Menu
lifestyle / Życie

Tutlo – moja szczera opinia po 2 latach nauki

Jako osoba, która NIGDY nie uczyła się angielskiego w szkole, ogarnęła podstawy? Przez większość życia angielski był dla mnie czymś w rodzaju „brakującego puzzla”.

W szkole miałam niemiecki i francuski, więc język, którym posługuje się pół świata, omijał mnie szerokim łukiem. W dorosłości czułam to coraz bardziej – zwłaszcza jako osoba, która kocha podróże i spotykanie ludzi z różnych stron świata. Niestety, po angielsku nie umiałam mówić w ogóle. Zdecydowanie brakowało mi podstaw. Rozumiałam sporo, ale mówienie? Totalna blokada. I ta blokada zaczęła mnie realnie ograniczać.

Próbowałam aplikacji, fiszek, książek, YouTube’a… ale dopiero Tutlo, na które trafiłam po wielu rekomendacjach, okazało się metodą, przy której naprawdę zostałam. Zostałam tak bardzo, że… ukończyłam cały, dwuletni kurs. Dopiero po tych dwóch latach zaczęłam podróżować sama z pełną swobodą: Chicago, Bali, Malta, Singapur, Portugalia –  i w każdym z tych miejsc po raz pierwszy czułam, że mogę mówić bez stresu. Te podróże były dla mnie dowodem, że zrobiłam kawał dobrej roboty.
Dlaczego przez tyle lat odkładałam naukę angielskiego (może też tak masz)?

Bo zawsze było coś „ważniejszego”.

Dzieci, praca, dom, projekty, milion obowiązków. A klasyczne kursy? Stałe godziny, dojazdy, 60-minutowe lekcje, które trzeba wcisnąć między życie a życie. W mojej głowie angielski był zawsze czymś z kategorii: „zrobię to kiedyś… później… w przyszłym miesiącu… od września… po wakacjach”.

I ten kolejny miesiąc przychodził i mijał, a ja dalej nie mówiłam.

Kiedy zobaczyłam, że w Tutlo lekcje trwają 20 minut, a ja mogę wejść na zajęcia wtedy, kiedy naprawdę mam przestrzeń – nawet o dziwnych porach – stwierdziłam, że warto spróbować.

Spróbowałam jednej. 
I zostałam na 2 lata.

Jak działa Tutlo – moje wrażenia po całym kursie

1. Rozmowa od pierwszej minuty

Zero suchej teorii. Tutlo uczy mówienia przez… mówienie.
To było dla mnie przełomowe, bo pierwszy raz ćwiczyłam realną rozmowę, a nie kolejne ćwiczenia w zeszycie.

2. Maksymalna elastyczność

Na początku byłam przekonana, że będę „odwoływać”, „przekładać”, „zapominać”. A jednak format 20 minut sprawił, że łatwiej było mi zacząć niż zrezygnować.

Robiłam lekcje:
– rano przed pracą,
– w przerwie między zadaniami,
– późnym wieczorem,
– nawet siedząc w samochodzie na parkingu.

I to mi pasowało. Pierwszy raz nie czułam, że lekcja angielskiego to obowiązek.

3. Wybór lektorów z całego świata

Wybór jest olbrzymi. Ja wybrałam jednego, stałego. 

4. Kursy tematyczne, które przygotowały mnie do podróży

Kursy o podróżowaniu, konwersacje o codziennych sytuacjach – wszystko zaczęło się przekładać na realne życie.

Dlaczego Tutlo zadziałało (mocno psychologicznie!)

 Niski próg wejścia

20 minut nie uruchamia w głowie oporu. Masz wrażenie, że „to tylko chwilka” – więc robisz to.

 Efekt Zeigarnik

Łatwiej zacząć coś, co można szybko skończyć. A zaczęcie to już połowa sukcesu.

Te dwa mechanizmy sprawiły, że po raz pierwszy w życiu byłam regularna.

Tutlo – co jest naprawdę SUPER?

★ Elastyczność — uczysz się, kiedy chcesz.
★ Zero dojazdów — lekcja = telefon/laptop.
★ 4 tys. lektorów — każdy znajdzie „swojego”.
★ Krótkie, intensywne lekcje — idealne dla zabieganych.
★ Pełna praktyka — realna rozmowa od pierwszej sekundy.
★ Widoczne efekty — po 2 latach czułam się gotowa na świat.

A co mogłoby być lepsze? (szczerze)

• Na początku trudno wybrać lektora – jest ich naprawdę wielu.
• 20 minut czasem bywa za krótkie, zwłaszcza gdy lekcja jest świetna.
• Jeśli ktoś oczekuje „szkolnych tabel gramatycznych”, może poczuć lekki chaos – bo Tutlo jest nastawione na praktykę.

Czy warto? Moja odpowiedź po dwóch latach nauki

Tak – i to z pełnym przekonaniem.

Nie dlatego, że to „magiczny kurs”, tylko dlatego, że:

✔ dostosowuje się do naszego życia,
✔ uczy mówienia przez mówienie,
✔ daje poczucie realnych postępów,
✔ buduje pewność siebie krok po kroku,
✔ pozwala czuć się swobodnie wszędzie na świecie.

Wszystkie moje późniejsze podróże solo były dla mnie dowodem, że decyzja o Tutlo była jedną z najlepszych inwestycji w siebie.

Jeśli zastanawiasz się, czy spróbować – zacznij od jednej darmowej lekcji ?
–> Tutlo

About Author

Cześć, jestem Wiola i jestem matką wariatką. Matką dwóch małych wariatów, autorką książki dla dzieci (od której dzieci nie uciekają), neurologopedą. Codziennie nadzoruję domowym cyrkiem, animuję rodzinną rzeczywistość, a w międzyczasie bloguję i próbuję się wyspać. Na blogu pokazuję, co warto kupić, gdzie warto wybrać się z dzieckiem (i bez dziecka). Czasem też trochę się wymądrzam. Rozgośćcie się. Kawy, herbaty, wina?

No Comments

    Leave a Reply