objada się fast foodami i musi schudnąć to min. 10 kg! W związku z tym i pasek do noszenia na ramieniu jest zbędny…
Budka posiadająca filtr UV to też pomyłka – przecież w mieście przyszłości nie będziemy wychodzić z klimatyzowanych centrów handlowych. Po co iść do parku, nad wodę czy gdzieś tam na świeże powietrze (jakie świeże powietrze?).
Siedzisko z oddychającej tkaniny też jest zbędną fanaberią w przyszłości – wystarczy, że pieluchy będą oddychające (i samo-opróżniające się..).
Mogę tak wymieniać i wymieniać, ale już nie chcę straszyć moją futurystyczno-katastroficzną wizją.
A nowa, funkcjonalna spacerówka jest mi potrzeba tu i teraz.

O autorze

Cześć, jestem Wiola i jestem matką wariatką. Matką dwóch małych wariatów, autorką książki dla dzieci (od której dzieci nie uciekają), neurologopedą. Codziennie nadzoruję domowym cyrkiem, animuję rodzinną rzeczywistość, a w międzyczasie bloguję i próbuję się wyspać. Na blogu pokazuję, co warto kupić, gdzie warto wybrać się z dzieckiem (i bez dziecka). Czasem też trochę się wymądrzam. Rozgośćcie się. Kawy, herbaty, wina?

Brak komentarzy

    Napisz odpowiedź