Często pytacie mnie, jaki prezent dla 4-latka, 8-latka, 12-latka. To już jest wiek, kiedy dzieciaki mają swoje zainteresowania, pasje, hobby, upodobania. Ciężko jest trafić z prezentem, który spodobałby się każdemu. A ja nie lubię polecać czegoś w ciemno. Szczególnie, gdy pytacie mnie o starsze dzieci, a moje dzieci są jeszcze małe. Pojawił się jednak produkt, który jest odpowiedzią na Wasze pytania. Sprawdzi się nie tylko w przypadku dzieci, ale na pewno przyda się też mężom, którzy nie zauważają Waszej nowej fryzury, posprzątanego domu, czy tych mieniących się drobinek w nowym cieniu do powiek, który kupiłyście sobie specjalnie dla niego. 😉
Wiecie, jak działa nasz mózg? Kiedy najszybciej się uczymy? Przede wszystkim przez doświadczenie. Poza tym szybciej przyswajamy informacje, które przedstawione są w ciekawej formie. W takich przypadkach zaangażowane zostają obie półkule mózgu, co wpływa na umiejętność szybszego zapamiętywania. Szkoda, że nie wiedzą o tym w szkołach i każą dzieciakom wkuwać na pamięć bezsensowne regułki. Na szczęście istnieje wiele sposobów na to, aby uczyć się w formie zabawy. Jednym z nich jest BrainBox.
BrainBox to gry przeznaczone dla dzieciaków w różnym wieku. Każda gra opiera się na takich samych zasadach. Różnią się jedynie tematyką i stopniem trudności pytań. W każdym zestawie znajduje się 71 kart z pytaniami (w zestawie dla młodszych dzieci – po 6 pytań na jednej karcie, w zestawie dla starszych – po 8 pytań na karcie), fajna, transparentna, niebieska kostka i klepsydra. Na kartach z jednej strony znajduje się ilustracja, na którą gracz ma za zadanie patrzeć przez 10 sekund (klepsydra odmierza czas) i zapamiętać jak najwięcej szczegółów, a na jej odwrocie mieszczą się pytania do tego, co przed chwilą gracz oglądał. Cała zabawa polega więc na tym, aby w ciągu 10 sekund zapamiętać jak najwięcej informacji z obrazka. Gdy graczowi udaje się odpowiedzieć na zadane pytanie, zabiera kartę jako punkt zwycięstwa. Wygrywa osoba, która zbierze najwięcej punktów. Polecam też zaangażować się w obserwowanie kart przeciwników wszystkim graczom. Będziemy mieli trening przed naszą turą.
Pudełka wykonane są z bardzo mocnego kartonu. Zamknięcie ma niewielki magnes, dzięki czemu nie musimy się obawiać, że pudełko przez przypadek nam się otworzy i wypadną z niego karty. Bardzo podoba mi się też to, że karty i klepsydra z kostką mają wyodrębnione miejsce w pudełku, dzieki czemu całość nie lata po pudełku.
W grę możemy grać nawet w pojedynkę, sprawdzając swoją spostrzegawczość. Większość gier przystosowana jest dla ok. 4 graczy. Tu nie mamy takiego ograniczenia. Możemy grać w 5 czy 6 graczy. Byleby dla wszystkich wystarczyło kart, a że kart jest 71, do gry możemy zaprosić nawet całą rodzinę, zasiadając przy świątecznym stole.
Gry BrainBox możecie znaleźć w siedmiu różnych wariantach: dla dzieciaków od 4 roku życia (Abecadło i Moje pierwsze obrazki), od 6 roku życia (Bajki i Koloruj i zapamiętuj), od 7 roku życia (Matematyka) i od 8 roku życia (Natura i Świat).
Zajrzyjmy do pudełek.
BrainBox Abecadło
Abecadło w przypadku pięcioletniego Jaśka sprawdza się najlepiej. Dziecko starając się zapamiętać jak najwięcej szczegółów na obrazku, przy okazji uczy się liter i tego, jakie słowa zaczynają się na daną literę. Na kartach znajduje się po 6 pytań. Jasiek nie chciał grać z klepsydrą, ponieważ uznał, że go stresuje. Ma chłopak rację. Ja również nie potrafię skupić, gdy wisi nade mną jakaś presja czasowa. Gramy więc z nim bez klepsydry. Może, gdy będzie starszy, zdecyduje się na gry z klepsydrą.
Do kupienia tutaj – BrainBox Abecadło
Moje pierwsze obrazki
Ten zestaw również świetnie sprawdzi się w przypadku najmłodszych graczy. Zawiera on zadania związane z kolorami, podstawami liczenia, położeniem obiektów względem siebie, kształtami itp. Pozwala utrwalić wiedzę na temat tych informacji. Karty, podobnie jak w przypadku zestawu z Alfabetem, zawierają po sześć pytań.
Do kupienia tutaj – Brainbox Moje pierwsze obrazki
Bajki
Każda karta to inna bajka. Ile tego jest! A właściwie – „czego tu nie ma?”. Piękna i Bestia, Dzieci z Bullerbyn, Kwiat paproci, Dziewczynka z zapałkami, Podróż Guliwera, Pocahontas. W przypadku tych kart dziecko nie tylko musi przyjrzeć się ilustracji, ale również przeczytać jedno zdanie opisowe pod ilustracją. Oczywiście, jeżeli dziecko nie potrafi jeszcze czytać, może to zrobić za nie dorosły. Na tych kartach również znajduje się sześć pytań.
Do kupienia tutaj – BrainBox Bajki
Koloruj i zapamiętuj
Bardzo kreatywne podejście do tematyki gier. Pisałam Wam wyżej, że nasz umysł najszybciej uczy się przez doświadczenie, no to zróbmy sobie grę. W tym przypadku gracze nie tylko kolorują obrazki, do których ułożone są pytania, ale również mogą dopisać swoje pytanie. Mega fajna sprawa.
Do kupienia tutaj – BrainBox Koloruj i zapamiętuj
Matematyka
I coś dla umysłów ścisłych. Karty z pytaniami zahaczają o wiele matematycznych zagadnień – dodawanie, zbiory, proste ułamki, godziny, waluty, miary, wykresy. Każda karta to odrębne zagadnienie matematyczne. Tutaj mamy już osiem pytań na jednej karcie. Poprzeczka wędruje już więc nieco wyżej.
Do kupienia tutaj – BrainBox Matematyka
Natura
Genialny zestaw. Gdybym miała taki w dzieciństwie, pewnie biologia byłaby moim ulubionym przedmiotem. Znajdziecie tu nie tylko informacje i ciekawotski na temat zwierząt i roślin, ale również zjawiska pogodowe, ekosystemy, informacje astronomiczne itp.
Do kupienia tutaj – BrainBox Natura
Świat
Gdyby Jasiek potrafił czytać, to byłby jego ulubiony zestaw. Na każdej z kart znajdują się elementy charakterystyczne dla danego kraju – flagi, zwierzęta, budowle, potrawy itp.
Do kupienia tutaj – BrainBox Świat
Konkurs
Mam dla Was trzy nagrody – trzy zestawy BrainBox Świat.
Napiszcie, jakiego najdziwniejszego figla spłatał Wam zmęczony, rodzicielski mózg?
Ja na przykład wchodząc do autobusu poprosiłam pana kierowcę o doładowanie telefonu, zamiast sprzedaż biletu. 😉
Jak zwykle zwyciężają najbardziej kreatywne odpowiedzi.
Konkurs trwa od 15 listopada do 22 listopada.
Wyniki pojawią się w przeciągu pięciu dni od zakończenia konkursu. W tym wpisie.
Regulamin konkursu – konkurs BrainBox
Baaaardzo Wam wszystkim dziękuję za wszystkie zgłoszenia. Gdy będzie mi źle, będę wracać do tego wpisu i Waszych komentarzy. 🙂
Serdecznie gratuluję:
Magdalenie Mielnikiewicz
Annie Błachowicz
i
Magdalenie Carli
Dziewczyny, odezwijcie się do mnie na:
kontakt@matkawariatka.pl
Partnerem wpisu jest Albi.
35 komentarzy
Gosiamik
21 listopada 2017 at 23:24Pamiętam że kiedy byłam okropnie zmęczona, rozmawiałam z mężem bujajac synka który zaczął się irytować bo przecież ile można tkwić w jednym miejscu (nuda) .. No i chciałam dać smoczka mężowi zamiast Jaśkowi. Jakie było zdziwienie ? Czasami żałuję, że smoczek u męża się nie przyjął ?
Ania
21 listopada 2017 at 21:51Kiedyś usypiając dzieci sama zasnęłam -wszyscy to znamy ? Po jakiejś godzinie Mąż wrócił z pracy, otworzył drzwi do sypialni i wtedy obudziłam się – wyskoczyłam jak oparzona z łóżka z tak potwornym krzykiem, jakby mnie ze skóry obdzierali, rzuciłam się w najdalszy kąt pokoju, stanęłam tyłem do okna i kurczowo trzymając się parapetu krzyczałam ile sił w płucach! Byłam przekonana, że to złodziej, który włamał się do naszego domu i chce mi zrobić krzywdę! Dosłownie nie mogłam się uspokoić… Mąż też był przerażony moim zachowaniem, długo nie mógł dojść do siebie ? a mi do dzisiaj jest wstyd, kiedy zaczynam się zastanawiać, co musieli sobie pomyśleć sąsiedzi w naszym bloku ???
Zaneta
21 listopada 2017 at 16:37Ucze małego nazwiska adres zamieszkania.ulica nr.domu kod pocztowy.Ładnie wszystko powtarza wiec jaaaa cala dumna ze zapamietal pytam : A wiec gdzie mieszkasz? A smyk calym soba odpowiada :W DOMU
Ola
21 listopada 2017 at 15:46Mąż drugi dzień na delegacji. Sam na sam – ja i dwie moje Córcie (l.5 + l. 2,5). Kiedy sytuacja wieczorem wydawała się już w pełni opanowana, obie smacznie śpią, miałam chwilę dla siebie (gorąca herbata + powieszenie prania, wstawienie zmywarki, ogarnięcie mieszkania…;)). Nagle wyłania się moja starsza Córka: „mamo, pić mi się chce”. Ponieważ dosłownie chwilę wcześniej ugotowała mi się woda na herbatę, a niestety nie było w domu innej zimnej czy conajmniej letniej wody, odpowiedziałam jej odrazu: „ok, przyniosę Tobie, jak tylko woda wyschnie”. Oczywiście na myśli miałam wystygnie, ale cóż…;) Mina córki-bezcenna:D
Marta
20 listopada 2017 at 12:36Mam wrażenie, że od czasu kiedy zostalam mama mój mózg cały czas płata mi figle… notorycznie odkładam rzeczy nie na swoje miejsce, troche automatycznie, a potem nie mogę nic znaleźć, wyłączam sie w tramwaju czego skutkiem sa przejechane przystanki, jednak najbardziej spektakularną wtope zaliczyłam miesiąc po narodzinach syna, kiedy to będąc na komunii bratanka zostaliśmy zaproszeni z ogrodu do stolu, poszłam zapominając o… własnym dziecku 😉
Kasia
19 listopada 2017 at 15:27Macierzynstwo, szczegolnie to pierwsze, jest pelne zaskoczen i poznawania granic niewyspania i figli mozgu. Pierworodny synek nie dal pospac. W nocy budze sie i szukam go … pod poduszka. Budze meza z krzykiem GDZIE JEST MOJ SYN !!! Maz uspokaja mnie, dziecko nie placze i idziemy spac. Za chwile znow sie budze. Ide do lazienki i grzebie w koszu z brudna bielizna. Maz za mna i pyta co robie. SZUKAM GO! PS syncio spal w lozeczku
Aleksandra
19 listopada 2017 at 08:50Napisałam komentarz Ale mój mózg matki karmiącej chyba zawiódł i komentarz się nie pojawił …wiec jeszcze raz:
Pierwsze zakupy po porodzie …wielkie wydarzenie. Byłam tak zaaferowana ze po wyjściu nie zauważyłam że niósł pod pachą koszyk sklepowy. W końcu się wydało dlaczego ludzie się za mna oglądali na ulicy 😉
Nocna sytuacja. Słyszę płacz malego. Sięgam po smoczek który leży na nocnym stoliku …inne mają tendencję do znikania. Po omacku daje smoka do buzi….ale jak sie po chwili Okazał o buzia była męża a nie dziecka 😉
Sytuacja zdrowotną. Idę na wizytę do lekarza. Mówię w przychodni ze bylam umówiona na wizytę 12.08…a Pani patrzy na mnie z politowaniem i mowi „Wszystko sie zgadza …tylko to dopiero za miesiąc”…dobrze ze rok sie zgadzał 😀
Alicja W-ska
19 listopada 2017 at 07:59Najdrastyczniejszą pomyłką było wtedy, kiedy to świeżo wybudzona poleciałam do kuchni zrobić pierworodnemu kaszkę. Trochę dziwnie inna sypkość ale kto by się wgłębiał w szczegóły o 4 rano. Pakuję butel do dziobka ale Młody wyplówa. Myślę sobie, że dziwne bo krzyczy jakby był głodny a gardzi pysznym mleczkiem. Po kilku próbach poddajemy sie oboje. Syn udaje, że spi byle matka nie dręczyla go ponownie jedzeniem. Myślę sobie jaki to wyczyn byl, żeby wstać a on nie docenia. Ale ok. Powleklam się do kuchni..wylewam kaszkę i coś mi w głowie świta. Ta dziwna sypkość..podchodzę do puszki z kaszką i widzę dwie podobne. Zagadka wyjaśniona. Zrobiłam synowi kaszkę pół na pół z solą…nic dziwnego że wolał spać dalej głodny niż pic to stolarstwo.O ja zła zaspana matka!!!
AMJ
19 listopada 2017 at 00:55Przygotowuje zazwyczaj ubrania moje i mojej 4 letniej corki wieczorem i ukladam je razem na kanapie w salonie. Rano czesto sie ubieramy razem zeby pocwiczyc samo ubieranie 🙂 a ze mama zaspana i pospiech… 33 latka nie wlozy nogi w getry na 110 cm? No pewnie ze wlozy 🙂
KAJA
19 listopada 2017 at 00:03W czwartek mlodszy synek sie grzebal wiec pobieglam 7 latke odprowidzic do szkoly .wracam z sasiadka i mowie ze lece bo musze Piotrka odprowadzic do przedszkola .Ona spojrzala i w smiech co najwyzej odprawic do pracy bo Piotrek to maz a synek Franek ? choc znajomi sie smieja ze zdaza mi sie opowiadac o Franiu a mowie Piotrek i wychodza smieszne sytuacje.Ostatnio tez bylam z dziecmi sa w Szklarskiej Porebie i zaczepilam rodzine z dziecmi i pytam czy byli tu gdzies w restauracji z kacikiem dla dzieci ,ale nie umieli mi pomoc
WIEC w moim mniemaniu chwycilam synka za reke i chce isc dalej znalezc szybko miejsce na obiad bo lalo.czuje ze mi sie opiera nie chce isc sfrustrowana sie obracam i patrze ze to nie syn ? naszczescie rodzinka mialo poczucie humoru i skwitowala to gromkim smiechem a ja juz tym razem zlspalam swoje dzieci?
Marta
18 listopada 2017 at 22:24Ja poszłam do sklepu na szybkie zakupy , synek został z babcią w domu. Miałam już jakieś rzeczy w koszyku i spotkałam znajomą z ktorą zaczęłam rozmawiać. Po jakimś czasie zorientowalam się ze jeżdżę wózkiem sklepowym do przodu i do tyłu jakby to był wózek dziecięcy ?
Kochane synki
18 listopada 2017 at 21:50I.mi sie zdarzylo ze moj mozg splatal mi.figle .UrodZiłam drugiego synka w lutym .Moj maz pracuje za granica po jakims czasie musial wracac do pracy a ja dwójka moich kochanycj synkow sama. Pewnego razu poszlam odprowadZić starsZego syna do przedSZKOLA W PIŻAMIE I SZLAFROKU ????a druga pamiętam sytuacja jak młodsZy obudZił sie na nocne karmienie .Wzielam go na raczki i odrazu do odbicia ?odlozylam spac i sama sie polozylam i oczywiście moje serduszko bylo glodne,wiec plakal. Siedzial z nim pol nocy bo bylam swiecie przekonana ze jadl i wkladalam mu smoczka .Rano bylam zdziwiona ze nie ma zadnej butelki do umycia ????
chivas
18 listopada 2017 at 21:12Mój mąż przywiózł mi kiedyś dziecko z przedszkola w kapciach. Innym razem założył mu rano koszulkę na krótki rękaw na …. inną koszulkę z krótkim rękawem. Do dzisiaj nie wiem co autor miał na myśli, zapewne wyciągnął z szafy coś na nieprzytomca, a że zawsze marudzę że za słabo Go ubiera … 😉
Beata
18 listopada 2017 at 21:06To ja też muszę, bo przy trójce dzieci takich historii jest na pęczki i przypomniałam sobie, że jak urodziłam córkę (wcześniej mając dwóch synków) to w szpitalu (ku uciesze dziewczyn, z którymi leżałam na sali) przez cały pobyt mówiłam do niej w rodzaju męskim 🙂 Zadania nie ułatwiał mi fakt, że ubierałam ją przez te pierwsze doby w stare bodziaki po bracie, które w większości były niebieskie. Na porządku było więc „jesteś głodny?”, „a teraz zmienimy malutkiemu pieluszkę”, „mały już jadł” 🙂 Mózg kobiety zaraz po porodzie to bardzo ciekawy organ :>
Ama
18 listopada 2017 at 19:03Nie będę chyba specjalnie oryginalna, bo niektóre wpisy rozkładają na obie łopatki. Któregoś dnia, karmiąc synka pomyliłam buzie do karmienia i z rozpędu zaczęlam podawać jedzenie na zmianę dziecku i mężowi. Najlepsze było to, że mąż, również zmęczony, posłusznie jadł. Zorientowaliśmy się dopiero po drugim kęsie. Kilka razy też odbierając w pracy telefon rano przywitałam się mówiąc dobry wieczór, a odbierając po pracy telefon prywatny przywitałam się mówiąc nazwę zakładu pracy. Przypuszczam, że części dziwnych zachowań nawet mogę nie pamiętać…
Marina
17 listopada 2017 at 23:37Czytając te historie,aż się popłakałam ze śmiechu,może dlatego,że wiele z nich znam z autopsji. Ostatnio o poranku szykując dzieci do przedszkola jak zwykle chciałam zrobić sobie herbatę,a dzieciom kaszkę.Do mleka wlałam,więc esencję,a do kubka nasypałam kasze manną.Innym razem próbowałam wyprawie córkę do przedszkola w kurtce,czapce i papciach,a całkiem niedawno poprosiłam,żeby ubrała pampersa i spodnie (córka ma już 6 lat,ale ma młodszego brata?).
fomas
17 listopada 2017 at 13:42Siedzimy sobie w kuchni i jemy śniadanie. Na kolanach siedzi Elek, podtrzymywany jedną ręką, w drugiej trzymam kanapkę. I tak sobie rozmawiamy o tym jak się zmienia wszystko przez posiadanie każdego kolejnego dziecka: jacy byliśmy 10 lat temu bez dzieciaków, a jak jest teraz. Gdy zaczynam mówić o tym, jak się zmieniłem – Elek wymiotuje mi centralnie na całą dłoń i spodnie. Nie spoglądając nań dokończam zdanie, po czym zaczynam jeść dalej kanapkę. A odpowiedź na zadane nieco wyżej pytanie brzmi: owszem, zmieniłem się, 10 lat temu nie jadałem kanapek na śniadanie.
Anushka
16 listopada 2017 at 23:08Gdy córka była młodsza bardzo dużo czasu zajmowało jej spożywanie posiłków, gdyż interesowało ją wszystko wokół. Często wtedy mówiliśmy „jedz” przypominając jej o posiłku. Któregoś dnia, spiesząc się rano do przedzszkola i pracy,córka stwierdziła, że musi jeszcze do toalety. Trwało to trochę, więc chcąc ją pospieszyć zamiast „pospiesz się” powiedziałam „jedz!” Mina córki siedzącej na kibelku-bezcenna ?
Marzena
16 listopada 2017 at 21:58I napisała matka komentarz, który został wchłonięty w Internetową czasoprzestrzeń…będzie więc bez zbędnych wstępów:
Na początkach naszej drogi z dwójką małych dzieci na stanie, kiedy mój sen dobowy oscylował w granicy 2-4h, dosłownie rzecz ujmując, zsiurałam się na zamknięty sedes- mózg obudziła dopiero kąpiel dupska w kałuży ciepłego moczu… Dodam, że rzecz odbyła się w biały dzień; podejrzewam, że każdy inny normalnie pracujący kobiecy mózg połapał by się już na etapie kontaktu z chłodną deską…
L-L
16 listopada 2017 at 19:06Jak co rano po przyjściu do pracy pierwsze kroki skierowałam w stronę kawy. Nasypałam cukru do kubka, podstawiłam pod ekspres i włączyłam. Niestety nie podstawiłam kubka tylko cukierniczkę.
Polecam jeśli ktoś lubi słodką kawę, ja teraz piję gorzką.
Kamila
16 listopada 2017 at 17:04Będąc w ciąży, w drodze do pracy zadzwoniłam do szkoły rodzenia, żeby zapisać się na zajęcia. Po rozmowie z miłym panem, chciałam napisac SMSa do męża, więc wpisałam treść: „Udało się! A ty załóż ciepłe majty, bo straszny dzisiaj mróz” i będąc ciągle w temacie szkoły rodzenia, wysłałam wiadomość do owego miłego pana;)
Monika
16 listopada 2017 at 10:03Gdy jestem w supermarkecie i robię zakupy zawsze biorę duży wózek sklepowy na kółkach chociaż córka ma już 4 latka i stoi obok mnie zdarzylo mi sie nie raz , że trzymam wózek i go kołysze do przodu i do tyłu albo na boki, w końcu któregos razu córcia zwróciła mamusi uwagę „Mamusiu a czemu usypiasz zakupy”
Jo
16 listopada 2017 at 09:20Po przyjęciu weselnym kuzynki, wzięliśmy od niej klucze i pojechaliśmy do jej mieszkania na jednym z blokowisk w Zielonej Górze, żeby się przespać z dzieciakami, bo było już późno w nocy. Wchodzimy do bloku, wjeżdżamy na 10 piętro, wkładam klucz do zamka i… nic, nie mogę przekręcić. Mąż wziął ode mnie klucz, zaczął się z nim trochę mocować, w końcu z triumfalną miną nacisnął klamkę, popchnął drzwi, a tu – niespodzianka – w ciemności, na korytarzu stoi starsza pani, nieznana nam babcia w szlafroku i czepku na głowie! Nagle nas oświeciło! Pomyliliśmy blok:) I czego się bardzo do dziś wstydzimy, bez tłumaczenia, bez przepraszam, po paru dosłownie sekundach ruszyliśmy w długą. Być może bardziej się przestraszyliśmy babci, niż ona nas:)
Scarlett
16 listopada 2017 at 09:00Kiedyś ubrałam 2letnią córkę w kurtkę, spodnie narciarskie, czapkę, rękawiczki i byłam strasznie zirytowana, że zapiera się rękami i nogami przed wyjściem. Oprzytomniałam dopiero kiedy usłyszałam: mamo, jak mam iść bez butów???
K.K.
16 listopada 2017 at 08:20Wczoraj mój mąż zamierzał ogolić się szczoteczką do zębów. Zorientował się, że coś jest nie tak, kiedy nałożył na nią piankę do golenia 🙂
Anka
15 listopada 2017 at 22:08Kiedy mój syn miał 3 lata chodził do przedszkola za granicą. Okres przedświąteczny toisny zawrót główny każdej z nas. Przed świętami Pani poinformowała o Christmas Party które odbywało się podczas zajęć . (To byl nas 1 rok w angielskim przedszkolu)W dniu w którym owa impreza miała miejsce z samego rana pytam syna „w co chcesz się ubrac w strój spiderman czy policjanta? „. Na szczęście syn nie mial humoru wiec wybrał koszule policjanta z białym kolnierzykiem. Kiedy przybylismy do przedszkola byłam w szoku i nagle mnie oswiecilo, że christmas party to nie zabawa karnawałowa. Wszystkie dzieci były ślicznie odswietnie ubrane . Nie wiem o czym ja myślałam na prawdę nie wiemiemiem. Jedyne z czego się cieszyłam wracając do domu to to, że nie wybrał stroju tego spiderman wtedy dopiero byłby ubaw. To nie jedyna taka sytuacja:) Pozdrawiam
Danka S.
15 listopada 2017 at 22:03Ja nagminnie mówię sąsiadkom „dobranoc”, gdy się z nimi żegnam w biały dzień i już kilka razy po zapłaceniu za zakupy w sklepie pomachalam „rączką” mówiąc „pa pa” (gdy sobie to uświadamiam nawet nie oglądam się za siebie tylko zwyczajnie uciekam :D). Oczywiście standardem są wpadki typu pranie ubrań w płynie do dywanów 😉
Kasia
15 listopada 2017 at 21:20Fakt, że uczę angielskiego może tu dużo wyjaśnić – pewnego dnia moja pociecha zapragnęła płatki z mleczkiem. Jako dobra i kochająca mama wyskoczyłam do pobliskiego sklepu i zaczęłam prosić panią o owe płatki po angielsku. Pani wytrzeszczyła oczy z przerażeniem, najwyraźniej nie rozumiejąc o co mi chodzi i czemu znana jej klientka nagle gada w niezrozumiały dla niej sposób. Ja za to kilka razy zdążyłam powtórzyć prośbę zanim się zorientowałam co się dzieje 😉
U-a
15 listopada 2017 at 21:19W nocy usiłowałam przystawić do piersi męża… Kiedy zarost mnie połaskotał ogarnęłam, że coś jest nie tak… Odwróciłam sie więc i zaczęłam kolejna próbę z córką… Niestety mój mózg dalej sie nie obudził i pomyliłam córki. ( Dwuletnia od dawna nie potrzebuje piersi. ) Właściwe maleństwo spało spokojnie w swoim łóżeczku… No cóż;)
Paulina Wójcicka
15 listopada 2017 at 21:13Hmm, ostatnio moja średnia córka zamiast kanapki do szkoły dostała 25 dag szynki w plasterkach 🙂 Kanapka zapakowana w papier została na szafce. Pani wychowawczyni trochę się zdziwiła, kiedy córka wyjęła swoje drugie śniadanie … ???
Ania
15 listopada 2017 at 16:26Haha! Muszę to napisać! Nawet nie dla konkursu, tylko dlatego, że wciąż się z siebie śmieję!
Choć tak naprawdę myślę, że przytrafiło się to niejednej mamie ;p – otóż: zapomniałam, że urodziłam dziecko!
Jednego ranka, jak każdego innego ranka ostatnich paru lat, ogarniam dom i domowników i z całym impetem otwieram drzwi i wchodzę do sypialni, a tam na moim łóżku śpi noworodek!
Poważnie wyparłam z głowy te 9 miesięcy ciąży oraz poród i w pierwszej mikrosekundzie byłam zdziwiona, że tam jest dziecko! 😉
Pozdrawiam wszystkie mamy ;*
Kasia
15 listopada 2017 at 15:49Ubiegły weekend. Dziecko 7 tygodni, mózg nie mój a męża. Środek nocy, śpimy (nareszcie 😉 ), nagle czuję tetrową pieluchę na twarzy. Budzę się, a mój mąż przez sen i po omacku… wyciera mi kącik ust. Ja: „co ty robisz?” On (dalej śpiąc): „przecież ci się ulało”… :))
PS. Oj wrócę tu za parę dni poczytać te wszystkie historie 😀
Jadwiga
15 listopada 2017 at 15:27Najświeższy przykład z wczoraj. W większym niż zazwyczaj pośpiechu ogarniałam rano dzieci przed wyjściem z domu. W pewnej chwili zorientowałam się, że próbuję -z dużym powodzeniem- wcisnąć rączkę córki (17 m-cy) w nogawkę spodni synka (3,5 roku) . Mała dużo szybciej niż ja zauważyła, co się dzieje – jej mina bezcenna 😀
Ania
15 listopada 2017 at 14:11Kiedyś w sklepie z grami pan bardzo polecał mi gry z tej serii, ale akurat nie zamierzałam nic kupować, byłam się tylko rozejrzeć – dobrze, że mi o nich przypomniałaś, muszę rozważyć 🙂
Anna
15 listopada 2017 at 13:54Ale cudeńko ! Świetne karty dla dzieci. Uwielbiam taką formę edukacji. Dla syna kupiłam oczywiście dostosowane do wieku 1+, 2+ i na prawdę polecam taką formę. Teraz sam wyjmuje z szafki i przegląda. Bardzo fajne. A te co pokazujesz są świetne, kolorowe, czytelne i pomysłowe 🙂