Już kilkukrotnie pisałam Wam o tym, że nie jestem przeciwniczką obecności dzieci w cyfrowym świecie. Sama wychowałam się na Pegasusie i różnego rodzaju gierkach. W nowych technologiach widzę raczej szansę niż zagrożenie. Szansę na łatwiejsze odnalezienie się w dzisiejszym świecie, na rozwój analitycznego myślenia, na pogłębienie swojej wiedzy. Co prawda, jeżeli niewłaściwie podejdziemy do tego tematu, potraktujemy tablet czy komputer jako opiekunkę, która zajmie się dzieckiem wtedy, gdy my nie mamy dla niego czasu, to niekoniecznie może się to dobrze skończyć.
Wielu rodziców uznaje tablet czy komputer jako swego rodzaju ogłupiacze. Są przekonani, że wywołują one agresję, prowadzą do alienacji dziecka i braku zainteresowania światem zewnętrznym. Tak naprawdę nie nowe technologie to powodują, a rodzice, którzy nie potrafią pokazać dzieciom, jak korzystać z niektórych narzędzi. Najważniejsze w tym wszystkim jest znalezienie złotego środka, co wcale nie jest takie trudne.
Przede wszystkim rodzice powinni pokazać dziecku, jak mądrze korzystać z nowych technologii, spędzać przy nich czas z dzieckiem. Demonizowanie tabletów i laptopów nigdy nie będzie dobrym rozwiązaniem. W pewnym czasie może się ono rodzicom odbić czkawką – bo zakazany owoc smakuje najlepiej. Z drugiej strony dawanie dziecku pełnej swobody w korzystaniu z tabletu i komputera również nie jest najlepszym wyjściem.
Jak my podchodzimy do wprowadzania dzieci do cyfrowego świata? Zupełnie na luzie. Grzesiek jest programistą i zaprogramował w domu nieco nowoczesnych rozwiązań. Nasze dzieci chcąc nie chcąc od urodzenia widziały, jak korzystamy z telefonu, żeby otworzyć bramę, włączyć zraszacze trawnika, sterować światłami w domu, czy uruchomić muzykę w głośnikach znajdujących się w suficie. A ostatnio nawet zaprogramował, żeby telewizor włączał się po uderzeniu dłonią w ławę. Nie pytajcie jak. 😉 Wykonywanie tych wszystkich czynności jest dla naszych dzieci tak samo naturalne, jak dla większości dzieci włączane światła pstryczkiem na ścianie. Nikt u nas w domu nie krzyczy na dzieci, że mają nie brać do rąk telefonu, bo wiedzą, że telefon, tablet czy laptop służą do ułatwiania życia. Znają tez mądre rozrywki, jakie mogą znaleźć w tych urządzeniach. I zawsze, gdy z nich korzystają, my jesteśmy obok.
Doskonałym rozwiązaniem, gdy musimy coś zrobić (choćby posprzątać czy poskładać pranie) i nie możemy być fizycznie. przy dziecku, jest puszczenie dziecku audiobooków. U nas sprawdza się super. Rodzic przez chwilę może zająć się pracami domowymi, ma oko na dziecko, dziecko robi coś wartościowego, a po zakończonej pracy możemy porozmawiać z dzieckiem o historii, którą przesłuchało, pogadać o wartościach, przeanalizować wybory i zachowanie bohaterów.
Ale spokojnie – jeżeli nie macie w domu żadnych audiobooków, a nieposkładane pranie piętrzy Wam się pod sufitem, to nie musicie od razu ich kupować. Zerknijcie chociażby na stronę Kubus.pl, gdzie Kubuś we współpracy ze Storytel przygotował 50 audiobooków z bajkami dla dzieci (25 klasycznych i 25 uwspółcześniony bajek). Można odsłuchać po wpisaniu kodu spod naklejki na etykiecie. Kod odblokowuje stronę na 7 dni i możemy wtedy korzystać z kubusiowych audiobooków do woli. Wśród audiobooków znajdziecie takie bajki jak: Piękna i Bestia, Królowa śniegu, Czerwony kapturek, Jaś i Małgosia, Wars i Sawa, czy Calineczka.
Darmowe audiobooki możecie dosłuchać tutaj – audiobooki.
Kiedyś moje dzieciaki nie chciały słuchać audiobooków. Wiedziałam, że kiedyś się przekonają, że mają to w genach. Grzesiek zawsze słucha książek w samochodzie, ja przed snem. I rzeczywiście – przekonali się. Okazało się, że poprzednie audiobooki były po prostu dla nich za długie. Warto zacząć od tych krótkich historii.
Chyba nie muszę Wam pisać, jakie wartości płyną z czytania książek, bo na pewno wiecie, że jest ich całe mnóstwo. Czytanie rozwija wyobraźnię, umiejętności komunikacyjne, językowe, poszerza zasób słownictwa, rozwija empatię, poszerza horyzonty myślowe, Możecie powiedzieć, że czytanie to nie słuchanie audiobooków. Tak naprawdę słuchanie audiobooka niczym nie musi się różnić od słuchania książki czytanej przez rodzica. No, może jedynie tym, że audiobooka czyta jakiś aktor, a nie rodzic. Ale podczas słuchania audiobooków rodzic również może być przy dziecku, mogą słuchać razem, a po zakończonej bajce mogą przedyskutować to, co się wydarzyło – zupełnie tak samo, jakby czytali wspólnie.
Nie da się uchronić naszych dzieci przed cyfryzacją (chyba że otoczymy dom wysokim murem i nie będziemy wypuszczać dzieci poza ten mur, jak to zrobili rodzice z greckiego filmu „Kieł” – bardzo polecam, jeżeli nie widzieliście). Dlatego warto podejść do tego tematu na spokojnie. Być przy dziecku, pokazywać, wspierać, tłumaczyć i wybierać odpowiednie narzędzia. To według mnie jedyna słuszna droga w oswajaniu dzieci z cyfrowym światem.
Moje dzieci znają wiele sposobów spędzania wolnego czasu. Lubią bawić się poza domem, podróżować, czytać książki, układać klocki. Gdy biorą do ręki tablet, nie siedzą przy nim do oporu, a jego wyłączenie nie kończy się histerią i atakami agresji. Sami go wyłączają i idą np. coś układać. Nie opowiadamy im o tym, że tablety są złe, bo są dobre. Mogą dzięki nim uczyć się, bawić, słuchać ciekawych rzeczy. Mogą się przy nich relaksować i ciekawie, inaczej spędzać czas z rodzicami.
Partnerem wpisu jest Kubus.pl
4 komentarze
Kasia K.
10 grudnia 2019 at 15:38Bardzo mądry tekst. Zgadzam się całkowicie. Tablet czy telefon nie musi być wrogiem. Tak jak piszesz można wykorzystać to w pozytywny sposób. Ja na mikołaja kupiłam synowi grę edukacyjną z kursem programowania Scottie Go! Polega to na tym,że fizycznie układa kod na planszy za pomocą klocków a następnie skanuje telefonem. Jeśli zrobił dobrze to Scottie przesuwa się na ekranie a jeśli nie to musi poprawić. Młody jest zachwycony i idzie mu to zaskakująco bardzo dobrze. A dodatkowo uważam, że to świetna nauka przez zabawę. Technologia idzie do przodu i nie ma co się temu przeciwstawiać 😉
Wiola Wołoszyn
10 grudnia 2019 at 17:33Ooo, a ile ma lat? Też zastanawiałam się nad Scottiem.
Kasia K.
11 grudnia 2019 at 12:27Syn ma 7 lat. Ja bardzo polecam. Według mnie jest to świetny pomysł na prezent. Na święta kupimy mu chyba Scottie Go! Labirynt. Ta wersja podobno jest oparta na łamigłówkach. Zobaczymy jak mu się to spodoba 😉
MamaRoczniaka
5 grudnia 2019 at 09:31wszystko zależy od wieku dziecka, mój roczniak na razie nie zna telewizora,tabletu,komputera – widział ten ostatni,bo pracuję w domu,więc jest obecny,często włączony
na ten moment jednak nie chcę by z nich korzystał,zobaczymy jak długo się uda
telefon jest trudniejszy,bo u nas zapewnia kontakt z dziadkami,których Mały widzi raz w miesiącu na żywo – whatsapp więc ratuje życie jednej i drugiej stęsknionej stronie
audiobook dla przedszkolaka super pomysł,warto jednak dodać, ze moze go dziecko słuchac z radia, glosnika – nie musi patrzec w ekran