Menu
Podróże / Włochy

Historia o tym, jak zostałam okradziona i porady, jak zabezpieczyć się przed kieszonkowcami

Jeżeli obserwujecie mnie na instastories, wiecie, że w trakcie naszego kamperowego tripu po Włoszech zostałam okradziona w rzymskim autobusie. Gdy Wam o tym napisałam, dostałam od Was mnóstwo wiadomości, w których dzieliliście się Waszymi doświadczeniami z kieszonkowcami. Być może wpis o tym, jak to wyglądało u mnie i jak działają kieszonkowcy, pozwoli komuś uratować swój portfel czy telefon.

Nasze zwiedzanie Rzymu planowaliśmy zacząć od Watykanu. Na Rzym przeznaczyliśmy sobie jeden dzień, więc chcieliśmy po prostu pokazać dzieciakom miejsca, które kojarzą z książek i pocztówek. Udało nam się odwiedzić Plac Świętego Piotra, Fontannę di Trevi, Schody Hiszpiańskie, Koloseum i Most Ponte Milvio (nazywany mostem miłości). Kampera zostawiliśmy na kempingu Roma in Town, który miał świetną lokalizację, ponieważ znajduje się w centrum Rzymu. Do Placu Św. Piotra mieliśmy z kempingu dojechać dwoma autobusami. Przejażdżka pierwszym poszła sprawnie. Na przesiadce trochę się zamotaliśmy. Były jakieś zmiany w rozkładzie jazdy i nie jeździł ten autobus, którym chcieliśmy jechać. Albo jeździł, ale pod innym numerem. Wsiedliśmy do innego, który miał nas dowieźć pod Watykan, ale od innej strony.

 

 

jak uchronic sie przed kieszonkowcami001 historia kradziezy by . W autobusie było już trochę osób. Grzesiek stał z Witkiem (Witek w wózku, bo zbliżał się czas jego drzemki), a ja usiadłam z Jaśkiem w środku autobusu. Gdy autobus zaczął hamowac, żeby stanąć na naszym przystanku, Grzesiek machnął mi, że wysiadamy i ustawił się przy drzwiach. W tym czasie puściłam Jaśka przodem i stanełam za nim. Prawą rękę trzymałam ciągle na zasuniętym zamku torebki, lewą trzymałam się foteli, żeby nie upaść w razie gwałtownego hamowania. W pewnym momencie za mną powstał dziwny ścisk. Ścisk tak bardzo nienaturalny, że nigdy czegoś takiego nie doświadczyłam. Pierwsza moja myśl – „ale ci Włosi dziwnie się pchają”. Teraz wiem, że ten ścisk powstał po to, żeby odwrócić moją uwagę.

 

Byliśmy już z Jaśkiem 2 metry od wyjścia z autobusu, ale to napieranie z tyłu było coraz mocniejsze. Na sekundę złapałam Jaśka za ramię, żeby na niego nie upaść. Złapałam go tą ręką, którą trzymałam na torebce. Gdy moje ręka wróciła na torebkę (po dosłownie sekundzie!), zamek był rozsunięty, a w środku nie było portfela. Grzesiek z Witkiem stali na przystanku, Jasiek wysiadał, a ja stałam kilka centymetrów od wyjścia i nie wiedziałam, co mam robić. Byłam w kompletnym szoku. Krzyknęłam do Grześka, że ukradli mi portfel, że nie mam portfela. Odpowiedział mi, że on ma mój portfel. Wysiadłam. Okazało się, że nie zrozumieliśmy się. On myślał, że chodzi mi o dowód osobisty.

jak uchronic sie przed kieszonkowcami004 historia kradziezy by .

Szczęście w nieszczęściu – dzień wcześniej, gdy Grzesiek meldował nas na kempingu, dałam mu wszystkie dowody osobiste z mojego portfela (mój i dzieci). Poza tym w portfelu nie było żadnych pieniędzy (tak mi się przynajmniej wydaje). Rzadko kiedy noszę przy sobie gotówkę. Co znalazł złodziej? Kartę do bankomatu (którą zablokowałam od razu po wyjściu z autobusu), prawo jazdy, karty zniżkowe, karnet na jogę i pole dance i zdjęcia – dużo zdjęć moich bliskich (i tego najbardziej jest mi szkoda). Kieszonkowiec na pewno poczuł się zawiedziony. Po zwiedzeniu Watykanu jeszcze rozejrzeliśmy się w okolicy przystanku, czy przypadkiem nie wyrzucił mojego portfela ze zdjęciami, ale niestety.

Czy tej kradzieży można było uniknąć? Tak. Gdy tylko poczułam ten nienaturalny ścisk, mogłam dać torebkę do przodu.

jak uchronic sie przed kieszonkowcami003 historia kradziezy by .

Po podzieleniu się z Wami moją historią na instastories zasypaliście mnie Waszymi doświadczeniami z kieszonkowcami. Wielu z Was również została okradziona właśnie w Rzymie (dopiero po całym zajściu zaczęłam zauważać plakaty w komunikacji miejskiej, informujące o kieszonkowcach), ale całkiem sporo osób padło ofiarą kieszonkowców również w Polsce. Najczęściej schemat działania był podobny – tworzenie sztucznego tłumu, nienaturalnego ścisku, napieranie na osobę okradaną, aby odwrócić jej uwagę, aby nie poczuła, że jest okradana. U Was zdarzały sie jeszcze bardziej hardcore’owe sytuacje – robienie dziur w torebkach, odcinanie paska.

Kieszonkowcy rzadko działają w pojedynkę i w moim przypadku również wydaje mi się, że było ich więcej (co najmniej dwóch). Dzięki temu nasz portfel może szybko przejść przez rząd obcych rąk i zniknąć nie wiadomo gdzie. W wiadomościach radziliście nosić dokumenty i pieniądze w różnych miejscach (nie nosić całej gotówki w jednym miejscu, a najlepiej nie nosić jej przy sobie lub brać tylko tyle, ile będzie nam rzeczywiście potrzebne), nosić nerki z przodu pasa, najlepiej ukryte pod ubraniem, torby i plecaki trzymać zawsze przed sobą, nie wyciągać portfela (żeby nie pokazać, gdzie go trzymamy), być czujnym zwłaszcza wtedy, gdy wokół nas jest sporo osób (wsiadanie, wysiadanie ze środków komunikacji miejskiej, szukanie przedziału w pociągu), gdzie dzieją się jakieś niespodziewane sytuacje (często zaaranżowane przez kieszonkowców), nie zabieranie ze sobą wszystkich dokumentów z domu, jezeli wiemy, że nie będą nam potrzebne. Pamiętajcie, że kieszonkowcem może być każdy. Kieszonkowiec nie wygląda jak kieszonkowiec. To może być zwykła dziewczyna, starszy pan, a nawet kobieta w ciąży.

 

O autorze

Cześć, jestem Wiola i jestem matką wariatką. Matką dwóch małych wariatów, autorką książki dla dzieci (od której dzieci nie uciekają), neurologopedą. Codziennie nadzoruję domowym cyrkiem, animuję rodzinną rzeczywistość, a w międzyczasie bloguję i próbuję się wyspać. Na blogu pokazuję, co warto kupić, gdzie warto wybrać się z dzieckiem (i bez dziecka). Czasem też trochę się wymądrzam. Rozgośćcie się. Kawy, herbaty, wina?

1 Comment

  • Karola
    3 października 2018 at 11:58

    Wiola polecam do obejrzenia film „złodzieje” (2007) hiszpańskiej produkcji. Cudowny dramat, pokazujący jak działają kieszonkowcy i jaka mają motywację do swojego działania. Długo zostaje w głowie dając podstawę do silnych refleksji i spojrzenia na problem z różnych stron.

    Mnie nikt nie okradł, ale byłam świadkiem jak w Padwie albo Wenecji została okradziona polka w średnim wieku. Chciała kupić zabawkę od ulicznego sprzedawcy, trzymała otwarty portfel w ręku dokonując wyboru i jak chciała zapłacić to już w nim nie było pieniędzy… nie wiadomo jak, kiedy, jakim cudem…

    Odpowiedz

Napisz odpowiedź