Jak już wiecie, majówkę spędziliśmy w Heide Parku. Byliśmy tam trzy dni. Po skorzystaniu ze wszystkich atrakcji, trzeciego dnia wybraliśmy się do pewnego, magicznego miejsca, oddalonego o Heide Parku o kilkanaście kilometrów – Bispinger Heide. Gdy relacjonowałam Wam nasz wyjazd na instastories, wielu z Wam myliło się, gdzie jesteśmy. Myśleliście, że po trzech dniach nadal mieszkamy w Holiday Camp przy Heide Parku. Nie, wtedy byliśmy już w Bispinger Heide.
Bispinger Heide należy do sieci Center Parcs. Center Parcs jest liderem na rynku parków wypoczynkowych w Holandii, Belgii, Francji i Niemczech. Przez ostatnie 50 lat stworzyli 24 kompleksy wypoczynkowe. W każdym parku znajdują się domki, które zapewniają spokój i intymność, ponieważ położone są w samym sercu natury. W ich ofercie znajdziecie także drewniane domki w samym sercu dżungli, łodzie mieszkalne, domki na drzewie oraz baśniowe domki stworzone z myślą o dzieciakach.
Gościom zapewniany jest np. nieograniczony dostęp do Aqua Mundo czyli takiego aquaparku stworzonego w klimacie subtropikalnym. A poza tym w ośrodkach Center Parcs znajdziecie po kilkadziesiąt atrakcji dostosowanych do przeróżnych warunków pogodowych.
jeżeli chcielibyście zarezerwować taki pobyt, to lećcie tutaj – Bispinger Heide.
Ale może zobaczcie, jak to rzeczywiście wygląda.
Bispinger Heide jest dużym parkiem na terenie zamkniętym. Samochód zostawia się na parkingu przy wjeździe. Dzięki temu w całym parku jest bardzo bezpiecznie – możemy śmiało poruszać się rowerami hulajnogami i przeróżnymi pojazdami, które można wypożyczyć na miejscu. Możecie skorzystać z noclegu w hotelu lub w domkach o przeróżnym standardzie.

Możecie spać np. nad wodą w domkach-łódkach.

Albo w domku na drzewie.

Który utrzymuje się na takich podporach.

Tak wygląda wejście.

A wyjść można np. przez zjeżdżalnię. 🙂

Wszystkie domki znajdują się jednak w bezpośrednim otoczeniu z naturą. Nasz domek wyglądał tak. Rodzaje noclegów i ceny możecie sprawdzić tutaj – noclegi w Bispinger Heide

DOmek miał 63 metry. Był w nim schowek, w którym śmiało można było zostawić wózek hulajnogi. Znajdowała się w nim też suszarka na ubrania, nakładki na toaletę dla dzieci, nocniki itp. Tak prezentował się salon z mini jadalnią i kuchnią. Kuchnia była bardzo dobrze wyposażona. Można było w niej śmiało przygotowywać normalne domowe, posiłki. Były np. tarki, durszlak, blender, zmywarka itp.

Tak wyglądała sypialnia dla rodziców. Z lewej strony była też duża szafa, w której ukryty był telewizor.

Po przeciwnej stronie stało złożone łóżeczko z materacem dla malucha.

Wariaci w jadalni.

Łazienki były dwie. Jedna, nieduża, z samą toaletą i umywalką i druga (którą widzicie na zdjęciu) – z wanną.

Obok znajdował się pokój zabaw. Był w nim również przewijak.

I klocki.

Obok sali zabaw był pokój dzieci. Miały swoje łóżko piętrowe.

Witek spał na dole.

W pokoju był tez mały stoliczek. Oczywiście z widokiem na las.

W salonie czekało też krzesełko do karmienia dla malucha. Z salonu można było wyjść na taras. Oczywiście w środku lasu. Gdy poszło się kilkadziesiąt metrów wgłąb lasu, dochodziło się do jeziora.

A tak prezentowała się oddzielona kuchnia.

Po Bispinger Heide poruszaliśmy się głównie na hulajnogach. Po parku jeździł także busik, który rozwoził gości po parku, a także busik zawożący gości do miasta (były przystanki). Poza tym można było wypożyczyć przeróżne pojazdy.

Np. takie.

Dzieciaki mogły np. na specjalnym torze poczuć się jak na prawdziwym safari.

Były i wyboje i wpadanie na drzewa. 😉

Ale bardzo im się podobało.

Poza tym na dworze na każdym kroku możecie znaleźć przeróżne atrakcje. Np. konsolę dj-a, która naprawdę działała.

Miasteczko drogowe.

Przeróżne place zabaw.

Przystań.

Z której można popływać rowerkami.

I łabędziami.

Nie wiem, jak to się nazywa, ale trzeba było uderzać podświetlone prostokąty. Powinno się w nie kopać piłką.

Było też pole golfowe dla dzieci.

Traktory. 😉

Mini zoo ze zwierzętami gospodarskimi.

I jeszcze więcej traktorów. 😉

Spotykaliśmy też ukryte w lesie mini place zabaw.

Świetnie wpisujące się w klimat lasu.

Czy np. boisko.

Można też skorzystać z dodatkowych, płatnych atrakcji. Grzesiek np. przeleciał się na linie nad jeziorem. Ze środka jeziora zabierała go łódka. 🙂

Ale prawdziwa perełka Bispinger Heide ukryta była w wielkiej kopule na środku parku. pod kopułą znajdowały się m.in. takie atrakcje.

Było mnóstwo restauracji, sklepów, market, a wszystko to w otoczeniu pięknnej roślinności.

I zwierząt.

My w restauracji jedliśmy tylko pierwszego dnia. Wybraliśmy się na śniadanie. Potem zaopatrzyliśmy się już we wszystkie potrzebne produkty w markecie i posiłki przygotowywaliśmy w domu.

Na śniadaniu nie zabrakło też bufetu dla dzieci.

Witek wybrał prawdziwie niemieckie śniadanie. 😉

Największą atrakcją pod kopułą był oczywiście Aqua Mundo, o który wspominałam Wam na początku. Woda nie była chlorowana.

Był taki wielki basen, w którym co pół godziny przez 5 minut były najprawdziwsze fale. Ale to jeszcze nic.

Było też mnóstwo zjeżdżalń. I tych dla mniejszych.

I dla większych.

I jeszcze.

No dobra, jeszcze tylko te.

Można też było znaleźć piaskownicę.

I pobawić się w płytkiej wodzie.

Tu odnalazłyby się nawet niemowlęta.

Prawda, że pięknie? No to patrzcie dalej.

Wszystko było świetnie dopracowane.

Można było poczuć się jak w jakiejś lagunie.

Nie brakowało tez wodospadów.

Oczywiście można było też zjeść na miejscu.

Była też rwąca rzeka.

Jaskinie.

I zatoki.

Ale to nie wszystko. Pod kopułą znajdowały się tez trzy duże hale z różnymi atrakcjami.

Tu widzicie jedną halę i kawałek drugiej.

Ta druga wyglądała tak. Trzecia to był cały, zabudowany małpi gaj.

Witek był w siódmym niebie.

Jedna z najlepszych atrakcji.

Jak widać.

Mogliby tu spędzić cały dzień.

I nawet byłoby to całkiem możliwe, bo na miejscu jest dosłownie wszystko.

Są też trampoliny.

A nawet poduszkowce.

Ciekawa ścianka wspinaczkowa.

I boisko.

WYbraliśmy się też na kręgle (nie brakowało również butów dla dzieci).

I specjalnych dostawek, dzięki którym dzieciom łatwiej się gra.

Nie oceniajcie. 😉

Obok kręgli był również bilard.

I miejsce, z którego ciężko jest wygonić dzieci. 😉

Na szczęście podoba im się nawet na wyłączonych automatach. 😀

A to wszystko w środku lasu, nad jeziorem.

Z widokiem z każdego okna na las. <3
WIęcej o Bispinger Heide przeczytacie tutaj – Bispinger Heide.


3 komentarze
Mateusz
16 maja 2019 at 00:55Byłem tam dwa razy, ale z ta rwąca rzeka to troche przesada na tym zdjeciu to nie rwaca rzeka tylko cienki basen. Jest zjezdzalnia jedna ktorej Nie opublikowano podejzewam ze nie odnalezliscie jej w parku (wchodzi sie na nia z basenu na dworzu) i to mozna nazwac rzeka bo zjezdzalnia jest naprawde jak rzeka idzie przez las i naprawde rwie jest kozacka 😉
Z parkingu na basen przez las trzeba isc okolo kilometra
Wiola Wołoszyn
16 maja 2019 at 07:58Było poniżej 10 stopni, więc nie wychodziliśmy goli na dwór. 😉
Agnieszka
15 maja 2019 at 13:40Super! Nie wiedziałam, że takie atrakcje są u naszych sąsiadów! Hmmm… może za rok skusimy się…? Trzeba to na pewno przemyśleć. ☺