Szumiący miś Whisbear, Woombie, Tula i wiele innych gadżetów – wielu młodych rodziców zastanawia się nad zakupem tych produktów. Recenzje wszystkich znajdziecie w tym wpisie. Ale zacznijmy od początku.
Pan Harvey Karp, ekspert od rozwoju maluchów, twórca książki „Najszczęśliwsze dziecko w okolicy”, uważa, że każdemu dziecku należy w pierwszych miesiącach życia zapewnić warunki jak najbardziej zbliżone do życia płodowego, aby maluch był szczęśliwy i spokojny. Karp stworzył też pojęcie „czwartego trymestru”. Czyli czasu, kiedy noworodek nie bardzo wie, co się dzieje i jak to się stało, że przed chwilą z każdej strony było ciepło, ciasno, szumiąco i niemal ciągle w ruchu, a tu nagle tyle zmian. Dlatego też powinno się zapewnić dziecku jak najmniejszy szok poznawczy.
Jako że moje dziecko nie zaznało dobrodziejstw trzeciego trymestru ciąży, po przedwczesnym porodzie wpadłam w szał zakupowy. Chciałam w jak najlepszy sposób odzwierciedlić warunki prenatalne poza brzuchem. Harvey Karp opracował metodę 5S, dzięki której maluch w znacznie łagodniejszy sposób przechodzi ze środowiska płodowego do świata, w którym będzie od tej chwili funkcjonował jako odrębny byt. Metoda 5S to nic innego jak sposoby na uspokojenie niemowlęcia. Karp zaliczał do nich: opatulanie (spowijanie), kładzenie dziecka na brzuszku lub na boczku, szumy, kołysanie i ssanie.
Niestety, nawet najlepsza matka nie dałaby rady być przez całą dobę kołyską, smoczkiem czy też szumieć dziecku nad uchem. Dziś więc o gadżetach, które mają na celu oswojenie malucha z zupełnie nową rzeczywistością, w której się znalazły.
Woombie
Co to jest to Woombie? Producent pisze, że:
Woombie® pozwala przejść Twojemu dziecku ze środowiska wodnego (brzuch Mamy) do świata lądowego. Dzięki swojej unikalnej, opatentowanej konstrukcji odtwarza małemu Człowiekowi warunki, do których zdążył się przyzwyczaić,w trakcie ciąży.
Brzmi super, prawda? Przed zakupem poszukałam jeszcze opinii o tym cudzie. Po przeczytaniu samych ochów i achów stwierdziłam, że muszę to mieć. Wszyscy wychwalali Woombie pod niebiosa. Pisali, że dziecko wreszcie zaczęło przesypiać noce. Co prawda moje dziecko przesypia noce (budzi się max. raz na karmienie), a problem jest raczej ze spaniem w dzień i usypianiem na noc. Podeszłam więc do tematu usypiania w Woombie po kąpieli. Nie będę opisywać, co się wtedy działo, żeby nie rzucać wulgaryzmami. Generalnie dziecko wygląda w tym jak skrzyżowanie małej gąsienicy z niemowlęcym pacjentem skrępowym na oddziale zamkniętym. Niby maluch lubi, jak jest mu ciasno. Czuje się jak w brzuchu, uspokaja się. Niestety, nie każdy. Efekt może być zupełnie odwrotny. Zresztą sama nie chciałabym być tak zwinięta.
Do kupienia tutaj – Woombie
Chusty, nosidło Tula
Chusty mam dwie. Elastyczną i tkaną. Tkaną dostałam, jak Jaśko był mały. Liczyłam na to, że moje nieodkładalne dziecko da się w niej nosić. Niestety, zanim się omotałam, miałam ochotę sama zgłosić się na oddział psychiatryczny. Jaśko nienawidził być skrępowany. Myślałam, że z Witkiem będzie podobnie, skoro niecierpi Woombie. Z tkaną bałam się nawet próbować, bo żeby dobrze się w nią omotać, trzeba motać się z dzieckiem. Moje nie mają tyle cierpliwości. Ja też nie. Postanowiłam zaryzykować jeszcze z chustą elastyczną, przy której najpierw można się omotać, a potem włożyć w nią dziecko. Początki były dosyć trudne, ale udało się. Co prawda chusta wykorzystywana jest głównie na spacerach (niestety, moje dziecko okazało się być niewózkowe), bo w domu używanie jej mija się nieco z celem – omotany Witek pozwala mi tylko na chodzenie. Usiąść czy stać nie mogę. Zostają nam więc same spacery. Ale dobre i to. Mam też nosidło Tula, które czeka jeszcze na okres swej świetności. Kupiłam do niego wkładkę dla niemowlaka, ale potem doczytałam gdzieś (tak, tak, wiem – „gdzieś” jest bardzo wiarygodnym źródłem, ale naprawdę nie pamiętam gdzie), że nie jest to najlepsze rozwiązanie dla małego kręgosłupa i lepiej poczekać na ten moment, kiedy dziecko zacznie siedzieć, a sama wkładka została raczej stworzona na rynek amerykański, który przyjmie wszystko.
Tula do kupienia tutaj – Tula nosidło ergonomiczne
Chusta tkana do kupienia tutaj – Chusta Womar Zaffiro
Chusta elastyczna do kupienia tutaj – chusta Babylonia
Cocoonababy
Cudowna rzecz. Szkoda tylko, że niedoceniana przez moje dziecko. Witek chce spać tylko na brzuchu. Gdy zaśnie głębokim snem czasami przekładam go do Cocoonababy. Ten materacyk taka jakby naturalna forma terapii – Cocoonababy umożliwia dziecku optymalną pozycję leżenia. Wspiera prawidłowy rozwój stawów i głowy (zapobiega odkształceniom). Dziecko śpi w pozycji zbliżonej do pozycji płodowej. Materacyk został zaprojektowany przez francuską położną i kinezyterapeutkę. Lekko pochylona pozycja łagodzi objawy refluksu i kolki, a pozycja bioder i kolan jest doskonała dla prawidłowego rozwoju dziecka. Poza tym przy takim ułożeniu ograniczane są mimowolne odruchy (np. odruch moro), które wybudzają malucha.
Materacyk do kupienia tutaj – Cocoonababy
Szumiący miś Whisbear
Nasz szumiący miś Whisbear został kupiony jakoś w pierwszej połowie ostatniej ciąży. Instrukcję wyrzuciłam. Bo co może być skomplikowanego we włączeniu misia? Włączyć i wyłączyć umiałam. Gdy Witek się urodził, stwierdziłam, że kiepski ten szum, bo moje dziecko jest zdecydowanie głośniejsze od niego. Wyciągnęłam mechanizm z miśka i położyłam w łóżeczku. Niestety, dziecko nadal było głośniejsze. Lipa. Pisałam Wam o tym na Facebooku. Po kilku dniach napisała do mnie pani Zuzia od marki szumiący miś Whisbear i uświadomiła, że mechanizm ma osiem stopni głośności (co oczywiście było napisane w instrukcji). Czytajcie więc instrukcje. Nawet od misiów. W instrukcji możecie też przeczytać, w jaki sposób możecie zapewnić Waszemu misiowi dożywotnią gwarancję. Pani Zuzia podesłała mi również misia z nowym systemem CrySensor z czujnikiem dźwięku. Czujnik ten sprawia, że szumiący miś Whisbear uruchamia się, gdy dziecko zaczyna marudzić czy płakać. Naprawdę genialna sprawa. Wcześniej, gdy Witek na chwilę się przebudzał, biegałam do niego co chwilę, bo może trzeba go pogłaskać, włączyć trochę szumu. A gdy dobiegałam, okazywało się, że śpi w najlepsze. Teraz gdy tylko stęknie, szumiący miś Whisbear sam uruchamia szum. Fajną rzeczą, którą ma ten nowy system, a której nie miał poprzedni, jest to, że szum nie wyłącza się nagle, tylko zaczyna powoli cichnąć.
Szumiący miś Wishbear do kupienia tutaj – Szumiący miś Wishbear z systemem Crysensor
Cuski
Cuski to coś, czego nie widziałam na oczy, ale pasowało mi do tego zestawienia. Zastanawiałam się nad kupnem, choć na logikę wydaje mi się, że to nie może działać. O co chodzi? Cuski to taka przytulanka, która wchłania zapach mamy, dzięki czemu podczas snu dziecku wydaje się, że mama jest blisko. Próbowałam Witka położyć spać z moją koszulką, którą nosiłam przez cały dzień. Nie dał się oszukać. Nie wiem więc, czy taka przytulanka działa na jakiekolwiek dziecko. Poza tym szkoda, że Cuski mają głowę. Witek śpi tylko na brzuchu. Gdyby nie ta głowa, mogłabym położyć go na takim Cuski.
Do kupienia tutaj – CUSKI
Suszarka, aplikacje
Suszarka to nieodłączny element pokoju naszych niemowląt. Do dziś pamiętam ten magiczny dzień, gdy w czasie kolejnego szalonego dnia odpaliliśmy po raz pierwszy suszarkę. Nastała cisza. Tzn. suszarka buczała, ale dziecko słuchało jak zaczarowane. Od tego czasu suszarka pomaga nam w ekstremalnych sytuacjach. Poza domem używamy aplikacji. Mam zainstalowane: White Noise oraz Baby Sleep. Na spacerach towarzyszy nam też często szumiący miś Whisbear lub sam mechanizm szumiący z misia.
Będąc w ciąży pisałam Wam o urządzeniu, dzięki któremu mogłam podsłuchiwać Witkowe bicie serca. Poza podsłuchiwaniem dziecka, można było podsłuchać również odgłosy ze swojego brzucha, które słyszy dziecko. Wiecie, że ten szum, który słyszeliście na usg to nie są zakłócenia z urządzenia, a właśnie takie odgłosy wydaje Wasz brzuch? Postanowiłam nagrać dla Was odgłos mojego brzucha z biciem serca. Być może przyda się jakiemuś maluchowi.
Huśtawki, bujaki
Huśtanie, bujanie pełnią ogromnie ważną rolę. Do czasu porodu dziecko było nieustannie bujane w brzuchu. Doskonale go to stymulowało. Huśtawek nie mogło więc u nas zabraknąć. Po Jaśku mamy huśtawkę Fisher Price. Bardzo dobrze się przy nim sprawdziła. Fajne jest w niej to, że buja na boki oraz w przód i tył. Najlepsze dla stymulacji małego mózgu są ruchy w każdym kierunku.
Niedawno trafiłam na cudowną huśtawkę multisensoryczną Memola. Co prawda cena zabija, ale jest to genialna rzecz działająca zbawiennie na układ przedsionkowy malucha. W domu mamy huśtawki z Ikei, które działają na tej samej zasadzie, a są dziesięć razy tańsze. Polecam bardzo te ikeowe. Niewielkim kosztem możemy zapewnić dziecku seanse integracji sensorycznej.
Bujak również mamy po Jaśku. Sprawdził się przy nim naprawdę super. Jasiek często był w nim usypiany, gdy nasze ręce już nie dawały rady. Zastępował też na początku krzesełko do karmienia – nie chciałam sadzać niesiedzącego dziecka. Jadł w pozycji półleżącej.
Huśtawka Fisher Price do kupienia tutaj – Huśtawka Króliczek
Huśtawki Ikeowe do kupienia w ikei.
Bujaczek Babybjoern do kupienia tutaj – Leżaczek BabyBjoern
Kołyska kosz Mojżesza
Kołyska to według mnie taka uboższa wersja huśtawki. Właściwie zamiast kołyski mamy kosz Mojżesza. Też jeszcze po Jaśku. Nie wiem, jak inne dzieci śpią w kołyskach, ale moje zawsze wpadają w jeden albo drugi kąt i kołyska stoi przekrzywiona, a dziecko leży w tym zagłębieniu. Kosz sprawdził nam się głównie wtedy, gdy po pierwszym porodzie mieszkaliśmy przez dwa miesiące u moich rodziców, gdzie nie było miejsca na łóżeczko. Teraz Witek spał w koszu jakoś dwa pierwsze tygodnie, bo chciałam go mieć na początku przy sobie w sypialni. Potem przeniósł się do swojego pokoju.
Kosz Mojżesza marki oBaby już jest chyba niedostępny.
Tak wygląda moje kompletnie subiektywne zestawienie gadżetów. Jednak każde dziecko jest inne, ma inne potrzeby. Rodzice również. Choć w przypadku większości dzieci może sprawdzić się to, co na high need baby zupełnie nie zadziała. Na moje hajnidy zdecydowanie działała huśtawka i szumiący miś Whisbear.
I jeszcze jednak mała rada od cioci Wioli (szczególnie dla rodziców high need baby) – gdy ktoś próbuje Wam dawać rady, jak macie zajmować się swoim nieodkładalnym dzieckiem, weźcie kilka głębszych oddechów i pomyślcie o słońcu zachodzącym na maledwiskiej wyspie na Oceanie Indyjskim. Jeżeli ktoś nie miał do czynienia z takim dzieckiem, to NIGDY nie zrozumie Waszej sytuacji. A jeśli będzie Wam wmawiać, że jest to kwestia wychowania (tak, tak – wychowania niemowlęcia!), to po prostu podziękujcie za rozmowę i starajcie się nie rozpłakać czy też nie palnąć swojego rozmówcę. Nawet dziś usłyszałam od pani na spacerze, że przyzwyczaiłam dziecko do noszenia i dlatego nie chce jeździć w wózku. No tak, rzeczywiście – sama sobie zrobiłam pod górę. Ile ja bym dała, żeby moje dziecko jeździło w wózku. Jaśko akurat jeździł, ale też trzeba było się z nim trochę nagimnastykować, żeby udało się go włożyć do wózka. Najlepiej byłoby go wrzucić w trakcie jazdy. Gdy zaczął chodzić, odwózkował się kompletnie. Teraz trafił mi się jeszcze bardziej wymagający egzemplarz. Mam nadzieję że kiedyś mnie za to ozłocą.
To tyle o gadżetach. Jeżeli szukacie prezentu dla niemowlaka, polecam zajrzeć tutaj – prezent dla niemowlaka
50 komentarzy
Wiola
30 maja 2016 at 11:00Właściwie to Tula zaczęła się sprawdzać dopiero teraz – jak stabilnie siedzi. Wcześniej bałam się wkładać go do nosidła. Co do Woombie, to – jak pisałam – moje dziecko go nienawidziło. Leżało w nim dwa razy i było wściekłe. Sprzedałam.
Tuchamartuchaaaaa
31 maja 2016 at 09:10Dziekuje ? waham sie strasznie co do wiombie,a tule bardzo mi poleca kuzynka i chca nam zakupic z okazji narodzin dziecia,ale ja jestem troche sceptycznie nastawiona…
Wiola
31 maja 2016 at 17:06Myślę, że Tulę możesz śmiało brać. Prędzej czy później się przyda. Ale nie jestem przekonana do noszenia takiego maleństwa w nosidle. W chuście tak, ale nie w nosidle.
Katie
13 czerwca 2016 at 23:37Ja czytałam na takim „gdzieś” http://www.terapia-ndt.waw.pl/noszenie.php
I jest też, że długie leżenie w leżaczkach i bujawkach może nie robić dobrze… ale nie weryfikowałam..?
Katie
13 czerwca 2016 at 23:37Ja czytałam na takim „gdzieś” http://www.terapia-ndt.waw.pl/noszenie.php
I jest też, że długie leżenie w leżaczkach i bujawkach może nie robić dobrze… ale nie weryfikowałam..?
Katie
13 czerwca 2016 at 23:37Ja czytałam na takim „gdzieś” http://www.terapia-ndt.waw.pl/noszenie.php
I jest też, że długie leżenie w leżaczkach i bujawkach może nie robić dobrze… ale nie weryfikowałam..?
Katie
13 czerwca 2016 at 23:37Ja czytałam na takim „gdzieś” http://www.terapia-ndt.waw.pl/noszenie.php
I jest też, że długie leżenie w leżaczkach i bujawkach może nie robić dobrze… ale nie weryfikowałam..?
Katie
13 czerwca 2016 at 23:37Ja czytałam na takim „gdzieś” http://www.terapia-ndt.waw.pl/noszenie.php
I jest też, że długie leżenie w leżaczkach i bujawkach może nie robić dobrze… ale nie weryfikowałam..?
Katie
13 czerwca 2016 at 23:37Ja czytałam na takim „gdzieś” http://www.terapia-ndt.waw.pl/noszenie.php
I jest też, że długie leżenie w leżaczkach i bujawkach może nie robić dobrze… ale nie weryfikowałam..?
Katie
13 czerwca 2016 at 23:37Ja czytałam na takim „gdzieś” http://www.terapia-ndt.waw.pl/noszenie.php
I jest też, że długie leżenie w leżaczkach i bujawkach może nie robić dobrze… ale nie weryfikowałam..?
Katie
13 czerwca 2016 at 23:37Ja czytałam na takim „gdzieś” http://www.terapia-ndt.waw.pl/noszenie.php
I jest też, że długie leżenie w leżaczkach i bujawkach może nie robić dobrze… ale nie weryfikowałam..?
Wiola
14 czerwca 2016 at 10:58Oczywiście, że długie leżenie na leżaczkach nie jest dobre i dziecko powinno jak najwięcej czasu spędzać na macie.
Wiola
30 maja 2016 at 11:00Właściwie to Tula zaczęła się sprawdzać dopiero teraz – jak stabilnie siedzi. Wcześniej bałam się wkładać go do nosidła. Co do Woombie, to – jak pisałam – moje dziecko go nienawidziło. Leżało w nim dwa razy i było wściekłe. Sprzedałam.
Wiola
30 maja 2016 at 11:00Właściwie to Tula zaczęła się sprawdzać dopiero teraz – jak stabilnie siedzi. Wcześniej bałam się wkładać go do nosidła. Co do Woombie, to – jak pisałam – moje dziecko go nienawidziło. Leżało w nim dwa razy i było wściekłe. Sprzedałam.
Wiola
30 maja 2016 at 11:00Właściwie to Tula zaczęła się sprawdzać dopiero teraz – jak stabilnie siedzi. Wcześniej bałam się wkładać go do nosidła. Co do Woombie, to – jak pisałam – moje dziecko go nienawidziło. Leżało w nim dwa razy i było wściekłe. Sprzedałam.
Wiola
30 maja 2016 at 11:00Właściwie to Tula zaczęła się sprawdzać dopiero teraz – jak stabilnie siedzi. Wcześniej bałam się wkładać go do nosidła. Co do Woombie, to – jak pisałam – moje dziecko go nienawidziło. Leżało w nim dwa razy i było wściekłe. Sprzedałam.
Wiola
30 maja 2016 at 11:00Właściwie to Tula zaczęła się sprawdzać dopiero teraz – jak stabilnie siedzi. Wcześniej bałam się wkładać go do nosidła. Co do Woombie, to – jak pisałam – moje dziecko go nienawidziło. Leżało w nim dwa razy i było wściekłe. Sprzedałam.
Wiola
30 maja 2016 at 11:00Właściwie to Tula zaczęła się sprawdzać dopiero teraz – jak stabilnie siedzi. Wcześniej bałam się wkładać go do nosidła. Co do Woombie, to – jak pisałam – moje dziecko go nienawidziło. Leżało w nim dwa razy i było wściekłe. Sprzedałam.
Wiola
30 maja 2016 at 11:00Właściwie to Tula zaczęła się sprawdzać dopiero teraz – jak stabilnie siedzi. Wcześniej bałam się wkładać go do nosidła. Co do Woombie, to – jak pisałam – moje dziecko go nienawidziło. Leżało w nim dwa razy i było wściekłe. Sprzedałam.
Wiola
30 maja 2016 at 11:00Właściwie to Tula zaczęła się sprawdzać dopiero teraz – jak stabilnie siedzi. Wcześniej bałam się wkładać go do nosidła. Co do Woombie, to – jak pisałam – moje dziecko go nienawidziło. Leżało w nim dwa razy i było wściekłe. Sprzedałam.
Wiola
30 maja 2016 at 11:00Właściwie to Tula zaczęła się sprawdzać dopiero teraz – jak stabilnie siedzi. Wcześniej bałam się wkładać go do nosidła. Co do Woombie, to – jak pisałam – moje dziecko go nienawidziło. Leżało w nim dwa razy i było wściekłe. Sprzedałam.
Wiola
30 maja 2016 at 11:00Właściwie to Tula zaczęła się sprawdzać dopiero teraz – jak stabilnie siedzi. Wcześniej bałam się wkładać go do nosidła. Co do Woombie, to – jak pisałam – moje dziecko go nienawidziło. Leżało w nim dwa razy i było wściekłe. Sprzedałam.
Wiola
30 maja 2016 at 11:00Właściwie to Tula zaczęła się sprawdzać dopiero teraz – jak stabilnie siedzi. Wcześniej bałam się wkładać go do nosidła. Co do Woombie, to – jak pisałam – moje dziecko go nienawidziło. Leżało w nim dwa razy i było wściekłe. Sprzedałam.
Wiola
30 maja 2016 at 11:00Właściwie to Tula zaczęła się sprawdzać dopiero teraz – jak stabilnie siedzi. Wcześniej bałam się wkładać go do nosidła. Co do Woombie, to – jak pisałam – moje dziecko go nienawidziło. Leżało w nim dwa razy i było wściekłe. Sprzedałam.
aga
25 kwietnia 2016 at 18:36Witaj- czy mogłabyś zdradzić gdzie kupiłaś tą śliczną zawieszkę nad łóżeczko? Cudna jest…
Wiola
25 kwietnia 2016 at 19:06To mobil marki MoiMili. Niedługo będę go sprzedawać. Trochę nazbierało mi się rzeczy, z których dzieci mi wyrosły. Na blogu informuję o wyprzedaży.
aga
25 kwietnia 2016 at 22:06Dziękuje zatem czekam na wyprzedaż:)
eva
31 stycznia 2016 at 23:36Bardzo fajne rzeczy, ja tu tylko jeszcze wspomnę o fajnych akcesoriach Kiinde maja bardzo wygodny system do przechowywania i podawania pokarmów, bardzo się przydaje.
eva
31 stycznia 2016 at 23:36Bardzo fajne rzeczy, ja tu tylko jeszcze wspomnę o fajnych akcesoriach Kiinde maja bardzo wygodny system do przechowywania i podawania pokarmów, bardzo się przydaje.
eva
31 stycznia 2016 at 23:36Bardzo fajne rzeczy, ja tu tylko jeszcze wspomnę o fajnych akcesoriach Kiinde maja bardzo wygodny system do przechowywania i podawania pokarmów, bardzo się przydaje.
Wiola
19 listopada 2015 at 23:15U nas też na szczęście mija. Do tego stopnia, że wyciągnęłam z garażu stary wózek po Jaśku i w nim usypiam Witka w domu.
A Sterntaler kojarzę. Pomyślę o nich. Może ktoś kupi mu na Mikołaja. 🙂
http://herimperfections.bloguj
18 października 2015 at 19:19Gadżety świetne, zastanawiam się nad zakupem tego słynnego Szumiącego Misia. Czy on na prawdę jest taki niesamowity?? Pozdrawiam i zapraszam do siebie 🙂
W Cieniu Wielkiej Lipy
11 października 2015 at 21:06Wow 🙂 Ale lista. Przeczytałam i … czuję się jak matka piątej kategorii 🙁 A tak poważnie – gadżety gadżetami, a Matki i tak nie zastąpią.
Jeśli mogę się wtrącić, to nie zmuszałabym Maluszka do spania w innej pozycji, niż na brzuszku. Jeśli to lubi, to po prostu się ciesz z tego. Nawet najlepszy materac jest wymyślony przez człowieka i to, że jest super, nie znaczy, że jest doskonały, a Twój Maluszek „wie”, co najlepsze 🙂 Buziaku dla Was
Wiola
11 października 2015 at 23:54Rozmawiałam o tym z fizjoterapeutą. Spanie na brzuchu bez przerwy wcale nie jest takie dobre dla takiego malucha. Wpływa na wiele obszarów. Może nawet niekorzystnie działać na podniebienie. Najzdrowsza dla dzieci w jego wieku jest pozycja na boku.
Wiola
11 października 2015 at 09:06No to piona. 🙂
asia
10 października 2015 at 23:02Bardzo trudno nie wpaść w nadmiar kupowania gdy tyle możliwości i pomysłów 🙂 my korzystalismy z coocona -super sprawa.I chusta jest super. Co do nosidel-odpowiednie dla dziecka ktore samo siada z pozycji czworaczej a nie tylko siedzi/bo to dzieje sie wcześniej/.pozdrawiam!
Wiola
11 października 2015 at 09:06Tak, tak. Według mnie jedno wynika z drugiego. Mój Jaśko zaczął siadać, jak nauczył się raczkować. Wcześniej go nie sadzaliśmy.
ita88
12 października 2015 at 22:46Zupełnie się nie zgodzę co do czasu korzystania z nosidełka. Osobiście mam Tulę. Moja córka siedziała mając 6 miesięcy, ale siadać i raczkować dopiero na przełomie 10 i 11. Neurolog stwierdził niespełnianie oczekiwanych etapów rozwoju motoryki dużej z niewiadomej przyczyny. I co? Nosimy się w Tuli od jakiegoś 7 miesiąca, co zdecydowanie ułatwiło mi spacery z psem, zwiedzanie czy gotowanie. Pytałam też rehabilitantki, czy nosidełko odpowiednie to chwaliła pozycję jaką przyjmuje dziecko w Tuli. To tak jakbym dziecka, które siedzi nie mogła posadzić do posiłku, a przecież w nosidełku nie da rady nosić dziecka przez cały dzień.
Wiola
13 października 2015 at 10:31Ja rehabilitantem nie jestem. Wiem tylko, że dla mojego wcześniaka jest na Tulę jeszcze dużo za wcześnie. Gdy będzie siedział, skonsultuję taki noszenie z rehabilitantem i neurologiem.
gwinoic3
9 października 2015 at 11:14Super gadżety 🙂 wszystkich ni ekupię 🙁 jeszcze trochę czasu mam na wybór więc muszę zastanowić się 😉
Wiola
11 października 2015 at 09:06Wszystkich zdecydowanie nie warto. 🙂
Monika
8 października 2015 at 22:27My mamy Cuski i przyznam, że trochę nie doceniałam go jak Pierworodna była noworodkiem, ale teraz jest to jej „przytulas” i koniecznie musi iść z nią spać 🙂 poza tym córka jest dzieckiem, której nie da się oszukać „czymś” a przy drugiej córeczce nie miałam czasu o nim pamiętać, ale pewnie też będzie jej ukochanym „przytulasem”.
Wiola
11 października 2015 at 09:08Ciekawe tylko, czy rzeczywiście pochłania zapach, który dziecko czuje.
MM
8 października 2015 at 22:05Fajny zestaw, do chust dodałabym chustę kulkową, moja córa tez nie znosiła być wiązana i wszystko zajmowało nam sporo czasu, a z kulkową hop-siup i gotowe. Polecam, ja ją odkryłam dopiero po wizycie doradczyni. Gdy mała osiągneła 7kg chustę zastąpiła Tula 🙂
Wiola
11 października 2015 at 09:07No właśnie z tymi kółkowymi nigdy nie miałam do czynienia, więc nie chciałam się wypowiadać. 🙂
MartynaG.pl
8 października 2015 at 22:01Gdyby było mi dane jeszcze raz skorzystać z takich dobroci…. Ah! 🙂
Wiola
11 października 2015 at 09:08Tego Ci życzę. 🙂
ita88
8 października 2015 at 21:40Moja Zosia jest i wózkowa i można ją nosić. Jest tylko jeden problem, nie wolno się zatrzymywać. Przez pierwsze 4 miesiące płakała w wózku ale tylko kiedy jechało się po płaskim np chodnik czy droga. Do tej pory (ma prawie 12 miesięcy) śpi mi na spacerach, kiedy schodzimy na polną drogę i ją opuszczam, tylko nie wolno się wtedy zatrzymać.
Mogę też polecać Tulę. Rewelacyjne nosidełko które mała uwielbia. Bardzo ułatwiło nam zwiedzanie latem i jest nieodłącznym elementem dnia, np popołudniowych spacerów z psem.
Szumisia chciałam ale rodzina mnie wyśmiała więc zostałam przy suszarce i aplikacjach na telefon.
O Cocoon nie słyszałam, a szkoda bo Zodia okropnie ulewała i co kilka dni miała kolki.
Z huśtawek i bujaków też nie korzystaliśmy. Rodzice i dziadkowie codzuennie bujali na rękach, a jemy wg BLW odkąd siedziała sama.
Wiola
11 października 2015 at 09:09Też nie mogę się już doczekać, kiedy nasza Tula pójdzie w ruch.