Śmiało można nazwać mnie człowiekiem promocją, człowiekiem okazją. Praktycznie nigdy nie kupuję ubrań (ani sobie, ani dzieciom) w stałych cenach. Ale nie zawsze tak było. O moich odchyłach matko-wariatkowych pisałam Wam już wielokrotnie. Matką wariatką można było mnie jednak nazwać kiedyś z jeszcze jednego powodu, o którym nigdy nie wspominałam,
Otóż, gdy urodziło mi się pierwsze dziecko, ubzdurałam sobie, że nie tylko będę mu kupować najlepsze zabawki, gadżety, najpiękniejsze książki itp. Postanowiłam również, że będzie miało najlepsze ubrania. Markowe, oryginalne i – co za tym idzie – drogie. Moje szaleństwo trwało około trzech lat. Byłam na bieżąco ze wszystkimi najnowszymi kolekcjami. W telefonie ustawiałam sobie powiadomienia informujące o pojawieniu się nowych kolekcji niszowych, polskich marek, które bardzo szybko się wyprzedawały (szczególnie te najmniejsze rozmiary – widocznie takich matek było dużo więcej).
Na ubrania wydawałam naprawdę sporo pieniędzy. Tłumaczyłam sobie to tym, że jest to swego rodzaju inwestycja. Że potem takie ubrania można odsprzedać, że kiedyś drugie dziecko może je nosić. I rzeczywiście – te ubrania polskich marek, które szybko znikały z półek, potem można było sprzedać w jeszcze wyższych cenach niż zostały kupione. Ale nie moje. Nie wiem, jak inne matki to robiły, że rzeczy, które sprzedawały, wyglądały jak nowe. Może dzieci ubierały je tylko na specjalne okazje. Może w ogóle ich nie nosiły, a dana rzecz była kupowana właśnie jako inwestycja (z nadzieją na to, że będzie można ją sprzedać, gdy będzie niedostępna w sklepie). Nie wiem. Moje dzieci nie podzielały moich planów i niszczyły je tak samo, jak niszczyłyby każde inne.
Wreszcie powiedziałam sobie dość.
Przestałam śledzić marki ubraniowe, czekać na najnowsze kolekcje. Zaczęłam stawiać na to, co ważne – wygodę, dobre materiały i jakość.
Nadal miałam swoje ulubione marki, ale już nie kupowałam ubrań w normalnych cenach. Zaczęłam robić zakupy tylko wtedy, gdy pojawiała się jakaś okazja rabatowa, częściej zaglądałam do działu z wyprzedażą. Teraz w ich szafach znajdziecie może z 5% ubrań, które nie zostały kupione po obniżonych cenach.
Dzieci nie widzą różnicy, ja nie widzę różnicy, ale mój portfel zdecydowanie odczuł tę zmianę. Nadal kupuję dobre jakościowo rzeczy, ale nie przepłacam. Mam zaufanie do wielu marek, które tworzą naprawdę solidne rzeczy. Często takie ubrania przechodzą z Jaśka na Witka. Zdarza się również, że po tym, jak dwójka dzieci w nich przechodziła różne sezony, udaje ni się je jeszcze sprzedać. Marką, która tworzy ubrania, w których można przechodzić wiele sezonów, jest na przykład Reima. Ale do Reimy jeszcze wrócimy. Tymczasem chciałabym Wam napisać o moim ostatnim odkryciu.
Internetowy sklep Zalando pewnie większość z Was zna. Zalando ma w swojej ofercie wiele świetnych, światowych marek, które często nie są dostępne stacjonarnie w Polsce albo nożna je znaleźć np. tylko w Warszawie. Ja np. do Warszawy mam 500 km, więc średnio opłaca mi się jeździć do stolicy na zakupy. Najczęściej więc robię zakupy przez internet. Często robiłam je też na Zalando. Tymczasem od 2 lat w Polsce jest także Zalando Lounge. Różnica między tymi dwoma polega na fakcie, że w Zalando Lounge znajdziecie tylko i wyłącznie przecenione produkty. Jeśli myślicie, że to tylko pozostałości po poprzednim sezonie, to jesteście w błędzie – specjalne promocje ustalają bezpośrednio z markami.
Zalando Lounge to klub zakupowy, w którym często znajdziecie rzeczy w cenach niższych nawet niż na wyprzedażach – obniżonych czasem o 75%!). Codziennie rano startują nowe kampanie z produktami przeróżnych marek (np. niedawno w kampanii wspomnianej już Reimy natknęłam się na genialną kurtkę z odblaskami, którą moje dzieci miały w tym sezonie, za połowę ceny!). Cały myk polega na tym, że Zalando Lounge nie ma tych produktów na miejscu, więc odpadają im koszty magazynowania towaru (dzięki temu wszystko jest o wiele tańsze). Po zakończeniu kampanii Zalando Lounge zamawia nasze produkty bezpośrednio u producentów. Wysyłka trwa od 1 do 6 tygodni. Do nas zazwyczaj docierają po 2-3 tygodniach.
Co można znaleźć na stronie Zalando Lounge? Ubrania, buty, bieliznę, akcesoria sportowe, wyposażenie domu itp. W swojej ofercie mają ponad 2500 marek (z czego wiele z nich jest naprawdę luksusowych). Odkąd poznałam Zalando Lounge, to właśnie od przejrzenia nowych kampanii zaczynam swój dzień. Pojawiają się one o 7:00 rano i trwają 3 dni. Polecam jednak przeglądać oferty z samego rana, ponieważ w południe wielu rzeczy już nie ma. Nawet jeżeli nie jesteście pewni, czy chcecie kupić daną rzecz, warto ją wrzucić do koszyka. Na zastanowienie się macie 30 minut. Gdy przedmiot jest w koszyku, macie pewność, że nikt Wam go nie zwinie sprzed nosa. Dodatkowo, jeżeli dorzucicie do koszyka kolejną rzecz, to 30 minut zaczyna odliczać się na nowo.
Na zdjęciach w tym wpisie możecie zobaczyć dzieciaki ubrane od góry do dołu w rzeczy zamówione na Zalando Lounge. Widzicie np. ich buty? To absolutny hit. I jak tylko je zobaczyłam, wiedziałam, że tak będzie. To buty z diodami, które świecą, gdy dzieciaki biegają. Zawsze byłam przekonana, że świecące buty robią najgorsze marki no name, które z butami nie powinny mieć nic wspólnego. A tymczasem proszę – znalazłam świecące Geoxy dla dzieci. I to jeszcze za pół ceny!
Za sobą mam tez już pierwsze zwroty (nie przyjrzałam się opisowi i zamówiłam Witkowi t-shirt z koronką ;)) i również jestem pod wrażeniem działania polityki zwrotów. Zwroty są darmowe. Wystarczy na swoim koncie zlecić zwrot, wydrukować etykietę, przykleić na pudełko i czekać na kuriera. Co ciekawe, zamówiłam kuriera na kolejny dzień, a on zjawił się już tego samego dnia, zabrał paczkę, a w następnym dniu dostałam już wiadomosć od Zalando Lounge, że przyjęli mój zwrot.
Rejestracja w klubie zakupowym Zalando Lounge jest oczywiście darmowa i do niczego Was nie zmusza. Możecie korzystać z ich ofert lub nie. Uprzedzam jednak – to wciąga. I jak zobaczycie te ceny, to już nie będziecie potrafili kupować w stacjonarnych sklepach po nieobniżonych cenach. 😉
9 komentarzy
Gośka
16 czerwca 2019 at 09:27Cześć! Jestem tu po raz pierwszy i muszę powiedzieć, że fajnie się Ciebie czyta ?
Osobiście akurat latam po wyprzedażach w sklepach stacjonarnych, mam niedaleko Outlet Park. Mnóstwo marek za godziwe pieniądze.
Ps. Co do Zalando- pracuję w magazynie Zalando ?
Basia
15 czerwca 2019 at 17:00Miałam ten sam problem. Chętnie skorzystam z podpowiedzi ?? A i jeszcze mam pytanie gdzie była robiona „sesja zdjęciowa „, bo widzę po zdjęciach, że to ciekawe miejsce.
Wiola Wołoszyn
16 czerwca 2019 at 10:30Wszystkie zdjęcia zrobiliśmy w Holandii. W dwóch różnych miejscach. Relacja z jednego pojawi się chyba w poniedziałek na blogu. 🙂
Biedronka
15 czerwca 2019 at 13:14Co to za swietne miejsce na zdjeciach?
Wiola Wołoszyn
16 czerwca 2019 at 10:30Duinrell i Bosrijk. Oba w Holandii.
Agnes
14 czerwca 2019 at 21:30Nie mogłabym zaczynać każdego dnia od przejrzenia zalano – nawet loung :/ moj sposób to kupować raz na sezon, wydajesz znacznie mniej niż kupując non stop. A jestem pewna ze przeglądając codziennie promocje kupisz znacznie więcej!
Wiola Wołoszyn
16 czerwca 2019 at 10:31Ale ja nie kupuję non stop. 🙂 Naprawdę mamy niewiele ubrań. Dzieci mają tylko małe komody na ubrania i znajomi dziwią się, jak im się tam mieszczą ubrania. 🙂
A
14 czerwca 2019 at 21:02Są jeszcze programy lojalnościowe za zapisanie się do których na każde zakupy na Zalando lounge ma się 5 % zwrotu
Wiola Wołoszyn
16 czerwca 2019 at 10:31O, jakie np.?