Niedawno Facebook zasypała fala zdjęć dzieci ze świadectwami z czerwonym paskiem. Za chwilę pojawiła się kolejna fala – piętnująca chwalenie się paskami, które rzekomo miało sprawiać, że dzieci, które nie dostały paska, mogły poczuć się przez to gorsze. Próbowałam opowiedzieć się za którąś ze stron i ostatecznie stanęłam po środku. Albo raczej z boku.
Do napisania tego wpisu zaprosiła mnie marka Auchan, wspierająca ideę #PIERWIASTEKGENIUSZA, która motywuje dzieci do nauki bez zbędnej presji, czy wygórowanych oczekiwań – będąc dumnym z każdego sukcesu i porażki, z której płynie nauka. Na zdjęciach znajdziecie produkty wyprawkowe, które już teraz możecie kupić w Auchan. My jesteśmy zachwyceni przede wszystkim plecakiem marki Coolpack, który świeci, gdy na dworze jest szarówka.
Sama byłam dzieckiem z czerwonym paskiem na świadectwie. Praktycznie przez całą swoją edukację. Prawie zawsze byłam najlepszą uczennicą w klasie. Czy to, że miałam czerwony pasek, dobrze na mnie wpłynęło? Nie. Ale winę za to nie ponosi sam pasek. Winą było to, jakie podejście do nauki kiedyś mieli (niektórzy wciąż mają) rodzice.
Nie, nie obwiniam moich rodziców. Właściwie to jestem im wdzięczna za to, że wiem, jakich błędów nie popełniać. Oni nie wiedzieli, co dla mnie – wysoko wrażliwego dziecka – będzie najlepsze. Istniało przekonanie, że im wyższa średnia, tym dziecko bardziej inteligentne, elokwentne, lepsze. Tymczasem niekoniecznie. Niektórym dzieciom nauka przychodzi z niezwykłą łatwością, inne, żeby mieć dobre wyniki, muszą naprawdę ciężko pracować. Tylko w imię czego i po co?
Piszę ten wpis z perspektywy osoby, która we wszystkim musiała być najlepsza. Sam pasek nie wystarczał. Jeżeli miałam średnią 4,9, a ktoś z klasy 5,0, nie słyszałam słów uznania, tylko pretensje, że można było lepiej. Bo ktoś BYŁ LEPSZY ODE MNIE. To się potem ciągnie za dzieckiem przez całe dorosłe życie.
Wiecie czego nie potrafi dorosły, który był takim dzieckiem? Nie potrafi odpuszczać, nie przejmować się tym, co inni o nim pomyślą. Nie potrafi odpoczywać, dać sobie na luz. Często wpada w pracoholizm. Bo musi więcej, lepiej. Nie potrafi cieszyć się z małych sukcesów (z tych dużych często też). Umniejsza swoim zasługom. Swoją wartość warunkuje tym, co inni o nim myślą. Nie potrafi przyjmować komplementów. Gdy poszłam do pierwszej pracy po studiach i niemal codziennie byłam chwalona przez swoją szefową, lzy stawały mi w oczach i nie wiedziałam, co mam powiedzieć. Poza tym takie dziecko nie potrafi przyznać, że potrzebuje pomocy, że z czymś nie da sobie rady samo. Ogromnym wyzwaniem było dla mnie przyznanie się przed samą sobą, że przy natłoku zajęć nie dam rady sama sprzątać domu i potrzebuję kogoś do pomocy. Jeszcze bardziej przeżyłam jednak to, gdy zrozumiałam, że potrzebuję terapeuty, bo sama nie dam rady ogarnąć swoich problemów.
Ale wróćmy do tych nieszczęsnych pasków.
Zapewniam Was, że jeżeli dziecko jest wychowywane w poczuciu bliskości i pełnej akceptacji tego kim jest i jakie jest, to będzie mu kompletnie zwisać to, że ktoś dostał pasek, a ono nie. Będzie doceniało wkład pracy dziecka z czerwonym paskiem, ale będzie też cieszyć się ze swoich sukcesów. Nie będzie czuło się gorsze od dziecka z paskiem. I naprawdę nie przejmie się tym, że jakiś rodzic chwali się świadectwem z paskiem swojego dziecka. Bo jego rodzic będzie dumny ze swojego dziecka, bez względu, jakie oceny na świadectwie przyniesie.
Jak więc nie motywować dziecka do nauki? Poznajcie kilka punktów.
- Nie porównuj. Każdy z nas jest wyjątkowy. Ma swoje lepsze i gorsze strony. Porównywanie nie ma sensu. Porównywalibyście tulipany do róż? To i to jest kwiatem, ale są zupełnie różne. Tak samo, jak różni są ludzie.
- Wspieraj zainteresowania Twojego dziecka, a nie innych dzieci. Przez to, że byłam porównywana do innych dzieci, nie wiedziałam, jakie ja mam zainteresowania. Lubiłam to, co lubiły inne dzieci. Dopiero teraz, powoli, zaczynam odkrywać siebie.
- Nie nagradzaj materialnie za naukę – np. „Jak dostaniesz 5 z matematyki, to kupię ci nową zabawkę”. Takie zachowanie powoduje, że dziecko będzie podejmować wysiłek tylko po to, aby otrzymać nagrodę. Gdy dziecku nie uda się uzyskać upragnionego celu, będzie sfrustrowane. Doceniajmy je za pracę i wysiłek, jaki włożyło w realizację zadania.
- Nie karaj, nie groź, nie szantażuj. Nie dość, że te sposoby budzą lęk w dziecku i oddalają od nas dziecko (przestaje nam ufać), to zaczynają podejmować pracę tylko po to, żeby uniknąć kary lub spełnienia gróźb.
- Nie wyśmiewaj dziecka. Tylko miłością i wsparciem można zachęcić dziecko do nauki, a wyśmiewanie nie ma nic wspólnego z miłością, a już tym bardziej ze wsparciem.
I tak naprawdę wystarczy być z dzieckiem, słuchać tego co mówi i czynnie uczestniczyć w jego życiu, aby zrozumieć jego świat i wspierać go możliwie jak najlepiej. Wystarczy być dumnym z dziecka – z tego, jakie jest. Cieszyć się z sukcesów, ale i wspierać podczas porażek, tłumacząc, że każda porażka jest po coś i każda nas czegoś uczy.
Bo przecież każde dziecko ma w sobie #PIERWIASTEKGENIUSZA, który można mądrze wykorzystać.
Wpis powstał przy współpracy z marką Auchan.
1 Comment
Karolin
14 sierpnia 2019 at 08:14Matko Wariatko 🙂
Ten artykuł jest najlepszy ze wszystkich jakie pojawiły się na Pani blogu. Jakbym czytała o sobie. Moje największe przyrzeczene które sobie powtarzałam od dzieciństwa to, to że nigdy nie będę porównywać swoich dzieci do innych. Ja słszałam zawsze: ” OOO 4+ z matematyki, nie mogłaś się bardziej skupić, a Kuba Grażynki dostał 5, czyli można było” I tak ciągle i zawsze i za każdym razem.. I tak po troszku, po odrobince pewność siebie mniejsza i mniejsza i malutka maluteńka.
Ale tak jak Pani napisała dzięki temu wiemy jak być jak najlepszym dla naszych dzieci 😀
Pozdrawiam 🙂