Menu
książki / książki dla dzieci

Niezbędnik pierwszego roku – książki

Zaczynam cykl wpisów na temat rzeczy, bez których nie wyobrażamy sobie naszego domu w pierwszym roku życia mojego dziecka. Zaczniemy książkowo.

Co do tego, że książki doskonale wpływają na rozwój wyobraźni i pobudzają fantazję, nie ma najmniejszych wątpliwości. Poza tym czytanie dziecku (i z dzieckiem) poszerza zasób jego słownictwa, wiedzy o świecie, wykształca empatię i tolerancję, wzmacnia więź z „czytaczem”, a przede wszystkim sprawia wiele frajdy!

W dzieciństwie książki były moją ulubioną „zabawką”. Podczas każdej wyprawy z mamą do miasta musiałyśmy odwiedzić księgarnię. Wtedy to było dla mnie miejsce magiczne. Zazdrościłam księgarzom takiej pracy. I ten cudowny, charakterystyczny zapach książek, który czuło się już na progu. Czasami zdarza mi się trafić na księgarnię, w której ten zapach jeszcze unosi się w powietrzu. Magia!

Książki czytaliśmy naszemu dziecku odkąd pamiętam. Już nawet podczas hasania w maminym brzuchu słuchał głosu taty czytającego mu różnego rodzaju opowiadania. Nie były to jakoś specjalnie wyselekcjonowane tytuły. W czasie studiów dorabiałam w empiku i wtedy nakupowałam masę książek dla naszych przyszłych dzieci. Teraz kupuję je bardziej świadomie. Wiem, co lubi moje dziecko, które książki się sprawdzą. Które są piękne i niegłupie.

Dla malucha

Pierwszymi świadomie kupionymi książkami były te z serii „Oczami maluszka”. Podobno noworodek na początku swojego życia widzi tylko kontrastowe barwy. I w myśl stymulowania jego wzroku powstała cała seria książeczek i kart dla maluchów.

DSC_1945_DxO

DSC_1944_DxO

Do snu

Przez pierwsze miesiące skupialiśmy się głównie na tych małych książeczkach. Do snu czytaliśmy jeszcze „Misia Uszatka”, którego uwielbiamy. Klasyka polskiej książki. Piękne ilustracje Zbigniewa Rychlickiego, które przypomną Wam czasy dzieciństwa. Proste, krótkie opowiadania. Każde przedstawia jakąś historię. Mądrą historię. Z morałem.

DSC_1969_DxO

DSC_1966_DxO

Książki dźwiękonaśladowcze

Od ok. 6 miesiąca hitami były (i nadal są!) książki z wyrażeniami dźwiękonaśladowczymi. Szczególnym uwielbieniem cieszyła/cieszy się „Księga dźwięków”. Teraz nasze dziecko zna już wszystkie dźwięki, które są zilustrowane na obrazkach. Zna ją na pamięć. Wie, jaki dźwięk będzie na kolejnej stronie. Czasami, jak nie mam jej przy sobie, a on wścieka się w samochodzie, to zaczynam cytować ją z pamięci, a on sam wie, jaki dźwięk będzie kolejny. Oszaleliśmy na punkcie tej książki. Polecamy ją każdemu. Jeżeli któryś ze znajomych ma dziecko w wieku 6-18 miesięcy, może być pewien, że dostanie ją od nas w prezencie. 🙂 Jedyną wadą tej książki jest to, że dzieci tak bardzo ją uwielbiają, że po kilku tygodniach jest w strzępach.

DSC_1910_DxO

Poza tym w tym okresie królowały u nas dwie serie szwedzkich autorek – Evy Susso (książki „Babo chce”, „Lalo gra na bębnie”, Binta tańczy”) oraz Anny-Clary Tidholm („Jest tam kto?”, „Gdzie idziemy”, „A dlaczego?”, „Wymyśl coś”). Obie serie wydane przez Zakamarki.

DSC_1914_DxO

DSC_1931_DxO

Zaczęliśmy od pozycji Anny-Clary Tidholm. Seria składa się z czterech (NIESTETY TYLKO!) tytułów. Są to poręczne, kartonowe książki. Niby wszystkie w jednym stylu, a jednak każda na zupełnie inny temat. Na pierwszy rzut poszła „Jest tam kto?”, która okazała się strzałem w dziesiątkę. Otwieramy książkę, a tam co?

DSC_1916_DxO

Mały dom, niebieskie drzwi. Chodź, pójdziemy w odwiedziny.

No to idziemy. Przewracamy stronę i co widzimy? Niebieskie drzwi. Pukamy.

DSC_1919_DxO

Puk, puk, puk. Jest tam kto?

DSC_1920_DxO

Przewracamy stronę i znajdujemy się w pokoju małego Kajtka, który bije w bęben (robi bam!). W pokoju Kajtka znajdują się przedmioty, które dziecko zna też ze swojego najbliższego otoczenia. Wskazując i nazywając je utrwalamy maluchowi nowe słowa. Zapoznaliśmy się już z pokojem Kajtka. Przewracamy stronę, a tam co?

Drzwi czerwone. Puk, puk, puk. Jest tam kto?

A kto tam jest? Tego Wam nie powiem. Przekonajcie się sami. Naprawdę warto.

Na początku „Gdzie idziemy?” ubieramy spodnie, kurtkę i kalosze. I wychodzimy (tup, tup, tup). A gdzie idziemy? Oj, w wiele miejsc. Po drodze przemierzając różne drogi – prostą, krętą, wspinamy się pod górkę… Widzimy wiele ciekawych miejsc.

DSC_1924_DxO

W „A dlaczego?” możemy dowiedzieć się dlaczego ptak leci (Bo ptak chce z góry, z nieba widzieć świat), dlaczego pan jedzie rowerem (jedzie na mecz; chce kibicować, krzyczeć gooool!) i wielu innych, ciekawych rzeczy.

DSC_1927_DxO

Z kolei dzięki „Wymyśl coś” podsuwa pomysły, co można robić w domu, gdy na dworze pada deszcz. A pomagają nam w tym lalka Lala, misiu Brysiu, piesek Esek, małpka Hopka i piłka Kulka. Naprawdę zgrana ekipa.

DSC_1926_DxO

Seria Evy Susso składa się z trzech tytułów. Sięgnęliśmy po nie nieco później niż po poprzednią z racji tego, że ma inną oprawę. Myślałam, że nasze dziecko jest za małe na nie, bo strony nie są kartonowe i jest przeznaczona dla starszych dzieci. Myliłam się. Od początku przypadła mu do gustu i chciał, żeby czytać jeszcze i jeszcze. Szybko nauczyłam się jej na pamięć. 😉 Czytanie rozpoczęliśmy od „Babo chce”.

DSC_1932_DxO

Na początku każdej z książek mamy krótkie przedstawienie bohaterów. Jest mama, tata, dzieci (Lalo, Binta, Ajsza, Babo), pies i kura. Wszyscy spędzają czas przed domem. Babo siedzi na wózku i chce jechać daleko, daleko.

DSC_1935_DxO

Wózek jedzie turli, turli, tur, tur, tur. Kura gdacze ko, ko, ko. A pies szczeka hau, hau. Ajsza zabiera Babo, i wraz z psem i kurą przechadzają się po lesie, gdzie spotykają różne leśne zwierzęta. Ale, żeby nie psuć Wam zabawy, nic więcej nie zdradzę.

„Lalo gra na bębnie” pełna jest muzycznych dźwięków. Mały Lalo swoją grą ożywia świat wokół siebie, budzi zaspaną rodzinę. Wszyscy przyłączają się do zabawy.  Pim, pim pom, pim, pim, pom. Muzyka jest wszędzie. We wschodzie słońca, w zapachu kwiatów, w kroplach deszczu.

DSC_1936_DxO

„Binta tańczy” zaprasza wszystkich do tańca. Tańczą nogi, tańczą pupy. Pozycja, którą trzeba mieć. Chociażby po to, żeby dowiedzieć się, jaki dźwięk wydaje tańcząca pupa. 😉

DSC_1938_DxO

Książki dotykowe

Nie może ich zabraknąć w biblioteczce malucha. Dotykowe, czyli takie, w którychś coś się dzieje. Coś można pomacać, posmyrać, pomiziać, potestować paluchem. Doskonale stymulują one rozwój dziecka – motorykę małą i wrażenia sensoryczne. Tytułów jest mnóstwo. Z „Bardzo głodną gąsienicą” Erica Carle’a na czele (jego książki to temat na osobny wpis). Na pewno każdy znajdzie coś dla siebie. Mimo że zazwyczaj takie pozycje nie grzeszą estetyką, to dzieci je uwielbiają. Trzeba to jakoś przeboleć. Niech dzieć ma radochę.

DSC_1954_DxO

DSC_1941_DxO

DSC_1946_DxO

DSC_1948_DxO

DSC_1951_DxO

DSC_1961_DxO

DSC_1963_DxO

A o wyprawce dla niemowlaka przeczytacie we wpisie Wyprawka dla dziecka, czyli co kupić przed porodem

O autorze

Cześć, jestem Wiola i jestem matką wariatką. Matką dwóch małych wariatów, autorką książki dla dzieci (od której dzieci nie uciekają), neurologopedą. Codziennie nadzoruję domowym cyrkiem, animuję rodzinną rzeczywistość, a w międzyczasie bloguję i próbuję się wyspać. Na blogu pokazuję, co warto kupić, gdzie warto wybrać się z dzieckiem (i bez dziecka). Czasem też trochę się wymądrzam. Rozgośćcie się. Kawy, herbaty, wina?

29 komentarzy

  • Justyna Niegierewicz
    3 listopada 2016 at 20:24

    Książka od dzis jest w sprzedaży w sklepie internetowym na stronie wydawnictwa.

    Odpowiedz
  • Justyna Niegierewicz
    31 października 2016 at 19:51

    Hej. Wiesz moze gdzie obecnie mozna kupic „księgę dźwięków” ?

    Odpowiedz
    • Wiola
      31 października 2016 at 20:43

      Słyszałam, że jest problem. Może napisz do Dwóch Sióstr z pytaniem o wznowienie.

      Odpowiedz
      • Justyna Niegierewicz
        31 października 2016 at 23:21

        Tak tez zrobiłam. Dam znac. Pozdrawiam

        Odpowiedz
  • Karolina Walocha
    6 września 2016 at 09:08

    a książeczka z pusztystym ogonkiem zająca? 🙂 co to za tytuł?

    Odpowiedz
  • Patrycja Steinka
    19 grudnia 2014 at 15:27

    A dwie ostatnie pozycje? Jakich autorów? Będę wdzięczna za odpowiedź, bo właśnie czegoś takiego szukam.

    Odpowiedz
    • Wiola
      19 grudnia 2014 at 16:02

      To są zwierzaki kłapaki.

      Odpowiedz
      • Patrycja Steinka
        19 grudnia 2014 at 16:45

        Dziękuję za błyskawiczną odpowiedź 🙂 Ciekawie wygląda też przedostatnia książeczka -dotykowa, nie widziałam niczego podobnego, co to?

        Odpowiedz
  • Lidka
    13 lipca 2014 at 21:36

    Jak na arosie wyszukujesz książki? Chodzi mi o to zeby dostosować je jakoś do wieku dziecka. Szukam filtra jakiegoś ale nie widzę. Dziękuje

    Odpowiedz
    • Wiola
      13 lipca 2014 at 21:43

      Nie wyszukuję. Przychodzę z gotową listą. Zbieram trochę tu, trochę tam. I zamawiam na arosie. 😉

      Odpowiedz
      • Anna
        5 listopada 2015 at 12:20

        Zabawne ja robię to samo i tez na Arosie 😉 a dokładnie Aros z Allegro

        Odpowiedz
  • Malczik
    4 kwietnia 2014 at 18:35

    Dzięki za post! Bardzo przydatny! Ja mam miesięcznego malucha, więc wszystko przede mną – jutro poszukam książeczek kontrastowych 🙂 Dodaję blog do 'ulubionych’ 🙂 Pozdrawiam!

    Odpowiedz
  • aknyts
    2 kwietnia 2014 at 19:24

    Super przydatne:) wlasnie zastanawialam sie co kupic mojemu 15 mies synkowi. Czarno białe książki już za nami ale do snu misia uszatka zakupie i czekam na wpis o starszakach:)

    Odpowiedz
  • Mamiczka
    22 marca 2014 at 21:23

    Mamy wszystkie poza Uszatkiem. A raczej mieliśmy, bo Zwierzaki Kłapaki wylądowały już dawno w koszu. Maluch poobrywał wszystko co się dało. A szkoda, bo podobały mi się te książki (z tego co pamiętam to mieliśmy takie trzy, bo to jakaś seria była).

    Odpowiedz
    • matka wariatka
      22 marca 2014 at 22:36

      Zatem polecam Uszatka. Pozycja obowiązkowa. A Maluch w jakim jest wieku? Jaśka nie interesowało odrywanie kłapaków. Sprawdzał jedynie, czy nie mają czegoś w paszczach. 🙂

      Odpowiedz
  • AnetaN
    22 marca 2014 at 20:14

    Swietny post! Ja uwielbiam kupować książki dzieciakom w rodzinie! Pewnie niektóre uważają mnie za 'nudna’ ciocię, bo nie zabawka, bo nie czekoladka :-))) ale co tam! Dziękuje za ten „magiczny przewodnik”

    Odpowiedz
    • matka wariatka
      22 marca 2014 at 20:21

      W takim razie ciocia Aneta u nas mile widziana. 🙂 Książki to jedyna „zabawka”, która potrafi zainteresować Jaśka na dłużej. A czekoladek nie jadamy.

      Odpowiedz
  • Ania H
    22 marca 2014 at 19:01

    Polecam książki z serii Mamoko. One to dopiero rozwijają wyobraźnię 🙂

    Odpowiedz
    • matka wariatka
      22 marca 2014 at 20:02

      Mamoko znamy i uwielbiamy. Jak całe wydawnictwo Dwie Siostry. Ale maluchy, które nie skończyły jeszcze roku jednak są za małe na tę serię.

      Niedługo dodam listę propozycji dla nieco starszych dzieci.

      Odpowiedz
  • Zezuzulla
    22 marca 2014 at 18:53

    My na „Misia Uszatka” się czaimy. Do snu będzie idealna!:D

    Odpowiedz
    • matka wariatka
      22 marca 2014 at 20:04

      O tak! Przetestowaliśmy już wiele pozycji książkowych z krótkimi opowiadaniami do snu, a Uszatek był naszą (moją i Jaśkowego taty) ulubioną.

      Odpowiedz

Napisz odpowiedź