Menu
książki

Fragment naszej biblioteczki, czyli co się sprawdza u 20-miesięczniaka

Wydawało mi się, że na blogu zasypuję Was samymi wpisami książkowymi, ale nadal marudzicie mi, że chcecie więcej książek. No to proszę – będą książki. Wybrane przez samego Jaśka. Uwielbiane przez niego w ostatnim czasie. Co prawda w użyciu ciągle są też pozycje, które pokazywałam Wam wcześniej (przede wszystkim seria z „Elą”, „Albertem”, a ostatnio wrócił nawet do „Księgi dźwięków”), ale doszło też kilka pozycji, które śmiało mogę dodać do naszego codziennego „must-read”.

„Peppa”

Dżonas zaczyna swój dzień od Peppy. Tej książkowej. Ja robię śniadanie, a Jaśko z tatą zaczytują się w przygodach małej świnki. Wielce jestem wdzięczna rodzinie świnek (i Jaśkowemu tacie również), bo gdyby nie oni, Jasiek latałby mi pod nogami i krzyczał, że chce jeść. A tak mogę w spokoju oddawać się rytuałowi przyrządzania rodzinnego śniadania.

CIągle Was przybywa, więc pewnie jeszcze nie wszyscy wiedzą, że większość książek kupujemy na Aros.pl. Nasze Peppy pochodzą z dwóch serii: Zabawy w wielkie sprawy i Książeczki z półeczki. Na Arosie każda pozycja z tych serii kosztuje 4,90.

DSC_5095_DxODSC_5093_DxODSC_5096_DxODSC_5097_DxODSC_5098_DxODSC_5099_DxODSC_5100_DxODSC_5101_DxODSC_5102_DxODSC_5106_DxO

„Niedobry kotek”

Tę książkę kupiłam z polecenia znajomej (dzięki, Ala). Gdy ją pierwszy raz przeczytałam, raczej mnie nie zachwyciła (choć ilustracje ma całkiem przyzwoite), ale Jaśko polubił ją od razu (a to się rzadko zdarza). Co mi się nie podobało? Przede wszystkim wiele różnych wtrąceń w tekście, które ciężko jest przekazać takiemu maluchowi. Poza tym sama fabuła mnie denerwuje. Ale może (polecę teraz porównaniem rodem z Coelho ;)) zatraciłam w sobie dziecko i nie potrafię dostrzec tego, co moje dziecię widzi w tej książce. A lubi ją bardzo – chce, żeby mu ją czytać kilka razy z rzędu. Idąc za ciosem, kupiłam mu „Głupiutkiego pieska” (w tym samym stylu, tego samego autora), ale do tej jeszcze się nie przekonał.

„Niedobry kotek” opowiada historię o Lilce, która bardzo chciała mieć pieska, ale jej mama uważała, że pieski „bardzo bałaganią, brzydko pachną i w ogóle sprawiają dużo kłopotu” (mam takie samo zdanie na temat „piesków”). Mama Lilki kupiła więc kotka. Z kotkiem nie było żadnych kłopotów, dopóki Lilka nie zostawiła go samego. A co się wtedy działo? Nie będę spojlerować. Kupcie, przekonacie się sami. Adam Stower uważa, że napisał „Niedobrego kotka” dla każdego, kto choć raz został obwiniony o coś, czego nie popełnił i że „znalezienie się w tej trudnej sytuacji może w końcowym efekcie przynieść pełnię szczęścia”. Nie wiem, o jaką pełnię szczęścia chodziło autorowi, ale już widzę jak Dżonas zrzuca winę na kota albo innego tygrysa za coś, co sam zrobił.

DSC_5050_DxODSC_5051_DxODSC_5054_DxODSC_5058_DxODSC_5059_DxODSC_5060_DxODSC_5062_DxODSC_5063_DxO

„Jak tata pokazał mi wszechświat”

Książka szwedzkiego autora – Ulfa Starka. Bardzo ciepła historia o tym, jak tata chciał pokazać małemu Ulfowi wszechświat. To książka dla małych i dużych. Uświadamia, jak bardzo nasze postrzeganie świata różni się od tego, widzianymi oczami dziecka. Tata wychodząc z Ulfem na polanę chce mu pokazać gwiazdy, bezkres nieba, ale dla Ulfa ciekawsza jest kałuża, ślimak, trawa – to one są dla niego wszechświatem. Bardzo fajna pozycja książkowa, która spodoba się nie tylko maluchom, ale sprowokuje też rodziców do szerszego myślenia. Może też być jednym z prezentów na Dzień Taty.

DSC_5065_DxODSC_5067_DxODSC_5068_DxODSC_5069_DxODSC_5070_DxO

„Kolory”

Ktoś jeszcze nie zna Herve Tulleta? „Kolory” wyd. Babaryba są jedną z jego najnowszych pozycji wydanych w Polsce i pierwszą, która zainteresowała Jaśka. Mamy jeszcze „Naciśnij mnie”, „A gdzie tytuł?” i „Turlututu to ja”. Według mnie każda z nich jest świetna. Według mojego dziecka tylko „Kolory” dają radę. Póki co.

O co chodzi w tych „Kolorach”? A o zabawę kolorami. W książce nie ma bohaterów, rozbudowanej fabuły. Czy jest akcja? A pewnie że jest. I to jeszcze jaka! Akcja, w której uczestniczyć może każde dziecko. Maluch może „na sucho” przeprowadzać eksperymenty z użyciem kolorów, mieszać je, tworzyć nowe barwy. Zresztą zerknijcie na zdjęcia.

DSC_5071_DxODSC_5072_DxODSC_5074_DxODSC_5075_DxODSC_5076_DxODSC_5091_DxODSC_5090_DxODSC_5080_DxODSC_5081_DxODSC_5087_DxODSC_5084_DxODSC_5086_DxO

 

O autorze

Cześć, jestem Wiola i jestem matką wariatką. Matką dwóch małych wariatów, autorką książki dla dzieci (od której dzieci nie uciekają), neurologopedą. Codziennie nadzoruję domowym cyrkiem, animuję rodzinną rzeczywistość, a w międzyczasie bloguję i próbuję się wyspać. Na blogu pokazuję, co warto kupić, gdzie warto wybrać się z dzieckiem (i bez dziecka). Czasem też trochę się wymądrzam. Rozgośćcie się. Kawy, herbaty, wina?

9 komentarzy

  • Pat
    23 czerwca 2014 at 07:19

    U nas nadal rzadzi „Nacisnij mnie”. Antolo ostatnio naciska kropki tylko palcami nog, po czym siada, przekreca kartke i wstaje zeby znow nadepnac na kropki 🙂 Szkoda, ze jak bylam w PL nie rzucila mi sie w oczy ksiazka o kolorach 🙁

    Odpowiedz
  • poprawiona
    21 czerwca 2014 at 19:14

    o, dzięki za polecenia [i podziękowania 😉 ]. Musimy dokupić trochę książek, bo nasz aktualny zestaw mamy już obczytany. na pewno kupię to: http://aros.pl/ksiazka/ale-kupa-co-masz-w-pieluszce i http://aros.pl/ksiazka/lukrecja-2 [o której kiedyś chyba już pisałaś]

    Odpowiedz
    • Wiola
      21 czerwca 2014 at 20:27

      O, też ją wezmę przy kolejnym zamówieniu z Arosa. 🙂

      Odpowiedz
  • AniaH
    18 czerwca 2014 at 13:38

    Mój Synuś jutro kończy 6 miesięcy. Jak na razie czytam mu wierszyki z książki, którą dostaliśmy w szpitalu. Oboje uwielbiamy Lokomotywę 😉 Przymierzam się do zakupu czegoś innego. Może ktoś poleci coś równie dźwięcznego do czytania, tak aby zainteresować półrocznego smyka? 😉

    Wiolu, czy ta Księga dźwięków nada się? 😉

    Odpowiedz
    • Wiola
      18 czerwca 2014 at 19:28

      Aniu, Jaśko w tym wieku już zaczynał interesować się „Księgą dźwięków”. Nie jest ona „dźwięczna”, ale dźwiękonaśladowcza. Dzieciaki lubią takie rzeczy. W podobnym klimacie mogę polecić Ci serię „To ja Ci mamo poczytam”. Z wierszyków bardzo lubię „Wierszyki domowe” Michała Rusinka. Więcej książek, które sprawdziły się u nas w pierwszym roku znajdziesz tutaj:

      http://matkawariatka.pl/niezbednik-pierwszego-roku-ksiazki/

      Odpowiedz
  • Monika
    17 czerwca 2014 at 20:50

    Kompletuję naszą biblioteczkę od jakiegoś czasu, ale póki co, nie ma większego zainteresowania (no, chyba że wyrywaniem kartek). A Jasiek od kiedy zaczął chcieć, żeby mu czytać?

    Odpowiedz
    • Wiola
      17 czerwca 2014 at 22:23

      Jaśko właściwie od narodzin miał coś czytane. Niektóre rzeczy podobały mu się bardziej, inne mniej (wściekał się, jak czytałam). Jak stał się mobilny, to też miał etap, że zjadał książki albo uciekał podczas czytania. Ale nie zrażałam się. Czytałam. Z czasem sam zaczął przychodzić i słuchać. Taką pierwszą, która wzbudziła jego zainteresowanie była Księga dźwięków”. Nie mogłam się nadziwić, jak był takim małym raczkowaczem, przyłaził do mnie, jak ją miałam w ręce, siadał na swej małej dupce i słuchał.

      Btw. – fany masz adres mailowy. 😉

      Odpowiedz
      • Monika
        17 czerwca 2014 at 23:16

        hehe stare dzieje 🙂
        no tak, Księga dźwięków faktycznie jako jedyna ją intryguje, chociaż grzbiet już rozwaliła. nie będę się więc poddawać, dzięki 🙂

        Odpowiedz

Napisz odpowiedź