„Ciepło w tyłek” było tytułem mojego pierwszego wpisu na blogu, który został przez Was bardzo fajnie przyjęty. Cieszę się, że o nim pamiętacie i pytacie mnie, jakie spodnie polskich marek polecam na chłody w tym sezonie. Chyba zrobię z tego małą tradycję i będę takie zestawienia publikowała cyklicznie.
Uprzedzając wszelkie spekulacje – wszystkie spodnie oceniam subiektywnie. Kieruję się wygodą i tym, żeby dziecku było ciepło. Wszystkie są kupione przeze mnie, nikt mi nie zapłacił za reklamę. Nie znam się na gramaturach i składach tkanin. Grubość spodni i to, czy będzie w nich ciepło, oceniam jak zwykły zjadacz chleba – poprzez wymacanie, ponaciąganie. Na zdjęciach możecie zobaczyć przód, tył, zakończenia nogawek oraz środek wszystkich spodni. Dodam, że wszystkie są prane według zaleceń – w temperaturze nie wyższej niż 30 stopni. Chyba że Grzesiek coś popsuł, bo to on jest praczem w naszym domu.
Pan Pantaloni
Muszę przyznać, że to niekwestionowany zwycięzca tego zestawienia. Mimo że sam krój może nie zachwycać, to spodnie są mega wygodne i baardzo ciepłe. Zewnętrzna część wykonana jest w 100% z bawełny, skład podszewki to: 90% bawełna, 10% poliester. I to właściwie jedyne spodnie z tych dzisiaj opisywanych, które mają podszewkę.
Cena: 89-95 zł.
Możecie je kupić tutaj: Pan Pantaloni
Kaan
Kaan był też w moim zestawieniu sprzed pół roku. Nowa kolekcja spisuje się jednak dużo lepiej. Spodnie wykonane są z grubej, mięsistej dresówy. Daję im drugie miejsce za pantalonkami, do których mają nieco podobny krój. Na stronie internetowej nie znalazłam informacji na temat tego, z czego są wykonane. Cenowo nie najgorzej. Przeszkadza mi tylko trochę kolor metki na pupie.
Cena: 89 zł
Możecie je kupić tutaj: Kaan
TUSS
To kompletne zaskoczenie. Spodnie kosztujące 55 zł! A są wykonane z naprawdę fajnej i ciepłej dresówki. Co prawda są nieco cieńsze niż Kaan, ale przy tej cenie bardzo na plus. Po praniu nic się z nimi nie dzieje, miękka, „misiowa” część wewnętrzna nie zbija się – ciągle jest miękka i bardzo przyjemna w dotyku. Na dziecku układają się całkiem fajnie. Skład: 80% bawełna, 20% poliester.
Cena: 55 zł
Do kupienia tutaj – TUSS
Zezuzulla
Zezuzullę uwielbiamy odkąd powstała. Nie było kolekcji, żebym czegoś nie kupiła. Jednym z hitów były ciepłe spodnie. Przed ostatnim zakupem upewniłam się, które są najcieplejsze i wybrałam krety.. Do tej pory zawsze mieliśmy zezullowe ciepłe spodnie bez wzoru. No i mimo mojej ogromnej miłości do tej marki i pani Emilii, która ją tworzy, muszę przyznać, że krety nie są tak ciepłe jak te z poprzednich kolekcji. Mamy jeszcze jedne kupione w tamtym roku, które wzięłam w większym rozmiarze, żeby były na teraz. Są cieplejsze. Poza tym wewnętrzna strona trochę się zbiła i nie jest już taka miła w dotyku, krety trochę się mechacą, a nadruk blaknie. Mimo to i tak polecam Zezu za ich krój. Trochę brakuje mi długiej gumy, która była w pasie przy poprzednich kolekcjach. Skład: bawełna – 92%, poliester – 8%.
Cena: 90 zł
Do kupienia tutaj – Zezuzulla
Zezuzulla z tamtego roku:
Mouse in a House
To pierwszy nasz zakup tej marki. Spodnie świetnie się sprawdzały podczas jesiennych dni, choć mam wrażenie, że są nieco cieńsze od tych od Zezuzulli. Niedługo może być jednak w nich za zimno. Krój bardzo na plus. Denerwuje mnie tylko to, że wszystkie białe paprochy się do nich czepiają. Cena trochę wysoka. Ja kupiłam je w promocji na Baby Secret. Na stronie nie znalazłam informacji o składzie.
Cena: 99 zł
Do kupienia tutaj – Mouse in a House
laMAMA
Są to spodnie z kolekcji na cały rok. Zauważyłam, że laMAMA ma też kolekcję całkiem zimową. Możliwe, że spodnie z tej nowej są trochę cieplejsze. Choć z tymi też nie jest źle. Mam wrażenie, że mięsistością/grubością dorównują tym z Mouse in a House. Poza tym są bardzo wygodne, nie krępują ruchów. Teraz na te spodnie jest bardzo fajna promocja. Kosztują nawet mniej niż TUSS.
Cena: w tej chwili: 50-60 zł
Do kupienia tutaj – laMAMA
Booso
To mój największy zawód. Uwielbiam Booso. Kroje mają zawsze genialne. I te spodnie z kolekcji zimowej też mają krój, który najbardziej podoba mi się ze wszystkich tutaj przedstawionych. Skład przedstawia się całkiem ok: 94% bawełna, 6% elastan. Jednak kupując spodnie z kolekcji zimowej liczyłam na to, że będą cieplejsze, a niestety są najcieńsze z tego zestawienia. Chyba że Booso zna prognozę długoterminową i wiedzą, że zimy nie będzie. Poza tym spodnie na pupie mają guziki. Lubicie jak Wam się odciskają guziki na pupie? Ja nie i zakładam, że dzieci chyba też nie. Mamy spodnie jeszcze z kolekcji z tamtego roku i tamte były zdecydowanie grubsze. Co prawda zbiło się misiowe wnętrze i są porównywalne swoją miesistością do Zezuzulli, ale nadal są cieplejsze od tych nowych. Poza tym na te spodnie czekałam dwa tygodnie. Gdy nieśmiało zapytałam o wysyłkę po prawie dwóch tygodniach, dostałam maila z przeprosinami i zapewnieniem, że z powodu tak długiego czasu oczekiwania, otrzymam gratis. Gratisu nie dostałam. W naszej szafie (i Jaśkowej i mojej) zawsze jest coś z obecnej kolekcji Booso. Muszę jednak przyznać, że odkąd pamiętam (a kupowałam też rzeczy z ich pierwszej kolekcji) zawsze mieli problem z organizacją. Mimo wszystko i tak uwielbiam ich projekty i na pewno nie przestanę ich kupować.
Cena: 120 zł
Do kupienia tutaj – Booso
A spodnie sprzed roku wyglądały tak:
BONUS
To spodnie Hobibobi. Przyznam, że nie wiem, jak z ich mięsistością, ale polecaliście mi je w komentarzach. Pisałam też do Hobibobi z prośbą, żeby wskazali mi, które są grube. Niestety, mają teraz jakieś problemy w firmie i ich strona nie działa. Nie mogę więc sprawdzić cen. Możecie jednak kontaktować się z nimi przez Facebooka. Żeby nie było, że wszystkie pokazane przeze mnie spodnie są „szarobure” – Hobibobi ma w ofercie piękną, ciepłą zieleń.
Hobibobi na Facebooku – KLIK
13 komentarzy
Mama trójki
27 listopada 2014 at 20:15O kurcze, ceny jak la mnie z kosmosu. Ja muszę ocieplić 2 męskie tyłeczki i 1 damski 🙂
U nas sprawdzają się od wielu lat (6:) rajstopy bawełniane lub frotte wola (kiedy jest powyżej/poniżej ok -5) + spodnie ocieplane z H&M. Jesienią bez rajstopek mamy sztruksy ocieplane bawełną z F&F. Ciepło w tyłeczki jest a cena 50% niższa 🙂
pat
26 listopada 2014 at 10:55Ja tam nie lubie jak ubrania sa wystylizowane na stare i znoszone.Dla mnie spodnie mouse in the house na tych zdjeciach wygladaja tragicznie i nie dalabym za nie nawet 1zl w lumpeksie. Wole zywe kolory, aczkolwiek tez nie ubieram dziecka pstrokato jak chodzaca choinke. Tej zimy nie kupuje zadnych grubych portek, bo u nas i tak bez kombinezonu na dworze sie nie obejdzie. Zreszta, zimowy kombinezon jest juz w uzyciu od polowy pazdziernika, a pod spod na razie wystarcza cienkie dresiki albo rajtuzy/legginsy. Potem przyjdzie czas na polar.
Najlepiej chyba prezentuja sie spodzienie z Twojego bonusa- ciekawe czy tak porzadnie wygladaja tez na zywo?
Aleksandra Łodziewska
25 listopada 2014 at 21:20Kurde zamowilam dwie pary spodni z Zezuzulla jak sie beda mechacic to sie zdenerwuje a czekalismy na nie 2 tygodnie i tanie nie byly ;/
Śladem bosych stóp
25 listopada 2014 at 21:24może nie będzie tak źle, nasze zezu zeszłoroczne bez zarzutu. Jak nówki. Teraz mamy dziki, ale się nie wypowiem- prałam dwa razy dopiero:)
Wiola
25 listopada 2014 at 21:40Mamy też bluzę w krety i wygląda znacznie lepiej. Ale była mniej razy prana. No i bluza nie szura po podłodze podczas zabawy tak jak spodnie.
Wiola
25 listopada 2014 at 21:12Hmm, pantalony sprane? Nie, nie są sprane. To chyba jakieś białe śmieci się do nich przyczepiły. Albo kurz. Matka w domu nie sprząta, to i kurz oblepił biedne pantalonki.
chivas
25 listopada 2014 at 20:21Te portki z Mouse in a House nie mają prawa być ciepłe, bo są z dresówki pętelkowej. To rodzaj dzianiny raczej wiosenno jesiennej. Pozostałe to dresowa dzianina drapana, zwana potocznie meszkiem. Jej ciepło będzie zależało od gramatury. Mam w planach uszyć portaski z dzianiny drapanej (o gramaturze Jaśkowej bluzy) i dodatkowo podszyć je minky, albo jakimś pluszem 🙂 I Zima nie straszna..
Wiola
25 listopada 2014 at 20:25Moja Ty mądra. 🙂 Zamawiam jedne spodnie!
chivas
25 listopada 2014 at 20:26No Ba. Masz je jak w banku!
Kamila
25 listopada 2014 at 20:41Dodajmy, że Mouse in a House ma spore problemy jeśli chodzi o swoje projekty, ponieważ są kradzione.
I faktycznie zgadzam się z dzianinami bywa różnie. Z tego zestawienia mój faworyt to Pan Pantaloni <3 !
chivas
25 listopada 2014 at 20:57Nie wiem jak to jest z tymi projektami, nie wnikam, ale myślę, że te wszystkie marki mają na tyle podobne kroje, że chyba każdego można o kradzież posądzić…
Kamila
25 listopada 2014 at 21:19Tutaj temat tochę głębszy ale nie będę tu Matce Wariatce śmiecić 🙂 !
Oczywiście nie jestem z tą marką powiązana – dla mnie to obojętne jaka matka byle było twórcze i praktyczne 🙂
Jaga B.
25 listopada 2014 at 21:01mam wrażenie że wśród projektantów mody dziecięcej bardzo popularne jest wzajemne „inspirowanie” się. Projekty, fasony, printy, szwy a nawet metki – najpierw pojawiają się u jednego a potem są powielane wśród innych twórców. Coś co jest nowatorskie i oryginalne w sezonie jesień/zima na lato będziemy mogli znaleźć prawie u wszystkich 🙂 No ale taki jest rynek i moda – ja nie mam ciśnienia na jakąś konkretną metkę – dla mnie one stoją raczej na jednym poziomie a cena nie musi zwykle iść w parze z jakością. I zazwyczaj tak nie jest. Z wymienionych przez Ciebie spodni mamy te biało czarne la mama i mouse in the house. Te drugie również mam wrażenie że po praniu dużo straciły, za tą cenę liczyłam raczej na coś porządniejszego. Kupiłam z tej firmy siostrzenicy jeszcze flamenco dress – i tu muszę przyznać jakość jest naprawdę świetna. My na zimę zaopatrzyliśmy się jeszcze w dresówy z mon chou – nasz pierwszy zakup z tej firmy więc się okaże. Nie zależy mi szczególnie na tym, żeby były mega grube bo jak jest zimno to pod spód wkładam synowi bieliznę termiczną a jak jest dodatkowo mokro, na śnieg – całoroczne spodnie wodoodporne. I mamy temat opracowany 🙂