Wiem, że część czytelników Aśki z Wyrwane z kontekstu może zaraz krzyczeć, że ukradłam od niej nazwę cyklu (od Staśkowe LOVE), ale spokojnie, u mnie ten cykl był dużo, dużo wcześniej (zobaczcie sami) i Asia też o tym wie. 🙂 Czytelnicy najdłużsi stażem co jakiś czas wypytywali mnie, czy ten cykl znowu ruszy. Jako że teraz dzieciaki są do południa poza domem i mam więcej czasu na bloga, postaram się, aby te wpisy wreszcie pojawiały się już co miesiąc.
Co miesiąc będę Wam pokazywać, jakie przedmioty (a może i nie tylko przedmioty) skradły nasze serca w danym miesiącu. Nie dałabym rady dla każdej z tych rzeczy przygotować osobnego wpisu. Wszystkie moje polecajki będą więc lądować w LOVE.
BLF 100
Część z Was wie, część nie, ale mój Witek jest skrajnym wcześniakiem (urodził się prawie 3 miesiące za wcześnie). Co prawda wyszedł z wcześniactwa obronną ręką, ale przez to, że urodził się tak wcześnie (i nie był karmiony piersią), jego odporność po narodzinach była zerowa (nie zdążył dostać ode mnie przeciwciał). Po porodzie nie miał też większych problemów z oddechem i nie przysługiwała mu refundacja szczepionki Synagis, która uchroniłaby go przed zapaleniem płuc w pierwszym roku życia. Koszt takiej szczepionki to ok. 5 tys. zł za jedną dawkę. A trzeba podać dziecku kilka dawek. Koszt nie do przeskoczenia dla przeciętnego Kowalskiego. Zabrałam ze szpitala skrajnego wcześniaka z zerową odpornością do domu, w którym był przedszkolak.
Na jakiejś grupie wcześniaczej przeczytałam czyjś komentarz o tym, że jeżeli dziecko nie dostało Synagisu, to dobrze byłoby, gdyby chociaż otrzymywało BLF 100. Jest to preparat zawierający laktoferynę i prebiotyk. Nie jest najtańszy, bo jedno opakowanie w aptekach internetowych kosztuje ok. 25 zł (raz w aptece stacjonarnej zapłaciliśmy za niego 50 zł) i wystarcza jedynie na 10 dni. Jest jednak zdecydowanie tańszy od Synagisu. Witek brał go przez cały okres jesienno-zimowy w pierwszym roku życia i zachorował chyba tylko raz. Rok później nie podawałam mu tego preparatu. Sama nie do końca wierzyłam w jego skuteczność. Myślałam, że to przypadek, że udało nam się go uchronić od chorób, jak był niemowlakiem. No i niestety rok temu zima nie była u nas zbyt ciekawa. Zapalenie płuc, kilka zapaleń oskrzeli, kilka zapaleń ucha. Do tego doszły straszne duszności. Oczywiście był pod opieką pulmunologa. Przyjmował leki uodparniające, robiliśmy badania układu immunologicznego (wyszły ok).
Wiosną skończyły się choroby, ale bałam się września. We wrześniu Witek miał zacząć przygodę ze żłobkiem. Gdy czytałam historie mam, których dzieci poszły w piątek (1 września) do przedszkola, a w niedzielę już były chore, bałam się, że u nas będzie tak samo. Tym razem jednak zaczęłam Witkowi i Jaśkowi podawać blf kilka dni przed rozpoczęciem roku przedszkolnego (u nas to akurat był 4 września – poniedziałek). Podaję im do dziś. Minął już miesiąc. I wiecie co? Przez cały miesiąc byli zdrowi. Myślę, że blf miał na to spory wpływ. Blf i coś jeszcze.
Blf najczęściej kupuję w aptece Gemini, ale zobaczcie sobie najlepiej, gdzie jest najtaniej – BLF 100
żelki witaminowe Nordic Berries, Nordic Naturals
Na pewno wiecie, jak ciężko jest znaleźć suplementy witaminowe, które nie byłyby nafaszerowane całą tablicą Mendelejewa. Ale jest to możliwe. Któregoś razu robiąc zakupy w internetowe aptece, zaczęłam przeglądać ofertę właśnie suplementów witaminowych dla dzieci. Znalazłam genialne żelki, które w swoim składzie mają mnóstwo witamin i nie mają w składnie żadnych barwników, aromatów i konserwantów. I co najważniejsze – mogą je przyjmować dzieci już od drugiego roku życia. Od września dzieciaki wcinają też żelki. Mam jednak problem z ustaleniem dawki. Na stronie apteki znalazłam informację, że dzieci powinny przyjmować 4 żelki. Na opakowaniu jest jednak napisane o 1 żelku. Gdyby przyjmowały 4, same żelki pokrywałyby 100% dziennego zapotrzebowania na witaminy. Jako że moje dzieciaki są jeszcze małe, daję im dziennie jednego żelka i dodatkowo tran Domowej Apteczki, o którym pisałam Wam rok temu. W tranie też są witaminy. W zależności od tego, jaki tran Domowej Apteczki mam właśnie w domu i w jakim stopniu wypełnia zapotrzebowanie małego organizmu na witaminę D, dodatkowo podaję albo nie podaję dzieciom też witaminę D.
Znajdziecie je tutaj – Nordic Berries
buty Bobux
Markę Bobux znam od ponad 4 lat. Pamiętam, jak małemu Jaśkowi kupiłam śliczne, ocieplane butki zimowe Bobuxa i… okazało się, że nie weszła mu w nie stopa. Jasiek ma wysokie podbicie i nie było szans wcisnąć jego stópkę w but Bobuxa. Po narodzinach Witka, okazało się, że trafiło mi się drugie dziecko ze stopą o wysokim podbiciu. Myślałam, że o Bobuxach mogę tylko pomarzyć. Któregoś razu Asia Jaskółka z Matka tylko jedna pokazywała u siebie na insta stories Bobuxy, które kupiła chłopakom. Zapytałam, czy któryś z nich ma wysokie podbicie. Okazało się, że tak – jej młodszy Adaś też miał problem z dobraniem butów, a Bobuxy okazały się idealne. Przed zakupem, wypytałam jeszcze Bobuxa, czy rzeczywiście coś się zmieniło i zaczęli robić buty na wyższe podbicie. Okazało się, że tak. Zamówiłam więc chłopakom buty i na jesień, i na zimę. I wiecie co? Wszystkie pasują. A poza tym są przepiękne.
Wzięłam im po dwie pary na jesień, jedną parę sandałków do przedszkola (pisałam Wam, że u nas w przedszkolu tylko sandały się sprawdzają, bo jest bardzo gorąco), jedną parę butków, które traktuję jako kapcie na wyjazdy (choć pisaliście mi, gdy pokazałam je na insta stories, że Wasze dzieci chodzą w nich po dworze) i po jednej parze zimowych butów.
Bobuxy znajdziecie np. tutaj – buty Bobux
olejek serum Resibo naturalnie wygładzające do twarzy
I na koniec coś dla matki. Olejek zawiera w sobie same naturalne składniki. Jednym z nich jest ekstrakt z lawendy motylej, który działa jak botulina i już po 24 godzinach wygładza skórę i zmniejsza zmarszczki. Ja generalnie nie mam zmarszczek (nie uśmiecham się ;)), ale widzę, że dzięki olejkowi moja skóra staje się bardziej odżywiona, wygładzona, elastyczna. Nie będę Wam tu wypisywać, jakie ma działanie, bo o tym możecie sobie poczytać na stronie olejku. Potwierdzę tylko, że rzeczywiście widzę i czuję, że moja cera wygląda lepiej. A przyznam, że nie znam zbyt wielu kosmetyków, które dawałyby taki efekt.
Serum kupicie tutaj – serum Resibo
1 Comment
Kasia
3 października 2017 at 20:17Może komuś się przyda bo można zamiast BLF100 kupić https://www.aptekagemini.pl/laktoferyna-x-15-sasz.html
Ma taką samą dawkę laktoferyny ale nie ma prebiotyku przez co wydaje mi się cena nieco nizsza.