Jak pewnie pamiętacie, we wrześniu pojechaliśmy z dzieciakami kamperem do Włoch. O naszym kamperze możecie poczytać więcej tutaj – wakacje kamperem z dziećmi. Wyjeżdżając mieliśmy w planach zobaczyć Wenecję, Toskanię i Rzym. Pierwszym naszym przystankiem była właśnie Wenecja. Ale jak do Wenecji kamperem? Przecież tam nie można wjechać nawet samochodem osobowym. Otóż to – postanowiliśmy więc, że nocować będziemy na kempingach. Wybierając kempingi kierowaliśmy się nie tylko tym, żeby nasz kamper miał na miejscu dostęp do prądu i wody, ale również tym, żeby dzieciaki nie mogły narzekać na nudę. I udało nam się to w 100%. Wybraliśmy naprawdę genialne miejsca. Chciałabym Wam je przedstawić, ponieważ kempingi wciąż są jeszcze dosyć nieoczywistą miejscówką na nocleg, gdy myślimy o zagranicznych wakacjach, a zrobiły na nas niesamowite wrażenie. I nie, nie musicie mieć kampera, żeby nocować na kempingu. Na kempingach śmiało można wynająć domek, bungalow, pokój prywatny czy też namiot. Ale co ja Wam będę pisać, zobaczcie sami!
Camping Village Jolly – baza wypadowa do Wenecji
Camping Village Jolly znajduje się jakieś 10 minut drogi od Piazzale Roma w Wenecji. Jest więc genialnym miejscem wypadowym do Wenecji. Dodatkowo kilka razy dziennie z kempingu odjeżdża bus, który zawozi gości kempingu bezpośrednio pod przystanek tramwaju wodnego.
W domku były dwa pokoje. W tym spały dzieci.

A w tym my. Dodatkowo była jeszcze kuchnia z mini jadalnią i dwie łazienki (przy każdym pokoju).

Woleliśmy jednak jeść na dworze. Akurat, gdy dojechaliśmy, była siesta, więc restauracja miała przerwę. A my byliśmy już naprawdę głodni. Na szczęście na miejscu jest sklepik. W domku znaleźliśmy garnki i talerze.

Na kempingu znajdowały się dwa baseny.
Pogoda i humory nam dopisywały. 🙂
Widoczne oba baseny.
Były też dwa jacuzzi i pufy do wylegiwania się w słońcu. W oddali widać bar i restaurację.
Gondolier gotowy.
Na kempingu można spać też w takich bungalowach. Oczywiście są również ogólnodostępne wszelkie sanitariaty (prysznice, toalety – dla osób, które nie mają ich w swoich domkach/bungalowach) oraz pralnia.
Więcej na temat kempingu Village Jolly znajdziecie tutaj – Village Jolly.
Park Albatros – kemping w sercu Toskanii
Z Wenecji ruszyliśmy na zachód i wylądowaliśmy w Toskanii. Naszą bazą wypadową był tu Park Albatros – niezwykły, olbrzymi kemping z mnóstwem atrakcji. Oczywiście zaczęliśmy od zjedzenia obiadu w jednej z trzech restauracji.
A potem była już tylko zabawa!
I zabawa!
Pogoda nadal nam dopisywała.
W parku Albatros znajduje się prawdziwy park wodny z kilkoma basenami.
I różnymi atrakcjami.
Jest też plac zabaw.
Z mnóstwem mniejszych placyków.
Zjeżdżalniami.
Małpimi gajami.
I parkiem linowym.
W Parku Albatros nie spaliśmy już w domku, tylko w kamperze. Mieliśmy swoją parcelę ze wszystkimi przyłączami.
Dzieciaków ulubioną atrakcją był pociąg jeżdżący po całym parku.
W Parku Albatros znajdował się tez bardzo duży market z naprawdę sporym wyborem produktów.
Oczywiście była też pralnia.
Z naprawdę sporą ilością pralek.
Candy store mówi sam za siebie. 🙂
Salon gier również. 🙂
Ciężko było ich stąd wyciągnąć.
W punkcie info można było zapisać się na wycieczki po Toskanii, zamówić samochód. My jednak objechaliśmy Toskanię kamperem, ale to już dłuższa historia. 🙂
Na kempingu można było poczuć się jak w jakiejś małej, samowystarczalnej wiosce, w której było wszystko, czego potrzebowaliśmy.
A największe wrażenie robiła niesamowita laguna.
Odbywały się tam nawet animacje.
Z Parku Albatros bardzo blisko (ok 10 minut spacerem z dziećmi) było również nad morze.
Tak to się kończy, jak nie weźmie się dzieciom kąpielówek, ręcznika i ciuchów na zmianę. 😉
Toskańska droga nad morze.
W recepcji poprosiliśmy pana o to, aby pokazał nam, jak wyglądają domki w środku (gdybyście chcieli wybrać się do Parku Albatros bez kampera).
W Parku Albatros były różne rodzaje domków, o różnym standardzie. Ten był jednym z najbardziej standardowych.
Taką miał sypialnię.
Łazienkę.
Salon z jadalnią.
I kuchnię.
To już domek o nieco wyższym standardzie.
W środku miał wykończenia z naturalnego drewna czy mchu.
Tak wyglądał pokój dodatkowy.
Łazienka.
Kuchnia.
I sypialnia główna.
Oraz taras.
A to już domek, który został zbudowany wokół drzewa. Widzicie to drzewo? Tak, to prawdziwe drzewo. Ono rosło w tym miejscu od wieeelu lat.
Taki miał taras.
Kuchnię.
Dodatkowy pokój.
Łazienkę.
Jadalnię.
I sypialnię główną.
A tutaj widać, jak drzewo wyrasta z domu.
Więcej informacji na temat Parku Albatros znajdziecie tutaj – Park Albatros.
Camping Village Roma – kemping w samym centrum Rzymu
Po objazdówce po Toskanii ruszyliśmy do Rzymu. Wieczorem zajechaliśmy na Camping Village Roma. To kemping, w którym byliśmy najkrócej. Znajduje się on w centrum Rzymu, a my na Rzym przeznaczyliśmy sobie jeden dzień.
Wieczorem więc zajechaliśmy na kemping. Zaparkowaliśmy na naszej parceli, zjedliśmy kolację i poszliśmy spać.
Rano od razu ruszyliśmy na autobus miejski, który zawiózł nas na Plac Świętego Piotra. Po drodze udało nam się tylko zobaczyć basen.
Placyk zabaw dla dzieci.
I sanitariaty. Camping Village Rome nie jest duży, ale jego niewątpliwą zaletą jest to, że znajduje się w centrum Rzymu. Co prawda nie znajdziecie na nim mnóstwa atrakcji czy marketów, ale ma basen, plac zabaw i myślę, że tyle śmiało wystarczy. W końcu jesteśmy w centrum jednego z największych miast w Europie. Po powrocie z miasta ruszyliśmy na nasz ostatni kemping, który znajduje się 40 km dalej – I Pini Family.
Więcej informacji na temat Camping Village Roma znajdziecie tutaj – Camping Village Roma.
I Pini Family – kemping w okolicy Rzymu z mnóstwem atrakcji dla rodzin z dziećmi
Gdy dojechaliśmy na miejsce, od razu ruszyliśmy na salę zabaw.
Która była zupełnie pusta.
A była naprawdę świetna.
Pod salą znajdowały się rowery, które można było wypożyczyć.
Był też zewnętrzny plac zabaw.
Całkiem przyjemny i ogrodzony.
Z huśtawkami.
I zjeżdżalniami.
Chodziliśmy na niego również nocą. Bo okazało się, że noce we Włoszech we wrześniu są naprawdę ciepłe.
Był też kort tenisowy, boisko do gry w piłkę i…
pole do mini golfa.
Ale największą atrakcją był basen, przy którym zaparkowaliśmy naszego kampera.
Oczywiście nie brakowało dużych, bezpiecznych zjeżdżalni.
Tuneli.
Czy bardziej stromych zjeżdżalni.
Obok, znajdował się też drugi basen. Dla dorosłych lub po prostu osób, które chciały odpocząć nad wodą z dala od zgiełku basenu dla dzieci.
– Ciepła woda? – Ciepła.
Przy basenie był tez stół do ping-ponga.
I domek dla dzieci.
A wieczorami na scenie przy restauracji odbywały się różne przedstawienia.
I animacje dla dzieci.
Obok sceny znajdował się również mini club.
Był on chyba jednak nieczynny, z racji tego, że byliśmy już po sezonie (połowa września). Jak możecie zobaczyć na zdjęciach – poza nami nie było zbyt wielu osób. Co nam baaardzo odpowiadało.
W restauracji ceny były bardzo przyzwoite, a jedzenie naprawdę smaczne.
Przy basenie również działał bar.
Naprawdę nie jedliśmy samej pizzy. Nie wiem, czemu mam zdjęcia tylko z pizzą. 😉
No dobra, mam też makaron.
I lokalne specjały. 🙂
Często jednak na szybko robiliśmy po prostu makaron w kamperze.
I zjadaliśmy go pod chmurką.
W I Pini Park również można wynająć domki, namioty. Mają tam tez takie ciekawe domki jak np. domek Hello Kitty, w którym podobno nawet papier toaletowy jest w Hello Kitty. 🙂
W ogólnodostępnych sanitariatach pomyślano również o dzieciach. Specjalnie dla nich były małe umywalki i niskie toalety.
Nie brakowało również pralni. Był oczywiście także sklepik. Podobno w sezonie z I Pini Park można bez problemu dostać się do Rzymu.
Więcej na temat I Pini Family znajdziecie tutaj – I Pini Family.
A jeżeli szukacie informacji o kempingach (nie tylko we Włoszech – w całej Europie można znaleźć podobne perełki), to baaaardzo Wam polecam Camprest.com. Gdyby nie oni i ich nieoceniona pomoc, to zginęlibyśmy w tych Włoszech.
Brak komentarzy