Na kempingi zaczęliśmy jeździć dopiero rok temu. Wtedy jednak nie mieszkaliśmy w domkach, a w kamperze. Domki kempingowe jeszcze do niedawna kojarzyły mi się z tymi, które pamiętałam z dzieciństwa. Ciasne, rozpadającymi się meblami i straszącymi sanitariatami na zewnątrz.
Na szczęście teraz domki na kempingach nie mają nic wspólnego z tamtymi, które pamiętam. Domki są czyste, przestronne, wyposażone są w nowy sprzęt i wszystko to, co jest potrzebne do przygotowania domowych posiłków. W domkach są łazienki (czasem nawet dwie) i mają naprawdę wygodne łóżka. Poza tym kempingi prześcigają się w organizacji czasu dla swoich gości i tworzeniu wszelkich udogodnień. my korzystaliśmy z domków Eurocampu.
Dziś chciałabym Wam opisać jeden z kempingów, który zrobił na nas ostatnio największe wrażenie. Zabraliśmy dzieciaki do niego dokładnie w Dzień Dziecka. I to był doskonały wybór. Jeżeli obserwujecie moje instastories (konto matkawariatkapl), to na pewno doskonale wiecie, o który kemping mi chodzi. Tak, tak – Duinrell.
Duinrell znajduje się 50 km od Amsterdamu, w malowniczej miejscowości Wassenaar (naprawdę jest piękna – mogłabym tam zamieszkać). Duinrell to kemping połączony z parkiem rozrywki. Park znajduje się w samym środku kempingu, a goście kempingu mają bezpłatny, nielimitowany czas korzystania ze wszystkich atrakcji parku. Na terenie kempingu znajduje się nie tylko park rozrywki, ale również fantastyczny park wodny Tiki Pool z krytymi i odkrytymi basenami, do którego klienci Eurocampu mogą kupić bilety ze specjalną zniżką.
Domek zamawialiśmy przez stronę Eurocampu i jestem naprawdę pod ogromnym wrażeniem, jak działa ta stronę. Po wykonaniu rezerwacji, otrzymujemy hasło do logowania się w naszym panelu. A w panelu znajdziemy wszystko. Szczegółowe informacje o kempingu, ubezpieczenie, voucher podróżny, a nawet zniżkę na wakacje w przyszłym roku. Również w tym panelu możecie zamówić dodatkowe rzeczy, które mają być w domku.
No dobra, ale ja Wam będę pisać tak na sucho, jak mam mnóstwo zdjęć z Duinrell. Chodźcie zobaczyć, jak to wygląda na zdjęciach, a więcej informacji o Duinrell znajdziecie tutaj – Duinrell
A gdybyście chcieli jeszcze raz zobaczyć nasza relację na żywo z Duinrell, to znajdziecie ją przypiętą w wyróznionych relacjach na moim koncie na instagramie.
W domku kuchnia była połączona z jadalnią i prezentowała się tak. Jak widać – jest tu całkiem sporo miejsca. W kuchni jest dosyć spora lodówka, piekarnik, kuchenka, okap, a wszystkie szafki i szuflady są wyposażone we wszystko, co będzie Wam potrzebne do pichcenia.
W tym domku mieliśmy aż trzy sypialnie. Jest on przystosowany dla 6 osób. Dzieciaki w swoich sypialniach miały takie miękkie barierki przy łóżkach. Można je zamówić przed przyjazdem. Jest to darmowe.
A to już nasza sypialnia. Na zdjęciu wygląda to tak, jakbyśmy przy drzwiach wpadali na łóżko, ale naprawdę śmiało można było obejść całe łóżko.
A to już łazienka z naprawdę duża kabiną.
Większość czasu i tak spędzaliśmy na tarasie.
Jasiek przestudiował całą mapę atrakcji, którą otrzymuje się przy wjeździe.
Szybki obiad po podróży – makaron i sos ze słoika. 😉
Jak widać, poczuliśmy się jak w domu. Jest sterta książek, jest głośnik zabrany z domu. Czego chcieć więcej? 🙂
Na tarasie spędzaliśmy naprawdę sporo czasu.
No i już jesteśmy. Zaczynamy od najspokojniejszych atrakcji.
a potem przejazd na żabie, żeby zobaczyć, jakie atrakcje warto zaliczyć.
Cały park urządzony został w baśniowym klimacie.
Lubicie tego typu atrakcje?
A tu już widać bujający się statek (którego się boję) oraz trzy wysokie zjeżdżalnie.
Lubicie? Ja nie, ale Jasiek kocha.
Była też katapulta wystrzelająca pontony do wody.
I mini łódki.
Był też całkiem spory plac zabaw pod dachem.
Z mnóstwem kulek.
Gdy wieczorem wyłączane są wszystkie atrakcje, śmiało można korzystać z placów zabaw na terenie parku.
Jak park rozrywki, to musi być diabelski młyn.
I miejsce z automatami.
I strzelnice.
A to już drugi plac zabaw, na którym przesiadywaliśmy po zamknięciu parku.
Mogliby tak bez przerwy.
Place zabaw wykonane były głównie z tworzyw naturalnych.
Dzieciaki przechodziły na nich samych siebie.
I bardzo zaskakiwali mnie tym, że są już tacy duzi i mogą korzystać z atrakcji, których sama się boję. 😉
A to alegoria rodzicielstwa – ojciec się urabia, a dzieciaki mają to gdzieś i mu przeszkadzają. 😉
Tak, tyle atrakcji jest w parku.
Zbliżenie na kilka z nich.
Pierwszego dnia, po zamknięciu parku udało nam się jeszcze wyskoczyć na plażę nad Morzem Północnym.
Z falami zawsze jest zabawa.
Z okazji Dnia Dziecka dzieciaki mogły wybrać sobie kolację. Wybrały czipsy i lody. Ale widzicie tę radość? 🙂
Po parku dzieciaki poruszały się głównie na hulajnogach.
Widzicie ten uśmiech? To może oznaczać tylko jedno.
Tak, jedzie pociągiem.
Pociąg wjeżdżał też do fluorescencyjnych tuneli.
To również pociąg, ale w nieco innym wydanie. Nie dość, że jedzie, to jeszcze się kręci.
Na to się nie odważyliśmy.
Ale za to tym rollercoasterem Jasiek był zachwycony.
Może dojrzycie tu fragment uśmiechu.
Były też kanu z impetem wpadające do wody.
No i jeszcze szybsze rollercoastery.
Oraz zjazdy na dywanach.
I jeszcze jeden plac zabaw.
Z licznymi atrakcjami.
Można było też przejść przez mostek i znaleźć się w środku lasu.
W którym również znajdowały się atrakcje.
Były też łodzie pontonowe.
I taka szalona huśtawka, która nie dość, że bujała się tak wysoko, to również się obracała.
Na to też nikt z nas się nie odważył.
Były też trampoliny.
I baśniowy świat książek.
Np. takich dużych.
No dobra, ale chodźcie teraz do Tikki Pool.
Gdzie nie brakowało atrakcji dla dzieciaków w każdym wieku.
Były i zjeżdżalnie dla młodszych.
I dla takich całkiem małych.
I morskie fale.
I zjeżdżalnie dla starszych.
I takie całkiem hardcore’owe.
Zdecydowanie każdy znajdzie tam coś dla siebie.
Na terenie kempingu można też wypożyczyć przeróżne pojazdy.
i wspiąć się na wieżę widokową.
Z widokiem na kemping… którego nie widać. 😉 Jest on usytuowany wśród tak bujnej roślinności, że ciężko jest zobaczyć park rozrywki, domki, nie mówiąc już o kamperach.
W czasie sezonu czynny jest również basen zewnętrzny. gdy my byliśmy w Duinrell (1-3 czerwca) jeszcze nie działał.
Na terenie kempingu można też spotkać Rikkiego – maskotkę Duinrell.
Gdy park jest zamknięty, można też świetnie bawić się w klubie pod restauracją. Np. piłkarzykami.
Albo grając w kręgle. Pierwszy raz widziałam takie małe kręgle dla dzieci.
Gdybyście chcieli wiedzieć, jak wyglądają ceny jedzenia w Holandii, to wyglądają bardzo podobnie do tych w Polsce;
Brak komentarzy