Właśnie urodziłaś, próbujesz pozbierać się psychicznie i fizycznie po nie tak dawnym porodzie. Jesteś pełna obaw, Twoje hormony szaleją, starasz odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Masz nadzieję, że Twoi bliscy Ci w tym pomogą? Niektórzy z nich na pewno, ale od większości z nich usłyszysz poniższe zdania. Nastaw się psychicznie.
1. Karmisz?
Zawsze po tym pytaniu ciśnie mi się na usta „nie, głodzę”. Dajmy już spokój z kultem Matki Polki. Chcieć, nie zawsze znaczy móc. A ciągłe dopytywanie się o sposób karmienia naprawdę nie pomaga – stres z tym związany może skutecznie zablokować laktację. Zapraszam do lektury (poczytajcie szczególnie komentarze) – TU.
2. Rodziłaś naturalnie?
Albo jeszcze lepiej „Cesarka to nie poród”. Nie, nie urodziłam. Nastąpiła teleportacja z brzucha prosto do łóżeczka. A prawią takie mądrości zazwyczaj matki, którym udało się urodzić naturalnie. Tylko jakie to ma znaczenie? Oczywiście najzdrowiej naturalnie, ale matki, które nie miały takiej możliwości lub nie chciały (tokofobia) nie muszą od razu być mieszane z błotem.
3. O, jakie podobne do babci.
Tak, tak, do teściowej. Tu komentarz chyba jest zbędny.
4. Ile przytyłaś?
Nie rozumiem sensu zadawania takich pytań. Irytują one matki, które przytyły dużo; łechtają próżność tych, które przytyły mało i mogą się tym pochwalić. Po co sprawiać przykrość tym pierwszym? Młode mamy słyszą też często „O, widzę, że brzuch to ci został” mówione kilka dni po porodzie. Tylko że to nie brzuch. To macica, która obkurcza się jeszcze przez 6 tygodni.
5. Kiedy kolejne?
A czy każdy musi mieć kolejne? Może dźwignęłoby to nasz system emerytalny, a może zwiększyłoby stopę bezrobocia. Tego nie wiemy. Życzliwi nie potrafią uszanować tego, że nie każdy chce, nie każdy może, nie każdego stać. Ważne, żeby młodzi rodzice podchodzili do tego racjonalnie.
6. Czemu płacze?
„A może ma mokro?” „A może jest głodne?” Nie ważne, że przed chwilą je przewinęłaś i nakarmiłaś. Życzliwi wiedzą lepiej. Płacze, bo jest dzieckiem. Bo to jedny sposób na komunikację z otoczeniem, jaki zna.
7. Nie noś, bo nie odzwyczaisz.
Tak, najlepiej nawet nie podnoś. Karm, przewijaj, kąp w łóżeczku. Bo nie daj Boże będziesz musiała odzwyczajać. Nie ważne, że teraz płacze, że potrzebuje bliskości.
8. Dajesz smoczek?
Dziecko do 6 miesiąca życia powinno mieć zaspokajany odruch ssania. Jeżeli nie pije mleka z piersi, to nie dam mu pustej butelki, żeby nałykało się powietrza ze środka. Smoczek jest zdrowszy (bo w pewien sposób dostosowany do zgryzu malucha) niż palce, piąstki czy pieluszka (którą może się udusić). Tyle w tym temacie.
9. Wyglądasz na zmęczoną.
Trudno wyglądać kwitnąco, jeżeli przed chwilą Twój organizm doznał szoku, hormony ześwirowały, a w Twoim otoczeniu pojawił się osobnik, który skupia na sobie całą Twoją uwagę.
10. Śpi z wami?
A po twierdzącej odpowiedzi zapewne usłyszysz, że nie odzwyczaisz. A ja Ci powiem – rób, jak chcesz. Jak Ci podpowiada intuicja. Poza tym niektórym jest tak wygodniej (podczas nocnego karmienia), inni nie mają iwyboru (brak funduszy na łóżeczko, brak możliwości lokalowych na osobny pokój dla dziecka). A jeszcze inni chcą czuć bliskość z maluchem. I powinniśmy to uszanować.
11. Kiedy wracasz do pracy?
To pytanie najczęściej zadają babcie/ciocie. Kobiety, które same spędziły x lat zajmując się dziećmi w domu albo takie, które w ogóle nie pracowały. Ale będą Wam wmawiać, że przecież teraz czasy się zmieniły. Teraz kobieta musi pracować, bo facet nie utrzyma sam rodziny. A jeśli jednak utrzyma? To kobieta zostanie uznana za nieroba. Z kolei jak będziesz chciała wrócić do pracy „za szybko”, to stwierdzą, że przekładasz swoją karierę nad szczęście dziecka, nie myślisz o rodzinie. jesteś egoistką.
12. Wyszłaś z domu? A gdzie dziecko?
Co z Ciebie za matka? Zostawiłaś z kimś dziecko? Tak najprawdopodobniej będą wyglądały komentarze Twoich znajomych, którzy spotykają Cię poza domem bez dziecka. Mimo że wybierając się sama na zakupy i tak nie będzie potrafiła się zrelaksować, przestać myśleć o dziecku i w każdym sklepie pobiegniesz na dział z odzieżą dziecięcą, uśmiechając się po drodze do obcych maluchów, to w oczach znajomych będziesz wyrodną matką. Bo wyszłaś z domu.
13. Przecież nic nie robisz, tylko zajmujesz się dzieckiem.
To najczęściej usłyszeć można od ojców/wujków/dziadków albo średnio ogarniętych znajomych tatusiów, którzy nigdy dzieckiem się nie zajmowali. Jeżeli zaproponujesz im, że z chęcią się z nimi zamienisz, to najprawdopodobniej usłyszysz, że on już swoje zrobili. Mimo że ich rola zazwyczaj ograniczała się do bycia dawcą nasienia.
28 komentarzy
MartaM
24 stycznia 2020 at 00:55Kochane, mi raz teściowa dowaliła, że nadal mam duzy brzuch po ciąży. Odpowiedziałam jej: „ja jestem miesiąc po porodzie, a mama jaką ma wymowkę na swój duży brzuch?”. I od tamtej pory mam spokój;)
chivas
22 lipca 2014 at 12:54pkt 4. Mój ulubiony.
W ogole jest jakaś chora mania na bycie patykiem tuż po porodzie. Ostatnio zrobił się wysyp maluchów. Wiele moich koleżanek urodziło dzieci tuż po mnie.. Gdy pytałam je jak się czują, jak maluszek odpowiadały: „Wspaniale, już wchodzę w jeansy sprzed ciąży” … ;/
CO sie dzieje?
MarthaB
3 lipca 2014 at 11:24hm… zadawano mi część z tych pytań, ale szczerze powiedziawszy to jakoś mnie nie obeszło 🙂 Chyba, że zadawała je teściowa 😉 Zwłąszca nr 9 – „oj Martuś, taka zmęczona jesteś, ojej” – niby współczująco, ale tak naprawdę nic nie wnosząco 🙂
ALe były też takie::” o tyle pijesz, odchudzasz się? ” a ja naprawdę pije bardzo dużo wody i innych płynów. całe życie, nie tylko karmiąc.
ale ogólnie – starałąm się nie zwracać na niekóre rzeczy uwagi.
Kaś Nerc
29 maja 2014 at 20:31U mnie teraz furore robi „z kim zostawilas dziecko”…z cyganami odpowiadam:) aaa i najlepsze przy kapieli „uwazaj bo zamoczysz mu uszy”-a ty jak sie kapiesz to swoich nie zamaczasz? (boja sie,ze woda mu sie wleje do mozgu chyba),poza tym tata go tak kapie ( jego tata uczy plywac)…niestety pytania o karmienie bolaly najbardziej,ale odpowiadam teraz po Twoim artykule „nie glodze” miny bezcenne:)
Marta
17 maja 2014 at 13:49najbardziej irytujace mnie pytanie od ostatnich 13 miesiecy (syn ma 19 miesiaczkow) – „JESZCZE KARMISZ???!”-.- no kuźwa, tak karmie swoje dziecko naturalnie! Tak jak zaprojektowala mnie matka natura! Czasy sie zmieniaja ale nie ktore osoby (oczywiscie kobiety;) ) po 40-stce (a nawet po juz po 30-stce!!!!) uwazaja ze dziecko powinno byc karmione tylko do 6 miesiaca i basta. Niedoinformowanie, stereotypy i płaskie myslenie 😛
Alicja Borowska-Woźniak
13 maja 2014 at 13:45uwielbiam takie pytania/ rady;/ mnie irytuję to, że (zwłaszcza pokolenie babć tak ma), że jak dziecko się trochę ubrudzi to już jest megakatastrofa, trzeba zaraz przebrać, umyć i w ogóle. Moja córcia szybko sama zaczęła jeść, oczywiście z daleka od dywanu ją sadzałam do stołu, bo sajgon robila nieziemski. Ale ja byłam zadowolona, że młoda je i że sama, a ona też zadowolona. A moja teściowa jak to widziała, to latała co chwilę z chusteczkami i serwetkami, żeby zaraz ją wycierać, żeby się nie ubrudziła.
teraz jestem w drugiej ciąży, będzie znów dziewczynka i czasem mam wrażenie, że ludzie usiłują mnie pocieszyć, że to nie chłopiec, ze znów dziewczynka, że nie będę mieć „parki”. Jakby drugie dziecko tej samej płci było jakąś tragedią;/
No ale ogólnie to nauczyłam się puszczać mimo uszu wszelkie uwagi. Teraz tylko słucham ich z uśmiechem, przytakuję…..i robię po swojemu:D
Anna Kromulska
9 maja 2014 at 20:07To ja Z checia oddam moja trojce. Co ja bym dala za chwile spokoju. A inni niech sobie gadaja ze swiezo upieczona mama polazla. Czasem czlowiek musi sie odstresowac, zeby nie zwariowac.
Perspektywiczny_tata
6 maja 2014 at 10:00A do świeżo upieczonego taty na przykład:
„To pewnie teraz każdy powód jest dobry żeby wyjść z domu albo później wrócić z pracy?”
Zbyt często zakłada się że ojciec zrobił swoje te parę miesięcy temu i teraz tylko czeka aż minie kilkanaście lat żeby przed tv z latoroślą browara obalić, umywając ręce od całej reszty.
Może ze swojej perspektywy też podobne zestawienie sklecę 🙂
Wiola
6 maja 2014 at 10:29Dobry pomysł. 🙂
Łukasz
5 maja 2014 at 09:09Dobre 😉 Pozdrawiam Wiolka 😉
Aga
4 maja 2014 at 22:23Wszystko słyszałam miliony razy. Akurat karmiłam piersią, urodziłąm naturalnie i dziecko nie używało smoczka, ale ciągłe dopytywania były męczące. Synek latem skończy 2 lata, więc obecnie najbardziej irytujące jest pytanie/stwierdzenie: czas na drugie…? A co Cię to obchodzi kiedy drugie będę mieć. Przestałam się tłumaczyć. Aaaa, i jeszcze ostatni hit: Dlaczego on jest bez czapki? Nie zawieje mu uszu? Odpowiedź: A Pani zawiewa? Paranoja. Buziaki dla rodzinki
Wiola
4 maja 2014 at 23:14Aga, dzięki. 🙂 No właśnie zapomniałam dopisać o punktu na temat rad ubraniowych.
Iwona
4 maja 2014 at 21:47Wiola świetny wpis, zresztą jak wszystkie
Wiola
4 maja 2014 at 22:04Iwona, wielkie dzięki.
Arleta Gaczkowska
4 maja 2014 at 08:04Oj święta racja. Karmie piersią, bo mogę i na początku budziło to zachwyt, bo super i tanio i zdrowo i w ogóle super, a teraz budzi zdziwienie, że jeszcze karmie, że to dlugo, że teraz już nie tak zdrowo… a junior ma pół roku dopiero…smoczka nie uzywam, bo młody nie lubi i nie chce i znów glosy, ale JAK TO? Bez smoczka się nie da. No jak się nie da jak się da jak widać? Junior śpi z nami. Jak tak mozna? Przecież możesz udusic, nie odzwyczaisz… z córka też spalismy dopóki pila cyca i odzwyczaila się sama jak przestała pić. Spij jak chcesz odpowiadam. Ja się wysypiam i zmęczona nie jestem chociaż! O ! Nie lubię tych rad dobrych i życzliwości. Każdemu się nie dogodzi- trudno. Ważne zeby dziecku było dobrze, bo każde jest inne, ma inne potrzeby… A jak mamie jest wygodnie i dobrze, to tym lepiej 🙂
Wiola
4 maja 2014 at 12:45Arleta, dokładnie. Szczęśliwa mama, to szczęśliwe dziecko. A jak udało Wam się wytrzymać te pierwsze miesiące bez smoczka, to mogę tylko pogratulować. I pozazdrościć. 🙂
Arleta Gaczkowska
4 maja 2014 at 16:15Nie wiem jak:) młoda używała do spania, a potem sama zapomniała o nim jak miała z rok i się odstawila sama, a junior? Jak tylko próbowałam zbliżyć się do niego ze smokiem, to spoglądał na mnie z taką miną jakbym chciała mu krzywdę wielką zrobić, a gdy smok lądował w buzi to był odruch wymiotny, więc nie próbowałam zbyt często. Mamy kolekcję wszystkich mozliwych i dostenych kształtów i materiałów 🙂 Podobnie rzecz ma się z butelką. Akceptowany obecnie jest niekapek, ale i tak niechętnie.
ewa
3 maja 2014 at 23:29świetny wpis, mnie denerwowały porady mamy, teściowej, doradzanie odnośnie ubioru i karmienia (dziecka oczywiście). Tatuś też mnie irytował, swoimi niby-poradami, choć sam za wiele przy dziecku nie robił lub gdy chciałam gdzieś wyjść mówił takie teksty by wzbudzić we mnie poczucie winy, że opuszczam dziecko. To były nieprzyjemne momenty…
Wiola
4 maja 2014 at 12:43O tak, zapomniałam o ubieraniu! Te ciągłe „a nie jest mu za zimno?”, „rączki ma chłodne, przykryj go czymś” itp.
aneta
3 maja 2014 at 21:57oj znam to wszystko i wiecej… jestem matką 4 – ki dzieci najstarsza córka 11 a najmłodzszy syn 3 lata…. pierwszą moją zasadą jest WYPIEŚĆ, WYTUL I WYCAŁUJ, a drugą DZIECI MUSZĄ BYĆ SAMODZIELNE ( nie ważne ile przy tym zrobią bałaganu),trzecia DZIECKO MA „OBOWIĄZEK” SIĘ OBRÓDZIĆ GDY SIĘ BAWI, A DROBNE SINIAKI I ZADRAPANIA TO TROFEA …efekty: starsze córki przychodzą do mnie i opowiadają same o swoich problemach i radościach ( miłostkach też), młodsi synowie umieją sami zrobić sobie płatki ( zimne mleko) i kanapki ( pokrojony chleb i wędlinka, ser, dżem)co dziennie rano wożę dzieci do szkoły i przedszkola 50 km( bo dobre placówki) więc wstaję co dziennie o 5.30 za to w soboty i niedziele śpiè aż odpocznę, a dzieci nie są głodne i się dobrze bawià czasem nawet czeka na mnie śniadanie… i patrząc z boku i słuchając opini wiem że są mądre , radosne, koleżeńskie, uczynne ( w domu oczywiście nie brak pyskówek, bałaganu i takich tam drobnostek)ale generalnie jestem dumna z nich i uważam że dobrą strategie wybrałam,bo wiem że mają piękne dzieciństwo ( WAŻNE; NIE MAMY W DOMU TELEWIZORA)
to co słyszę ja :
– jesteś leniwa żeby 3 – latek kanapki sobie robił
-szkoda tych dzieci muszą tyle jeździć (my dojeżdzamy do szkoły w 1godzi 15 min, gimbus do szkoły 7 km od domu w 50 min)
-tak późno wracacie, kiedy dzieci się pobawią ( teraz córki siedzą przy odrabianiu zadań 45 min, w miejscowej szkole starsza siedziała 3-4 godz)
-dlaczego ty nie pieczesz ciast ( bo kupuję owoce a dzieci robią z nich sobie i mi sałatkę lub koktajle)
– jak możesz tak co sobotę wieczorem wychodzić z domu i zostawiać dzieci, one są takie biedne ( zostają z tatą i jest to tak naprawdę jedyny czas kiedy on poświęca im swoją uwagę[ taki charakter- jak mama jest na horyzoncie to tata znika] i dzieci uwielbiają ten czas z nim
Mogła bym tak jeszcze długo, ale po co nie daję się zwariować RADOSNE CIEPŁE SERCE SAMODZIELNOŚĆ I WIEDZA to to co chcę aby moje dzieci miały odemnie w spadku
pozdrawiam wszystkie mamy , wasze serce samo znajdzie drogę aby wychować dziecko zaufajcie mu , a rady traktujcie z przymróżeniem oka 😉
Wiola
4 maja 2014 at 12:42Aneta, gratuluję zdrowego podejścia do wychowania. I trochę zazdroszczę. 🙂
Tata - niedawca
3 maja 2014 at 21:47To co piszesz, zawiera wielką mądrość! Wymieniasz najczęstsze reakcje ludzi związane z tym tematem. Stworzenie dystansu do tego rodzaju reakcji i świadomość takowych, jest dużym sukcesem.
Wiola
4 maja 2014 at 12:39Dziękuję bardzo. Chociaż trochę mi zajęło podejście do tego wszystkiego z dystansem. Mam nadzieję, że innym mamom pójdzie szybciej po przeczytaniu tego tekstu.
Emila
3 maja 2014 at 21:17Najpierw było stresujące: karmisz???kiedy zawzięcie walczyłam o pokarm po cc, przedłużającym się o 2 tygodnie pobycie w szpitalu i po podaniu przez położne od razu butli bez mojej zgody…ale kiedy się już udało to o niebo bardziej irytujące było pytanie: Tyyy jeeeszcze kaaarmisz???( córka odstawiła się sama w wieku 15,5 miesięcy:)). Wniosek: nie karmisz źle- za długo karmisz też źle:):):)Bądź tu kobieto mądra…
Irytacja nr 2: nie możesz oddać dziecka na noc babci ???( kiedy zbliżała się jakaś impreza).Może i mogę ale na parę godzin,a nie na całą noc/weekend czy ile tam…frustrowało mnie strasznie i dalej frustruje tłumaczenie znajomym dlaczego nie lubię rozstawać się na długo z córką. Mam wrażanie, że argument, że poranek musi być z buziakami, tuleniem i naszymi prywatnymi rytuałami do nikogo nie trafia. Lubię się wyrwać z domu ale uwielbiam też wracać do moich lepkich rączek, pachnących włosków i bosych stópek:)
Wiola
4 maja 2014 at 12:37Emila, i tak źle, i tak nie dobrze. Nigdy się nie dogodzi. Ważne, żeby dogadzać sobie. I dzieciom. 🙂
kasia
3 maja 2014 at 21:08Znam to niestety …ja jestem mama 2 dzieciaczow i przy drugim sie uodpornilam na pytania i dobre rady zlaszcza mamy i tesciowej ale jak urodzlam pierwsze dziecko to byla masakra, corke karmialm krotko i wszyscy doradzali i przekonywali zeby karmic ale kuzwa skoro widze ze dziecko glodne a ja nie mam pokarmu i kazda proba konczy sie krzykiem i lzami to po co stresowac siebie i dziecko? A o tym ile przytylam to szoda gadac…a czemu tak malo a pewnie nic nie jadlas i tak w kolko…a jak mozna zostqwic dziecko i isc z kolezanka na piwo…masakra Radze sie nie przejmowac i robic swoje bo zadna z nas nie robi krzywdy dziecku chcac odpoczac czy sie odstesowac
Wiola
4 maja 2014 at 12:35Kasia, dobrze, że przy drugim dziecku kobiety są już uodpornione na takie „dobre rady”. Szkoda tylko, że tak niewiele młodych mam ma przy sobie kogoś doświadczonego, kto powie „nie przejmuj się, rób, jak ci podpowiada intuicja – jesteś mamą, sama wiesz najlepiej”.