Dziś nieco skromnie (jak na mnie), bo tylko dziewięć tytułów. Co nie znaczy, że kolejne kilkadziesiąt nie czeka na swoją kolej, żeby znaleźć się na blogu. Ale za długo czekacie już na wpis. Zniknęłam Wam na cały tydzień, więc mam nadzieję w tym tygodniu trochę nadrobić i porozpieszczać Was ilością wpisów.
OJEJ! Mały kurczak
Jo Lodge’a już znacie. Pokazywałam Wam już jego dwie pozycje. Na polskim rynku są cztery. Została nam więc jeszcze jedna do kupienia. Myślę, że warto mieć wszystkie. Dzieciaki uwielbiają książki tego typu. I to nawet nie tylko ci najmłodsi, bo przedszkolaki równie chętnie po nie sięgają. Zasada ciągle ta sama – coś się ciągnie, przesuwa, porusza. Inne, anglojęzyczne pozycje Jo Lodge’a możecie zamówić przez Centrum Best o tutaj – KLIK
Wersja po polsku do kupienia tutaj – Ojej! Mały kurczak
UFO KUKU!
Najnowsze pozycje Herve Tulleta na polskim rynku. Od razu zamówiłam wszystkie cztery. Co będę sobie żałować. Przyznam, że po rozpakowaniu paczki zaskoczyły mnie te tytuły. Myślałam, że to będzie coś dla nieco starszych dzieci i że znajdziecie je u mnie w biblioteczce przedszkolaka. Okazało się, że są one jednak zdecydowanie maluchowe. Zresztą sami zobaczcie, jak to wygląda w środku (zazdroszczę Wam trochę tego podglądania środków – gdy ja je kupowałam, jeszcze nikt nie pokazywał środka). Tullet jak zwykle nie do podrobienia i jak zwykle warto. Bardzo warto. Z tym że nie nie dla starszaka, a dla malucha.
Do kupienia tutaj – UFO KUKU!
Już jadę!
Do kupienia tutaj – Już jadę!
SUPER TATA
Do kupienia tutaj – Super tata
Duży czy mały?
Do kupienia tutaj – Duży czy mały?
Widzę to. Kółeczka
Patrzę na ten tytuł i mnie denerwuje. Dlaczego kółeczka? Dlaczego nie kółka? No ale mniejsza o to. Seria sama w sobie całkiem ok. Dla niemowląt najczęściej proponowane są pozycje czarno-białe, kontrastowe. Tu przechodzimy level wyżej – dodatkowo dochodzi kolor, ale kontrasty pozostają. Książka z mocnego kartonu, zaokrąglone rogi. Raczej posłuży na dłużej. Fajna rzecz. Tylko ten tytuł do wymiany.
Do kupienia tutaj – Widzę to. Kółeczka
Widzę to. Kwadraty
A dlaczego nie kwadraciki? Ok, czepiam się. W tej pozycji zasada ta sama, co w poprzedniej. Tutaj główną rolę grają kwadraty.
Do kupienia tutaj – Widzę to. Kwadraty
Bystre oczka. A kuku
I kolejna pozycja dla maluchów, które skończyły 3 miesiące i zaczynają widzieć nieco więcej niż noworodki. Do zakupu skłoniła mnie właściwie okładka tej książki. Przypomina mi nieco „Jest tam kto?” Anny Clary Tidholm, którą uwielbiamy. Niestety, tamtej do pięt nie dorasta. Ot, kolejna pozycja z prostymi, kontrastowymi obrazkami. Żaden szał. Ale lepsza taka niż naciapane paskudztwa.
Do kupienia tutaj – Bystre oczka. A kuku
Czerwona książeczka
Za każdym razem, gdy czytam ten tytuł, myślę o „Czerwonej książeczce” Mao z czasów rewolucji kulturalnej w Chinach. Ktoś z Was też ma takie skrzywienia jak ja?
Książeczka uczy dziecko rozróżniania kolorów, a właściwie to grupowania przedmiotów na kolory. Niektóre obrazki dosyć naciągane – np. kogut (czerwony kogut?). Nie wiem, sama nie wiem. I jeszcze te moje skojarzenia z Mao Tsetungiem. Jakoś ciężko mi się po nią sięga. Liczyłam na coś innego.
Do kupienia tutaj – Czerwona książeczka
7 komentarzy
Ewelina Salamonowska-Kowalska
28 października 2015 at 23:21Super ???? właśnie poszukiwałam informacji o książkach dla maluchów ???? i proszę, wszystko fajnie opisane i cudne zdjęcia ???? nareszcie wiem od czego zacząć kompletować biblioteczkę dla mojego synka ???? będę tu często zaglądać ???? tyle książek przede mną do kupienia ????
Wiola
29 października 2015 at 09:45Bardzo się cieszę. Zerknij może na moje wpisy sprzed 1,5 roku w dziale CZYTAMY. Wtedy mój Jaśko był jeszcze mały i czytaliśmy wiele książeczek dla maluchów. Polecam wpisy „Niezbędnik pierwszego roku – książki” i „Roczniak czyta”.
pat
20 października 2015 at 10:58Oooo! I to jest super idealna propozycja wpisowa dla mnie! Ja moglabym czytac nowe wpisy ksiazkowe u Ciebie codziennie!
Wiola
20 października 2015 at 12:41Gdybym pokazywała jedną książkę na jeden wpis, to mogłyby być i codziennie.
Pat, a Tobie nie kojarzy się „Czerwona książeczka”? Bo mi Grzesiek mówi, że dziwna jestem i nigdy by na to nie wpadł.
pat
20 października 2015 at 14:13Ale ze Chinczykow masz na mysli? 🙂 Sama z siebie na to nie wpadlam, dopiero jak mi zwrocilas uwage 😉
Renata
19 października 2015 at 22:18Kiedy ostatnio pojawiły się u nas w domu nowości książkowe, to przedszkolak pierwsze chwycił książeczki dla maluchów i dopiero po kilkukrotnym ich przeczytaniu zechciał zapoznać się z pozycjami dla niego 🙂
A tak poza tym to bardzo się cieszę, że trafiłam na Twój blog. A znalazłam go chwilę przed Twoją „przerwą macierzyńską”. Naprawdę dobrze się tu czuje 🙂 I dzieci mamy w podobnym wieku i książki chyba podobnie kochamy 🙂
Wiola
19 października 2015 at 22:22Bardzo mi miło. Mam nadzieję, że rozgościsz się tutaj na stałe. 🙂