Jak już wcześniej pisałam, otwieram nowy cykl – biblioteczka malucha i biblioteczka przedszkolaka. Dziś gratka dla starszaków.
Wiem, jak bardzo na to czekacie.
No to macie.
Bogaś z Zielonej Łąki
Mały rycerzyk Bogaś wraz ze swym konikiem Rogasiem postanawia wyruszyć w podróż życia. W 2013 r. Bogaś z Zielonej Łąki zdobył tytuł Najlepszej Książki dla Dzieci na Litwie oraz został uhonorowany w konkursie „Nieskazitelna edycja”. Ciepła, pięknie ilustrowana (to chyba czar tych świetlików na każdej stronie) opowieść. Doskonała do czytania do snu (podział na krótkie, 3-stronicowe rozdziały).
Do kupienia tutaj – Bogaś z Zielonej Łąki
Czy Zuza ma siurka?
Właściwie to już sam tytuł jest bardzo wymowny.
Maks od zawsze dzielił wszystkich na siurkowców i bezsiurkowców. Oczywiście siurkowce byli w jego oczach lepsi. Do czasu aż nie poznał Zuzy. Dziewczynka wydała mu się zupełnie inna niż bezsiurkowce, których znał do tej pory. Zuza musiała być kimś więcej niż tylko bezsiurkowcem. Tylko kim? I co takiego miała, skoro nie miała siurka?
Pamiętam, jak mama mojego bratanka powiedziała mu podczas jazdy samochodem, że chce jej się siku. Bratanek powiedział do niej: „no to zatrzymaj samochód, wyciągnij siusiaka i sikaj”. Z Jaśkiem trochę wcześniej zaczęliśmy rozmawiać o różnicach (nie tylko anatomicznych) między chłopcami i dziewczynkami. Ta książka nam w tym pomogła. Niestety, polskie nazewnictwo dotyczące części intymnych jest nieco ubogie i tutaj to, co mają dziewczynki zostało nazwane chyba najbardziej popularnym określeniem – cipką (btw. już się boję, po jakich hasłach czytelnicy zaczną trafiać na ten wpis).
Do kupienia tutaj – Czy Zuza ma siurka?
Albert i Mika
Najnowsza część Alberta. Jesteśmy fanami Alberta (choć Jaśko coś ostatnio jakby mniej) i pewnie wszystkie części wylądują w naszej biblioteczce. Jak nie Jaśko (uwielbiał jakoś rok temu), to na pewno Witek będzie zachwycony całą serią. „Albert i Mika” to kolejna pozycja w dzisiejszym zestawieniu (po „Czy Zuza ma siurka?”) udowadniająca, że dziewczyny też są fajne.
Do kupienia tutaj – Albert i Mika
Miała baba koguta
Bardzo fajna rzecz. Brakowało mi czegoś takiego w domu. Jaśko wraca z przedszkola bardzo rozśpiewany. Większość piosenek, które śpiewa znajdują się w tym śpiewniku. A sam śpiewnik wydany bardzo estetycznie. Poza słowami najbardziej znanych polskich piosenek dla dzieci, są tu również nuty. Nie mogę się doczekać, kiedy dorobię się pianina.
Do kupienia tutaj – Miała baba koguta…
Kicia Kocia w Afryce
Jeden z trzech najnowszych tytułów z Kicią Kocią. „Kicia Kocia w Afryce” to pierwsza kreatywna pozycja z tej serii. Maluch poznaje Afrykę z Kicią Kocią rysując, wykonując polecenia, czytając ciekawostki ze świata afrykańskich zwierząt. Jaśko średnio był zainteresowany, ale jemu ostatnio minęła miłość do Kici Koci. No nic, będę nadal zbierać dla Witka.
Do kupienia tutaj – Kicia Kocia w Afryce
Kicia Kocia mówi „dzień dobry”
Ta część Kici Koci przypadła najbardziej Jaśkowi do gustu. I bardzo mnie to cieszy, bo rzeczywiście jest najlepsza.
Kicia Kocia wraz z Packiem zauważają, że ludzie na ulicy są jacyś smutni. Postanawiają uśmiechać się do wszystkich i życzyć im dobrego dnia. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wszyscy zaczynają się uśmiechać. Tak niewiele, a tak wiele.
Do kupienia tutaj – Kicia Kocia mówi „Dzień dobry”
Kicia Kocia w przedszkolu
Jak w tytule – Kicia Kocia idzie do przedszkola. Trochę się zawiodłam na tej pozycji, bo pokazuje dziecku nieco wyidealizowany obraz przedszkola. Żadne dziecko nie płacze z tęsknoty za rodzicami, wszyscy wszystko zjadają z przedszkolnych talerzyków, dzieci bawią się wspólnie i nie ma żadnych zgrzytów. Znacie takie przedszkola?
Do kupienia tutaj – Kicia Kocia w przedszkolu
Lew i ptak
Moja miłość. Jakoś ponad rok temu widziałam ją na jakiejś zagranicznej stronie i wzdychałam, że u nas nie ma takich cudów. A tu proszę – Wydawnictwo Łajka zrobiło mi taką piękną niespodziankę. Książka jest ponadczasowa. Nada się dla przedszkolaka i dla emeryta. Uboga w słowa, ale bogata w przesłanie. Mała ilość treści pisanej jest świetną wyjściową do rozmowy z dzieckiem.
Do kupienia tutaj – Lew i ptak
Dlaczego oczy kota świecą w nocy? I inne sekrety świata zwierząt
Książka z potencjałem, ale trochę skopana. Dorota Sumińska (przez jednym kochana, przez innych hejtowana), czyli najbardziej medialna pani weterynarz, napisała książkę dla dzieci, w której stara się odpowiadać na pytania dzieci dotyczące zwierząt. Część odpowiedzi jest ciekawa, ale zdarzają się też takie w stylu „Dlaczego kot lubi ryby? – Nie tylko kot lubi ryby (…).” Dowiedzieliście się? Ja też nie. Jest kilka takich kwiatków. Przypomina mi się od razu niedawną sytuację, której byłam świadkiem. Pewien tata szedł do samochodu, a za nim biegło dziecko (na oko 4-letnie), pytając tatę dokąd jedzie. A co na to tata „Zaraz wracam”. Dziecko powtarzało pytanie, a tata ciągle odpowiadał tak samo.
Do kupienia tutaj – Dlaczego oczy kota świecą w nocy? I inne sekrety świata zwierząt
Kto prowadzi? Who’s driving?
Książka, którą mamy już od jakiegoś czasu, ale jeszcze Wam jej nie pokazywałam. Mam jeszcze całą górę książek, które nie są nowościami wydawniczymi, ale nie było ich jeszcze na blogu. Mam nadzieję, że niedługo uda mi się rozładować tę kupkę i wszystkie zobaczycie na blogu.
„Kto prowadzi? Who’s driving?” To książka dwujęzyczna książka właściwie głównie obrazkowa. Nie wiem, w czym tkwi jej fenomen, ale lubi ją każde dziecko. Na jednej stronie znajduje się jeden pojazd, a na drugiej kilka zwierzaków. Dziecko ma wskazać, który z nich poprowadzi pojazd. Na kolejnej stronie jest odpowiedź. I tak w kółko.
Do kupienia tutaj – Kto prowadzi? Who’s driving?
9 komentarzy
TosiMama
19 października 2015 at 21:54„Kicia Kocia” – nasza ulubienica, ale ostatnio bardzo podobają mi się książki z Ezopa, „Bogasia” mamy i pewnie na dniach zaczniemy czytać:) Na razie kolejny raz czytaliśmy „Zielonego wędrowca” – polecam, bo to piękna książka.
Wiola
19 października 2015 at 22:15Dziękuję. Nie znałam tego wydania, a właśnie wygooglowałam i wygląda pięknie.
pat
28 września 2015 at 09:01Dzieki za przypomnienie o Kici Koci ,bo juz mam liste zakupow ksiazkowych, a Kicia wyleciala mi z glowy. Podoba mi sie jeszcze Bogas, z ze wzgledow przedszkolno- spolecznych musze zaopatrzyc sie w zestaw Alberta i koniecznie jakies Muminki po polsku, bo mi dziecko finskie ksiazki do domu znosi 🙁
czytam, kiedy mogę
27 września 2015 at 15:43kupiłam Jurkowi 7 książeczek o Kici Koci w tym te dwie, o których piszesz
Gocha
27 września 2015 at 08:40Wszystko ok ale ta ” cipka” do mnie nie przemawia i to bardzooo
Wiola
27 września 2015 at 10:33Mnie też trochę zgrzyta, ale masz inny pomysł, jak ją nazwać?
Marlena
22 sierpnia 2018 at 09:47U nas w rodzinie od zawsze mówiło się siusiak i cipcia, to jest rozwiązanie moim zdaniem najlepsze.
pat
28 września 2015 at 08:59Jezu, mnie tez razi i cipka i siurek :/ Jezyk polski jest zubozony w tym wzgledzie chyba przez historyczno- tradycyjna role kosciola… Nie wiem, chyba nie znam sie po prostu, bo u mnie w domu te dwa slowa uchodzily za „brzydkie” 🙁 Ale juz zaraz musze sie z tym tematem zmierzyc 😉
Wiola
28 września 2015 at 09:37Właściwie to już lepiej wyglądałby penis i pochwa, czy też wagina.