Ja wiem, że teraz wszyscy jesteśmy nastawieni na egocentryzm, na samorozwój, afirmacje przed lustrem i klepanie „jestem zwycięzcą” do poduszki. I takich samych postaw uczymy nasze dzieci. To dobrze, że chcemy, aby wsłuchiwały się we własne potrzeby, kochały siebie. Tylko czy w tym całym szaleństwie nastawionym na „ja” i „moje” nie zapominamy trochę o drugim człowieku? Być może aby otworzyć się na innych, najpierw powinniśmy zrobić porządek na swoim podwórku, w swojej głowie. Zwalczyć własne demony i przytulić wewnętrzne dzieci. Nie wiem, co powinno mieć priorytet pierwszeństwa. Wiem jednak, że chciałabym, aby moje dzieci lubiły nie tylko siebie, ale lubiły też ludzi.
Nie wiem, jakie afirmacje należy wypowiadać, aby otworzyć się na świat i nauczyć empatii, ale znam jeden niezawodny sposób, który pomoże dziecku rozwinąć się w tym zakresie.
Adopcja zwierzaka
Tak, tak. Adoptując zwierzę możemy mieć pewność, że rozwinie się w dziecku instynkt opiekuńczy. Dając mu właściwy przykład i pokazując, jak powinno się opiekować zwierzęciem, nauczymy dziecko troski i odpowiedzialności. Wystarczy wyznaczyć dziecku proste obowiązki – podstawowe czynności, jak wyprowadzanie psa, czy nawet tylko karmienie lub zmienianie kotu żwirku w kuwecie. Według psychologów dopiero dziecko w wieku szkolnym jest w stanie zaangażować się w opiekę nad zwierzęciem. Dla przedszkolaka opieka nad czworonogiem nie będzie jednak bez znaczenia. Być może nie ogarnie on wszystkich obowiązków, ale nowy przyjaciel będzie miał na dziecko spory wpływ. Wpływ ten jest oczywiście różny w każdym wieku.
Jakie są pozytywne aspekty wychowywania się dziecka wśród zwierząt?
Według psychiatrów i psychologów kontakt ze zwierzętami ma świetny wpływ na rozwój każdej sfery malucha – emocjonalnej, społecznej oraz intelektualnej. Dzięki kudłatemu przyjacielowi dziecko nigdy nie czuje się samotne (ma przyjaciela, któremu zawsze może się zwierzyć, który nigdy nie wyjawi powierzonych mu sekretów), uczy się, że bicie innych (zwierząt i ludzi) boli, widzi, że zwierzęta również odczuwają emocje (cieszą się, złoszczą, odczuwają cierpienie). Dzieci mające do czynienia z emocjami zwierząt, szybciej dostrzegają uczucia innych ludzi. Uczą się szacunku do starszych, do przemijania, starości, chorób i przeżywania śmierci. Jeśli zwierzę jest od całkiem małego w domu dziecka, pokazuje jego rozwój oraz potrzeby zwierzęcia w danym etapie jego życia.
Posiadanie zwierzaka uświadamia również dziecku konsekwencje wyboru – zwierzę będzie z nami już na zawsze. Poza tym maluch może zrozumieć, że jest za kogoś odpowiedzialny, że jest ważny dla swojego czworonoga, płaza, gada czy gryzonia. Każde dziecko przechodzi etap zainteresowania zwierzętami. Niemal każde prosi rodziców o własnego pupila. W weekend mieliśmy przyjemność przedpremierowo obejrzeć bajkę „Ozzy”, w której pojawia się temat adopcji i opieki nad czworonogami. Pokazuje ona, jak ważną funkcję może pełnić relacja dziecka ze swoim małym, kudłatym przyjacielem. Ozzy bawi i uczy dzieci empatii.
Świetne jest to, że popkultura nie zapomina o zwierzakach. Obecnie w kinach królują zwierzęce klimaty. „Ozzy” wejdzie na ekrany kin 3 marca. Animacja opowiada o przygodach beagle’a, którego rodzina zostawia na kilka dni w psim spa (a przynajmniej tak właśnie myślą), z powodu wyjazdu do Japonii. W czasie ich nieobecności Ozzy będzie miał niezliczone ilości przygód, wyląduje w miejscu, które nie powinno istnieć i pozna wielu czworonożnych kumpli na dobre i na złe. Bajka w świetny sposób pokazuje dzieciom, jak pokonywać swoje wewnętrzne bariery (pojawia się również wątek kryminalny). Ozzy udowadnia, że w każdym, nawet małym beagle’u, może drzemać superbohater, a z pomocą przyjaciół to już w ogóle można góry przenosić. Poza tym sprawia, że mamy ochotę zabrać wszystkie biedne psiaki z tego złego miejsca i stworzyć im kochający dom.
Do adopcji należy się przygotować
Jeszcze jedna uwaga. Jeżeli sami nigdy nie mieliście zwierzaka, to nie lećcie od razu adoptować pierwsze lepsze zwierzę, bo matka wariatka tak radziła. Dobrze byłoby przeanalizować wszystkie za i przeciw. Zastanowić się, czy będziecie mieli czas z nim wychodzić, czy jeżeli nie będzie Was w domu, zwierzę nie będzie czuło się samotne. Pomyślcie, czy lepszy byłby dla Was kot, pies, mysz, żółw, czy może rybki. Jeżeli będziecie już pewni, jakie stworzenie z Wami zamieszka, najlepiej przejdźcie się do znajomych, którzy mieszkają z takim zwierzakiem. A jeszcze lepiej byłoby gdybyście mieli możliwość zająć się takim delikwentem, gdy Wasi znajomi będą w poza domem na jakiś czas. Pamiętaj, że to właśnie od Ciebie dziecko uczy się większości zachowań. Jak Ty będziesz traktować zwierzęta, tak Twoje dziecko będzie je traktować. Jak Ty będziesz okazywać empatię, tak Twoje dziecko będzie okazywać ją innym, a z czasem pewnie również i Tobie.
Wychował mnie kot
Gdy miałam 6 lat, mama przyniosła mi z piekarni, w której pracowała, malutką kotkę. Kotka miała być kotkiem, więc ochrzciłam ją ambitnie Puszkiem. Sprawy nieco się skomplikowały, gdy Puszek zaszedł w ciążę. Wtedy przechrzciliśmy Puszka na Puchę. Do dziś pamiętam te emocje, gdy wróciłam ze szkoły, a w tym czasie Pucha zaczęła rodzić swoje cztery małe, mokre pokraki.
Pucha była ze mną przez 17 lat i była najwspanialszym kotem na świecie. Najlepszym, najwierniejszym przyjacielem, który zawsze wysłuchał, pocieszył, rozbawił i sprawiał, że czułam się ważna. Gdy wyjechałam na studia, bardzo brakowało mi Puchy. Nie mogłam jej zabrać ze sobą, ponieważ była kotem typowo wiejskim. Zwariowałaby w czterech ścianach w bloku. Sama wariowałam. Gdy zamieszkałam z Grześkiem, postanowiliśmy zaadoptować Kluskę. Małego, rudego persa. Kluska była kotem urodzonym w mieście, więc nie przeszkadzała jej nasza ciasna kawalerka. Jednak gdy zabierałam ją do rodziców i wypuszczałam na wiejskie podwórko, widziałam, jak budził się w niej dziki, koci zew. Na wsi była szczęśliwa.
Gdy wracaliśmy do Wrocławia, stawała się osowiała i całe dnie siedziała na oknie. Kupiłam jej smycz i zaczęłam z nią wychodzić na smyczy. Na dworze tak jej się podobało, że nie mogłam jej zaciągnąć potem do domu. Musiałam ograniczyć nasze spacery. Gdy po studiach wróciliśmy na wieś, kot znów był szczęśliwy. W domu tylko jadła. Czasem też spała. Ale była persem latającym po podwórku. Znali ją wszyscy sąsiedzi. Wychowywała się z naszymi dziećmi. Kluska była z nami 10 lat. Niestety, w listopadzie zniknęła. Nie wiemy, co się z nią stało. Nie wyobrażam sobie nie mieć zwierzaka. Nie chciałabym, aby moje dzieci wychowywały się bez czworonożnego przyjaciela, skoro mają możliwość poznać, co znaczy opieka nad zwierzęciem. Na wiosnę rozejrzymy się za jakąś adopcją.
Partnerem wpisu jest Mówi Serwis.
Brak komentarzy