Od dłuższego czasu nie pokazywałam Wam, co doszło do Jaśkowej biblioteczki. Dzisiaj sporo nowych pozycji. Kolejnego wpisu z książkami możecie spodziewać się już niedługo. Mam mnóstwo pootwieranych zakładek z tytułami, które musimy mieć. Czas je pozamykać. 🙂 Obiecuję, że kolejne nowości będę już dodawała na bieżąco. W ten sposób będzie to łatwiej ogarnąć – i mi, i Wam.
Raz, dwa, trzy, psy
Wydawnictwo Hokus-Pokus
„Benek, Edek, Milczek, Wilczek, Olrzym, Średniak, Drobinka, Psinka…”
Absurd level hard. Ale Jaśko uwielbia. Każe czytać dziesiąt razy. Sam już „czyta” niektóre fragmenty. Jeżeli Wasze dzieci lubią „Ciekawe, co myśli o tym królowa”, to „Raz, dwa, trzy, psy” pokochają.
Ale kupa! Co masz w pieluszce?
Wydawnictwo Nasza Księgarnia
Na początku blogowania obiecałam sobie, że na blogu nie pojawi się nic, czego mój syn mógłby się wstydzić. Dlatego też temat odpieluchowania omijam szerokim łukiem. Pokażę Wam jednak książkę, która ułatwia nam tę misję.
„Ale kupa! Co masz w pieluszce?” to historia o małej dociekliwej myszce, która wszędzie wtyka swój nos, wszędzie musi zajrzeć, wszystko zbadać. Tym razem zagląda do pieluszek swoich przyjaciół (zajączka, kózki, krówki, świnki, pieska, konika). Bardzo fajnym rozwiązaniem jest to, że do każdej pieluszki maluch może zajrzeć sam. A co się kryje w pieluszce myszki i jak reaguje na to cały inwentarz? Nie będę Wam psuła niespodzianki. 😉
Pora na potwora
Wydawnictwo Dwie Siostry
Książko-układanka z ilustracjami cudownych Mizielińskich. Maluch może sam tworzyć 3-literowe słowa, przy okazji układając potwora. Książkę można więc śmiało wykorzystać podczas pierwszych prób nauki czytania. Poza tym doskonale działa na wyobraźnię.
Liczę do 100
Wydawnictwo Babaryba
Skończyliśmy etap liter, liznęliśmy część kolorów. Teraz Jaśko zainteresował się liczbami. Wszystko, co ma cyfry/liczby spotyka się z jego aprobatą. W „Liczę do 100” misie zapraszają nas do swojego liczbowego świata. Miło jest też popatrzeć na ładne ilustracje.
Miffy
Wydawnictwo Format
Podobno na świecie sprzedano 85 mln egzemplarzy Miffy, wyd. w 46 językach.
Myślałam, że Jaśko wyrósł już z książek o małej króliczynce (tak to się odmienia?). Jakiś czas temu jednak zaczął wracać do tych części z serii o Miffy, które mieliśmy w domu. Postanowiłam mu dokupić kilka brakujących. I ciągle są w użyciu.
Albert Albertson
Wydawnictwo Zakamarki
O Albercie już pisałam w poście „Roczniak czyta„. Dokupiliśmy kilka części, które pojawiły się niedawno na polskim rynku. Teraz mamy już wszystkie. I ciągle nam mało. Czekamy na kolejne tłumaczenia.
Czy wiecie, że „w 2012 roku minęło 40 lat od ukazania się pierwszej historii o Albercie Albertsonie, który w Szwecji nazywa się Alfons Åberg? Jubileusz jest tam hucznie obchodzony, a sprawczyni całego zamieszania, Gunilla Bergström, uhonorowana została przez szwedzki rząd medalem Illis quorum za za „nowatorską twórczość literacką i ilustratorską znakomicie ukazującą świat z dziecięcej perspektywy”. (źródło: zakamarki.pl)
Książki o wojnie. Dla dzieci.
Wydawnictwo Literatura z Muzeum Powstania Warszawskiego
Wojna oczami dziecka. Wydawnictwo Literatura wraz z Muzeum Powstania Warszawskiego wydało trzy pozycje dla dzieci poruszające temat wojny: „Asiunia”, „Zaklęcie na „w”, „Czy wojna jest dla dziewczyn?”. Wszystkie trzy tytuły opierają się na wspomnieniach autentycznych osób (Joanny Papuzińskiej, Elżbiety Łaniewskiej, Włodzimierza Dusiewicza), które w czasie wojny były jeszcze dziećmi.
Jasiek jeszcze poczeka trochę zanim pokażę mu te książki. Kupiłam je teraz, ponieważ martwiłam się, że już ich nigdzie nie będzie, gdy będę chciała z nim porozmawiać o wojnie. Polecam, naprawdę warto.
seria Obrazki dla maluchów
Wydawnictwo Olesiejuk
Najbrzydsze w tym zestawieniu. 🙂 Ale Jaśko bardzo je lubi. Poza tym mają sztywne, kartonowe kartki, więc są niemal niezniszczalne. Kupiliśmy te z serii, które akurat teraz go interesują. Pewnie z czasem dokupimy pozostałe.
Mimo że brzydkie, to spełniają swoją rolę.
„Turlututu. A kuku, to ja!”, „A gdzie tytuł?” Herve Tullet
Wydawnictwo Babaryba
Kolejne dwie pozycje Herve Tulleta. Jakiś czas temu pisałam o „Naciśnij mnie” i „Kolorach”. Teraz Jaśko jest zafascynowany „TUTUTUTU” (Turlututu). „A gdzie tytuł?” jeszcze nie polubił. Obie pozycje (jak właściwie wszystkie Herve Tulleta) doskonale oddziałują na wyobraźnię, aktywizują malucha (a nawet czytającego), zachęcają do wspólnej zabawy, wykonywania różnych czynności.
Moje pierwsze baśnie
Wydawnictwo Olesiejuk
Jakiś czas temu te baśnie pojawiały się na różnych blogach. Mimo że mamy kupione ładne wydania prawdziwych baśni, postanowiłam zacząć od tych krótkich. Poza tym te jako jedne z nielicznych nie straszyły swoją szatą graficzną, która okazała się nawet przyjemna dla oka. Kupiliśmy „Trzy małe świnki”, „Złotowłosą i trzy misie”, „Tomcia palucha”, „Czerwonego kapturka”, „Kota w butach” i „Królewnę śnieżkę”. Czyli chyba wszystkie z tej serii, jakie były dostępne na rynku. Każda po 2,92 zł na aros.pl. Nie mam im nic do zarzucenia jeśli chodzi o treść. Nie została przeszkształcona, nie zrobiono z niej przesłodzonej papki, gdzie każdy z bohaterów jest dobry. Co zdarza się dosyć często w przypadku innych krótkich baśni. Nie podoba mi się jednak „Tomcio paluch”. Nie pamiętałam, o co chodzi w tej baśni. A chodzi głównie o wyłudzenie (sic!), które jest tam pokazane jako coś dobrego. Przynajmniej ja to tak odbieram. Nie wiem, czy czytać ją Jaśkowi. Jakie jest Wasze zdanie na temat „Tomcia Palucha” (chodzi o wersję Charles’a Perraulta a nie braci Grimm)?
„Regulamin na lato”
Wydawnictwo Kultura Gniewu
Na koniec zostawiłam Wam dwie perełki. Książki magiczne. Jako pierwsza „Regulamin na lato”. Pierwszy raz zobaczyłam ją u Czym zająć malucha? Książka piękna. Ilustracje doskonałe. Oboje z Jaśkowym tatą zachwycamy się nią zawsze, ilekroć ją otwieramy. Doskonale porusza zastaną wyobraźnię. Zresztą zerknijcie na fotografie. Jeżeli lubicie taki klimat, bierzcie od razu. Szczena na podłodze.
Dźwięki kolorów
Wydawnictwo Officyna
Na koniec perełka, nad perełkami. Książka, która zapiera dech. Chce się ją oglądać jeszcze i jeszcze. Zabiera nas do świata dźwięków i zapachów postrzeganych przez niewidomą dziewczynkę. Uczta dla wyobraźni.
25 komentarzy
Wyrodna-Matka
4 kwietnia 2016 at 17:07Właśnie przeglądam wszystkie Twoje wpisy książkowe i czuję, że zbankrutuję…
AniaH
17 lipca 2014 at 18:35Wiedziałam! Wiedziałam! Że zanim włączę matkawariatka.pl muszę włączyć allegro.pl 😛
Uwielbiam czytać Synkowi. Chociaż nie wydaje mi się, że jest zainteresowany to wciąż wierzę, że za niedługo będzie ;))
Wiola
17 lipca 2014 at 20:22Aniu, jeżeli książki to nie allegro, tylko aros albo bonito. 🙂
agata
16 lipca 2014 at 05:47Cudowny wpis!!!uwielbiam czytać i mam wielką nadzieję że swoją miłość do książek przekażę mojemu maluszkowi:-) twoje perełki na pewno mi w tym pomogą:-)
ewa
14 lipca 2014 at 11:40półki od książek się uginają! A te dwie ostatnie pozycje – wspaniałe!
Emila
13 lipca 2014 at 23:36Te z wydawnictwa Olesiejuk mamy wszystkie-kosztuja 2.99 w Tesco.Wyciagnelismy je przypadkiem z koszyka z tania ksiazka i przypadly nam do gustu- sa hmmm…przyjemne i tak cieniutkie,ze wsuwamy kilka w kieszen za siedzeniem w samochodzie,a Hania kiedy chce wyciaga.Mamy jeszcze Pinokio.Jesli chodzi o Tomcia Palucha to mnie zatkalo-rodzice pozbywają sie dzieci,a później jest juz tylko gorzej…Hania oglada obrazki,a ja opowiadam swój zmyslony tekst bo mimo wszystko moja córka lubi ta bajeczkę i prosi zeby jej „pocitac olbzyma”:)
Wiola
14 lipca 2014 at 07:44Uff, dobrze, że nie tylko mnie ta książka zszokowała. To, że rodzice zostawili dzieci w lesie wydało mi się jeszcze w do przyjęcia w baśniach. Takie baśnie, taki klimat…. Ważne, że się dobrze kończą. Ale jak Tomcio wraca do żony olbrzyma, żeby od niej wyłudzić wszystkie pieniądze, mimo że wcześniej pomogła jemu i jego rodzeństwu, to tego nie potrafię pojąć. Co w tym edukacyjnego? Dosyć kontrowersyjny jest też „Kot w butach” i jego kombinatorstwo. 🙂
TadekNiejadek.blogspot.com
13 lipca 2014 at 22:54Fajnie, że czytacie 🙂 I My duuużo czytamy! Codziennie do snu i w trakcie dnia. Kochamy książki, to Nasz kulturalny spadek po dziadku, który zostawił Nam ponad 1000 książek, tak tak dobrze wystukałem te zera. Dużo z nich dla dorosłych, ale sporo dla dzieci i dużych dzieci. Mama też kupuje Nam dużo, i dużo wypożyczamy z biblioteki.
Ta o tej pielusze przydała by się Niejadkowi…
Wiola
14 lipca 2014 at 07:44Jak tak dalej pójdzie, to niedługo będziemy mieli 1000 książek dla dzieci. 😉
Wiola
13 lipca 2014 at 21:45Coś jest nie tak z tymi naszymi wpisami. 😉
Róża Róża
13 lipca 2014 at 22:04ale w świetle dzisiejszych afer – nie linkuję juz nic, kochana ;))
Wiola
14 lipca 2014 at 07:46Haha, ja Cię zaraz zbanuję za to, że się podpisujesz prawie nazwą bloga, a awatarem jest Twoje logo. 😉
Róża Róża
14 lipca 2014 at 15:15i słusznie! Co to za wchodzenie do czyjejś restauracji z garścią własnych ulotek???
Wiola
14 lipca 2014 at 15:38Chodź lepiej na fb. Coś Ci napisałam. Kończę z czytaniem parentingowy bagienek.
mama Leona
13 lipca 2014 at 21:40polecamy książki z IKEI:
o łosiu
http://www.ikea.com/pl/pl/catalog/products/30281796/
i jeżyku
http://www.ikea.com/pl/pl/catalog/products/60232097/
piękne ilustracje, poprawne napisane (tłumaczone), pięknie wydane – polecam w zamian za kilka inspiracji które podkradłam 🙂
Wiola
13 lipca 2014 at 21:44Dziękuję. Taką wymianę to ja lubię. 😉
Róża Róża
13 lipca 2014 at 22:03O TAAK, ikeowe uwielbiamy też, dołączamy do polecania 😉
Wiola
14 lipca 2014 at 07:45Szkoda tylko, że Ikea jest tak daleko.
Kaś Nerc
13 lipca 2014 at 19:51Super zestawienie.Zreszta nie pierwsze.Na pewno do niego wroce za jakis czas,bo na razie mamy chyba wszystkie wczesniej przez Ciebie polecane ksiazki,ale musza jeszcze poczekac, bo Leo ukochal „Ksiege dzwiekow” i dlugo dlugo nic…Ja bym chetnie przeczytala tekst na temat odpieluchowania (nie musi „uderzac” w Jaska przeciez),bo szczerze powiedziawszy to trudny i „ciekawy” temat przed nami,a moze jeszcze jakies Mamy beda chcialy podzielic sie swoim doswiadczeniem…
Wiola
13 lipca 2014 at 21:44Hmm, pomyślę nad tym.
U nas też księga długo była ukochaną.
LeMon
13 lipca 2014 at 22:48Nasza KSIĘGA jest tak ukochana, że składa się już z dwóch części 🙂 również jestem zainteresowana tekstem dot. odpieluchowania – u nas bardzo aktualny temat 🙂
Wiola
14 lipca 2014 at 07:46No to jest największą wadą księgi – dzieci za bardzo ją lubią. A potem jest całą w kawałkach.
Mamiczka_Malucha
13 lipca 2014 at 17:57Z tego zestawienia nie znam tej ostatniej. Ale poznam!
Wiola
13 lipca 2014 at 17:59O, a byłam przekonana, że znasz wszystkie.
Ostatnia obowiązkowo!