Menu
moda / Podróże

Jestem za, a nawet przeciw

Przedwczoraj wybraliśmy się na wycieczkę.

DSC_3591_DxO

Pod Gorzowem, niedaleko trasy Gdańsk-Gorzów znajduje się dosyć nietypowe miejsce – Karczma pod Łosiem, która zostałą „zrewolucjonizowana” przez Magde Gessler (odcinek o tej restauracji – TUTAJ) Mieści się ona na terenie Świata Roślin i Zwierząt. Pomyślałam – będzie fajnie, zjemy coś, potem Jaśko poogląda zwierzaki, a ja zerknę co tu można kupić do naszego ogrodu, który póki co jest jedną wielką piaskownicą. Odbiegając od tematu – jak znacie się na roślinach i możecie polecić coś, co samo rośnie, nie trzeba się tym zajmować i wygląda ładnie, to poproszę o propozycje. Moje umiejętności ogrodnicze ograniczają się do posiania rzeżuchy.

Ale wracając do wycieczki…

Zajechaliśmy na miejsce. Naszym oczom ukazała się szklarnio-restauacja. Tzn. restauracja w budynku, ktry wygląda jak szklarnia. Podobno jest to budynek hali czołgowej przywiezionej z gorzowskiego poligonu.

DSC_3700_DxO

A zaraz przy wejściu znajdowała się pobita szyba. Zapaliła mi się czerwona lampka – to chyba nie jest miejsce przyjazne dzieciom.DSC_3598_DxO

Restauracja w środku wygląda dosyć dziwnie. Wielka hala, w której mnóstwo wszystkiego, a jednak ma się wrażenie, że jest zbyt pusto. Pełno motywów ludowych, drewnianych. Nie udało mi się sfotografować wnętrza, bo Jasiek nie potrafił usiedzieć na miejscu, a wokół pełno było niezabezpieczonych miejsc (zastawa ustawiona w komodzie na jego wysokości, schodki na scenę) i nie mogłam spuścić go z oka.

Czy było coś dla dzieci. Było całkiem ładne, drewniane krzesełko do karmienia, którego wadą było to, że od dołu była dosyć duża przerwa i Jaśko zjeżdżał w dół.

DSC_3607_DxO

 Czy coś jeszcze? Hm… Był stół, na którym były pieprznięte (wybaczcie wyrażenie, ale tak dokładnie to wyglądało) zabawki, z czego większość z nich była połamana.

DSC_3609_DxO

DSC_3611_DxO

DSC_3615_DxODSC_3612_DxO

No ale może nie są nastawienie na klienta z dzieckiem.

Wróćmy do naszego stołu.

Pan kelner (średnio przyjazny – nie przyniósł mi łyżeczki dla Jaśka, o którą poprosiłam) rozłożył sztućce bezpośrednio na obrusie, co wydało mi się niezbyt higieniczne. Chyba że po każdym gościu zabierają obrus do prania. W co wątpię.

DSC_3617_DxO

Na przystawkę zamówiłam barszcz z kołdunami polecany przez Magdę Gessler. Nie wiem, czy tak miało być, ale był tak doprawiony, że nie czułam smaku barszczu. Jedyne co mi smakowało, to nadzienie kołdunów. Na drugie danie wzięłam filet w jakichś mandarynkach czy pomaańczach. Nie pamiętam. Wybierałam na szybko, bo Jaśko miał zły dzień. Czy mi smakowało? Bez szału. Drugi raz bym tego nie zamówiła. Najsmaczniejsza z tego wszystkiego była surówka. Jaśko też nie zjadł swojegu ryżu z warzywami. Najbardziej smakowała mu surówka z buraków z mojego talerza.DSC_3618_DxODSC_3619_DxO

Po tym obiedzie nic nas już nie trzymało w restauracji, pan kelner, menu, wystrój i niezabezpieczone miejsca nie zachęcały nas pozostania w środku. Wyszliśmy na zewnątrz w poszukiwaniu zwierząt.

DSC_3623_DxO

Nie znam się na hodowli zwierząt, na zapewnianiu im odpowiednich warunków bytowych. Zawsze jak widzę zwierzęta w klatce, to coś we mnie protestuje. Ale nie wypowiem się na ten temat. Może jest im tam dobrze.

Denerwowało mnie to, że klatki nie były podpisane. Rozróżniam kozę od osła, ale brakowało mi podpisów np. przy klatkach z ptakami.

DSC_3630_DxO

DSC_3632_DxODSC_3641_DxODSC_3644_DxODSC_3646_DxO

Zagrody były źle zabezpieczone i mała kózka wyszła ze swojej zagrody, poszła do osłów, a potem wyszła na ścieżkę.

DSC_3666_DxO

DSC_3673_DxODSC_3675_DxODSC_3678_DxODSC_3681_DxODSC_3683_DxODSC_3686_DxO

Na terenie ośrodka mieści się jeszcze coś, co nazywane jest Ogrodem doświadczeń i zmysłów. Znajdują się tam kalejdoskopy z zamontowanymi pod różnymi kątami zwierciadłami, żyroskopy, czy plansze z obrazami wywołującymi złudzenia optyczne.

DSC_3688_DxODSC_3693_DxO (1)

I to tyle. Czy kiedyś tam wrócimy? Do restauracji na pewno nie. Żeby kupić jakąś roślinę do ogrodu albo pokazać Jaśkowi zwierzęta – być może.

A w drodze do domu zaczął padać deszcz. Jaśko założył kalosze i pobiegał trochę w deszczu.

DSC_3701_DxODSC_3711_DxODSC_3717_DxO

DSC_3724_DxO

Jaśko:
bluza – kukukid
spodnie – zezuzulla
trampki – converse
kalosze – cayole

O autorze

Cześć, jestem Wiola i jestem matką wariatką. Matką dwóch małych wariatów, autorką książki dla dzieci (od której dzieci nie uciekają), neurologopedą. Codziennie nadzoruję domowym cyrkiem, animuję rodzinną rzeczywistość, a w międzyczasie bloguję i próbuję się wyspać. Na blogu pokazuję, co warto kupić, gdzie warto wybrać się z dzieckiem (i bez dziecka). Czasem też trochę się wymądrzam. Rozgośćcie się. Kawy, herbaty, wina?

11 komentarzy

  • Ktoś Na Przyczepkę http://www.
    19 czerwca 2014 at 22:41

    hej Wiola, pierwszy raz u Ciebie jestem i już mnie zainspirowałaś 😉 Bardzo fajne kalosze, właśnie poszukuję żółtych dla Leonarda. Wygodne są?

    Odpowiedz
    • Wiola
      19 czerwca 2014 at 23:18

      Bardzo mi miło, że czymś Cię zainspirowałam. Kalosze bardzo fajne. Jaśko je lubił. Niestety, ja już mniej. Są raczej na szczupłą stópkę, a Dżonas ma wysokie podbicie i musiałam się siłować mocno, żeby udało mi się je założyć. Teraz zastanawiam się nad Bundgaardami.

      Odpowiedz
  • Evelio
    27 kwietnia 2014 at 00:01

    A to dobre. Byliśmy tam dzisiaj. Ale złapał nas deszcz, więc zdążyliśmy tylko nakarmić marchewką kozy. W restauracji było wesele, więc nie miałam okazji niczego spróbować…

    Odpowiedz
    • Wiola
      27 kwietnia 2014 at 14:53

      Hehe, no to widzę, że wszystkie gorzowskie blogerki wpadają na ten sam pomysł w podobnym czasie.

      Odpowiedz
  • Listopadowa
    26 kwietnia 2014 at 22:26

    Z Okolic Gorzowa jestes? Ja kiedys meiszkalam w Szczecinie:))) To calkiem niedaleko:)))

    Odpowiedz
    • Wiola
      27 kwietnia 2014 at 14:53

      Mieszkam między Gorzowem a Szczecinem właśnie.

      Odpowiedz
  • Ewa
    26 kwietnia 2014 at 20:19

    Bluza jet rewelacyjna. Gdzie i jak ją można kupić?

    Odpowiedz
  • Mama M.
    25 kwietnia 2014 at 20:15

    Za każdym razem jak słyszę o miejscu po rewolucjach nie słyszę nic dobrego u nas też jest taka restauracja dosłownie 10 minut na nogach tam mam i jakoś nie będę chyba próbować po tym co znajomi opowiadali 😀

    Odpowiedz
  • ewa
    25 kwietnia 2014 at 14:34

    Patrz jaki ten Gorzów mały . Ja właśnie tam dziś popołudniu wybieram się z Jerzem i moim menem na obiad. Kupiłam kupony na sweetdealu. Dzięki za wpis ostrzegający. Znam kierowniczkę tego lokalu. Może dać jej znać, by poprawili te niedociągnięcia, o których piszesz. Aha „look” Jasia jest superacki

    Odpowiedz
    • Wiola
      25 kwietnia 2014 at 14:55

      Ewa, smacznego. 🙂 Daj znać jak było.

      Odpowiedz

Napisz odpowiedź