Menu
książki / zabawki

Majowe LOVE

Dzisiaj będzie tanio. W tym miesiącu sprawdziły się (i dawały najwięcej frajdy) u nas w domu rzeczy niedrogie.

Crocsy

Z racji tego, że maj porozpieszczał nas pogodą, większość czasu spędzaliśmy na dworze. Jaśkowi spodobało się bieganie na boso. Gdybym mu na to pozwoliła, przebiegłby całą wieś bez butów. Jednak są miejsca, gdzie but na stopie być musi. I wtedy zakładałam mu Crocsy. Zgadzam się, że nie są one najpiękniejszym tworem rynku obuwniczego, ale jeżeli moje dziecko samo chce założyć jakieś buty i biega w nich jakby był na boso, to nic mi więcej nie potrzeba. A jak się wybrudzą, to nie lamentujemy, że to taki piękny but, że szkoda, że się zniszczy. Wrzucamy pod kran i za chwilę wyglądają jak nowe. Tak się zakochałam w Crocsach, że kupiłam Jaśkowi też Native’y, które mają działać na podobnej zasadzie, ale jednak wyglądają o niebo lepiej. Coś czuję, że lato minie nam pod znakiem crocsowo-native’owym i żadne piękne sandałki nie będą potrzebne.

DSC_4398_DxO DSC_4397_DxO DSC_4394_DxO

Plastocoolki

Prezent od ciotki. Chcieliśmy pucholinę. Ciotka nie znalazła i kupiła Plastocoolki. I dobrze ciotka zrobiła. Plastocoolki to zestaw różnokolorowych kulek, które lepią się do siebie, nie lepiąc się do rąk. W dotyku przypominają styropian. Nasze plastocoolki tak często były w użyciu, że musiałam je wyrzucić, bo przykleiła się do nich połowa brudu latająca po domu i nie chciałam, żeby Jaśko bawił się takim tworem.

DSC_4368_DxO DSC_4369_DxO DSC_4370_DxO

Bańki

Nic specjalnego. Bańki jak bańki. A ile było (i nadal jest) z nimi frajdy! Za grosze kupiliśmy w Lidlu zestaw do robienia baniek. Tydzień temu było ich jeszcze sporo, więc na pewno jeszcze je gdzieś znajdziecie. Wzięliśmy ze zwierzaki wiejskimi, bo te najbardziej Jaśka kręcą. Każdy zwierzak ma do mordki przyczepione takie ustrojstwo, które wystarczy zanurzyć w płynie, a potem z gracją pościskać gumową zabawkę, aby z rzeczonej modki zaczęły wylatywać bańki. Największy fun jest wtedy, jak w zabawie bierze udział nasz kot. Matka puszcza bańki za domem, a Jaśko i kot zabijają się o mydlane kulki latające w powietrzu. Płyn, który dołączony jest do zestawu, wydaje się być całkiem porządny (niemiecka jakość ;)) – raz kot pogonił do połowy działki (działkę mamy całkiem sporą – 54 ary) za bańką, która rozbiła się dopiero po dotknięciu ziemi.

DSC_4372_DxO

Kreda

Kolejne „nicspecjalnego”, taniocha kompletna. A ile zabawy. Zestaw kred też kupiliśmy w Lidlu. Być może jeszcze są. A jak nie, to żaden problem kupić kredę na allegro.

DSC_4400_DxODSC_4403_DxO

„Zabawy językowe 2-latka” – seria Mali geniusze

Kosztowały całe 6,60 zł. Oczywiście na Aros.pl Do 8 czerwa na Arosie obowiązuje promocja -34% na prawie 100 000 pozycji. Wiem, wiem – już o tym pisałam, ale na pewno nie do wszystkich dotarło. Żal nie skorzystać.

„Zabawy językowe” to pierwsza Jaśka książeczka z zadaniami.  I już wiem, że muszę mieć pozostałe części tej serii. Jaśko już teraz ogarnia większość zadań. Nie wiem, czy akurat ta pozycja nie byłaby zbyt prosta dla maluchów 2+, skoro 1,5-roczniak sobie z nią radzi, no ale dzieciaki są różne. Zawsze można kupić od razu dwie wersje: dla dwu- i trzylatka. Na duży plus zasługuje w tej książeczce to, że wszystkie naklejki mają kształt koła i łatwo jest maluchowi nimi operować. Poza tym po przyklejeniu jej w niewłaściwym miejscu łatwo jest ją odkleić i przykleić ponownie. A że moje dziecko jest perfekcjonistą po matce, to lubi poprawiać raz naklejone naklejki. Równocześnie z tą pozycją zamówiłam naklejkową książeczkę o Peppie. Z peppowymi naklejkami męczyłam się nawet, żeby odkleić je od arkusza i niejednokrotnie urywałam którejś z postaci jakąś kończynę.

DSC_4376_DxO DSC_4378_DxO DSC_4379_DxO DSC_4381_DxO DSC_4384_DxO

„Wierszyki domowe” Michał Rusinek

Zawsze mam problemy z wyborem wierszyków dla Jaśka. Bo albo same wierszyki składają się z oklepanych rymów częstochowskich, albo strona graficzna jest tak przesłodzona, że nie mogę na nią patrzeć. Na szczęście Michał Rusinek odwalił kawał dobrej roboty i mogłam wreszcie kupić dziecku zbiór dobrze wydanych i całkiem niegłupich rymowanek. Świetna gra słów, dobry rym i rytm. Całość zebrana w fajną oprawę – każdy rozdział dotyczy innego pomieszczenia, a same utwory związane są ze sprzętami codziennego użytku, które znajdują się w tym miejscu. Są tu wierszyki m.in. o lodówce, telewizorze, łopacie do odśnieżania, wycieraczce, fotelu.

DSC_4386_DxO DSC_4387_DxO DSC_4389_DxO DSC_4392_DxO DSC_4393_DxO

About Author

Cześć, jestem Wiola i jestem matką wariatką. Matką dwóch małych wariatów, autorką książki dla dzieci (od której dzieci nie uciekają), neurologopedą. Codziennie nadzoruję domowym cyrkiem, animuję rodzinną rzeczywistość, a w międzyczasie bloguję i próbuję się wyspać. Na blogu pokazuję, co warto kupić, gdzie warto wybrać się z dzieckiem (i bez dziecka). Czasem też trochę się wymądrzam. Rozgośćcie się. Kawy, herbaty, wina?

3 komentarze

  • Kaś Nerc
    31 maja 2014 at 14:36

    Crocsy jakos nigdy specjalnie do mnie nie „przemowily”,za to z native znalazlam od razu wspolny jezyk:) Mam juz wybrane dla siebie,ale czekam na jakies promocje (w mivo „moich” nie maja). Te banki super,usmialam sie. Swietne maja tez w smyku-takie duuzzze. Paczka z ksiazkami tez przyszla do nas z aros.pl (wczesniej kupowalam ksiazki przez internet w empiku,ale aros zdecydowanie tanszy)…ciezka:), zalapalismy sie na ta promocje…prezent jak znalazl na jutro:)…

    Reply
  • Ania
    30 maja 2014 at 21:42

    A propos crocsów – jutro będą w Lidlu w dobrej cenie 🙂

    Reply
    • Wiola
      30 maja 2014 at 22:26

      Wiem, wiem, ale na Jaśka za duże. Na Mivo.pl jest teraz -20%.

      Reply

Leave a Reply